I to nie tylko dla mnie, bo dzieciaki też się doczekać nie mogą. Torby już przygotowane, twarze rozpromienione uśmiechami i całkowity brak chęci do rozmów.
Klasa 11 jest super zgrana, chyba najlepiej ze wszystkich klas, jakie uczę. Robią zdjęcia, żartują, są po prostu świetni. Wszystkie klasy są wyjątkowe, co do tego nie mam żadnych wątpliwości, ale każda na swój niepowtarzalny sposób.
Dzisiaj Micky z dziesiątej zaprosiła mnie w środę wieczór na spotkanie pod domem, a że w środę kończymy wcześnie i będę mógł sobie w spokoju wyskoczyć pojeździć godzinkę czy dwie na meridce to czemu nie. To w końcu mój przedostatni tydzień w Jiawang.
No właśnie, przedostatni, więc trzeba jeszcze trochę zdjęć tutaj porobić. Miałem plan do Shandong (nie znoszę tej polskiej nazwy Szantung), ale obojętnie jakie miejsce wybiorę to ma tam padać, a jednak spacer po mieście Konfucjusza lub kilkugodzinne podejście pod górę nie brzmią jak coś co chciałbym robić w deszczu. A spacer u Konfucjusza i tak mam zaplanowany, ale może uda się deszczu uniknąć.
Do klasy szóstej dzisiaj nie musiałem iść bo nauczycielka chciała Im puścić ‘Podróż do wnętrza ziemi’, a że to film dość długi to potrzebowała moich zajęć. Ja się wymknąłem i poszedłem do mieszkania, w spokoju zrobić obiad i trochę odpocząć, bo nie oszukujemy się – ta pogoda dalej daje mi w kość, a lżej nie będzie.
Wczoraj popołudniu wybrałem się jeszcze na przejażdżkę meridką. Pokręciłem trochę trasę bo chciałem zobaczyć drogę równoległą do tej którą wracam z nad jeziora, ale ona jeszcze nie była skończona, więc zawróciłem, dojechałem nad jezioro i stwierdziłem że może skręcę i zobaczę gdzie dojadę. Wiedziałem mniej więcej gdzie powinienem wyjechać, ale moje obliczenia okazały się błędne i wyjechałem 10 kilometrów dalej niż myślałem przez co na liczniku pojawiło się 50 kilometrów. Zawsze fajnie jest odkryć nową/starą trasę, ale jeszcze lepiej by było gdybym brał pod uwagę fakt że słońce zachodzi tutaj szybko a drogi są nieoświetlone. Najważniejsze jednak że spokojnie dojechałem do mieszkania.
Ostatnie zajęcia w klasie siódmej przeszły bez echa. Ani Oni nie mieli parcia żeby się jakoś ze mną uwieczniać, ani ja żeby się z Nimi fotografować. To takie dziwne było bo przecież to bardzo fajna klasa, ale widać się nie zgraliśmy. Bywa i tak.
CoTamSłychaćwChinach
Do 120 wzrosła liczba osób które zginęły we wczorajszym pożarze w prowincji Jilin.
24 lata temu odbyły się protesty na placu Tienanmen.
Nie myślcie jednak że znajdzie o tym jakiekolwiek informacje na baidu.com, wyszukiwarka mówi że poszukiwanie tych informacji jest niezgodnych z prawem.
Tak dla przypomnienia:
Wszystko rozpoczęło się w kwietniu po śmierci Hu Yaobang gdy studenci wyszli na ulice i opłakując śmierć liberalnego polityka, zwolennika reform, narzekali na to na co zwykle narzekają (gdy im zależy) studenci: kiepska przyszłość, inflacja, korupcja elity politycznej. Początkowo wszystko toczyło się pokojowo, nikt nikogo nie gonił, odbywały się rozmowy, studenci głodowali dobrowolnie (tak dla odmiany), w końcu jednak partia się zdenerwowała i wprowadziła stan wojenny wysyłając jednocześnie do Pekinu około 300000 żołnierzy. No i rozgonili głodujących studentów na cztery strony świata. Lekko nie ma.