Poszukiwania

P1100024 (Copy)

Wyobraźcie sobie że jesteś w nowym miejscu, takim zupełnie nowym w którym coś co wygląda znajomo w rzeczywistości okazuje się być czymś kompletnie nieznanym. W miejscu w którym znajomo wglądające kwiatki okazują się trujące a paskudne grzyby są całkiem smaczne.

P1100029 (Copy)

To takie miejsce w którym w gruncie rzeczy strach jeść cokolwiek, strach cokolwiek dotknąć, a każde wyjście na dwór jest przygodą. Wyobraźcie sobie teraz że chcecie coś o tym miejscu opowiedzieć i chociaż potraficie już dogadać się w kilku językach to pojawia się problem bo nie każdy to potrafi i musicie wspomagać się pomocą osób/stworzeń które same opanowały swój język i ten drugi jako tako, także dostajecie odpowiedź, ale ona Wam nic nie mówi.

P1100035 (Copy)

Zaczynacie poszukiwania bo może to Wy czegoś nie rozumiecie w swoim drugim języku, lub w tym którymś z kolei którego ciągle się uczycie, ale nie…to nie to, ciągle okazuje się że rozumiecie doskonale i wiecie o co chodzi, ale gdzieś jest problem który sprawia że nie możecie tego przekazać.

P1100035 (Copy)

Gdy studiowałem uwielbiałem takie momenty, te chwile gdy musiałem się zastanawiać nad tym jak oddać coś najlepiej, wybierać jak oddać oryginał. Lubiłem te chwile gdy musiałem się dłużej zastanowić.

Dzisiaj ponownie nadszedł taki moment gdy chciałem napisać o tym co zjadłem na kolację. Było to zadanie pozornie proste, bo to prosta zupa z tofu, olejem sezamowym i…no właśnie…青菜 (qing cai), co dosłownie oznacza zielone warzywo. I nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt, że na angielskich stronach z przepisami także funkcjonuje to jako green vegetable, czyli zielone warzywo. Oczywiście szukanie green vegetable by znaleźć polską nazwę jest wyzwaniem skazanym na porażkę. Dlatego też trzeba było szukać po chińsku, na szczęście chińska wikipedia przyszła z pomocą i mam: kapusta właściwa chińska. Angielska wersja Wikipedii informuje, że częściej funkcjonuje nazwa 油菜 you cai, czyli olejowe warzywo, ponieważ większość oleju w Chinach pochodzi z nasion tegoż warzywa.

P1100050 (Copy)

A dlaczego zupa?
Bo ostatnio padło pytanie czy zupy też robię. No robię…z reguły to mi się nie chce, ale robię

Historia zupy

Mówi się, że zupę tę spożywał cesarz Qianlong w czasie swoich podróży na południe od Jangcy. Inna legenda głosi, że gdy Su Dongpo został zesłany do Huangzhou to sam przyrządzał tę zupę dla swoich gości.

To była kolacja.

P1100046 (Copy)

Obiad był prostszy i to już żaden konkretny przepis, a tylko kura, warzywa i sosik. Smakowało tak jak wyglądało, czyli świetnie.

Moja TA (asystentka nauczyciela) trafiła do szpitala i przez dwa tygodnie będzie Ją zastępować naprawdę ważna nauczycielka, która nigdy jako TA nie pracowała. To będzie bardzo wesoła przygoda przez te dwa tygodnie. Mam nadzieję, że Becky poskłada się do kupy i będzie znowu spać na zajęciach. U Niej mi to w najmniejszym stopniu nie przeszkadza.

P1100043 (Copy)

Ogłoszenia parafialne

Internet dalej nie działa tak jak powinien, także nowe zdjęcia znajdują się w starej galerii.

Czwarteczek

P1090981 (Copy)

Czyli dzień pisania planów zajęć i uzupełniania listy obecności za ostatnie dwa miesiące. Uzupełniając listy zdałem sobie sprawę, że w całym styczniu i lutym miałem łącznie 11 zajęć. Plus 3 godziny na obozie, czyli tyle co kot napłakał.

P1090983 (Copy)
Gdy już skończyłem rozczulać się nad swoim postanowiłem coś ugotować, a że jestem ciągle w klimatach kuchni syczuańskiej przyszła pora na kurczaka w sosie słodko kwaśnym, ale tym razem z dodatkiem pieprzu syczuańskiego (pieprz chiński, pieprz z Syczuanu, zwał jak zwał).

P1090986 (Copy)

Nazwa jest myląca bo nie jest to pieprz, a łupina jakiejś jagody, w smaku wyczuć nutę cytrusową i jest może nie tyle ostre co wywołuje drętwość i mrowienie na języku i podniebieniu. Powinno się go dodawać do większość dań z tej kuchni.

P1100016 (Copy)

Także dzisiaj na patelni najpierw wylądował olej, a potem łupinki, które sprawiły że obiad był ostry i język mi prawie całkowicie zdrętwiał. Na szczęście miałem cukier, a w pomocy zawsze stoi mleko.

P1090989 (Copy)

Woda na ostre jedzenie nie pomaga tak bardzo jak pomaga właśnie mleko czy też coś słodkiego.

P1100010 (Copy)

I teraz, w końcu, udało mi się spłodzić naprawdę ostry obiad, taki po którym musiałem sięgnąć po chusteczkę by zetrzeć pot z czoła. Czyli jest dobrze.

P1100018 (Copy)

Kolacja to natomiast kapusta na ostro kwaśno i to też jest danie prosto z Syczuanu. O ile jest to proste do przygotowania o ile strasznie to długo trwa, no ale wiadomo – kapusta, z nią to zawsze się trzeba bawić.

P1090991 (Copy)

Tak piszę i piszę o tym jedzeniu że aż zapomniałbym napisać o tym co zapewne widzicie na zdjęciach, a co pojawiło się niespodziewanie.

P1100006 (Copy)

Tak, wrócił śnieg. Wczoraj było +10 stopni, dzisiaj było 0, jutro ma być -10. Witamy w dongbei gdzie zimowych ubrań nie chowa się aż do kwietnia.

P1090992 (Copy)

I mógłbym napisać  na szczęście w ciągu dnia trochę się roztopiło, ale wiadomo co to oznacza: błoto, błoto i jeszcze więcej błota, a gdy jutro przyjdzie mróz to to wszystko zamarznie i jeszcze będzie ślisko.

P1090997 (Copy)

Na szczęście prognozy nastrajają optymistycznie i temperatura ma nie spaść już poniżej -10 stopni, czyli będzie chłodno, ale będzie można iść biegać. Z taką temperaturą powinienem sobie być w stanie poradzić. Chyba że zacznie wiać wiatr, wtedy to może być już różnie…Na szczęście jednak nie stanę się latawcem i nie odfrunę.

P1100001 (Copy)

Ogłoszenia parafialne

Mój oszukany internet się popsuł, więc nie mogę wrzucać niczego na fejsbuka.
Uzupełniam nową galerię o zdjęcia ze starej, żeby wszystko było ładnie w jednym miejscu, trochę to potrwa, ale w długim okresie czasu powinno być to dobre rozwiązanie.

P1100003 (Copy)

Wczorajsza notka była notką numer 500. Ha…

P1100012 (Copy)

Pierwsze bieganie

P1090943 (Copy)

Wgrywając dzisiejszy trening do komputera sprawdziłem kiedy ostatnio biegałem na dworze i aż się zląkłem, bowiem był to dziewiętnasty dzień listopada ubiegłego roku. Nie biegałem na dworze od trzech miesięcy.

P1090948 (Copy)

Tak długiej przerwy nie miałem od czterech lat, czyli od momentu kiedy w ogóle zacząłem biegać. Mogę nad tym się rozczulać i mówić że tragedia, ale rzeczywistość jest taka, że najzwyczajniej w świecie było dla mnie za zimno. Wiedziałem co się działo w Polsce przy minus piętnastu i za żadne skarby świata nie chciałem tego odczuwać ponownie ani sprawdzać jak to jest biegać przy minus dwudziestu kilku.  Moje rozczulanie się nad sobą miałoby w ogóle jakikolwiek sens gdybym faktycznie miał ku niemu powody, rzeczywistość jednak mnie zaskoczyła.

P1090949 (Copy)
Spokojnie pobiegłem w kierunku bieżni, która okazała się nie odśnieżona, w związku z czym postanowiłem udać się w kierunku parku, tylko że wybrałem sobie trochę inną drogę, żeby też coś odkryć. Bo skoro poruszam się ponad dwa razy szybciej niż gdy chodzę to spokojnie mogę odkryć jakąś nową drogę. Pobiegłem więc do parku, pokrążyłem w nim trochę, starałem się żadną ścieżką nie biec dwa razy, co było trudne bo część była jeszcze zaśnieżona, czyli twarda, śliska i nieprzyjemna, więc te drogi odpuszczałem.

P1090955 (Copy)

Park z samego rana jest pełen ludzi którzy ćwiczą, tańczą, chodzą, podbiegają trochę, czyli jest to miejsce bardzo przyjemne, trochę kłopotliwe do biegania, ale jeszcze nie do takiego naprawdę uciążliwego stopnia który sprawiał że w moim polskim parku starałem się nie biegać w niedziele po śniadaniu. Bo ludzi za dużo.

P1090956 (Copy)
Biegło się niesamowicie lekko i przyjemnie, tak bez najmniejszych problemów, owszem większość trasy była z górki, takie przynajmniej miałem wrażenie, na uszach słuchawki, panowie ze stuff you should know i biegło się tak…tak jak się już dawno nie biegło. Bieganie na dworze jest nieporównywalnie przyjemniejsze od biegania na bieżni. Przede wszystkim nie jest nudne, daje możliwość wytchnienia gdy czeka się na przejściu na pieszych, zmiany tempa gdy trzeba wbiec pod górkę, lub z niej zbiec i takie uczucie, że…

P1090959 (Copy)
Tata powiedział mi kiedyś że gdy jeździ samochodem czuje się wolny, bo ma przed sobą tylko drogę. Ja coś podobnego czułem odkrywając w zeszłym roku okolice Jiawang, była przede mną tylko droga. Gdy biegam…to nie zastanawiam się nad tym czy czuję się wolny, czym jest wolność, w ogóle nad niczym się nie zastanawiam. Myśli same płyną, a ja tylko biegnę, nie ma na świecie absolutnie niczego innego oprócz tej konkretnej chwili gdy biegnę. Dlatego właśnie zakochałem się w długich dystansach, bo to dzięki nim mogę tak sobie odpłynąć na dłużej.

P1090963 (Copy)
I tak skończyłem dzisiaj na trzynastu kilometrach i mam tylko nadzieję że pogoda będzie już tak oscylować w okolicy zera do minus pięciu bez silnego wiatru bo wtedy będę mógł biegać te moje wypatrzone dwa razy w tygodniu.

P1090964 (Copy)

A teraz pora oddać każdemu co należne: bieżnia to narzędzie które pozwoliło mi utrzymać, lub nawet poprawić swoją formę, dzięki interwałom na niej pokonałem dzisiejsze trzynaście kilometrów w lepszym tempie i na lepszym samopoczuciu niż mój ostatni bieg w listopadzie.

P1090950 (Copy)

To teraz o jedzeniu. Na obiad usmażyłem bakłażana z tofu w stylu syczuańskim, a jakże, i było to danie nadzwyczaj smaczne i sycące. Odnalazłem również w kuchni talerz, więc koniec ze zdjęciami z patelni.

P1090969 (Copy)

Na kolację brokuły z czosnkiem i ponownie szpinak z papryką, oraz paskudnie wyglądające tofu, ale to już mój własny pomysł, ale wyszło dobrze.

P1090970 (Copy)

Ogłoszenia parafialne

P1090967 (Copy)

Ruszyła druga galeria, link do niej znajduje się w menu bocznym pod hasłem galeria nowa i powinna być wygodniejsza od starej. Dopóki będę mógł to będę wgrywać zdjęcia do obu, ale wkrótce miejsca na tej starej zabraknie i przenosiny będą niezbędne.

Nic

P1090928 (Copy)

Po wszystkim musi przyjść pora na nic, w końcu świat dąży do równowagi i wystrzega się skrajności. Można co prawda uznać, że to ja popadam z jednej skrajności w drugą, ale takie filozoficzne rozważania odłóżmy sobie na bok bo i tak do niczego nie dojdziemy.

P1090929 (Copy)

Po dzisiejszych zakupach, bo trzeba było kupić parę świeżych rzeczy przyszła pora na gotowanie. Tak wiem, ostatnio ciągle piszę o jedzeniu, ale nic na to nie poradzę, tak mnie teraz wzięło na wypróbowywanie przepisów że po prostu nie mogę spróbować co po niektórych, zwłaszcza tych ciekawszych.

P1090931 (Copy)

No bo nie oszukujmy się, o ile mieszkanie na północnym wschodzie ma swoje niepodważalne zalety (ciepłe mieszkania, ale poważnie, to co w Polsce uznawałem za pewnik w Chinach stało się dla mnie czymś wyjątkowym, pamiętam jak przeżywałem to że nie jestem w stanie codziennie brać prysznica w zimie i że muszę spać w rękawiczkach, że o chodzeniu w kurtce w szkole nie wspomnę) to jedzenie w restauracjach jest tutaj bardzo, ale to bardzo podstawowe i takie jakieś mało warzywne, mało owocowe, mało apetyczne jak dla mnie.

P1090935 (Copy)

A że moje gotowanie jest szybkie i proste to przyszła pora na spróbowanie czegoś nowego, w końcu siedzę tutaj, mam szybki, łatwy i przede wszystkim tani dostęp do wszystkich wymaganych składników, do tego mam mnóstwo czasu wolnego (już niedługo, od następnej środy zaczynają się zajęcia w kolegium), więc pora spróbować czegoś nowego. Na to codzienne próbowanie nowych dań wkrótce przyjdzie kres, ale na razie póki mogę to próbuję.

P1090937 (Copy)

Dzisiaj był dzień syczuański, ale nie było tak ostro jak wczoraj. Było wręcz trochę za słabo jak na dania z najostrzejszej kuchni w Chinach.

P1090938 (Copy)

Na obiad辣子鸡丁 (la zi ji ding), czyli kurczak na ostro, nic więcej, tyle że dodałem do niego orzeszki, taka moja wariacja. I wyszło bardzo przyjemne, nie takie ostre jak się spodziewałem, ale to moja wina bo dałem za mało papryki.

P1090941 (Copy)

Kolacja była dwudaniowa: 虎皮尖椒 (hu pi jian jiao), czyli przypalone papryczki (oryginalnie powinny być wielokolorowe, ale mamy zimę na północnym wschodzie i papryka występuję jedynie w kolorze zielonym), oraz蒜泥黄瓜 (suan ni huang gua), czyli ogórek z czosnkiem (niesamowita nazwa na coś tak prostego). Wygląda to o tak i było banalne w przygotowaniu i smaczne.

P1090942 (Copy)

Pogoda jaką zapowiadają na jutro ma sprzyjać bieganiu na świeżym powietrzu, także…jutro pora na pierwsze od kilku miesięcy wyjście z czterech ścian i zaczynamy kręcić kółeczka, albo przeskakiwanie między samochodami.

P1090934 (Copy)

Chiński kącik kulturowy
Chińskie pory roku – yushui
(雨水)

Dosłownie oznacza to deszczowa woda. Jest to druga pora roku, rozpoczyna się gdy słońce osiągnie położenie 330 stopni i kończy gdy dojdzie do 345 stopni. Zazwyczaj rozpoczyna się 18 lutego i kończy 5 marca.

Każdy z tych dwudziestu czterech okresów jest podzielony na 3.

W przypadku yushui, podział wygląda następująco:

獺祭魚, 'Wydry składają ryby w ofierze’. Ponieważ ryby zaczynają płynąć w górą rzeki setki wydr udaje się na łowy, które uznaje się za dar dla niebios.

鴻雁來, 'Pojawiają się dziki gęsi’. Wraz z nadejściem wiosny dzikie gęsi udają się na północ.

草木萌動, 'Drzewa i krzewy wypuszczają pąki’.

Wszystko

P1090894 (Copy)

Taki miałem plan dzisiaj, że po wyjściu z siłowni udam się do starego sklepu z owocami/warzywami i po drodze będę robić zdjęcia wszystkiego. Oczywiście nie robiłem zdjęć wszystkiego bo kto by to potem oglądał, ale napstrykałem ich znacznie więcej niż ostatnimi czasy i uważam że to było dobre.

P1090896 (Copy)

Ostatnio w końcu robię coraz mniej zdjęć, także warto robić ich więcej bo inaczej jak się mam w tym kierunku rozwijać. Im lepsze zdjęcia tym lepiej się je ogląda i tym więcej można z nich myśli wyciągnąć. Bo chociaż te sprzed dwóch lat nie są tragiczne, to jednak różnią się znacząco od tych obecnych. Można mówić że było to dwa aparaty temu, co jest prawdą, ale widać że kompozycje są inne i jakoś tak lepiej się te zdjęcia ogląda, przynajmniej mi.

P1090906 (Copy)

Także chodziłem i pstrykałem, tylko nie zauważyłem już tego tunelu wykopanego przez czerwia z Diuny, może zniknął? Tunel, nie czerw.

P1090903 (Copy)

A do tego konkretnego sklepu wybrałem się z myślą o zakupie czegoś co po angielsku nazywa się bitter melon, a po polsku ma niezwykle egzotyczną nazwę – przepękla ogórkowata. A do tego jeszcze kilka innych rzeczy, w tym czarny ocet (ale się wyłożyłem i kupiłem sos sojowy) i czosnek.

P1090916 (Copy)

No bo skoro już się zabieram do testowania przepisów to trzeba tę kuchnię odpowiednio wyposażyć w warzywa.

P1090917 (Copy)

Skoro dzisiaj na obiad była kura, być musiała po siłowni, to trzeba było spróbować jedną z najbardziej znanych chińskich potraw, o której pisałem tutaj – http://rainreborn.pl/2013/07/chengdu/, czyli kurczaka kung pao.

P1090921 (Copy)

Wyszedł ostry, ostrzejszy niż tam w Chengdu i prawdę mówiąc smaczniejszy. Zrezygnowałem co prawda z kapusty, więc była to taka wariacja na temat kurczaka kung pao, ale kapusta to zaledwie skromny elementy tego przepisu. Czyli obiad mamy z głowy i wyglądało to na patelni tak jak widać na zdjęciu.

P1090923 (Copy)

Kolacja natomiast z założenia składać się z miała przepękli, ale uznałem że sama przepękla to może być za mało, więc zrobiłem jeszcze szpinak z papryką w sezamie, co ma po chińsku fajną nazwę  凉拌菠菜 (liang ban ba cai) i jest banalne do przyrządzenia.

P1090924 (Copy)

Przepękla usmażona nosi nazwę 清炒苦瓜(qing chao ku gua) i także musiałem przepis trochę zmodyfikować bo faktycznie bardziej adekwatna jest nazwa gorzki melon i zamiast białego cukru dodałem cukier brązowy bo jest bardziej słodki.
Smaczne i wiem że do tej przepękli wrócę bo jeszcze mi została.

P1090914 (Copy)

Przepisów nie wrzucam, bo czuję że to tak trochę nie na miejscu…już wystarczy że o jedzeniu piszę i wrzucam zdjęcia. Przepisy to byłoby już o krok za daleko.

P1090911 (Copy)

Ach – http://www.youtube.com/watch?v=jFbTttycUmY – film z lasu w drodze do Laosu.

Niedziela i przegapione #26

Bieganie

P1090863 (Copy)

Wczoraj o tym nie napisałem, więc pora napisać dzisiaj. Założenie było całkiem proste, zacząć wolniej, ale biec szybciej niż poprzednio. Rozkulałem więc bieżnię do 8km/h czyli tempa spacerowego i tak sobie dreptałem przez 15 minut po czym ruszyłem z interwałami. 2 minuty w tempie 10 km/h, 1 minuta 12 km/h, i dwie minuty odpoczynku w tempie spacerowym.

P1090865 (Copy)

Nie wiem ile powtórzeń zrobiłem, ale wytrwałem do 54 minuty w której skończyłem 20 okrążenie i dałem sobie spokój. Osiem kilometrów wystarczy.

P1090866 (Copy)

Niedziela

Zacznę od tego że wróciła Marcy. Marcy to moja ulubienica, chociaż teraz o to miano rywalizuje z Lilly. Marcy to ta oaza spokoju która powstrzymuje mnie od zwariowania w czasie zajęć z Lenem. Lenem, na którego dzisiaj krzyczałem co niespodziewanie przynosiło efekty.

P1090868 (Copy)

To strasznie irytujące gdy rozmowa nie skutkuje a najgorsze i najbardziej niechciane rozwiązanie okazuje się skuteczne. Nie chcę tego stosować i nie będę, ale dobrze wiedzieć że działa. Marcy zawsze po zajęciach pyta czy jestem smutny, bo jestem ewidentnie zmęczony po próbach przekonania Lena do współpracy, a potem bidulka czeka aż ktoś Ją odbierze ze szkoły.

P1090870 (Copy)

Zawsze czekam z Nią parę minut, czy to w sali, czy pod salą, przynajmniej dopóki ktoś nie weźmie Jej albo do środka, albo nie zabierze do domu. A dzisiaj gdy przyszła chwyciła moją dłoń w swoje dwie i patrząc na mnie śmiała się machając łapami na boki. Uroczy dzieciak. Bez Niej to bym już dawno zwariował w te niedziele.

P1090880 (Copy)

Wychodzi na to, że staram się próbować nowych rzeczy, czy to obierać jakieś nowe drogi gdy gdzieś idę, czy to szukać nowych rozwiązań w czasie zajęć, czy też robić inne rzeczy i tak wczoraj postanowiłem że wezmę się porządniej za gotowanie. Bo o ile fajnie jest robić ogromną ilość zup, to równie fajnie będzie nauczyć się gotować coś bardziej skomplikowanego. Nie wiem jeszcze jak to wszystko ogarnę gdy zacznie się semestr, ale na szczęście duży projekt jest już prawie zamknięty, więc będę miał teraz więcej czasu. Przynajmniej w teorii.

P1090876 (Copy)
Dzisiaj zrobiłem spore zakupy,  z których najdroższa była pięciolitrowa butla oleju (to jest niewyobrażalne ile w tych przepisach jest oleju), oraz wok (bo o ile startą patelnię w mieszkaniu mamy, tak woka nie mieliśmy). Reszta to skrobia kukurydziana, pasta z fasoli (papryki tak naprawdę), wino do gotowania, olej sezamowy i ketchup, bo w kuchni znalazłem ogromne ilości sosów sojowych i białego octu (czarny przyjdzie mi kupić jutro) i na pierwszy ogień poszła polędwica w sosie słodko kwaśnym. Wyszło jak wyszło, zrobiłem za mało sosu, za szybko dodałem skrobię i nie chwyciła mi polędwicy, więc tak naprawdę danie mi nie wyszło, ale i tak było smacznie. Fajnie tak spędzić trochę czasu nad czymś takim, a nie tylko wrzucić składniki do garnka, zalać wodą i zostawić.

P1090883 (Copy)

Na kolację przyszła próba z ma po tofu, czyli tofu na ostro. Oryginalnie powinno być z mięsem, ale zdecydowałem się zrobić bez mięsa i wyszło przyzwoicie. Następnym razem muszę dodać więcej skrobi żeby sos trzymał się tofu, ale ogólnie rzecz biorąc to wyszło całkiem przyzwoicie.

P1090885 (Copy)

Tak, tak wiem że powinno być #22, ale to jest 26 tydzień, a nie 22.

Co ludzie wpisują w wyszukiwarkach

jak utworzyc konto na alipay

Bardzo prosto, ale myk jest taki że bez numeru chińskiego dowodu nic więcej oprócz założenia nie zrobimy. Najlepiej użyć translate.google.com i sobie poradzisz bez problemu,

konto na taobao bez alipay

W sumie to nawet nie wiem czy to da radę zrobić…Nie pamiętam. Powinno się dać, ale alipay jest bardzo praktyczne.

jak zaplacic paypal w taobao

Zasadniczo się nie da. Musisz założyć konto na paypal.cn (ciężko) i dogadać się ze sprzedającym zawczasu. Alipay to lepsze rozwiązanie.

Durian

Dzisiaj nie będzie zdjęć, jest to zabieg celowy i w żadnym wypadku nie spowodowany tym że musiałem zająć się innymi rzeczami takimi jak zakończenie dużego projektu (jeszcze tylko jedna część i KONIEC), dopisanie kolejnych ~300 słów do projektu drugiego (który sam nie wiem kiedy się skończy), oraz powtórzeniu kilkuset znaków i nauce kilku nowych słówek. To wszystko zupełnie nie miało związku z tym, że ponownie wracamy do niemrawej szarej rzeczywistości Changchun gdzie zdjęć jest mało i z mieszkania wychodzić się nie chce. Absolutnie nie ma to też związku z pogodą.

A propos pogody, uczniowie dzisiaj dostali zadanie: przyporządkować miesiące do pór roku i jeden z uczniów zrobił coś takiego:

Październik
Listopad
Grudzień
Zima                      Styczeń
Luty
Marzec
Kwiecień

Moja ulubienica Mary zaczęła się kłócić, że w Changchun są cztery pory roku i zima w cale nie jest taka długa, a ja się nie mogłem przestać śmiać. Może październik to lekka przesada, ale listopad to faktycznie początek zimy. Mam tylko nadzieję, że nie będzie się ciągnąć do kwietnia bo to byłoby już troszeczkę za długo. Chociaż kto tam wie…

Druga historia z dzisiaj związana jest z paczką cukierków zakupionych wczoraj. Pisałem już że durian pachnie paskudnie, niczym zgniłe mięso i pachnie dość intensywnie. Mi osobiście ten zapach nie przeszkadza ani trochę a prawdę mówiąc teraz uważam, że wcale nie przypomina zgniłego mięsa i jest to zapach słodki, bardzo intensywny, ale w gruncie rzeczy przyjemny. Dlatego też postanowiłem go sobie zjeść w przerwie między zajęciami. Dzieciaki natychmiast wyczuły, zatkały nos i powiedziały że to durian i żeby otworzyć okno. Oczywiście otwarłem i po chwili pojawił się Chris, który z miejsca zapytał co tutaj tak zimno, po czym powiedział:
– To gaz. Czujesz? Pachnie gazem.
Po czym poszedł po Harolda, drugiego nauczyciela.
– Trochę jakby ścieki, ale może faktycznie gaz.
Dzieciaki patrzą się na mnie, patrzą na siebie, mówią że to durian, ale nikt Ich nie słucha. Po chwili wchodzą dwie Chinki, które także coś czują i wołają Panią z ochrony budynku. Ja już cukierka zdążyłem połknąć, sala praktycznie wywietrzała, ale Chris mówi:
– Bart, nic się pewnie nie stanie, ale lepiej idźcie do innej sali.
I poszliśmy do innej sali gdzie dokończyliśmy zajęcia. Także tych cukierków muszę trochę kupić i przywieźć do Polski. Bez dwóch zdań.

180

P1090823 (Copy)

Tyle dni siedzę w Chinach. Bez dwóch zdań mój najdłuższy nieprzerwany pobyt w tym kraju. W sumie by uzyskać ten tytuł wystarczyło dni 152. 180 dni to ilość dla mnie ważna bo poprzednie dwie wizy miałem właśnie na taki okres.

P1090824 (Copy)
Nie uczciłem tego dnia w żaden wyjątkowy sposób, bo w końcu co jest wyjątkowego w zakupie szpinaku? Ano właśnie, wiele nie ma. Tyle tylko że zrobiłem parę (dosłownie parę) zdjęć w podziemnym markecie i bez dwóch zdań muszę się przerzucić na robienie zakupów tam bo najzwyczajniej w świecie jest taniej i bliżej.

P1090827 (Copy)

Spiąłem się dzisiaj i zakończyłem drugą część tego tajemniczego projektu. Została jeszcze trzecia, ale ta jest najkrótsza, także wszystko wskazuje na to że do końca miesiąca wszystko się zamknie. Jest to zupełnie niespodziewane, bo bardzo ale to bardzo obawiałam się o to czy dam radę, zwłaszcza gdy zobaczyłem ile jest do zrobienia.

P1090828 (Copy)

Tak to już jest że początkowo praca jaką trzeba wykonać wydaje się tytaniczna, ale przy podzieleniu jej na mniejsze kawałki sprawia wrażenie łatwiejszej. Dlatego gdy robię interwały nie biegam dwudziestu odcinków a cztery razy po pięć. Czyli dokładnie to samo, ale mając do pokonania pięć odcinków inaczej się do tego podchodzi niż jest ich dwadzieścia. A może jutro zrobić interwały?

P1090829 (Copy)

Siedząc tak w mieszkaniu po przerobieniu dzisiejszej lekcji z chińskiego stwierdziłem że pora się ruszyć bo siedzę tak tu już odkąd wróciłem. Także wziąłem aparat i postanowiłem w końcu sprawdzić tę świątynię która znajduje się niedaleko mojego mieszkania. Problem z tą świątynią polega na tym, że znajduje się na osiedlu całkowicie ogrodzonym od reszty Changchun.

P1090833 (Copy)

Ze wszystkich stron znajduje się płot, a przy bramach znajdują się strażnicy. W dodatku przeczytałem jakiś czas temu że jest to osiedle przeznaczone dla rodzin wojskowych i lepiej tam nie wchodzić. Uznałem jednak, że nie ma się co martwić na zapas, w końcu nie próbuję wejść na teren tego osiedla z drugiej strony gdzie stoją wojskowe samoloty, najwyżej mnie wyproszą i nic więcej się nie stanie.

P1090840 (Copy)

Ruszyłem i pierwszą zaporę w postaci drzwi udało się pokonać bezproblemowo, bowiem ktoś zostawił je uchylone. Będąc już na terenie osiedla podniosłem głowę, uśmiechnąłem się i ruszyłem pewnie przed siebie. Jeżeli wyglądasz jakbyś tu należał to mało kto będzie próbował cię zaczepić – tak sobie powtarzałem. Osiedle, jak osiedle, nic zachwycającego.

P1090842 (Copy)

A gdy w końcu doszedłem do świątyni okazało się, że muszę iść z innej strony. I tutaj było już trochę gorzej bo inna strona oznaczała więcej ludzi, ale uśmiech z twarzy nie mógł zniknąć na moment. Doszedłem do innego miejsca, obfotografowałem świątynię z przodu i okazało się, że znajduję się bardzo blisko innego wejścia/wyjścia. Gdy tylko z niego skorzystałem okazało się że kawałek dalej znajduje się dziura w płocie z której ochoczo korzystają mieszkańcy osiedla. Tak to już jest w Chinach, że łatwiejsze drogi poznaje się przy wyjściu.

P1090845 (Copy)

A skoro udało mi się w końcu dotrzeć do tej świątyni udałem się do sklepu gdzie znalazłem coś takiego:

P1090850 (Copy)

Czyli cukierki o smaku Duriana. I faktycznie, pachną i smakują jak Durian. Niesamowite, bo gdy z June kupiliśmy tajlandzkie przekąski o smaku tego owocu to ani trochę jak ten owoc nie smakowały.

P1090846 (Copy)

Podróż na północ

P1090758 (Copy)

Teraz dochodzi dziewiętnasta w sobotę, stoimy na stacji w moim małym Chińskim domu, wystarczy wyjść, wsiąść w 25 i za godzinę będę w Jiawang, jednak pozostaje mi czekać i za około 21 godzin zamelduję się w Changchun. Ta podróż zamknie się w 25 dniach, z których pi razy drzwi tydzień spędziłem w pociągach i autobusach. Cieszę się że moja obecna praca pozwala mi na takie luźne podejście do czasu. Inaczej musiałbym się wykosztowywać na samoloty ;-)

P1090759 (Copy)

W pociągu, jak to w pociągu: hałas, trochę ciszy, ale w sypialnym można się przynajmniej spokojnie wyspać, nie to co w normalnym. Także tyle dobrego.

P1090760 (Copy)

Internetu brakuje, jakieś dzieci próbują ze mną rozmawiać, inne próbuje przejść mi pod nogami, a w końcu któreś uświadamia Mu że to nie ojciec i wypada przeprosić a w konsekwencji przez 5 minut na cały przedział słychać SORRY. Czyli jest wesoło.

P1090761 (Copy)

W końcu Pani zbierająca bilety rozmawia ze mną łamanym angielskim, a ja odpowiadam łamanym chińskim i taki wyrywek:
– A dziewczyny w Europie są piękne?
– Moja dziewczyna jest Chinką.
– Bo Chinki są bardzo piękne!

P1090756 (Copy)

Changchun…tak bardzo jak nie chcę się do tego miejsca przywiązywać tak zawsze gdy widzę zabudowania to je rozpoznaję. Xuzhou nie rozpoznam tak łatwo jak tego mojego północnego miejsca zamieszkania. W końcu z Xuzhou tak często nie wyjeżdżałem.  A stąd uciekam przy każdej możliwej okazji. Może to źle, może to dobrze. Z pewnością inaczej.

P1090769 (Copy)

Tym razem powrót do codzienności był prosty: od razu pora na zakupy bo lodówka pusta, ale przynajmniej sprzątać nie muszę bo Tom wiele nie gotuje. Prawdę mówiąc to mieszkanie wygląda tak jakby Tom nic nie jadł a jedynie piwo pił. Puszki są wszędzie. Naprawdę, naprawdę wszędzie. Jak to mi kiedyś znajomy tłumaczył:
Jeżeli po pracy masz kiepski nastrój wypij dwa piwa. Jeżeli nie pomaga to pij dalej aż znajdziesz się w świecie bajek. P1090771 (Copy)

Masa czasu wolnego

P1090802 (Copy)

Przynajmniej z rana kiedy to mogę spokojnie skupić się na tym innym większym projekcie (spokojnie, dowiecie się w swoim czasie, nie mogę w końcu Wam tak wszystkiego mówicie bo po co byłoby wracać) i idzie to całkiem sprawnie, początkowo myślałem że będzie gorzej i że absolutnie nie dam rady wyrobić się w tym miesiącu, o czym zresztą pisałem, ale wychodzi na to że jednak powinno być dobrze i dam radę.

P1090804 (Copy)
Mięsnie powoli przyzwyczajają się do powrotu do treningów i zakwasy znikają. Fakt faktem znikałaby szybciej gdybym się rozciągał, ale kiedy nie biegam strasznie zaniedbuję ten aspekt i jestem nierozciągliwy i prawdę mówiąc dobrze mi z tym. Przynajmniej czuję że pracują.

P1090806 (Copy)

Wczoraj po wymieszaniu ryżu z ostrym sosem zdałem sobie sprawę, że nie mam ani ryżu ani ostrego sosu. Jest to o tyle spory problem, że ryż potrzebuję by mi sił przypadkiem nie zabrakło, a ostry sos jest mi niezbędny do życia. Wszyscy potrzebujemy tlenu, snu, ale ja potrzebuję jeszcze ostrego sosu. To taki mój wymóg który zaczął stosować jeszcze w Jiawang, chociaż tam rzadko gotowałem, tutaj gotuję codziennie i ostry sos jest obowiązkowy. Bez niego musiałbym żywić się tak jak mój współlokator – zupkami z torebki i oszukanymi parówkami. Oszukanymi bo w nich jest jeszcze mniej mięsa niż w tych sprzedawanych w Polsce, a smaku nie da się pomylić z niczym innym. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że odpowiednio przyrządzone są całkiem smaczne, a mają w sobie chyba więcej cukru niż powinny mieć parówki. Pewnie właśnie dlatego są smaczne.

P1090807 (Copy)
Także nie mając ryżu ani sosu postanowiłem pójść do innego sklepu by uzupełnić te braki. Nie ma w końcu sensu chodzić ciągle do tych samych sklepów, trzeba szukać nowych miejsc w okolicy. Szukając ryżu zdałem sobie sprawę, że nie mam nawet za bardzo w czym go trzymać, ale na szczęście butelki na wodę są całkiem pojemne, a wody nigdy zbyt wiele, także ten problem został rozwiązany błyskawicznie. Większym problemem jest natomiast zawsze znalezienie ryżu. Bo zawsze mają kilka rodzajów i nigdy nie wiem który będzie najlepszy. A to północ, gdzie stereotypowo nie spożywa się aż tak dużo ryżu…

P1090809 (Copy)

Zaopatrzony w ryż i nowy ostry sos (to zawsze ryzyko, bo raz kupiłem jeden taki koreański który był potworny w smaku) wróciłem do mieszkania gdzie ugotowałem obiad i zabrałem się za naukę, oraz pisanie. Narzuciłem sobie normę przynajmniej 300 słów dziennie i na razie nie mam z tym problemów. Zaczną się pewnie gdy skończy się błogie lenistwo i zaczną zajęcia. Wtedy nie będzie już tak łatwo pisać po trzysta słów w dwóch językach i jeszcze uczyć się chińskiego, trzeba będzie z czegoś zrezygnować, lub częściowo ograniczyć, bo z pisania bloga po polsku zrezygnować nie mogę w żadnym wypadku.

P1090814 (Copy)

A na dzisiejszych zdjęciach możecie pooglądać jak wygląda Changchun w okresie w którym nie ma tu zbyt wielu studentów. Pustki na ulicach są dość przerażające, niczym Katowice w każde wakacje, gdy ludzie wyjeżdżają do swoich rodzinnych miast i miasteczek.

P1090815 (Copy)