Rozmowa ze studentką

S: To my tak będziemy co lekcję?
J: Znaczy 'jak’?
S: No że będziemy rozmawiać i robić ćwiczenia.
J: No tak…
S: Bo mógłyś nam o sobie poopowiadać.
J: Ale ja jestem nudny.
S: Mógłbyś nam jakieś śmieszne filmy puszczać.
J: Śmieszne filmy możesz obejrzeć w internecie, nie potrzebujesz do tego mnie.
S: Czyli nie będziesz mówić o sobie i puszczać nam filmów?
J: Jeżeli nie będzie to w ramach ćwiczeń, to nie.
S: Jesteś taki…nieprofesjonalny.
J: Na to wygląda.

To są świetni ludzie, ale czasem Ich podejście mnie zniewala.
Tak, wiem, nie było notki od dwóch tygodni, a to jest notka niskiego wysiłku, ale ze zdjęciami jest ostatnio słabo, więc chwilowo to musi Was zadowolić.

‘Niektórzy mówią że życie studenckie jest nudne…’

‘…ale mi ono bardzo odpowiada. Gdy skończę studia pierwszego stopnia to pewnie będę dalej studiować bo gdy idzie się do pracy to trzeba myśleć o tylu rzeczach. O tym gdzie pójść na obiad, gdzie na kolację, trzeba mieszkanie znaleźć. A jak się jest studentem to wszystko jest na miejscu, nie trzeba się o nic martwić, niczym przejmować.’

W Polsce często mówi się o tym że nasze szkoły nie przygotowują do życia, są odcięte od rzeczywistości. W takim razie co powiedzieć o szkołach w Chinach? Tutaj zamyka się nastolatków na trzy lata w ogólniaku, stawia przed nimi jeden cel – dostań się na studia. Jeżeli się dostaną to spędzają kolejne cztery lata w miejscu odizolowanym od reszty świata, jeżeli się nie dostaną to najczęściej spędzają kolejny rok w szkole ucząc się by spróbować za rok.

Jak tacy młodzi ludzie mają być przygotowani do życia w społeczeństwie? Od Nich nie oczekuje się niczego innego poza edukacją. A potem przychodzi moment w którym szkoła się kończy i co dalej? No właściwie to potem przychodzi praca. Praca trwa pięć, sześć dni w tygodniu od 8 do 18, bo przecież trzeba zrobić dwugodzinną przerwę na lunch, wolnego nie dostanie się więcej niż parę dni w roku z wyjątkiem dni wolnych wyznaczonych przez rząd, a i wtedy mało kto może liczyć na to że dostanie wszystkie siedem dni wolnego, czy wszystkie trzy dni.

Także najpierw szkoła, potem praca i właściwie to tyle.

Strasznie mnie Ci studenci zniechęcają w tym roku. Rok temu jacyś tacy bardziej ludzcy byli, mieli jakieś marzenia, pasje, a teraz…No z innej strony to jest dopiero Ich pierwszy rok i część z Nich ma pasje, ale większość to takie trochę roboty zaprogramowane do nauki. I nie mówię że to coś złego, absolutnie, ale w życiu jest chyba też coś poza szkołą i pracą. Tak tylko myślę.

38.7

Taka temperatura została odnotowana w środę w mojej części miasta. Na wyspie zanotowano 35 stopni. Ogłoszono alarm koloru pomarańczowego. Jest jeszcze jeden – czerwony.

Innymi słowy dopadły nas upały.

Nie wiem na ile wiarygodne są wskaźniki temperatury odczuwalnej, ale one tutaj od paru dni przekraczają 40 stopni.
Czyli są to temperatury które znam tylko z opowiadań. Biega się w takim klimacie ciężko, przerwy na picie są obowiązkowe bo bez tego może być źle. Widzę mnóstwo ludzi którzy biegają i nie mają ze sobą wody i bardzo mnie to dziwi. Nie wiem czy biegają tak blisko domu, czy mają ze sobą zapas gotówki, ale dziwi mnie takie podejście. W takim klimacie odwodnienia lepiej nie ryzykować.

W czwartek biegło się bardzo przyjemnie. Nawet momentami było chłodno gdy powiał wiatr od morza.

No dobrze, skończmy jednak o bieganiu na dzisiaj, bo o tym piszę praktycznie codziennie.

We wtorek w końcu odbył się konkurs dubbingowy, który wyglądał tak jak się tego można spodziewać czyli zespoły składające się z kilku osób podkładały głos pod filmy, głównie to bajki. Raz podkładali do filmu do którego się bardzo dobrze przygotowali, a drugi raz do filmu który był niespodzianką.

Było to ciekawe, parę grup podeszło do tego totalnie na luzie i bez większego przygotowania, a parę bardzo profesjonalnie. Jedna grupa nawet podkładała efekty dźwiękowe przy użyciu sztućców, co było świetne, ale w wygraniu Im nie pomogło.

Wygrała za to inna z moich klas, bo to był konkurs tylko dla pierwszaków, a że mam chyba większość pierwszego roku to znaczną część tych studentów znam z zajęć.
Wygrali zasłużenie bo część pierwszą przygotowali wyśmienicie, a w drugiej…właściwie to w drugiej też byli najlepsi.

Nie jest to moja ulubiona klasa, z mojej ulubionej klasy nie było moich ulubionych studentów co może i byłoby dziwne gdyby nie to że to są naprawdę inteligentni młodzi ludzi, ale Ich pasje nie są związane z angielskim, więc najzwyczajniej w świecie nie wystawili najmocniejszego zespołu.

Połowa semestru

Witam w połowie tygodnia ósmego, czyli – pierwsze egzaminy w połowie semestru za mną. Jak na razie dopiero z zajęć dodatkowych, ale to już coś!

Może takie małe podsumowanie tych zajęć i tego co się do tej pory na nich działo (chociaż podsumowań nie lubię to uważam że te akurat będzie z korzyścią dla mnie, w końcu to mój pierwszy raz gdy prowadzę takie zajęcia i wypadałoby się czegoś z nich nauczyć).

Zapisanych mam 28 studentów.
Regularnie na zajęciach pojawia się 10-12. Przez pierwsze dwa tygodnie, gdy jeszcze nie sprawdzałem obecności i nie dawałem zadań domowych (bo nie wiedziałem co to z tymi zajęciami będzie) pojawiały się 2-3 osoby więcej, ale one ostatecznie zniknęły.

Obejrzeliśmy jak na razie następujące filmy:
– Forrest Gump
– Rocky
– Rambo
– Jedną lekcję poświęciłem na przegląd seriali komediowych w USA
– Królestwo Niebieskie (ten film zaczęliśmy oglądać wczoraj)

Forrest Gump był dla mnie największym wyzwaniem bo mnogość tematów w tym filmie jest ogromna, zwłaszcza pod kątem historycznym. Jednak dzięki temu że był takim wyzwaniem najwięcej się na nim nauczyłem (no bo nie oszukujmy się, trzeba się do tych zajęć tez odpowiednio przygotować) i z tego się cieszę.

Rocky to bardziej niż film historyczny film o takim amerykańskim śnie w którym każdy może coś osiągnąć, wybić się, jeżeli tylko ciężko pracuje.  Bardziej film kulturowy niż historyczny.

Rambo to drugi po Forrest Gump film z motywem wojny w Wietnamie i tutaj także musiałem się trochę przygotować by poopowiadać o pierwszej wojnie indochińskiej (w niej to nawet Polacy brali udział), ale też trzeba było dowiedzieć się czegoś więcej o zespole stresu pourazowego czy o Agent Orange (substancji którą stosowali Amerykanie by zniszczyć lasy w Wietnamie, a która była niesamowicie toksyczna i przyczyniła się do wielu śmierci po obu stronach), no i wypadało też trochę studentom wyjaśnić dlaczego ten szeryf tak bardzo nie lubił Rambo, więc trzeba było chociaż parę słów powiedzieć o wojnie w Korei i o tym jak o tych żołnierzach zapomniano. Na szczęście wcześniej już mówiliśmy o protestach przeciw wojnie w Wietnamie więc nie musiałem wyjaśniać dlaczego weterani tej wojny nie byli zbyt szczególnie poważani w USA.

Komedie były odskoczną od tego całego natłoku wojen i wydaje mi się że dobrze pokazały rozwój tego gatunku na przestrzeni lat.

Królestwo Niebieskie z kolei trzeba było poprzedzić wyjaśnieniem czym były krucjaty. A żeby wyjaśnić czym były krucjaty należy wyjaśnić co to Islam i co to Chrześcijaństwo, pomóc studentom chociaż trochę zrozumieć dlaczego ludzie porzucali wszystko i tłukli się kilka miesięcy by walczyć o jakieś miejsce którego nigdy wcześniej nie widzieli na oczy.

Jak na razie jestem z tych zajęć zadowolony, chociaż przyznam się uczciwie że są jednak męczące. Częściowo z powodu godziny o której się zaczynają a częściowo z powodu masy informacji którą trzeba przyswoić by te zajęcia przygotować.

Nowy kurs

W kontrakcie mam bardzo ładnie napisane że mam zaplanowanych 14 godzin tygodniowo, a jeżeli mam więcej to liczone są nadgodziny. Myk z nadgodzinami jest taki że rozliczane są w trybie rocznym, czyli jeżeli średnio w ciągu dwóch semestrów będę mieć 14 godzin tygodniowo to nadgodziny nie będą liczone. A że w tym semestrze mam godzin 16 to w kolejnym będę mieć 12 (bo nie oszukujmy się, nikt nie chce płacić za nadgodziny). Będę mieć bo studenci drugiego roku kończą te konkretne zajęcia po trzech semestrach, czyli dwóch na pierwszym i jednym na drugim roku. Zostaną mi same pierwszaki, a że tych mam raptem 3 grupy to godzin będę mieć 6.

6 godzin to już się w ogóle nikomu nie podoba, bo przecież to jest jeden dzień na uczelni, więc jak to tak? Także usłyszałem dzisiaj że mam sobie wymyślić kurs który chcę prowadzić. Czyli mam stworzyć typową godziną zapchajdziurę dla studentów. Tylko że ona ma być bardziej dla mnie niż dla studentów. Zapytałem się więc o to ile godzin będę musiał na to zaplanować, bo przecież do tych 12 dalej mi trochę będzie brakować (po cichu liczyłem na to że nikt się nie zorientuje że mam 16 i dostanę 14 w przyszłym semestrze), usłyszałem że mam się tym nie przejmować bo wydział się tym zajmie.
Oczywiście że się wydział tym zajmie. Pewnie skończy się na tym że będę musiał chodzić co tydzień na English corner, na którym tydzień w tydzień muszę się przedstawiać i uczestniczyć w rozmowach prowadzonych w kółko (czyli jedna osoba skończy to druga się wypowiada i tak 15 osób mówi o tym samym) co jest niewyobrażalnie nudne, a do tego dostanę swoje zajęcie i będzie tego razem 10 godzin. Wszystko na zasadzie będzie Pan zadowolony. No rany.

Kurs już sobie wymyśliłem, miałem moment w którym stwierdziłem że zrobię coś ambitnego ale potem dotarło do mnie że to nie są studenci filologii angielskiej i pewnych tematów po angielsku nie ogarną, więc padło na Poznawanie kultury krajów zachodu poprzez filmografię. Czyli dokładnie to samo co chciałem robić poza lekcjami, w ramach kółka filmowego: prelekcja, seans i dyskusja. Teraz nie będzie się to niczym różnić, ale będą za to oceny. Dostaną do napisania esej i tyle. Słabe to strasznie.

Sukces

Różnie można podchodzić do tego czym jest sukces w edukacji. Jeszcze na studiach postawiono przed nami pytanie co jest większym osiągnięciem, podniesienie średniej ocen z poziomu 60 na 75 czy 80 na 90, czyli wyciągnięcie uczniów średnich do dobrych czy dobrych do bardzo dobrych. I to jest bardzo dobre pytanie na które nie potrafię znaleźć odpowiedzi.

Prawdę mówiąc to wydaje mi się że nie ma na to pytanie odpowiedzi bo oba osiągnięcia są sukcesem, procentowo większym będzie to podskoczenie 15 punktów procentowych, ale realnie jest to niemożliwe do ocenienia. To są po prostu dwa kompletnie różne wyzwania. O ile tym uczniom średnim może wystarczy tylko trochę pomóc i trochę Ich nakierować, lub coś wytłumaczyć, o tyle by pomóc tym uczniom już dobrym wskoczyć na poziom jeszcze wyższy będzie trzeba poświęcić więcej czasu i uwagi. Że nie wspomnę o zupełnie innych wymaganiach, czy motywacji.

Do tej pory zawsze pracowałem z uczniami słabymi/średnimi. Parę lepszych jednostek zawsze się znajdzie, jak chociażby jeden chłopak który wyjedzie studiować do Anglii (chociaż między Bogiem a prawdą to rozumiałem go tak w 8 przypadkach na 10, ale to kwestia tego że mówił przeraźliwie cicho), ale generalnie większość wahała się tak w okolicach średniej. No z wyjątkiem oczywiście Jiawang, ale to zupełnie inna kategoria, mój pierwszy rok w Chinach i nijak nie mogę tych dzieci…młodych ludzi oceniać sprawiedliwie.

Sukces to zresztą nie tylko podniesienie średniej ocen bo to tylko testy, a edukacji nie powinno się sprowadzać do czegoś tak łatwo mierzalnego jak numerki bo wtedy człowiek łatwo wpada w pęd za ocenami i kończy się to tym że najlepsi nauczyciele to wcale nie ci którzy uczą najlepiej, a ci którzy najlepiej przygotowują do testów. Co też jest oczywiście istotne, ale ja chyba jestem romantykiem i wolę na to patrzeć bardziej pod kątem przekazywania pasji i zarażania nią podopiecznych.

Ja swój mały sukces odniosłem dzisiaj. Przepytałem całą klasę. Tak, zdarzało mi się to przedtem, ale to było z zadań domowych, a dzisiaj porozmawiałem ze wszystkimi w czasie lekcji. I jestem z tego bardzo dumny, bo jednak pogadać z trzydziestoma pięcioma studentami to jest wyczyn. Już planuję powtórzyć to w przyszłym tygodniu.

Poranne wstawanie

Uznałem że w tym semestrze będę wstawał bliżej piątej niż szóstej (co jakimś wielkim wyczynem nie jest bo już o piątej robi się ciepło, kursują samochody i rozstawiane są tymczasowe budki z jedzeniem) żeby pójść pobiegać. Pierwsze takie wstawanie miało miejsce w zeszłym tygodniu, ale wtedy uznałem że to trochę za wcześnie i odpuściłem. W tym tygodniu nie było już taryfy ulgowej bo zaczęły się zajęcia i jedyna ludzka pora żeby iść biegać to właśnie wcześnie rano. Bieganie późnym wieczorem w ogóle do mnie nie przemawia, a bieganie po 10 to dla mnie abstrakcja (za ciepło, za duszno).

P1210423

Wstałem i jeszcze pierwszych pięć minut było ciemno, dopiero po chwili zaczęło się rozjaśniać. I chcę wyjaśnić że ciemno to znaczy że niczego nie było widać. Nie ma różnicy między 23 a 5, i wtedy i wtedy jest strasznie ciemno.

Zanim wyszedłem już się trochę rozjaśniło, a po paru minutach było już jasno. Do tego biegło się bardzo przyjemnie bo czuło się taki przyjemny chłód. Przyjemny chłód jest jedną z rzadszych rzeczy tutaj, także należy go docenić.
Pod koniec biegu po raz pierwszy w życiu poczułem że jest mi jednocześnie duszno i trochę zimno. Było to tak dziwne że aż chciałem się zatrzymać, ale po chwili mi przeszło bo do domu zostało raptem paręset metrów. Czyli nie ma się co tą duchotą przejmować. Trzeba robić swoje i tyle.

 

Zajęcia. Ach…dwa razy musieliśmy zmieniać salę. Raz bo okazało się że jest za mała, ale to w sumie dobrze bo i tak komputer nie działał (jeden z dwóch, a potrzebne są dwa), a drugi raz bo nie dało się otworzyć drzwi (jednych z dwóch, co ma pewnie związek z jakimiś wymogami bezpieczeństwa czy czymś tam). Za trzecim razem w końcu wszystko działało i już udało mi się znaleźć opcje które umożliwiają mi na wymieszanie studentów tak by ze sobą rozmawiali, ale dalej nie wiem jak zrobić to o co mi chodziło. Będę kombinować dalej bo to musi być w jednej z tych Chińskich opcji.

Zajęcia

Każdy nauczyciel powinien spędzić przynajmniej rok pracując w szkole trudnej. Takiej w której studenci będą mieli go w nosie, będą mu przeszkadzali, nie będą chcieli się uczyć, nie będą się rozwijać, ale będą dużo gadać, oglądać filmy na komórce i grać w gry. W takiej która będzie prawdziwą szkołą życia by mógł się nauczyć pracy z takimi właśnie uczniami.

P1210361

Mi ten rok w Changchun bardzo się przydał. Nie tylko nauczyłem się jak sobie radzić z takimi uczniami to jeszcze nauczył cierpliwości. I w sumie dzięki temu zacząłem doceniać innych studentów. Innych, takich którzy podchodzą do zajęć poważniej a nie tylko chcą cieszyć się życiem w college’u.

Po pierwszych zajęciach mam wrażenie że trafiłem do zgoła odmiennej grupy. Pierwszy raz uczę w szkole publicznej, w dodatku na naprawdę dobrym uniwersytecie i od razu widać różnicę. Już Ci studenci w Zhengzhou byli lepsi chociaż to była szkoła prywatna i zaledwie college, czyli powyżej licencjata nic się tam nie zrobi.

P1210364

Tutaj na pierwszych zajęciach usłyszałem że mam nie mówić tak wolno. MÓWIŁEM ZA WOLNO! Rany. To mi się jeszcze nigdy nie zdarzyło. Naprawdę mnie to zdumiało.

Na drugich zajęciach usłyszałem że chcą więcej ćwiczeń z mówienia chociaż kilka razy tłumaczyłem że egzamin będzie głównie oparty na słuchaniu. Oni jednak chcieli coś bardziej praktycznego, niezwiązanego z egzaminem.
Aż mi wtedy serce szybciej ze szczęścia zabiło.

Ostatnie zajęcia też dobrze, chociaż moim zdaniem najsłabsza klasa z tych wszystkich jakie miałem dzisiaj.

P1210370

Na razie jeszcze nie rozwiązałem tego jak korzystać z wszystkich opcji, nie wiem jeszcze jak zrobić by słyszeć wszystkich studentów ani jak zrobić by oni słyszeli siebie, nie wiem w ogóle czy to jest możliwe, w końcu 40 osób w słuchawkach jednocześnie to lekka masakra, ale jutro będę się dowiadywał, albo w piątek.

P1210371

Na razie odczuwam taki spokój gdy mam te słuchawki z mikrofonem. Nie muszę mówić głośniej, mogę się uspokoić, bardziej skupić na tym co mówię, tak jak było w czasie studiów gdy tłumaczyłem. Bardzo fajne uczucie, mam nadzieję że mi nie minie.

P1210374

P1210375

Huaqiao University

url

Uniwersytet Huaqiao, czyli dosłownie uniwesytet dla Chińczyków zza morza, jest uniwersytetem poziomu narodowego (są jeszcze na poziomie prowincji, miasta, prywatne, oraz bezpośrednio zarządzane przez konkretne ministerstwo) mający swoją siedzibę w Quanzhou, oraz Xiamen w prowincji Fujian.

Uniwersytet został założony w 1960 przy poparciu ówczesnego premiera Zhou Enlai, miał na celu pozwolić Chińczykom pochodząc z rodzin emigrantów powrócić do kraju rodziców i tam studiować.

Ogólnie

Od momentu utworzenia mury uniwersytetu opuściło ponad 76000 studentów, z których 36000 pochodziło zza granicy. Obecnie studiuje na nim 24000 studentów z których ponad 3000 pochodzi z zagranicy.

Infrastruktura

Kampus w Quanzhou, czyli główny zajmuje powierzchnię ponad 740000 metrów kwadratowych z czego ponad 550000 to przestrzeń zabudowana.

Kampus w Xiamen zajmuje powierzchnię 1320000 metrów kwadratowych.

Wyższa szkoła języka i kultury chińskiej także podlega uniwersytetowi Huaqiao. Jest to szkoła skierowana dla studentów zza granicy by pomóc Im zgłębić tajniki kultury i języka Chińskiego. Ukończyło ja już ponad 32000 studentów z ponad 30 krajów.

Pracownicy

Uniwersytet zatrudnia ponad 1700 nauczycieli. Ponad 900 pracuje na pełny etat, ponad 400 nosi tytuł wykładowcy lub starszego wykładowcy, ponad 141 ma tytuł doktora a 38 prowadzi badania opłacane przez rząd.

Wydziały

Uniwersytet składa się z 19 kolegiów /wydziałów. Tytuł doktora można uzyskać na 9 kierunkach, magistra na 64, magistra inżyniera na 6, a licencjata na 52.

1407240944adb303f317551866(1)

 

Zdjęć mało bo jeszcze na miejscu nie jestem. Powinienem dotrzeć w czwartek po południu. Do tego czasu zachęcam do obejrzenia prezentacji.