Czyli dzień pisania planów zajęć i uzupełniania listy obecności za ostatnie dwa miesiące. Uzupełniając listy zdałem sobie sprawę, że w całym styczniu i lutym miałem łącznie 11 zajęć. Plus 3 godziny na obozie, czyli tyle co kot napłakał.
Gdy już skończyłem rozczulać się nad swoim postanowiłem coś ugotować, a że jestem ciągle w klimatach kuchni syczuańskiej przyszła pora na kurczaka w sosie słodko kwaśnym, ale tym razem z dodatkiem pieprzu syczuańskiego (pieprz chiński, pieprz z Syczuanu, zwał jak zwał).
Nazwa jest myląca bo nie jest to pieprz, a łupina jakiejś jagody, w smaku wyczuć nutę cytrusową i jest może nie tyle ostre co wywołuje drętwość i mrowienie na języku i podniebieniu. Powinno się go dodawać do większość dań z tej kuchni.
Także dzisiaj na patelni najpierw wylądował olej, a potem łupinki, które sprawiły że obiad był ostry i język mi prawie całkowicie zdrętwiał. Na szczęście miałem cukier, a w pomocy zawsze stoi mleko.
Woda na ostre jedzenie nie pomaga tak bardzo jak pomaga właśnie mleko czy też coś słodkiego.
I teraz, w końcu, udało mi się spłodzić naprawdę ostry obiad, taki po którym musiałem sięgnąć po chusteczkę by zetrzeć pot z czoła. Czyli jest dobrze.
Kolacja to natomiast kapusta na ostro kwaśno i to też jest danie prosto z Syczuanu. O ile jest to proste do przygotowania o ile strasznie to długo trwa, no ale wiadomo – kapusta, z nią to zawsze się trzeba bawić.
Tak piszę i piszę o tym jedzeniu że aż zapomniałbym napisać o tym co zapewne widzicie na zdjęciach, a co pojawiło się niespodziewanie.
Tak, wrócił śnieg. Wczoraj było +10 stopni, dzisiaj było 0, jutro ma być -10. Witamy w dongbei gdzie zimowych ubrań nie chowa się aż do kwietnia.
I mógłbym napisać na szczęście w ciągu dnia trochę się roztopiło, ale wiadomo co to oznacza: błoto, błoto i jeszcze więcej błota, a gdy jutro przyjdzie mróz to to wszystko zamarznie i jeszcze będzie ślisko.
Na szczęście prognozy nastrajają optymistycznie i temperatura ma nie spaść już poniżej -10 stopni, czyli będzie chłodno, ale będzie można iść biegać. Z taką temperaturą powinienem sobie być w stanie poradzić. Chyba że zacznie wiać wiatr, wtedy to może być już różnie…Na szczęście jednak nie stanę się latawcem i nie odfrunę.
Ogłoszenia parafialne
Mój oszukany internet się popsuł, więc nie mogę wrzucać niczego na fejsbuka.
Uzupełniam nową galerię o zdjęcia ze starej, żeby wszystko było ładnie w jednym miejscu, trochę to potrwa, ale w długim okresie czasu powinno być to dobre rozwiązanie.
Wczorajsza notka była notką numer 500. Ha…