Shenyang bejbe dzień drugi

P1060772 (Copy)

Tak jak już pisałem wczoraj, plan na dzisiaj był żenująco prosty: do zobaczenia dwa miejsca. Pierwsze to zhaoling

P1060823 (Copy)

A co to?

Zhaoling,昭陵, to grobowiec drugiego cesarza z dynastii Qing – Huang Taiji. Budowano go osiem lat w połowie siedemnastego wieku. Budynki są zbudowane w stylach reprezentujących zarówno styl Mandżurski jak i Chiński.

P1060828 (Copy)

Grobowiec ten znajduje się w parku Beiling i jest bliźniaczo podobny do grobowca odwiedzonego wczoraj. Z tą różnicą że wstęp był droższy i trzeba było dopłacić za odwiedzenie dwóch dodatkowych pomieszczeń (które można sobie darować).

P1060962 (Copy)

Przyznam się bez bicia że gdybym przyjechał tutaj w środku sezonu turystycznego i miał wysupłać 50 RMB za zwiedzanie to czułbym się rozczarowany. 30 RMB jest ceną odpowiednią.

P1060966 (Copy)

Tylko przyznam uczciwie że mi się serce kraje gdy na te zabytki patrzę. Poniszczone, odrapane, byle jak zabezpieczone, najzwyczajniej w świecie puste, a drzewa bez liści jedynie dopełniają całości. Oba te grobowce są smutne. Proste.

P1070003 (Copy)

Punktem numer dwa na mojej liście były wykopaliska, a konkretniej wioska z przed siedmiu tysięcy lat. Czyli muzeum Xinle

P1070014 (Copy)

A co to?

To muzeum związane z wioską z przed ponad siedmiu tysięcy lat. Znajdują się tam znaleziska archeologiczne (a jednak archeologowie pojawiają się na północy), oraz zrekonstruowana wioska.

P1070021 (Copy)

Taki opis wystarczył by mnie zachęcić…
Wioska…wioska…pięć chatek, a wejść możesz do trzech – wioska. Do tego muzeum z nikłym zbiorem przedmiotów z wykopalisk. Niby część terenu jest zarezerwowana na kolejne wykopaliska, ale…taki jakiś niesmak pozostaje. Nikt o tę północ nie dba, nikt się tym jakoś specjalnie nie interesuje. To chyba najstarsza ze wszystkich znalezionych wiosek na terenie Chin, a mimo to jest to niezwykle nijakie. Chociaż w muzeum jest sporo informacji po angielsku.

P1070051 (Copy)

Przygnębiony trochę faktem nijakości wioski postanowiłem odwiedzić muzeum, bo jest za darmo i podobno ma ciekawe ekspozycje, również związane z tą wioską.

Najpierw jednak poszedłem poszukać jedzenia. Trafiłem do muzułmańskiej części Shenyang gdzie wybór mięs był przerażający, ale fajnie tak sobie pochodzić po targu mięsnym widząc że jednak można sprzedawać coś poza wieprzowiną.

P1070053 (Copy)

Nasycony makaronem i kawałkiem wołowiny ruszyłem do muzeum.

A co to?

Muzeum prowincji Liaoning, czyli jak sama nazwa wskazuje muzeum prowincji Liaoning, eksponaty od ery kamienia łupanego aż do czasów dynastii Qing.

P1070139 (Copy)

Tak…
Trzy piętra, po cztery sale na każdym i oczywiście sześć zamkniętych. No nic, czasem bywa i tak. W każdym razie zdjęcia zrobiłem, porozmyślałem o tym jacy to musieli być zdolni ludzie żeby tak dłubać w tym jadeicie i poszedłem szukać zachodniej pagody.

P1070368 (Copy)

Nie doszedłem do niej więc nie wytłumaczę co to. Znalazłem za to małą taoistyczną świątynię tuż obok Tesco.

P1070374 (Copy)

I tyle na dzisiaj, plan na jutro jest jeszcze prostszy niż na dzisiaj, ale zobaczymy czy uda się go zrealizować z plecakiem na plecach.

P1070398 (Copy)

Spojrzałem na ostatnią notkę z zeszłego roku i dotarło do mnie jak bardzo się zmieniło. Kraj pozostał ten sam, ale miasto jest inne, ludzie są inni, atmosfera jest inna, wszystko diametralnie różni się od siebie. Jak wiecie nie uprawiam żadnych podsumowań, więc i tym razem niczego takiego nie stworzę.

P1070404 (Copy)

Wszystkiego najlepszego w 2014, oby był jeszcze lepszy!

Shenyang bejbe

P1060377 (Copy)

Nazwa miasta oznacza dosłownie na północ od rzeki Shen.
Znaleziska archeologiczne pokazują że osadnictwo rozpoczęło się na tym terenie już około ośmiu tysięcy lat temu. Samo miasto zostało założone koło roku 300 p.n.e i nosiło wtedy nazwę miasto Hou. Z czasem nazwy się zmieniały, a w 1625 gdy Mandżurowie podbili te tereny nazwę zmieniono na Simiiyan hoton ᠰᡳᠮᡳᠶᠠᠨ ᡥ᠋ᠣᡨ᠋ᠣᠨ  Oficjalna nazwa brzmiała Shengjiang w języku chińskim, oraz Mukden w języku Mandżurskim.

P1060379 (Copy)
Po upadku dynastii Ming w 1644 roku Mandżurowie przesunęli się na zachód od Wielkiego Muru i przenieśli stolicę do Pekinu. Zmiany miasta z Mukden na Shenyang trwały aż do połowy dwudziestego wieku.

P1060403 (Copy)

Historia najnowsza

P1060416 (Copy)

Mukden pełnił rolę Radzieckiej twierdzy, a w czasie wojny z Japonią (1904-1905) w jego pobliżu rozegrała się największa bitwa od czasów bitwy pod Lipskiem w 1813 roku. Po zwycięstwie Japonii Mukden na moment stał się przyczółkiem Japonii do ekspansji w głąb Mandżurii.

P1060422 (Copy)

W 1931 miał miejsce tutaj tak zwany Incydent Mukadeński o którym kiedyś już pisałem, a który dał Japończykom pretekst do inwazji na tereny Chińskie.

P1060470 (Copy)

W sierpniu 1945 Shenyang był pod okupacją sił radzieckich, które następnie oddały go oddziałom narodowościowym. W latach 1946-1948 była to twierdza Kuomintang zdobyta przez siły komunistyczne 30-go października 1948.

P1060474 (Copy)

Mimo tych wszystkich zmian Shenyang rozwijał się i jest obecnie ogromnym ośrodkiem przemysłowym.

P1060519 (Copy)

W Shenyang do zobaczenia jest całkiem sporo, ale takie najważniejsze miejsca to: pałac Mukden, czyli dawny pałac cesarski zbudowany na wzór Zakazanego Miasta z widocznymi wpływami tybetańskimi, dwa grobowce z czasów dynastii Qing, w tym grobowiec jej założyciela. To z pewnością będzie udana wycieczka.

P1060537 (Copy)

W Shenyang zameldowałem się o godzinie 10. Od razu ruszyłem do metra, bez problemu zakupiłem bilet i pojechałem o stację za daleko. Wysiadłem, szybkie spojrzenie w google maps i już wiedziałem gdzie jestem. Pałac cesarski znajdował się kawałek ode mnie. A że był pierwszy na mojej liście rzeczy do zrobienia dzisiaj ruszyłem do niego. Ruszyłem, obszedłem, a potem zagubiony podszedłem do kas i dowiedziałem się że otwarty będzie dopiero o 13. Znaczy dla pojedynczych osób które nie zarezerwowały sobie miejsca wcześniej. Wyobrażacie to sobie?

P1060553 (Copy)

A co to?

Pałac Mukden
Znany również jako pałac cesarski w Shenyang, to pałac cesarski w czasach wczesnej dynastii Qing. Został zbudowany w 1625 i zamieszkiwało w nim trzech pierwszych cesarzy z dynastii Qing w latach 1625-1644. Po upadku monarchii w Chinach pałac zamieniono w muzeum.

P1060598 (Copy)

Historia

Budowę rozpoczął w 1625 Nurhaci, a w 1631 cesarz Huang Taiji rozkazał dobudować kolejne budynki. Pałac zbudowano na podobieństwo pekińskiego zakazanego miasta, jednakże widoczne są w nim wpływy mandżurskie i tybetańskie. Po przejęciu władzy przez dynastię Qing, cesarzowie przenieśli się do Pekinu, a Mukden straciło na znaczeniu. Pałac stał się jedynie miejscowym pałacem.
W 1780 cesarz Qianlong nakazał rozbudowanie pałacu. Kolejni cesarzowie z dynastii Qing zazwyczaj spędzali pewną część roku w Mukden.

P1060610 (Copy)

Przyznam się bez bicia – pałac jest taki sobie. Przede wszystkim mały i nie może nawet stanąć koło pekińskiego Zakazanego Miasta. W Chinach słychać głosy, że na północ od muru nie ma kultury ani historii i patrząc na ten pałac ciężko się z tym nie zgodzić. Trzeba jednak wziąć pod uwagę że Mandżurowie to nie byli ludzie którzy lubili osadnictwo, to byli wojownicy ruszający z miejsca na miejsce, także budowanie pałaców jakie były bardziej na południe nie miało dla Nich większego znaczenia.

P1060627 (Copy)

Po obejściu całego pałacu i zameldowaniu się w hotelu ruszyłem w stronę drugiego punktu w planie na dzisiaj, czyli grobowca Fuling

A co to?

福陵, czyli wschodni grobowiec to mauzoleum Nurhaci, założyciela dynastii Qing, oraz jego żony cesarzowej Xiaocigao. TO właśnie tutaj przeprowadzano główne ceremonie w czasach dynastii Qing.

P1060630 (Copy)

Mauzoleum znajduje się w dość sporym parku składającym się z ogromnej czerwonej bramy, świętej drogi, rzeźb zwierząt, stu ośmiu schodów (mających symbolizować równowagę), budynku z płytami, łaźni, spiżarni, pomieszczania do picia herbaty, poczekalni, bramy Long’en, pomieszczenia Long’en, pawilonu palenia jedwabiu, bramy Lingxing, pawilonu Ming, oraz podziemnego miasta.

P1060670 (Copy)

Podziemnego miasta na zdjęciach nie ujrzycie bo go nie ma. Znaczy jest, ale o ile w przypadku pierwszego cesarza Chin wiadomo gdzie jest, tak w tym przypadku nie wiadomo nawet tego. W Chinach archeologowie działają tylko na południu najwidoczniej.

P1060677 (Copy)

Grobowiec ten znajduje się hen hen daleko poza centrum Shenyang i trzeba poświęcić godzinę w autobusie by się do niego dostać. Oczywisty plus jest taki że zwiedzając nie było tam prawie nikogo. Zupełnie jak w Qufu. Oczywisty minus jest taki że ostatni autobus odjeżdżał o siedemnastej…

P1060685 (Copy)

Kolejny raz pustka, owszem ciekawie to wyglądało, widać że to jednak nie jest to samo co na południu, ale…jakiś taki niesmak pozostaje.

P1060699 (Copy)

Jutro mam kolejne dwa miejsca do zobaczenia, co najmniej dwa, a potem zobaczymy :)

Niedziela i przegapione #18

Dzisiaj przyszedł czas na odpoczynek. Czasem trzeba zregenerować baterię i dać sobie wolne. Nie można w końcu ciągle się pobudzać, czasem taka chwila oddechu jest równie ważna. Podobno jeżeli nie masz czasu na regenerację to nie masz się co zabierać za jakikolwiek sport. Z pewnością jest to prawda gdy chodzi o bieganie, bo nie można w końcu biegać bez przerwy, czasem trzeba odpocząć by się tkanki odbudowały. To właściwie nie tyle trening co właśnie okres regeneracji sprawia że stajemy się mocniejsi.

Jutro z samego rana ruszam do Shenyang i postaram się stamtąd coś wrzucić. Do zobaczenia w tej dawnej stolicy Mandżurii jest kilka rzeczy, między innymi dawny pałac cesarski czy grobowce z początków ostatniego rodu cesarskiego. Wracam w środę wieczorem, także Sylwestra spędzę w mieście dla mnie zupełnie nowym i obcym, bez uczniów jak rok temu, a jednak całkiem podobnie, bo też bez żadnej imprezy. Tutaj ten dzień stał się dniem jak co dzień, nic niezwykłego się nie dzieje, ot pewnie poleci parę fajerwerków, ale cudów nie ma się co spodziewać, o wiele większe święto czeka nas za miesiąc gdy rozpocznie się święto wiosny.

Oprócz ostatnich modyfikacji planu wycieczki zmieniłem także rezerwację w hotelu, ale prawdę mówiąc nie jestem pewny czy udało mi się zarezerwować inny…To zawsze jest ryzyko, bo nigdy nie można być w stu procentach pewnym że hotel który wybraliśmy przyjmuje obcokrajowców. Co z tego że wyświetla się na angielskiej stronie i dostajemy z niej potwierdzenie skoro rzeczywistość może okazać się diametralnie inna. Podobno w Shenyang jest jakiś hostel. Podobno…Z tym też jest zawsze ryzyko, bo nigdy nie można być w stu procentach pewnym że konkretny hostel jeszcze istnieje, albo że ma miejsca, albo że taksówkarze wiedzą gdzie on się znajduje. W tym kraju niczego nie można być za bardzo pewnym i zawsze warto mieć jakiś plan awaryjny, lub być na tyle elastycznym żeby dopasować się do nowej sytuacji.

Chris powiedział mi że przejmuje dwa z moich pięciu zajęć w czasie obozu zimowego, mogę jedynie domyślać się że to z powodu małej ilości chętnych bowiem wczoraj widziałem na liście cztery osoby. Cztery osoby plus córka współwłaścicielki to raczej za mało by porządnie zarobić, więc trzeba było plan trochę zmodyfikować. Oczywistym minusem tej sytuacji jest strata łącznie sześciu godzin, a ogromnym plusem są trzy dni wolnego z czego dwa obok siebie, co wiąże się z możliwością ruszenia gdzieś hen przed siebie. I tak też dzisiaj już zarezerwowałem sobie bilety na jednodniowe wycieczki w dwa różne miejsca. Konkretnie do jednego z parków narodowych, oraz do grobowców jednego z trzech dawnych królestw koreańskich. Z tymi grobowcami to będę się musiał trochę nagimnastykować żeby się dostać, ale jestem pozytywnie nastawiony.

Przegapiona jest tylko jedna sprawa: Jaime.
Jaime pojawił się na tym świątecznym spotkaniu z dziewczynami i szefami i zaczął mnie irytować.  Celowo. Najpierw przerwał rozmowę z Anią, a potem podszedł do mnie i zaczął szamotać moje ramię mówiąc że mnie zirytuje. Gdy w końcu odszedł powiedziałem Johnsonowi żeby lepiej trzymał go ode mnie z daleka bo ja Go najzwyczajniej w świecie uderzę.
Potem Johnson powiedział coś o Kerrym, z Anglii, i musiałem Go ostrzec żeby nas obu nie zapraszał razem bo to się dobrze nie skończy. Taki to ze mnie jest nicpoń co go gro ludzi irytuje.

Spacer

P1060318 (Copy)

Czasem nawet najpiękniejsze rzeczy mogą nam się opatrzeć i potrzebujemy pewnej zmiany. Czegoś co wyrwie nas z rutyny, czegoś co da nam kopa, sprawi że poczujemy coś nowego, jakąś nową emocję lub chociaż da nowy impuls.
Dlatego warto do pracy chodzić różnymi drogami, patrzeć w inne miejsca podczas chodzenia tymi samymi drogami, czy też robić cokolwiek innego co stymuluje nas do myślenia. Jak chociażby zastanawiać się o czym myślą mijający nas ludzie, albo stwarzać historię Ich życia, przekonywać siebie że są mistrzami w robieniu czegoś.

P1060323 (Copy)
Takie nowe impulsy rozwijają nas, sprawiają że odczuwamy coś innego, postrzegamy świat w nowy sposób, dostrzegamy coś czego normalnie byśmy nie dostrzegli, widzimy rzeczy inaczej niż zazwyczaj. Podobno nasze umysły dostają tyle informacji że automatycznie je filtrują wybierając tylko te które w danej chwili są najważniejsze. Przykładowo, przechodząc przez pasy będziemy bardziej zwracać uwagę na nadjeżdżające samochody, ich prędkość, odległość od przejścia, niż na budynki znajdujące się naprzeciwko.

P1060333 (Copy)

Natomiast gdy będziemy pewni że możemy przejść spokojnie bardziej będziemy skupiać się na drodze którą mamy pokonać niż na budynku naprzeciwko. To w pełni naturalne bo budynek naprzeciwko w nas nie uderzy i nie zrani, co może zrobić samochód. W pewnym punkcie jednak stajemy się zbyt leniwi i przestajemy w ogóle zwracać uwagę na budynki naprzeciwko bo ważniejsze jest przejście na drugą stronę ulicy.

P1060341 (Copy)

Dlatego dzisiaj nie poszedłem nad jezioro, ale w drugą stronę czyli nad rzekę. Najpierw znalazłem cel mej podróży, a potem rozmawiałem z Chinką studiującą w Nowej Zelandii, ale pochodzącą z Changchun, czy ten park jest fajny. Bu cao, oznacza mniej więcej tyle co ‘najgorszy nie jest’, także odpuściłem i poszedłem gdzie indziej do parku którego nie znała. Parkiem byśmy tego w Polsce nie nazwali. Kawałek zieleni na rzece, rzece skutej tylko częściowo lodem dodajmy, i nic poza tym.

P1060346 (Copy)

Czterdzieści minut drogi w jedną stronę, czterdzieści minut w drugą. Wszystko już po ciemku, bo o szesnastej słońca nie ma. Nie ma słońca, nie ma gwiazd, nie ma księżyca. Księżyc jest za to rano. Spóźniony.

Bieżnia dzisiaj ponownie zastrajkowała przy 16km/h, ale to dobrze bo znalazłem w końcu taką która ani nie skacze ani nie strajkuje i która faktycznie się podnosi, a nie tylko udaje, dlatego dzisiaj zrobiłem 3’ w tempie 5 min/km i 2’ w tempie 4:20 min/km trzy razy. Potem dobiłem do siedmiu kilometrów i dałem sobie spokój. Jest dobrze, będzie lepiej.

Pustka

IMG_6435 (Copy)

Cztery.
Zero.
Zero.
Zero.
Tyle osób pojawiło się dzisiaj na moich zajęciach. Obecność tych czterech na pierwszych mnie zaskoczyła i to nie mało. Po parunastu minutach przyszła Chloe, która powiedziała parę rzeczy i poszła. A zaraz po Niej zniknęli studenci. Przynajmniej się pożegnali co było urocze.
I nawet smutno mi się trochę zrobiło gdy pożegnał się ze mną chłopak którego musiałem oblać. Sam powiedział że uczy się japońskiego, ale dlaczego w takim razie chodził na moje zajęcia?

IMG_6453 (Copy)

A ja siedziałem. Siedziałem i sobie czytałem książkę. Przyszedł jeden z uczniów który miał zaliczyć sprawdzian, zaliczył i poszedł.

Obiad i znowu to samo…Napisałem w końcu do Jasmine i Smile żeby nie przychodziły bo żadnych gier nie będzie skoro nikogo nie ma. Smile powiedziała że i tak przyjdzie na ostatnie zajęcia. Nie zdążyła jednak bo wyjątkowo Jej zajęcia się przedłużyły, a ja postanowiłem pójść wcześniej skoro nie było ani studentów ani Chloe.

IMG_6457 (Copy)

Pisałem o tym już jakiś czas temu, ale pora przypomnieć:
Nie znoszę zwrotu bez sensu, nie znoszę, nie trawię, odrzuca mnie. Powinien mnie bawić bo jako nauczyciel usłyszałem go tylko raz, z ust czterdziestokilkulatka uczącego się angielskiego już kilka lat. Do bez sensu dołożone zostało splecenie rąk na brzuchu, naburmuszona mina i wzruszenie ramion. A wszystko to w czasie tłumaczenia jakiegoś zagadnienia gramatycznego. Jeszcze dzisiaj gdy to wspominam to mną wstrząsa, bo absurd tej sytuacji mnie pokonał.

IMG_6478 (Copy)

Bez sensu. Taki właśnie był ten dzień na uczelni.
Oczywiście na darmo nie poszło bo poczytałem książkę, ale moja obecność w klasach popołudniu była bezsensowna.
Tylko bez sensu. Zmarnowany czas. Zmarnowany czas mój, asystentki i ach…Po co, pytam się po co, w jakim celu podpisuje się kontrakt z jednym nauczycielem na 13 tygodni a z wszystkimi innymi na 12? Jaki, jakiż to jest sens w czymś takim?

IMG_6494 (Copy)

No dobrze…poszedłem na siłownię i zadzwoniła do mnie Smile, przepraszała, przepraszała i jeszcze raz przepraszała że nie przyszła, potem powiedziała że dziewczyny są piękne, a Sabina niezwykle wygadana. Wspaniałe dziewczę. Tylko że zadzwoniła też z prośbą o poradę co robić bo ktoś ją gdzieś zaprosiła, Ona powiedziała że nie chce, ale ten ktoś naciska, a Ona nie chce…A potem jeszcze smsa napisała z przeprosinami że nie przyszła.
Smile przypomina mi Shawna, oboje uśmiechają się całymi sobą do tego stopnia że aż promienieją, oboje są bardzo pracowici i oboje niesamowicie, ale to niesamowicie sympatyczni.

IMG_6505 (Copy)

Czwarteczek

Dla większości ludzi jest to piąteczek a dla mnie czwarteczek, bo piątek jest do zrobienia bez problemu, owszem niby jest więcej zajęć, owszem niby to de facto środkowy dzień tygodnia pracy, czyli ten najgorszy dla większości, ale dla mnie właśnie ten czwartek jest paskudny. Nie za bardzo wiem dlaczego, takie po prostu odczucie mam. Czasem takie odczucia w życiu mamy, takie niesprecyzowane, nieokreślone, niemające logicznego wyjaśnienia. Mamy i nic na to nie poradzimy, ani nic z nimi nie zrobimy.

Czwarteczek, czyli dzień w którym rządzi Becky, bardziej pobłażliwa z dwójki asystentek. Chloe to studentów trzyma do pięciu minut przed dzwonkiem choćby nic nie robili, Becky wypuści. Chloe sama będzie siedzieć chociaż na zajęciach nic się nie dzieje, Becky zniknie na parę minut, spóźni się, a potem wyjdzie pół godziny wcześniej bez słowa.
– A gdzie jest chińska nauczycielka moi studenci drodzy?
– Bart, nie martw się, uśmiechnij się.
I przyszła w końcu spóźniona. Spokojnie, dzisiaj już nikt inny nie miał zajęć. Wyobrażacie to sobie? Nikogo innego. Jedyni studenci jacy byli to byli bo się sami uczyli.

Sabina szalała z aparatem i robiła zdjęcia, także parę zdjęć z tymi moimi studenckimi obibokami mam. Potem dziewczyny miały okazję poznać Carrots, która podzieliła się z nami mlekiem i galeretkami. Złota dziewczyna, jakby jeszcze tylko to dodatkowe zadanie domowe odrobiła to bym już w ogóle był szczęśliwy.

A potem dziewczyny poznały Smile, która się uśmiechała i zrobiła niesamowite wrażenie, co w sumie jest naturalne bo Smile jest przesympatyczna, zawsze uśmiechnięta i zawsze robi niesamowite wrażenie. To dziewczyna prawdopodobnie zrobiona z uśmiechów.

Następne zajęcia to teoretycznie zajęcia z pięknymi siostrami, ale dzisiaj przyszła tylko piękna siostra numer dwa, która została ochrzczona imieniem Susan. W praktyce wyglądało to tak, że przyszła Becky, powiedziała siostrze żeby poszła po czym sobie poszła sama. A ja zostałem by chwilę poczekać, pogadałem swoim łamanym chińskim z dziewczynami z roku drugiego które gadały ze mną łamanym angielskim, a po jakichś dwudziestu minutach pojawił się student który powiedział że wczoraj nie przyszedł, ale przyjdzie jutro…Zuch.

Pierwszy dzień świąt

P1060281 (Copy)

Trzy zajęcia.
Prawdę mówiąc to dwa i pół. Połówka bo się nie dogadaliśmy z asystentką. Becky powiedziała studentom, żeby nie przychodzili, a Oni przyszli zaliczać egzamin, po czym zostali by grać w gry. Mniej więcej w połowie zapytałem się Becky czy mogą iść, bo przecież nie ma sensu żeby tak siedzieć w cztery osoby. I tak to się skończyło.

P1060285 (Copy)

A zaczęło się od grupy, która mnie całkowicie zaskoczyła ,czyli grupy która zazwyczaj super nie jest, ma kilka fajnych, kumatych osób i to One dzisiaj przyszły. Pograliśmy trochę, pośmialiśmy się, Chloe spacerowała po całym budynku szukając innych zajęć i znalazła zajęcia w trzech innych klasach co było wręcz powalające. Lwia większość studentów wyjechała, lwia większość nauczycieli dała studentom wolne by przygotowali się do egzaminów, czyli standardowe chińskie podejście do edukacji.
– A macie jeszcze jakieś zajęcia dzisiaj?
– Nie…
– A jakieś zajęcia w tym tygodniu?
– No nie…
– To właściwie dlaczego tu jesteście?
– Bo Cię lubimy i jesteś dobrym nauczycielem.
– Naprawdę?
– No tak…
Moje serce się rozruszało. To była jedna z najmilszych rzeczy jakie usłyszałem. Głównie dlatego że była tak niespodziewana, tak nieprzewidywalna, tak niespotykana. I tak myślę teraz czy ja kiedyś zrobiłem coś takiego i mam problem…może raz mi się zdarzyło przyjść na zajęcia do kogoś kogo lubiłem. Nigdy nie sądziłem że będę właśnie kimś takim. Owszem, tutaj jest to prostsze do osiągnięcia, ale właśnie takie zachowanie moich studentów daje mi wiarę w to ta praca ma sens i warto się dla Nich starać.

P1060296 (Copy)

Na drugich zajęciach graliśmy gdy nagle George wstał i powiedział
– Bart, Bart, teraz ja.
To nie jest nasze święto, nie obchodzimy go w Chinach, ale życzymy Ci Wesołych Świąt. Wiemy że jesteś daleko od rodziny i wiemy, że Święta Bożego Narodzenia są dla Was tym czym dla nas Święto Wiosny, więc wiemy jak ważna jest rodzina, dlatego tutaj dzisiaj to my jesteśmy Twoją rodziną.

P1060299 (Copy)

I tak mnie trochę ścisnęło w żołądku. Bo to fajna grupa, bardzo Ich lubię, ale tego też się nie spodziewałem, to zawsze miłe zaskoczenie gdy ktoś o Świętach pamięta i złoży życzenia, a takie to już w ogóle.

Wigilia

P1060189 (Copy)

No i po Wigilii można powiedzieć…
O ile jeszcze rok temu w Jiawang jakoś to wyglądało, bo była choinka, były prezenty, kolacja, śpiewy, tak dzisiaj…dzisiaj to były tylko prezenty i śpiewanie pod nosem w autobusie.

P1060194 (Copy)
Prezenty…wszystkie siostry dostały chusty przywiezione z Harbinu i wszystkie bardzo się cieszyły. Ja natomiast dostałem kulę śniegową (taką plastykową kulę z Mikołajem w środku i sztucznym śniegiem), oraz list. Także jestem mega, mega szczęśliwy :) Siostry mówią że też są szczęśliwe, także jest super.

P1060198 (Copy)
Szkoda mi strasznie, tęskno mi nieprzeciętnie bo to już drugie święta poza domem i mógłbym powiedzieć oj tam, ale to jednak nie jest oj tam. Sam się na to zdecydowałem, jestem twardy i wytrzymam, ale gdzieś tam w żołądku trochę mnie ściska. Nie tylko mnie jednego, ale w takich czasach przyszło mi żyć i wiem że chociaż teraz rodziny nie zobaczę, to zobaczymy się już za parę miesięcy.  Już niedługo.

P1060217 (Copy)

No dobrze, było smutno, to teraz będzie komicznie. Postanowiłem kupić sobie kartę SD o pojemości 32 gigabajty. Taki miałem zamysł żeby aparatem móc nagrywać dłuższe filmy. Zamysł słuszny, pomysł na kartę dobry. Sprawdziłem ceny w internecie, po czym poszedłem do sklepu z elektroniką w którym kupiłem słuchawki.

P1060225 (Copy)

Oczywiście liczyłem się z tym że karta będzie droższa niż w internecie i ani trochę mi to nie przeszkadzało. Poszedłem, poszukałem i znalazłem, ale wyłożona leży tylko karta 16, która kosztowała 89 RMB, zapytałem o kartę 32 i usłyszałem cenę, ale nie dowierzałem, Pan sprzedawca ujrzał mój wzrok i powiedział follow me niczym Abe, podążyłem za Nim i napisał na kartce 315. 315. Ja tak patrzę na Niego i mówię: 16 – 89, 32 – 315. Tak, wysoka jakość. Słyszę w odpowiedzi.

P1060230 (Copy)

Uśmiechnąłem się tylko i poszedłem na drugą stronę ulicy. Do sklepu tej samej sieci! TEJ SAMEJ SIECI! Po dwóch stronach ulicy stoją sklepy tej samej sieci! Dokładnie naprzeciwko siebie! Moja głowa eksplodowała, gdy to zobaczyłem po raz pierwszy. Niemniej jednak stwierdziłem, że co mi tam i poszedłem zobaczyć czy mają tam karty SD. Mieli.  Karta o pojemności 32 gigabajtów kosztowała 199. DOKŁADNIE TA SAMA CO W SKLEPIE NAPRZECIWKO. TEJ SAMEJ SIECI! Moja głowa jest za mała by pomieścić to co się dzieje.

P1060234 (Copy)

By ochłonąć postanowiłem wrócić pieszo. Zahaczyłem o świątynię, ale znowu była zamknięta. Pospacerowałem po jeziorze, wróciłem do mieszkania, zjadłem kolację i tyle…

P1060255 (Copy)

Ach…dzisiaj interwałów biegowych na bieżni zrobić mi się nie udało. Zrobiłem rozgrzewkę, a potem ruszyłem do piramidki 2’ tempem 5 min/km – 2’ tempem 4:40/km – 1’ tempem 3:48/km – 2’ tempem 4:40/km – 2’ tempem 5 min/km. Dwie minutki przerwy i powrót. Niestety tym razem gdy dobiłem do 3:48 bieżnia uznała że to za szybko i zaczęła zwalniać. Początkowo jeszcze z nią walczyłem, zmieniłem bieżnię, ale kolejna przeskakiwała, wróciłem na poprzednią, ale ponownie zwalniała, więc resztę zaplanowanego dystansu, 3km, pobiegłem w tempie 5min/km. Byłem trochę rozczarowany, ale to był pierwszy bieg Wigilijny od dwóch lat, także jest dobrze.

Może wiele w tym wigilijnego nastroju nie ma, ale to był dobry dzień. Niby jak co dzień, ale jednak zupełnie, zupełnie inny.

Wesołych Świąt moi drodzy.

Dobry dzień

P1060137 (Copy)

Sprzątanie.
Słowami nie wyrażę tego jak bardzo nie lubię sprzątać. Nie znoszę, nie cierpię, uważam że to czynność niewdzięczna i okropna. Owszem, sprzątać należy, ale nie znaczy to że to lubię.  W Jiawang sprzątało mi się miło lekko i przyjemnie, za to tutaj to jakaś makabra. Nie mam co liczyć że mój współlokator zrobi cokolwiek poza wyniesieniem swoich śmieci, więc tak jak ostatnio sprzątałem przed wyjazdem do Harbinu (trzy tygodnie temu) tak potem nikt nic nie zrobił. Także możecie sobie wyobrazić trzytygodniowy bród w kuchni czy w przedpokoju. Że o kibelku nie wspomnę…No nic, wyszorowałem, wyczyściłem, teraz lśni. Oby jak najdłużej.

P1060144 (Copy)

W gruncie rzeczy to był fajny dzień, dostałem kartę z chińskiego oddziału YHA, więc mogę teraz spać w hostelach ze zniżkami. Na siłowni wytłumaczyłem różnicę między want to a wanna. Zrobiłem żywieniowe zakupy. Spotkałem się z Margaret by odebrać prezent. Posprzątałem i jeszcze poszedłem na spacer.

P1060154 (Copy)

A właśnie, prezent. Dostałem od Margaret portfel bo z mojego pseudoskóra odpadła jeszcze w Jiawang, ale niestety ten nowy chociaż jest cudowny jest za mały jak na moje potrzeby. Nawet portfele są w tym kraju dla mnie za małe. Znaczy takie standardowe, bo pewnie ten mój przybył do mnie właśnie z Chin.

P1060161 (Copy)

Od kilku dni próbuję rozmawiać z ludźmi po chińsku na weixin (to taka appka, którego odpowiednika chyba w Polsce nie mamy,  a która sprowadza się do gadania z ludźmi i oglądania tego co tam sobie publikują) i chociaż czasem muszę korzystać z translatora, to idzie mi to dość przyzwoicie jak ten mój marny zasób słownictwa.

P1060163 (Copy)

To był także dobry dzień z innego powodu. Obiecałem Carrots że ruszę z angielską wersją bloga, ale bardziej pod kątem lekcji i zadań dla tych moich bardziej ambitnych studentów. No i dzisiaj ruszyłem wrzucając tam pierwszą lekcję, możecie ją sobie przeczytać tutaj – http://rainreborn.pl/en/lesson-1-abbreviations/ w sumie to prosta lekcja, materiałowo wzięta z Wikipedii, ale o tyle przydatna że to taki bardziej prawdziwy język. Nie taki jaki być powinien, a taki jaki jest. Dostali oczywiście zadanie domowe, ale czy zrobią to już inna para kaloszy. Ja na pewno tych lekcji kilka zrobię, bo dawno już czegoś takiego nie robiłem i trochę brakuje mi takich ciekawszych tematów.

Niedziela i przegapione z tygodnia #17

P1060016 (Copy)

Nieśmiałość

Jak wiecie w tym tygodniu zakończyłem egzaminy i przewodniczący jednej z klas podszedł do Chloe z prośbą by podziękowała mi za uczenie Ich w tym semestrze.
– A on sam nie mógł przyjść?
– Jest trochę nieśmiały.
– Wiesz co, to zdumiewające ale z mojego perspektywy większość facetów w Chinach jest nieśmiałych, zwłaszcza tych młodszych, dziewczyny za to są bardzo otwarte.
– Tak, to prawda. Kiedyś było dokładnie na odwrót.

P1060021 (Copy)

Zadania

Żeby się moi studenci nie nudzili dostali zadania: napisać 8 rzeczy które chcą zrobić w czasie Święta wiosny. Większość pisała że chce dostać pieniądze (to taka tradycja Chińska), kupić ubrania (bo nowy rok należy rozpocząć z nowymi ciuchami i fryzurą), dużo napisało o powrotach do domu, spotkaniach ze znajomymi, ale raz, przypadkiem, na tablicy pojawił się napis Merry Christmas i jedna z uczennic napisała historię świąt Bożego Narodzenia.

P1060120 (Copy)

Czyli opisała Saturnalia. A na pytanie skąd Ona to wie, Jej znajoma, bo Ona sama nie potrafiła, odrzekła że zapamiętała z ogólniaka. Moja głowa wtedy eksplodowała. Dziewczyna wyryła na pamięć genezę świąt Bożego Narodzenia, ale nie potrafiła powiedzieć skąd ją zna.

P1060024 (Copy)

A pierogi już zjadłeś?

To pytanie przewija się przez cały dzień. Wszyscy napotkani znajomi Chińczycy pytają o to czy zjadłem…No nie zjadłem, bo nikt mi nie zrobił, sam nie zrobię, a kupić mrożonych nie kupię. Zadałem pytanie znajomej jakie są w smaku pierogi ze sklepu. Usłyszałem paskudne. To po co mam się męczyć i jeść pierogi? O co chodzi z tymi pierogami i dniem dzisiejszym dowiecie się z Chińskiego kącika kulturowego.

P1060045 (Copy)

Niedziela

P1060063 (Copy)

Udało mi się dziś z Chrisem porozmawiać odnośnie stycznia i lutego i wszystko wskazuje na to, że rozegra się to po mojej myśli, także żyć nie umierać.

P1060052 (Copy)
I tylko smutno mi trochę bo od trzech tygodni nie było Marcy, mojej niedzielnej ulubienicy. Jest za to Lilly, która super się wkomponowała w grupę chłopaków i z ręką na sercu przyznaję że nikt takim słodkim głosem do mnie jeszcze teacher nie mówił.

P1060073 (Copy)

Chiński kącik kulturowy

Dongzhi冬至 to kolejna z tradycyjnych chińskich pór roku. Już ponad dwa i pół tysiąca lat temu chińscy naukowcy moment przesilenia zimowego obserwując ruchy słońca. Jest to najwcześniejsziej określona pora roku.

To właśnie wtedy dzień na północnej półkuli jest najkrótszy a noc najdłuższa. Od tego dnia dni stają się coraz dłuższe a noce dłuższe. Yang staje się mocniejsze, a Yin słabnie.

Święto

Przesilenie zimowe jako święto zaczęto obchodzić w czasach dynastii Han (206 p.n.e – 220), a w czasach dynastii Tang i Song (618 – 1279) nastąpił prawdziwy rozkwit. Chińczycy Han uznawali przesilenie zimowe za Święto Zimy a co za tym idzie towarzyszyły temu świętu różne obchody.  Był to dzień wolny od pracy, zamykano fortece obronne, ludzie przestawali pracować a podróżnicy brali dzień wolnego. Rodziny odwiedzały się i spożywały kolacje. W okresie panowania dynastii Tang i Song zaczęto składać ofiary do niebios i przodów.

Zwyczaje

Tradycyjnie na północy Chin spożywa się pierogi (gdzieniegdzie na południu też), wierząc że pomagają one odpędzić zimę, na południu rodziny spotykają się na uroczystej kolacji i spożywają czerwoną fasolę oraz ryż, co ma odpędzić złe moce. Często spożywa się także pierogi z mąki ryżowej, czy trójkątne pierogi z ryżu zawinięte w liście bambusa.
Na Tajwanie przodkom składa się w ofierze ciasto z dziewięciu warstw w kształcie kur, kaczek, żółwi, świń, krów czy owiec.