Cztery.
Zero.
Zero.
Zero.
Tyle osób pojawiło się dzisiaj na moich zajęciach. Obecność tych czterech na pierwszych mnie zaskoczyła i to nie mało. Po parunastu minutach przyszła Chloe, która powiedziała parę rzeczy i poszła. A zaraz po Niej zniknęli studenci. Przynajmniej się pożegnali co było urocze.
I nawet smutno mi się trochę zrobiło gdy pożegnał się ze mną chłopak którego musiałem oblać. Sam powiedział że uczy się japońskiego, ale dlaczego w takim razie chodził na moje zajęcia?
A ja siedziałem. Siedziałem i sobie czytałem książkę. Przyszedł jeden z uczniów który miał zaliczyć sprawdzian, zaliczył i poszedł.
Obiad i znowu to samo…Napisałem w końcu do Jasmine i Smile żeby nie przychodziły bo żadnych gier nie będzie skoro nikogo nie ma. Smile powiedziała że i tak przyjdzie na ostatnie zajęcia. Nie zdążyła jednak bo wyjątkowo Jej zajęcia się przedłużyły, a ja postanowiłem pójść wcześniej skoro nie było ani studentów ani Chloe.
Pisałem o tym już jakiś czas temu, ale pora przypomnieć:
Nie znoszę zwrotu bez sensu, nie znoszę, nie trawię, odrzuca mnie. Powinien mnie bawić bo jako nauczyciel usłyszałem go tylko raz, z ust czterdziestokilkulatka uczącego się angielskiego już kilka lat. Do bez sensu dołożone zostało splecenie rąk na brzuchu, naburmuszona mina i wzruszenie ramion. A wszystko to w czasie tłumaczenia jakiegoś zagadnienia gramatycznego. Jeszcze dzisiaj gdy to wspominam to mną wstrząsa, bo absurd tej sytuacji mnie pokonał.
Bez sensu. Taki właśnie był ten dzień na uczelni.
Oczywiście na darmo nie poszło bo poczytałem książkę, ale moja obecność w klasach popołudniu była bezsensowna.
Tylko bez sensu. Zmarnowany czas. Zmarnowany czas mój, asystentki i ach…Po co, pytam się po co, w jakim celu podpisuje się kontrakt z jednym nauczycielem na 13 tygodni a z wszystkimi innymi na 12? Jaki, jakiż to jest sens w czymś takim?
No dobrze…poszedłem na siłownię i zadzwoniła do mnie Smile, przepraszała, przepraszała i jeszcze raz przepraszała że nie przyszła, potem powiedziała że dziewczyny są piękne, a Sabina niezwykle wygadana. Wspaniałe dziewczę. Tylko że zadzwoniła też z prośbą o poradę co robić bo ktoś ją gdzieś zaprosiła, Ona powiedziała że nie chce, ale ten ktoś naciska, a Ona nie chce…A potem jeszcze smsa napisała z przeprosinami że nie przyszła.
Smile przypomina mi Shawna, oboje uśmiechają się całymi sobą do tego stopnia że aż promienieją, oboje są bardzo pracowici i oboje niesamowicie, ale to niesamowicie sympatyczni.