Dzień trzeci

Kiedy to przyszło dziesięcioro studentów.  Wyobrażacie to sobie? Egzamin na który przychodzi mniej niż połowa grupy bo są trzy dni wolnego i trzeba się ze szkoły wyrwać jak najszybciej. To już nawet w Changchun miałem lepiej z ostatnią grupą piątkową o której zawsze marzyłem żeby nikt nie przyszedł żebym mógł się wyrwać wcześniej…Oni zawsze mnie zaskakiwali pozytywnie meldując się w znacznej liczbie, a Ci tutaj…dla mnie tragedia.

Nie ma się jednak czym przejmować, bo to Oni będą mieli za tydzień problem. Pracować po godzinach nie mam najmniejszego zamiaru.

Tym bardziej wkurza mnie to że dzisiaj mam ten pierzyński English Corner. Może chociaż z niego uda mi się wyrwać po godzinie jak miało to miejsce tydzień temu, ale to się jeszcze okaże. A już w ogóle wspaniale byłoby gdybym pocałował tam klamkę.

Pisałem już wielokrotnie że nie lubię robić podsumowań i nawet chyba się rozpisałem na ten temat, ale chcę spiąć coś klamrą.

Pewnie nie pamiętacie ale napisałem parę miesięcy temu że chciałbym w tym roku przebiec około 2000 kilometrów. Przebiegłem ponad 2300, czyli zrobiłem dodatkowe 15%. To więcej niż w roku 2010 kiedy to przebiegłem pierwszy maraton (i drugi, żeby pierwszemu nie było smutno).

Te 2300 to znacznie mniej niż w latach 2011-2012, ale wtedy biegałem i po pięć razy w tygodniu, a czasem i sześć, także nie ma powodu do narzekań. Uważam wręcz że jest bardziej niż przyzwoicie, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę średnią prędkość bo nagle okazuje się w tym roku regularnie biegałem w tempie 5:28 minut na kilometr, czyli idealnie 11km/h. Oczywiście długich wybiegań było mniej i stąd taka średnia, ale moje OWB1 to już regularnie 11km/h, czyli jest bardzo, ale to bardzo dobrze.

To będzie ostatnia notka w roku 2014, a zapewne także ostatnia aż do niedzieli, także szczęśliwego nowego roku, niech 2015 będzie jeszcze lepszy od 2014!

Dzień drugi

P1150435 (Copy)

Dzisiaj to przeleciało bez nerwów. Wiedziałem zresztą że tak będzie. Same dobre grupy, jutro będzie podobnie. W czwartek trochę inaczej, bo nie będzie w ogóle.

P1150437 (Copy)

Jeden ze studentów po skończonym egzaminie powiedział że chce mnie uścisnąć. To o tyle ciekawe że ja Go prawie nie pamiętam, ale widać jakoś musiałem Go dotknąć.  To naprawdę miłe bo, tak jak pisałem już wcześniej, człowiek dociera do ludzi i często nawet nie wiem że do Nich dotarł. A to zawsze się tak przyjemnie na sercu robi wiedząc że się dociera do ludzi.

P1150438 (Copy)

Życzono mi dzisiaj szczęśliwego nowego roku, wielokrotnie.
To jest o tyle miłe że Chińczycy mają, a przynajmniej mieli, z tym problem. Z tym czyli z kalendarze gregoriańskim. Oni muszą tutaj żyć w oparciu o dwa kalendarze: znany nam gregoriański właśnie i księżycowo-słoneczny. Powiedzmy że oba są równoważne.

Problem z tym jest taki że chociaż są równoważne to jednak równoważne  nie są co bardzo dobrze widać gdy się kogoś z Chin zapyta o datę urodzin. Powiedzieć powiedzą, ale czy to będzie data poprawna to już można gdybać.

P1150439 (Copy)

Weźmy na świecznik taką June. W dowodzie ma wpisane że urodziła się 22-go listopada 1991. Sama twierdzi że był to siódmy dzień stycznia 1990. O ile dni się jeszcze jako tako zgadzają bo dwudziesty drugi dzień jedenastego miesiąca w kalendarzu księżycowo-słonecznym wypadał siódmego dnia pierwszego miesiąca w kalendarzu gregoriańskim, o tyle było to w roku 1991. Czyli zapewne June urodziła się właśnie 7-go stycznia 1991. Tyle wyszło z mojego małego dochodzenia, ale pewności i tak nie mam.

P1150440 (Copy)

To i tak jest lepsze od tych historii o dzieciach które były rejestrowane dopiero gdy wioskę odwiedził jakiś urzędnik.

Ach…a jeden ze studentów powiedział że mu bardzo przykro i bardzo mnie przeprasza że nie przyniósł mi jabłka tydzień temu. I naprawdę było Mu głupio z tego powodu, a przecież wcale nie musiał…niesamowite, naprawdę niesamowite jacy to są mili młodzi ludzie.

P1150443 (Copy)

Egzaminy #1

Pierwszy dzień egzaminów już za mną. No i za studentami. Tym razem poszedłem w coś zupełnie innego i zamiast dialogów z innymi studentami dostawali cztery pytania, chwilę na przygotowanie i odpowiadali mi.
Czyli przykładowo mając zamówić jedzenie w restauracji to ja pełniłem rolę kelnera i mówiłem w czym mogę pomóc? A studenci coś tam zamawiali. Innymi słowy był to bardzo prosty egzamin końcowy bo wystarczyło powiedzieć jedno zdanie. No może dwa.

P1150434 (Copy)

A żeby zaliczyć wystarczyło odpowiedzieć na dwa pytania z czterech, taki byłem dobry dzisiaj. Wystarczyło odpowiedzieć na pytania jak się dzisiaj masz? Oraz gdzie jest biblioteka? Ewentualnie zamów makaron w restauracji, opisz objawy przeziębienia. Z mojej winy bo zapomniałem wziąć pytań na pierwsze zajęcia. Do tego pozwoliłem studentom przeczytać pytania z ekranu monitora gdy mówili tingu bu dong, czyli nie rozumiem co do mówisz.

P1150432 (Copy)

I co?
Ano dwóch oblało. Jedna dziewczyna też się nie wykazała, ale uratował Ją poprzedni sprawdzian i zadania domowe, ale tych dwóch Panów…no dobrze, jednego uratowała moja litość i to że przychodził na zajęcia bo kazałem Mu przyjść jeszcze raz za tydzień. Za to tego drugiego nic nie uratowało. Widziałem Go tylko raz na zajęciach – na poprzednim sprawdzianie. Nie odpowiedział na żadne pytanie, jedynie mówił nie rozumiem.  Jemu to już nie powiedziałem że ma przychodzić za tydzień bo co innego miałem zrobić. Z jakiej racji On zasłużył na kolejną szansę? No właśnie, nie zasłużył i jej nie dostał. W piątek, a raczej w niedzielę, będzie prawdziwa rzeź, bo takich jak On mam około 40.

P1150433 (Copy)

June dostała dzisiaj paszport z wizą do Laosu, a piszę o tym bo paszport dotarł do celu już w sobotę. Tyle tylko że firma za cel uznała miejscowość oddaloną od naszej o, bagatela, dwa tysiące kilometrów z małym hakiem. I tutaj rozpoczęły się telefony do firmy kurierskiej i do sprzedawcy. Firma kurierska pomogła i wysłała paczkę na prawidłowy adres, za to sprzedawca dał ciała niemiłosiernie. Nigdy takie wpadki mi się nie zdarzyły, przynajmniej dopóki nie przyjechałem tutaj. Pozytywnego komentarza za to nie będzie, a jeszcze będziemy walczyć o zwrot pieniędzy.

Dziesięć!

Jedną z niedogodności mieszkania na terenie kampusu jest korzystanie z kampusowego internetu. Niedogodność charakteryzuje się tym że należy korzystać z wewnętrznego programu do uruchomienia internetu. W moim przypadku oznacza to wyłączenie karty sieciowej i łączenie się za pomocą kabelka.

Program ów jest tak sprytnie skonstruowany że nie można korzystać z VPN, czyli wszystkie zablokowane strony w Chinach są zablokowane. Oczywiście i to da się obejść, więc nie narzekam jakoś strasznie, a przynajmniej nie często.

Żeby korzystać z wifi trzeba posiadać dodatkowe konto. Z ograniczonym transferem, które to ograniczenie można zlikwidować po uiszczeniu odpowiedniej opłaty.

Z June wykorzystaliśmy ten transfer w okolicach połowy listopada, w grudniu po trzech tygodniach, czyli robimy postępy.

June porozmawiała z żoną jednego z nauczycieli i dowiedziała się że Oni udostępniają sobie wifi przez laptopa. Pomyślałem więc czemu nie zrobić tego samego? I zrobiłem tak wczoraj po południu.

Wszystko pięknie działało przez jakieś trzydzieści minut po których to internet przestał działać w ogóle. Program wyrzucał błąd sugerujący że mam uruchomiony program udostępniający internet, chociaż program ów był nieobecny.

Cóż…gildia informatyków była już zamknięta gdy się do niej udaliśmy, więc czekało mnie pół dnia bez internetu.

Po zajęciach udałem się do gildii gdzie przesympatyczny Pan, ten sam co poprzednio, wyłączył w ustawieniach udostępnianie sieci i internet powrócił.

Plus za szybkie rozwiązanie problemu. Ogromny minus za samo jego stworzenie.

Następnie poszedłem do English corner by odebrać prezent jaki mi student zostawił dwa dni temu. Dotarłem na to nieszczęsne szóste piętro i
– Dobry, podobno macie coś dla mnie?
– A co takiego?
– Nie mam pojęcia, prezent.
– Nie wiem, nie było mnie wczoraj tutaj.
– To nie było wczoraj, a dwa dni temu.
– Ach…no nie wiem…
– Acha, to dziękuję.

Bezużyteczność to bardzo dobre słowo na określenie ludzi opiekujących się tym English corner. Po tym jak Ich poprosiłem o pomoc w rozdawaniu i zbieraniu ankiet to już druga sytuacja w której ewidentnie nie dają sobie rady.

Czyli minus.

Ostatni dzień zajęć, przede mną już same testy, czyli ogromny, ale to ogromny PLUS!

Dziewięć z dziesięciu

P1150380 (Copy)

Miałem taki plan żeby rozdawać cukierki wszystkim studentom w tym tygodniu. Nasza tradycja to prezenty w wigilię Bożego narodzenia, w USA prezenty rozdają w pierwszy dzień świąt Bożego narodzenia. W Chinach w ogóle nie rozdają bo nie obchodzą.

Kupiłem kilogram cukierków na taobao i czekały sobie cierpliwie na ten dzień. W końcu nadszedł a ja postanowiłem rozdać cukierki pierwszej klasie.

P1150381 (Copy)

I jak się dziewczyny rzuciły to stwierdziłem że może tylko dla dwóch klas wystarczy, bo te piątkowe nie mają najmniejszych szans. Zapewne widzieliście jak emeryci walczyli w Polskich sklepach o karpie, to tu było podobnie.

Nauczka na przyszłość – brać mniejsze opakowania.

P1150384 (Copy)

A dzisiaj studenci pochłonęli resztę cukierków, widząc jednak że jest Ich niezbyt wiele nie rzucali się tak łapczywie jak Ci wczoraj.

Zresztą jeden z nauczycieli także wracał dzisiaj z prawie pustą torbą a na jedyne zajęcia wychodził z pełną. Taka mentalność widać.

P1150385 (Copy)

A pogoda mocno nie świąteczna, ale słyszę że w Polsce także nie czuć, na dworze, świątecznej atmosfery, więc nie mam co narzekać.

To moja druga Wigilia w Chinach bez śniegu, ale ta jest zdecydowanie najcieplejsza. Sądziłem że w Jiawang było ciepło, ale tutaj to jest na zupełnie innym poziomie. W dodatku nic nie wskazuje na to żeby się pogoda pogorszyła. I bardzo dobrze, przynajmniej nie mam problemów z porannym wstawaniem by iść biegać. No bo umówmy się, wstawanie przed szóstą gdy na dworze jest mróz to nie należy do najprzyjemniejszych czynności.

P1150389 (Copy)

Ach…okazuje się że  w przyszłym tygodniu jednak mamy wolny piątek. Znaczy nie mamy bo odrabiamy w niedzielę. Czyli wszystko zgodnie z ustaleniami partii. Tylko ja się pytam, gdzie jest logika czegoś takiego, ja nie chcę być na siłę uszczęśliwiany trzema dniami wolnymi skoro potem muszę przez sześć dni przeprowadzać egzaminy. Ni jest to absolutnie nikomu do szczęścia potrzebne. Owszem, można gdzieś wyjechać, tyle tylko że trzeba wrócić w sobotę, a biletów powrotnych oczywiście już nie ma.

P1150393 (Copy)

P1150391 (Copy)

P1150390 (Copy)

Osiem z dziesięciu

Chociaż tak po prawdzie to piszę to gdzieś w środku dnia, ale potem najzwyczajniej w świecie nie będę miał okazji, a raczej chęci.

Ponad dziesięć lat temu założyłem stronę internetową. O grze Metal Gear Solid, pisałem tam sobie o różnych rzeczach z ową grą związanych a z czasem strona przerodziła się w portal, redakcja zaczęła liczyć najpierw sześć osób, potem osiem, potem dziesięć, a w szczytowym momencie osiągnęła liczbę czternastu. Zajmowałem się na tym portalu wszystkim począwszy od strony technicznej, przynajmniej początkowo, poprzez pisanie artykułów, na przetłumaczeniu samej gry (oraz kilku innych) skończywszy.

Przez tych kilka, w styczniu będzie już trzynaście, lat przewinęło się przez stronę mnóstwo ludzi. Naprawdę mnóstwo. Niektórzy zatrzymali się na krócej, inni na dłużej. Część już nigdy nie wróci. Wykroczyliśmy poza internet gdy kilka naszych artykułów ukazało się w nieistniejącym już magazynie Neo+. Więcej, opowiadaliśmy o serii przy okazji konwentów Anime podróżując po, niemalże całej, Polsce.

Dotarliśmy naprawdę do wielu, wielu ludzi. I pewnie w jakiś tam mały sposób zmieniliśmy Ich życie. Czy to podrzucając Im tłumaczenie gry, publikując artykuł który zmieniał Ich punkt widzenia, albo będąc najzwyczajniej w świecie źródłem informacji.

I wiem o tym doskonale, ale dzisiaj, po raz kolejny, dotarło do mnie że dokonałem odpowiedniego wyboru w życiu zostając nauczycielem.

Jest kilka uczniów z Jiawang z którymi rozmawiam od czasu do czasu. Piszą do mnie żeby się wyżalić, albo żeby zapytać o coś związanego z angielskim. I zawsze, ale to zawsze, strasznie mnie to cieszy bo tęsknie zarówno za Jiawang jak i za tymi dzieciakami. Różnica jest taka, że o ile do Jiawang mogę kiedyś tam wrócić to zapewne większości dzieciaków po przyszłorocznym gaokao już nie zobaczę.

Rozmawiam z Lucy, nie wiem czy pamiętacie Lucy, ale ja nie zapomnę. To Ona na początku była bardzo nieśmiała, ale z czasem zaczęła przychodzić do mojego gabinetu z koleżanką i raz nawet wylądowały u mnie w mieszkaniu bo mój wujek to Twój sąsiad z piętra wyżej. I to od Niej dostałem koto wiatrak żeby się ochłodzić w lato. No jak tu kogoś takiego zapomnieć?

A dzisiaj od Lucy dostałem prezent pod choinkę. Tak, prezent od uczennicy która mieszka kilka tysięcy kilometrów dalej i której od półtorej roku nie widziałem, ale która o mnie nie zapomniała.

I to jest dla mnie niesamowite, bo o tym się nie myśli codziennie to jednak jako nauczyciele dotykamy ludzi, mamy z Nimi nieporównywalnie lepszy kontakt niż gdy robimy to za pośrednictwem jakiegoś medium.

A tak przy okazji:

smallblue_done

Wesołych świąt!

Sześć z dziesięciu, czyli początek ostatniego tygodnia zajęć

Ostatni poniedziałek już za mną.

I tak jak miałem w planach poszedłem do sekretariatu w budynku nauczania języków obcych by odebrać jakieś tam papierki związane z ocenami końcowymi.

P1150357 (Copy)

Poszedłem, znalazłem biuro i oczywiście było puste.

Słyszałem że tej Pani nigdy tam nie ma, ale stwierdziłem że może Ci nauczyciele z dłuższym stażem przesadzają. Po jednym razie nie sposób powiedzieć czy to prawda, ale…boję się że jednak nie przesadzają.

To sytuacja z dzisiaj, jest też druga, ale to na końcu.

Dwie sytuacje z weekendu.

P1150361 (Copy)

Pierwsza.
Jedziemy busikiem do Zhengzhou i starsi stażem nauczyciele mówią że w tym roku wyłączono nie tylko ogrzewanie, o czym mnie ostrzegano, ale także prąd w trakcie przerwy zimowej. PRĄD.
Jeżeli to będzie prawda to…sam nie wiem co to będzie, ale radość się nie będzie wylewać.

P1150364 (Copy)

Druga.
Po tym jak poinformowano nas o tej kolacji w Sheratonie okazało się że budżet na naszą, nauczycielską, wigilię został podzielony przez dwa. Wygląda to tak że założyciel koledżu Shengda, jednocześnie założyciel jednego koledżu na Tajwanie i trzeciego w Mongolii wewnętrznej, oraz kilku szkół średnich zaprosił nas na kolację wigilijną za którą sami sobie zapłaciliśmy.
Powiedzieć że nauczyciele starsi stażem są niezadowoleni to nie powiedzieć nic.

I teraz sytuacja z dzisiaj.

Poszedłem kupić owoce, bo czasem trzeba. Powybierałem, zapłaciłem i poszedłem w swoją stronę. Spotkałem nauczyciela angielskiego z Chin. Trochę Ich tu jest, w końcu to ogromny koledż a angielski odgrywa to znaczną rolę. Pogadaliśmy chwilę, trzy razy podawałem Mu swoje imię, a w końcu powiedział:
– Przepraszam, ale jestem trochę pijany.
No tak, poczułem baijiu.  A to podobno my jesteśmy narodem alkoholików.

P1150363 (Copy)

Chociaż On przynajmniej potem poszedł do swojego mieszkania i pewnie trochę odpoczywa. Trzeba też dodać ze dzisiaj jest najdłuższa noc roku i zarazem najkrótszy dzień, czyli małe święto w trakcie którego trzeba zjeść pierogi by sobie uszu nie odmrozić.

P1150366 (Copy)

Pięć z dziesięciu, czyli pierwszy tydzień

P1150329 (Copy)

Z głowy.

I proszę wyobraźcie sobie taką oto sytuację:  na pierwszych zajęciach prowadzący mówi Wam że ocena ostateczna składać się będzie w 10% z prac domowych, 20% z egzaminu śródsemestralnego, a w 70% z egzaminu ostatniego.

Mówi tak Wam bo tak zostało napisane w książeczce którą dostał od biura do spraw kontaktów  z zagranicą.

Przychodzą ostatnie zajęcia i teraz prowadzący mówi Wam że ocena ostateczna składać się będzie w 20% z egzaminu śródsemestralnego, 30% z prac domowych a w 50% z egzaminu ostatniego.

P1150327 (Copy)

Mówi tak Wam bo taką dostał informację od studium języków obcych.

O ile w Polsce byłoby pewne oburzenie, tak w Chinach świat kończy się…meh, już nawet nie łkaniem.

Tylko mi jest głupio.

A na myśl o tym że od groma studentów będzie mieć egzamin poprawkowy aż mnie trzęsie.

P1150332 (Copy)

Nie powinno bo to decyzja studentów że nie przychodzą, ale mam wrażenie że gdyby od początku mieli jasno postawione że zadania domowe to więcej niż te 10% oceny to by przychodzili. I tak będąc wprowadzony w błąd wprowadził Ich w błąd.

Trudno, wielu z Nich czeka egzamin poprawkowy. A skąd wiem że czeka skoro jeszcze nie było egzaminu ostatniego? Ano stąd, że skoro ktoś zdobył 5 punktów z 10 i nie był na zajęciach ani razu to ma obecnie 10 punktów, żeby zaliczyć potrzebuje punktów 60, czyli ostatni egzamin musi zdać bezbłędnie. A to jest niewykonalne.

P1150334 (Copy)

I nawet nie chodzi o to że Ich nie doceniam i może mnie zaskoczą, ale o to że na blisko 500 studentów rozdałem chyba raptem piętnaście 10-ek.

Matematycznie jest to możliwe, ale czy komuś się uda…wątpię.

P1150340 (Copy)

Nikogo jednak nie skreślam, jeżeli ktoś przyjdzie i faktycznie na tę 10-kę zasłuży to ją dostanie bez szemrania. To w końcu Ich dorosły wybór że na zajęcia nie przychodzą.

Mam takiego jednego studenta który przychodzi na wszystkie zajęcia, ale na żadnych nie ma zadania domowego. Absolutnie na żadnych. I to jest największa zagwozdka dla mnie. Jak tak można? Żeby nawet nie odpisać od kogoś? Nie rozumiem, naprawdę nie rozumiem, ale cieszę się że przychodzi. I co najciekawsze, nie jest to żaden ze studentów którzy nie zaliczyli poprzedniego egzaminu, lub zaliczyli go słabo.

P1150344 (Copy)

Widać taki Jego wybór.

Jeszcze słowo o Chinach. Założyciel mojego koledżu, przy okazji założyciel dwóch innych koledżów, zaprosił wszystkich nauczycieli na kolację w hotelu Sheraton w Zhengzhou. Na wtorek 23-go grudnia. Z taką pompą, że wszyscy nauczyciele mają prosić studium języków obcych o przełożenie zajęć. Czyli pięknie prawda? Ano niezbyt, bo na ten dzień zaplanowano imprezę bożonarodzeniową dla studentów w English Corner.

P1150346 (Copy)

Chiny.