Tajfun, tajfun i…

Po tajfunie. Pobadało, powiało, wyspę zalało, ale już się skończyło. Generalnie to gdybym nie wiedział że to tajfun to nawet bym nie zauważył. Także nie ma się za bardzo czym ekscytować.

Trzy zajęcia z głowy i dzisiaj dotarło do mnie że w przyszłym tygodniu część grup będzie miała dopiero drugie zajęcia, część pierwszaków dopiero pierwsze, a z trzema grupami będę musiał rozmawiać o egzaminie śródsemestralnym…
Tak jak kiedyś lubiłem te przerwy w ciągu semestru, tak teraz działają mi na nerwy, kto to widział żeby tak dezorganizować wszystko wprowadzając tydzień wolnego. Ja nie wiem, jakby nie można było zrobić tego tygodnia wolnego w wakacje. To wymyślili sobie że najlepszy będzie październik żeby uczcić niepodległość.

Naprawdę, rok temu, dwa lata temu, że o trzech latach temu nie wspomnę nawet, w ogóle mi to nie przeszkadzało, ale teraz czuję że mi to zajęcia dezorganizuje. Jak ja mam się wdrożyć w system jak nagle część zajęć mam takich, część owakich, a część to egzaminy w czasie których w ogóle nie mam zajęć, no przecież to jest jakaś katastrofa.

I jeszcze to ja muszę myśleć o tym żeby grupy nie miały zajęć tydzień po tygodniu, lub tydzień po dwóch tygodniach (jak to kurczę brzmi), bo pierwszaki tego w ogóle nie ogarną, a o ile w drugi rok wierzę tak jednak nie mogę Im aż tak bardzo zaufać.

No dobrze, to teraz coś pozytywnego. Wczoraj byliśmy z June na English Corner i było bardzo fajnie. Dostaliśmy kartkę z tematami do rozmowy, pytaniami, cytatami i każdy się wypowiadał. Było to strasznie sztuczne, ale wolę już taki sztuczny twór w czasie którego siedzimy i po kolei odpowiadamy na pytania z kartki niż po raz trzydziesty odpowiadać na to jak mam na imię, skąd jestem, ile mam lat, czy jestem nauczycielem i tak dalej. Po prostu taki English Corner jest nieporównywalnie lepiej zorganizowany i o wiele bardziej mi się podoba. Zresztą June też się podobało więc pewnie będziemy tam częściej wpadać.

Tajfun

To właściwie pierwszy tajfun w moim życiu więc nie mam za bardzo do czego go porównać. Mogę tylko powiedzieć że o ile z perspektywy dwudziestego piętra wydaje się że wieje strasznie tak patrząc w dół widzę że jednak nie wieje aż tak źle. Drzewa się nie przewracają, liście się ruszają, ludzie chodzą normalnie, samochody nie leżą poprzewracane, także generalnie to nie ma aż tak źle.

Znaczy pada, pada strasznie od 5 godzin bez przerwy. Wali ten deszcz po oknach okropnie, jeszcze do tego nasze drzwi frontowe mają paskudną szparę przy podłodze (i weź się potem denerwuj że masz karaluchy w domu jak dla nich drzwi stoją otworem) przez którą wiatr już nie wieje ale dmie. Na razie jednak jest w miarę przyzwoicie w końcu słońce świeci, gorzej będzie jak się ściemni.

Na wyspie ogłoszono alarm pomarańczowy, zresztą podobno część wyspy jest już zalana, bo nie dość że odnotowują rekordowo wysokie fale (762cm, najwyższe od 1949), to jeszcze ten tajfun. Odwołano kilkadziesiąt pociągów, poprzesuwano różne imprezy, pewnie samoloty też po odwoływano (właśnie doczytałem że zamknięto wszystkie trzy lotniska w pobliżu), ale jest tego wszystkiego jedna zaleta – jest chłodniej.

Nie mylmy chłodniej z – mniej duszno, bo biegając dzisiaj rano czułem się jakbym biegał w saunie. Generalnie to nie polecam. A czy wiało…no czasem na jesień to mocniej wieje w Polsce. Tylko że siedząc tutaj, tuż przy oknie i słysząc jak ten wiatr wciska się do mieszkania, a deszcz wali w okno to zdaje się że jest bardzo źle.

Dzisiejsze pierwszaki także były trochę zagubione, ale bardziej zagubieni byli inni studenci, którzy spoglądali do mojej sali przez okno, więc do Nich wyszedłem i pytam o kierunek, odpowiadają ze studiuję komunikację, odpowiadam że tu zajęcia mają ci od informacji (czyli sieci), posłuchali i wyszli, ale dalej stoją przy drzwiach, podszedłem więc drugi raz i mówię żeby weszli do środka i zobaczyli czy kogoś znają. Nie znali, podziękowali i wyszli.
Pierwszy tydzień na studiach to nie jest łatwa sprawa.

Pierwszaki

P1210676

Rany ile ja się z Nimi dzisiaj ubawiłem. Generalnie to w tym semestrze skupiam się przede wszystkim na słuchaniu, bo skoro ogromna część egzaminu zależy właśnie od słuchania, a konkretnie to od rozumienia tekstu słuchanego to do tego powinienem Ich przygotować. Może mi się to nie podobać, ale skoro taki mam cele ustawiony odgórnie to nie mogę za bardzo pyskować tylko muszę się dostosować.
Z tego też powodu głównie skupiam się na zadaniach z rozumienia tekstu słuchanego, czyli taki standard uzupełnij luki, wybierz odpowiedź, prawda czy fałsz (popraw fałsz), do tego krótkie wprowadzenia typu co widać na obrazku, z czym Ci się to kojarzy, czyli same przyjemne i niezbyt trudne rzeczy. Sam mówię dużo, przynajmniej w czasie pierwszych zajęć, bo potem się kontroluje, poza tym czas mówienia nauczyciela staram się mieć zawsze pod kontrolą. Tylko że, skoro to są zajęcie przede wszystkim z rozumienia tekstu słuchanego to przede wszystkim słuchamy, a dopiero potem mówimy.

P1210681

W każdym razie, dzisiaj na zajęcia przyszła ze mną June żeby popatrzeć, poradzić mi coś, powiedzieć co zmienić, co jest dobre, co złe. Generalnie to dobrze jest mieć kogoś takiego kto siądzie na zajęciach i ich posłucha od czasu do czasu żeby udzielić jakichś wskazówek. Pod koniec pierwszej godziny dostałem wiadomość żeby to teraz studenci o sobie mówili. Miałem zupełnie inny plan na te zajęcia, bo chciałem zacząć rozdział pierwszy, ale stwierdziłem że skoro to pierwszaki to można Im to darować i drugą godzinę spędzili na przedstawianiu się. Bardzo fajnie to wyszło, chociaż było to złamanie planu i już wiem że nie zrobię z Nimi wszystkiego co zaplanowałem w tym semestrze, ale jakoś mnie to nie martwi, przynajmniej dzisiaj, bo fajnie sobie pogadaliśmy. Czuję że takie pierwsze zajęcia zbliżyły nas i faktycznie zaprocentują w przyszłości.

P1210686

Z ciekawostek meteorologicznych – jutro z rana ma w nas uderzyć tajfun. Znaczy uderzyć ma bardziej w wybrzeże, a my jesteśmy trochę schowani, więc nie powinno być źle. W Tajwan ma uderzyć już za parę godzin i to właśnie wschodnie wybrzeże Tajwanu przyjmie cały impakt, u nas powinno być już lżej, najwyżej jakaś burza i dużo deszczy. W sumie to skoro zajęć nie odwołują to nie ma się czym przejmować. A jutro pora na kolejne pierwszaki, także trzymajcie kciuki!

P1210710

P1210700

P1210689

Pierwszy raz od trzech dni

Wyszedłem pobiegać. W końcu plecy przestały dokuczać, ba wręcz już ich nie czuję, więc można je uznać za wyleczone. Sam nie wiem co to tam się stało, ale zakładam że jakiś mięsień się źle ułożył w czasie snu i potem uznał że się zbuntuje.

W każdym razie dzisiaj przebiegłem dziesięć kilometrów bez większych problemów, ani mnie plecy nie bolały, ani uda nie przeszkadzały. Słowem – dobrze. Nie bardzo dobrze, ale przynajmniej dobrze. Może jednak to nie pogoda a zwykłe przetrenowanie i trzeba było dać sobie trochę luzu żeby ciało w końcu odpoczęło i wszystko wróciło do normy? To przecież też możliwe.

A że miałem dzisiaj dopiero na drugie zajęcia, bo pierwszych w piątek nie mam, to od razu pobiegłem do jednego banku żeby wypłacić pieniądze, a potem zaraz do drugiego banku by je wpłacić. Za przelewy się płaci, a gdy banki oddalone są od siebie o 200 metrów to co za problem skorzystać z wpłatomatu? No właśnie żaden.
Tak bardzo się spieszyłem z założeniem konta że zapomniałem poprosić o bankowość internetową, więc w dalszym ciągu tylko jedno konto mam internetowe. Znaczy, oba mam internetowe, ale to drugie pozwala mi tylko na oglądanie transakcji. Czyli jest takie średnio użyteczne. O wiele bardziej użyteczne będzie gdy wybiorę się po raz kolejny do jakiegoś oddziału i mi konto internetowe aktywują.

Najciekawsze jest to że nawet jak mi to konto w końcu aktywują to i tak będę musiał zainstalować jakieś dziwne oprogramowanie i korzystać z internet explorer bo chińskie banki mają tendencję do uważania wszystkiego co nie jest standardowe za wrogie i blokują możliwość korzystania z ich usług. Z jednej strony jest to super bo człowiek czuje się trochę bezpieczniej, ale z drugiej strony…no cóż instalowanie kilku różnych chińskich programów rzadko kiedy kończy się dobrze dla jakiegokolwiek komputera, bo one najzwyczajniej w świecie mają tendencje do stopniowego rozrastania się i przejmowania komputera od środka. Tak na przykład jak ten który June zainstalowała u mnie żeby mogła pisać po Chińsku. To paskudztwo potrafi wrzucić na pulpit reklamę bez zapowiedzi, dorzucić kolejną gdy go włączę, a to wszystko pod przykrywką bycia zwykłym programem pomagającym w przetwarzaniu pinyin czyli zapisu w alfabecie łacińskim do hanzi czyli chińskich krzaczków.

Informacja

Dostałem, jakiś czas temu już, listę kierunków z jakimi mam zajęcia i są to: materiały (czyli pewnie materiałoznawstwo, albo coś w tym guście), chemia, inżynieria lądowa, mechanika i informacja.

P1210656

Tak informacja. Nie mam pojęcia co to za kierunek, resztę znam bo właściwie to takie same miałem rok temu (plus informatyka), więc postanowiłem zapytać. W końcu to miały być kierunki bardziej ścisłe, a informacja to bardziej podpada pod jakieś dziennikarstwo czy inne coś humanistycznego.

P1210659

Sami studenci powiedzieli że ich kierunek to informacja, ale zapytani o to co czy chodzą i robią reportaże, przeprowadzają wywiady patrzyli na mnie jakbym co najmniej z choinki się urwał, więc zapytałem o czym się tak w gruncie rzeczy uczą i jak mi powiedzieli że projektują sieci internetowe to zrozumiałem.

P1210663

Informacja, a informatyka to dwie różne rzeczy. Zupełnie różne.

Od początku semestru przychodzą do mnie studenci którzy muszą odrobić ten przedmiot bo albo go zawalili rok temu, albo zmienili kierunek, albo jeszcze coś tam innego. Do tej pory wszyscy podchodzili i bardzo ładnie prosili po angielsku o możliwość uczestniczenia w zajęciach. Także nie odmawiam, bo mi to ani trochę nie przeszkadza.

P1210664

Dzisiaj za to przyszedł chłopak który z miejsca zaczął mówić do mnie po chińsku. Nawet gdy jedna ze studentek zwróciła Mu uwagę że ja nie rozumiem, chociaż rozumiałem co chce, to dalej mówił po chińsku. Było to bardzo dziwne dla mnie Rozumiem że Jemu tak po prostu wygodniej, ale gdyby był pierwszą osobą która tak zrobiła to co ja bym zrobił? Nie wiedziałbym o co Mu chodzi.

P1210666

Mam nadzieję że Oni wszyscy pozdają, chociaż prawdę mówiąc wybrali najgorzej jak mogli bo wszystkie moje grupy składają się ze studentów z poziomu A. I tutaj kilka słów wyjaśnień. W Chinach, na uniwersytetach, klasyfikuje się studentów w poziomy A, B i C. B to studenci ze średnimi ocenami, C są poniżej średniej, a A oczywiście powyżej. Także jeżeli ktoś miał problem zaliczyć ten przedmiot a teraz trafi do grupy z najlepszymi studentami na roku to może Mu być jeszcze trudniej gdy rozejrzy się wokół i zobaczy że wszyscy są na znacznie wyższym poziomie. No nic, mam nadzieję że takie decyzje są przemyślane i nikt mi się nie podłamie w połowie semestru.

P1210670

P1210673

P1210671

Środy są…

Pełne studentów, oprócz ostatniej grupy która jest mała bo ma tylko około 27 studentów. Aż sprawdziłem i faktycznie – Ich tam jest 54 w grupie łącznie. Czyli taki Chiński standard.
Nie przestaje mnie zadziwiać do jak wielu rzeczy człowiek potrafi się przyzwyczaić. Przecież mieszkając w Polsce i słysząc 60 osób w klasie myślałem że to jakiś żart, dowcip, w dodatku słaby, ewentualnie te 60 osób w klasie wyobrażałem sobie w olbrzymiej Sali wykładowej. A przecież sam uczyłem takie klasy i teraz cieszę się gdy mam mniej niż 30 studentów w jednej grupie. Do czego to człowiek potrafi się przyzwyczaić.

Po drugich zajęciach dzisiaj podeszła do mnie starościna jednej z grup i zapytała czy mogą się w przyszłości przesiąść. Zbiła mnie tym zupełnie z tropu bo nie rozumiałem dlaczego by nie mogli się przesiąść. Otóż, jak usiedli w pewien konkretny sposób rok temu tak do teraz siedzą. Nie dość że w tych samych parach, to jeszcze w tych samych miejscach.
Znaczy ja nie mówię, bo zawsze uwielbiałem te miejsca z tyłu pod ścianą i zawsze chciałem tam siedzieć, taki wciśnięty w róg sali, ale to jeżeli nie lubisz konkretnego miejsca to możesz zwariować jeżeli musisz na nim siedzieć.

W ogóle klasy są dla mnie zawsze bardzo ciekawe. Zawsze próbuję znaleźć takie w których drzwi będę mieć po prawej, a nie po lewej stronie, a okna wychodzące na dwór po lewej a nie po prawej. W tym roku po raz pierwszy uczę w takiej. I wydawałoby się że to nic takiego, w końcu co to za problem, ale jednak jest pewien dyskomfort, przynajmniej dla mnie. Tak jak normalnie chodzę po klasie, tak w tej czuję się dość nieswojo, co zresztą zostało zauważone i zostałem poproszony bym więcej chodził po klasie. To chyba najdziwniejsza prośba jaką dostałem, ale ani trochę nie zmyślam. Co prawda, dostałem też prośbę o używanie mikrofonu stacjonarnego, a tych dwóch rzeczy nie da się połączyć, ale coś tam wymyślę.

Koniec

P1210631

Znaczy początek, bo to zależy jak patrzeć.

P1210635

Koniec, bo dzisiaj poznałem ostatnią grupę. Początek bo to początek tygodnia.

P1210636

Jutro czeka mnie najcięższy dzień bo całe 3 zajęcia. Przerabiane wielokrotnie i nie ma z tym problemu, zwłaszcza że tutaj szkoła nie wariuje i nie zmienia nagle godzin w których zajęcia się odbywają bo cośtam. Jak mają być od 14:30 to cały rok będą od 14:30 i bardzo mnie to cieszy.

P1210642

Pospacerowałem dzisiaj po kamapusie i muszę powiedzieć że albo on jest bardzo duży (bo w sumie to jest), albo tych pierwszoroczniaków jest jakoś mało (ale raczej nie jest), albo są bardzo dobrze poukrywani. Bo nie widać ich zbyt wielu ale słychać to wszędzie kurczę.

P1210646

Rano zląkłem bo usłyszałem hymn. Hymn! W sumie to przy szkole w Chinach normalka, codziennie rano podczas wciągania flagi słychać hymn.
Wyobrażacie sobie w Polsce? Codziennie przed zajęciami odbywa się prezentacja flagi Polski, wciągnięcie na maszt i odegranie hymnu. Strasznie mnie to ciekawi, zwłaszcza w kontekście czy ten patriotyzm jest prawdziwy, bo przecież może to być tylko takie na pokaz. Jak w Polsce gdy parę razy w roku w czasie akademii wyciąga się godło i mówi o patriotyzmie wspominając te wszystkie nasze przegrane powstania i jak to Niemcy z Rosjanami w trzydziestym dziewiątym nas skopali.

P1210647

Tutaj patriotyzm objawia się też w pisaniu na wechacie o tym że armia Japońska się odradza i zachęcaniu ludzi do niekupowania rzeczy w Japonii, bo to kraj wrogów. Ta…niecałe 20% wartości eksportu Japońskiego pochodzi z China a trochę ponad 20% wartości eksportu idzie do Chin. Łącznie między tymi dwoma krajami przepływa grubo ponad 300 miliardów dolarów.
Pisanie głupot w internecie tego nie zmieni, ale może doprowadzić do czegoś znacznie gorszego – wrogości między zwykłymi ludźmi. Tak jak przeciętny Japończyk jest przeciwny reformie wojska, tak przeciętny Chińczyk potrafi pójść z żoną i dzieckiem do parku w którym wiszą kukły w japońskich mundurach i najpierw sam napluje tej kukle w twarz a potem zachęci dziecko by kukłę poszarpało.

Czuję że mimowolnie rozpocząłem temat którego tak naprawdę nie chcę kontynuować, więc zakończę tutaj bo nie chcę się denerwować.

Czasem nie można już biec

Odkąd tu przyjechałem mam problemy z bieganiem. Ciągle jestem zmęczony, bolą mnie dwugłowe uda, co mi się nigdy nie zdarzało, pocę się potwornie, ale za to wszystko obwiniam tę paskudną wilgotną pogodę. Przecież nagle nie straciłem umiejętności biegania.
Jeżeli w rodzinnej miejscowości June potrafiłem bez większych problemów przebiec 14 kilometrów, a tutaj męczę się by przebiec 10 to znaczy zę tutaj coś mi nie pasuje.

Nie wiem ile jeszcze ten proces adaptacyjny potrwa, wiem że w Jiawang się poddałem i praktycznie przestałem biegać, w Changchun też momentami bywało ciężko, ale w Zhengzhou było już znacznie lepiej, też pierwszych kilkanaście tygodni musiałem się przemęczyć, ale potem szło już gładko. A tutaj…no nie wiem, może chcę za dużo za szybko.

Dzisiaj było nawet w porządku pierwsze pięć kilometrów poszło zupełnie bez problemu, musiałem zatrzymać się tylko raz, ale nie by odsapnąć, ale żeby zmienić katalog z podcastami, czyli coś co zrobiłbym też w Polsce. No może niekoniecznie w Polsce bo tam miałbym pas, a tutaj biegam z plecakiem bo w pasie nie mam dość miejsca na butelkę z wodą.

W każdym razie pierwsze pięć kilometrów było całkiem w porządku, aż nagle…nie było już w porządku. Przeszył mnie ból w plecach i musiałem się zatrzymać. Próbowałem się rozciągać, ale przy każdej próbie głębszego wdechu bolało jeszcze bardziej. Poczekałem parę minut, a potem zacząłem wracać do domu spacerem. I dalej to samo, przy każdym głębszym wdechu bolało.

Teraz już jest lepiej, mogę głęboko oddychać, ale plecy dalej bolą. Pewnie pobolą jeszcze parę dni a potem przejdzie, ale taki ból to dla mnie nowość. Już wolę te ciągle obolałe dwugłowe…Może to taki znak bym spuścił z tonu jeszcze bardziej? Tylko ile to jeszcze bardziej w moim przypadku? Przecież już i tak zszedłem z tych 70-80 kilometrów przebieganych tygodniowo w Polsce do 50-55 przebieganych w ciągu ostatnich trzech tygodni.

Policja

P1210486

A konkretniej to wydział do spraw osób przyjeżdzających i wyjeżdzających. To taki punkt obowiązkowy każdego kto zostaje w Chinach na trochę dłużej. Trzeba się tam udać z kompletem dokumentów, swoje odstać, złożyć je i można wracać. Generalnie to zawsze dłużej się stoi w kolejkach niż wszystko załatwia bo dokumenty się tylko składa.

P1210493

Po raz pierwszy, a załatwiam to po raz trzeci, do tej pory zawsze w stolicy prowincji, wszystkie Panie policjantki mówiły do mnie po angielsku. Czy to gdy robiono mi zdjęcie, bo zdjęcie musi być specjalne, bez biżuterii, lub z zakrytą i z ciemnym odzieniem, biała koszula to był zły pomysł po prostu, czy to gdy Pani z niedowierzaniem spojrzała na miejsce urodzenia. Przypuszczam że tak długiej nazwy miasta to jeszcze nie widziała. A przecież są nazwy nieporównywalnie dłuższe od Siemianowic.

P1210496

A potem trzeba było jeszcze swoje odczekać bo Pani odpowiedzialna za to wszystko poszła zapłacić. Więcej czasu spędziliśmy w drodze niż na policji. Chciałem napisać że pierwszy raz osoba która miała mi w tym wszystkim pomóc mówiła więcej po chińsku od policjantów, ale byłoby to kłamstwo bo przecież w Changchun ten pomagier w ogóle nie mówił po angielsku. Jak to człowiek łatwo zapomina o takich rzeczach.

P1210497

W każdym razie po powrocie do domu i obiedzie wróciłem na wyspę i polazłem szukać budynku opery. Tak się złożyło że wygraliśmy z June bilety na Czarodziejski Flet, więc trzeba było je odebrać. To czy pójdziemy to jeszcze zupełnie inna sprawa bo kończy się parę minut przed 22 a to by oznaczało że nie będzie już żadnych autobusów, no ale do tego czasu mamy jeszcze parę tygodni więc nie ma się co martwić na zapas.

P1210498

W każdym razie pojechałem szukać tego budynku bo chociaż gdzieś tam w internecie go znalazłem to pozostało mi jeszcze go odnaleźć na żywo, a z tym to w Chinach różnie bywa. Czasem uda się bez problemu, czasem trzeba się dopytać, a czasem nawet jak się dopytasz to i tak nic nikt nie wie. Dzisiaj trochę pobłądziłem, znalazłem plażę (okazuje się że mamy trochę ponad godzinę w autobusie by dojechać na plażę), a chwilę potem znalazłem operę.

P1210505

Nawet z odebraniem biletów nie miałem problemów i chociaż jestem tu niecały miesiąc to widzę że to naprawdę nie jest typowe Chińskie miasto. Chyba dlatego musi być tak gorąco, żeby nie było za dobrze.

P1210513

Zaczęło się

P1210478

Jeszcze ich nie widziałem więc zdjęć nie ma le dzisiaj z rana już słyszałem wszechobecne 一二三四 wykrzykiwane w różnych kombinacjach. Czasem to jeden jest głośniej, czasem dwa, czasem trzy, a czasem zaskakują i krzykną cztery głośniej. Generalnie to jest to mało przyjemne.

P1210479

Znaczy pierwszy raz jak to człowiek słyszy to jest jeszcze zainteresowany, ale potem…to już się tylko zastanawiasz jak długo to jeszcze potrwa, a przecież dopiero co się zaczęło. To dopiero pierwszy tydzień, jeszcze czeka nas drugi, w czasie którego nastąpi pokaz tego czego się przez te dwa tygodnie nauczyli a potem początek nowego życia, czyli zajęcia.

Z jednej strony te szkolenia wojskowe to relikt przeszłości, a z drugiej strony są to ćwiczenia mające zintegrować studentów, pomóc Im stworzyć grupę, nauczyć się w niej pracować i być takim wprowadzeniem do życia studenckiego.
Nie ma jak w Polsce gdzie od razu rzucają człowieka w wir studiów.

P1210482

Problemem, dla mnie, jest to że gdy prowadzę zajęcie z rozumienia tekstu słuchanego (to w ogóle pewien absurd bo kurs określany jest czymś w stylu Słuchanie i mówienie po angielsku a ¾ podstawy oceny, czego muszę się trzymać, ma stanowić rozumienie tekstu słuchanego) a pod oknami szlajają mi się te pierwszoroczniaki krzycząc一二三四 to nie dość że mnie osobiście trochę to dekoncentruję to jeszcze przeszkadza studentom w czasie słuchania tekstu. Bo jak Oni mają wyławiać jakieś niuanse jeżeli nic nie słyszą?

To tylko taki mały, malutki problem, który potrwa jeszcze tydzień, więc aż tak mnie nie martwi.

P1210484

W nocy padał deszcz, nad ranem jeszcze trochę też, ale już na tyle delikatnie że nie musiałem ubierać niczego przeciwdeszczowego. W ogóle to kupiłem w pewnym sklepie kurtkę przeciwdeszczową i mam wrażenie że nigdy jej nie założę, bo tutaj jesień jest sucha, a w porze deszczowej będzie za ciepło. Wracając, spadł deszcz i od razu zrobiło się chłodniej i przyjemniej. Do tego stopnia że pierwszy raz odkąd przyjechałem przebiegłem 10 kilometrów bez zatrzymywania się. No bo nie ma się co oszukiwać, jeżeli leje się z Ciebie pot to lepiej się na moment zatrzymać i schłodzić niż przegrzać. A najlepiej to i tak ciągle uzupełniać płyny.