Kapusta

P1030223 (Copy)

Jedzenie w północnych Chinach różni się od jedzenia na południu. Ludzie tutaj nie jedzą tyle ryżu, tofu przygotowują na inne sposoby, więcej jest mięsa i mniej warzyw. Mają też suan cai, dosłownie kwaśne warzywo, czyli kiszoną kapustę pekińską.

P1030224 (Copy)

Suan cai produkuje się o tak: wkłada się kapustę do pojemnika, dociska ciężkim kamieniem, a ona powoli się ugina i fermentuje. Oczywiście w pojemniku jest zimna i słona woda a kapusta przed włożeniem do niego włożona zostaje do wrzątku.

P1030232 (Copy)

Smakuje to paskudnie prawdę mówiąc. Chociaż nie, paskudnie to złe słowo. Smakuje to jak niesmaczna ukiszona kapusta. Za to pachnie źle.

P1030236 (Copy)

Po tym jak w końcu udało mi się poskromić pralkę nawet polubiłem pranie, jeszcze gdybym tylko pamiętał o wyciąganiu ściągi na siłownię z kieszeni to w ogóle byłoby mega…Ogromną zaletą robienia prania raz w tygodniu jest to że…no cóż, robi się je raz w tygodniu. Ogromną wadą robienia prania raz w tygodniu jest to że, nagle trzeba to całe pranie gdzieś umieścić żeby się wysuszyło. W takich chwilach wypada cieszyć się że mam tak duże mieszkanie.

P1030258 (Copy)

Podobno koty mieszkające w okolicach ludzi miauczą tak by przypominać krzyk dziecka co ma przyciągnąć naszą uwagę.

P1030269 (Copy)

Nie wiem ile w tym prawdy, ale wiem że przez mojego kota jestem strasznie wyczulony na wszelkie miauczenie i strasznie, ale to strasznie martwi mnie ten kotek na dachu sąsiedniego budynku.

P1030289 (Copy)

Problem z kotami polega na tym że one często krzyczą a w gruncie rzeczy nie potrzebują niczego oprócz uwagi bo same sobie za wszystkim potrafią poradzić, tyle tylko że ten biały dzieciak siedzi tam już dwie godziny…no tak, tylko problem polega na tym, czy on do kogoś należy, czy nie, co się stanie jeżeli go zdejmę…

P1030270 (Copy)

No nic, jeżeli po wysłaniu tej notki dalej będzie tam siedzieć to pójdę i go ściągnę bo inaczej nie zasnę.

P1030303 (Copy)

Wezmę też miskę i mleko…Tylko do mieszkania go nie wezmę bo znikam do piątku. Z tego też powodu proponuję byście moi Drodzy nie nastawiali się na notki w tym okresie. Zapewne pojawi się jedna zbiorcza podsumowująca cały wyjazd, ale nic więcej ode mnie nie dostaniecie. Zupełnie się do tego nie przygotowałem, ale mam nadzieję że mi wybaczycie.

P1030302 (Copy)

EDIT. Ktoś kota zdjął z dachu.

Niedziela i przegapione #5

P1030195 (Copy)

Wechat
A bardziej po chińsku – weixin, to program służący do kontaktowania się z ludźmi. Można Ich sobie wyszukiwać, dodawać z listy znajomych QQ, dodawać normalnie, dodawać z listy w telefonie, szukać wysyłając i odpowiadając na listy w butelkach, lub najzwyczajniej w świecie nie szukać wcale.

P1030212 (Copy)
Jak przystało na medium społeczne mają tam konta celebryci. Jak przystało na nowoczesne medium społeczne, można się z takimi osobami skontaktować, lub uwaga uwaga: wykupić kontakt. Wybieramy sobie swojego ulubionego piosenkarza/piosenkarkę, płacimy jakąś tam sumę pieniędzy miesięcznie/kwartalnie/rocznie i w zamian owa osoba będzie nam wysyłała wiadomości na dzień dobry, dobranoc, uzyskamy dostęp do pamiętników pisanych tylko dla wybranych, oraz będziemy mogli wysłać takiej osobie prezent wirtualny.

P1030197 (Copy)

Gao kao
Jak pisałem wielokrotnie jest to egzamin trudny i istotny. Niby odpowiednik polskiej matury, ale z o wiele większym znaczeniem. Tutaj jeszcze nie nadeszły czasy w których jak się nie dostaniesz to jednej szkoły to możesz sobie wybrać pięćdziesiąt innych i to one będą o Ciebie zabiegać. Kto wie czy w ogóle nadejdą. W każdym razie, dwie historie z których jedna jest mi bardzo bliska i smutna, a druga mniej bliska ale równie smutna.

P1030203 (Copy)

Pierwsza dotyczy dziewczyny imieniem Daisy, która w takiej nieszczególnie spokojnej klasie nazywana jest małą nauczycielką angielskiego i nie jest tak bez powodu bo faktycznie całkiem nieźle sobie radzi o ile mogę to wywnioskować po jednych zajęciach i rozmowie poprzez QQ.
Jej marzeniem było zostać tłumaczką, ale cytując za mało się uczyłam i nie poszło mi najlepiej. No…chciała zostać tłumaczem, nie poszło Jej najlepiej i teraz studiuje finanse…A jest mi to bardzo bliskie bo sam przez półtorej roku próbowałem studiować finanse, ale los chciał inaczej i jestem tu gdzie jestem. Co tylko dowodzi, że nie należy się poddawać. Wiem że niektórzy uczniowie po nieudanym gao kao zostają na kolejny rok w swoim ogólniaku, spinają się jeszcze mocniej i próbują rok później by dostać się na wymarzony kierunek, ale pewnie nie wszyscy mają taką możliwość w domu  i na tyle samozaparcia by przetrzymać jeszcze czwarty rok piekła. Chociaż…może wtedy wygląda to trochę inaczej, nie trzeba się sprężać na wszystkich przedmiotach, tylko czy wtedy ciśnienie nie będzie jeszcze większe? Bo jest więcej czasu by skupiać się na tych kilku wybranych najważniejszych? Może…

P1030207 (Copy)

No i historia druga, o dziewczynie z soboty która zaskoczyła mnie tym jak bezproblemowo rozmawiała ze mną po angielsku. Już po kilku minutach wiedziałem że na tych zajęciach będzie się nudzić bo są znacznie, ale to znacznie poniżej zarówno Jej poziomu jak i możliwości. I to do tego stopnia, że nie miałbym nawet Jej gdzie wysłać, bo z miejsca bije wszystkich innych studentów o głowę, nawet biorąc pod uwagę drugoroczniaków z klubu. A gdy powiedziała że jest z Shandong (Szntung, bleh) to wiedziałem, po prostu wiedziałem że tu nie pasuje. O ile East, jeden z członków klubu też jest z Shandong i jest powyżej przeciętnej tutaj, tak Eliza jest jeszcze poziom wyżej, albo i dwa. I taka dziewczyna przychodzi na lekcje do ludzi którzy mają problem się przedstawić po angielsku. A wystarczyłoby chwilę pomyśleć i podzielić uczniów według poziomów, nie według grup…W każdym razie:
– Dlaczego ty tu jesteś?
– Bo chciałem pozwiedzać północne Chiny, a że komunikacja tutaj jest tragiczna to najlepiej było zamieszkać. A Ty?
– No…nie dostałam się ani na uniwersytet pierwszy, ani na ten zapasowy, więc jestem tutaj…
A ja kiedyś sobie powiedziałem, że pojadę studiować anglistykę do Białegostoku jeżeli nie uda się na UŚ…To są dwie historie które będę opowiadać wszystkim uczniom których spotkam w Jiawang, wszystkim bez wyjątku, żeby nie żałowali potem, bo zapierdzielać kilkanaście godzin dziennie i potem wylądować w jednym z najzimniejszych zakątków Chin będąc zbyt dużą rybą w małym jeziorze nie będzie fajnie.

P1030213 (Copy)

Więzienie
Może i ogólniak to piekło, a nauczyciele w drugiej klasie są (cytat) potworami, ale budynek kolegium wygląda jak więzienie. Grube stalowe drzwi, brak światła, malutkie okienka w drzwiach, brakuje jeszcze krat w oknach…Takie spostrzeżenie.

Crazy English
Ja rozumiem radość wynikającą z poznawania języka, nawet mogę zrozumieć to że powtarzanie w kółko zdań przez kilka godzin jest skuteczne, jednak nie dam sobie wmówić że można w ten sposób nauczyć się dobrze języka. Owszem, pewne podstawy, pewne zwroty, nawyki językowe – jak najbardziej, ale nauczyć się języka nie da w ten sposób. Dlatego też strasznie denerwuje mnie chamskie naciąganie ludzi na kursy trwające piętnaście godzin dziennie przez sześć dni. Nie, to Ci nie pomoże nauczyć się języka, ale to Twoje pieniądze. Napisałem i już mnie to wkurza trochę mniej.

P1030214 (Copy)

Niedziela
Przyszedłem na zajęcia bogaty o wiedzę iż dzisiaj w szkołach się pracuje i…hej…nikogo nie ma. Tym razem, na szczęście, miałem ze sobą klucze. Otwarłem drzwi. Skserowałem co miałem do skserowania i czekam. Przyszedł uczeń z mamą. Ona coś do mnie po chińsku, ja skserowałem jakieś cosie i gadam z chłopakiem. Trochę zagubiony, w końcu to jego pierwszy raz, ale jak tylko mama zniknęła z pola widzenia to się rozruszał. Przyszła Pani z biura i powiedziała że w takim razie dzisiaj zajęcia mogą mieć tylko 30 minut.
Doskonale.

P1030218 (Copy)

Sobota

P1030169 (Copy)

Można by rzecz że była i minęła. Wiele się dzisiaj nie wydarzyło. Dodałem do wina cukier, tym razem brązowy, pierwszy raz w życiu ugiąłem się pod sztangą, poznałem dziewczynę która zdecydowanie nie pasuje do tego kolegium i zostałem zaproszony na wycieczkę do białego miasta.

P1030172 (Copy)
O dziewczynie będzie jutro, więc zacznijmy od cukru.

P1030174 (Copy)
Nastała pora by wyjąć w końcu owoce, ale wspólnie z tatą uznaliśmy, zgodnie z przepisem babci że możemy jeszcze te owoce zostawić na kolejnych trzy tygodnie. Niech będzie i tak. Nie wiem, nie znam, jedynie posłusznie robię co bardziej doświadczeni proponują. Zasypałem je pół kilogramem brązowego cukru i dolałem trzy czwarte litra wody. Na razie smakuje wyśmienicie. Zobaczymy jak będzie smakować za parę miesięcy.

P1030176 (Copy)

Po zajęciach, których obie asystentki miały dość, w końcu ile razy można słuchać tego samego. Chwała Im za to że bez problemu potrafiły powiedzieć że mają dość i to już po prostu nudne.  Dla uczniów nie było nudne. Faktycznie, takie wałkowanie tych podstawowych pytań może być męczące, ale taki też jest każdy pierwszy tydzień. W końcu to początek, początki zawsze są najgorsze.

P1030177 (Copy)

Ugiąłem się dzisiaj pod sztangą nie dlatego że była za ciężka, ale dlatego że byłem za słaby. Niestety ileśtam kilo to dla mnie za dużo by podnieść się dwa razy z głębokiego przysiadu. Klęczałem tak i klęczałem, aż w końcu dwóch Chińczyków mnie poratowało i podniosło sztangę na tyle że się mogłem wydostać. Taka nauczka na przyszłość, warto znać swoje możliwości, prawda?

P1030181 (Copy)

Zaproszenie na wycieczkę do białego miasta pochodzi od dwóch nauczycielek z mojej firmy. Wyglądałoby to tak że wracamy z meridką w piątek, a w sobotę jadę do Baihe. Jeżeli da radę to czemu nie, co prawda w planach miałem zwiedzanie okolic Changchun, ale na to będzie jeszcze czas.

P1030185 (Copy)

I tak jak mówiłem, o dziewczynie która nie pasuje do kolegium (to dopiero przebiło dziewczynę bez zęba n przedzie, pod kątem długości) będzie jutro. Wybaczcie, ale jestem najzwyczajniej w świecie zmęczony. Na szczęście w poniedziałek się nigdzie nie ruszam więc trochę się zregeneruję po tym mini maratonie szkolno siłownym.

P1030188 (Copy)

Kolegium dzień drugi

P1030152 (Copy)

Uczciwie przyznam, że cofam to co wczoraj napisałem. Nie jest aż tak tragicznie. Owszem, dalej gro studentów nie ogarnia podstawowych pytań, ale ogólnie rzecz biorąc nie ma tragedii. Wczoraj wyglądało to o wiele gorzej, dzisiaj za to lepiej. Żadna klasa mi dzisiaj nie podpadła, wszystkie grzecznie pracowały i rozmawiały na miarę swoich możliwości. Spory plus.

P1030153 (Copy)

Dwie pierwsze lekcje przesiedziała ukryta z tyłu Margaret, która cichutko robiła notatki. Takiego szczęścia nie miała pozostała część Crazy Love która została wyrzucona za drzwi mniej więcej w połowie zajęć z powodu gadulstwa. No…niech będzie że zasad bo prawdę mówiąc to One nie gadały, a jedynie brały czynny udział w zajęciach.

P1030154 (Copy)

Lunch w stołówce w kolegium sprawił że zniknęło mi z portfela 7 RMB za nudle…za 7 RMB to ja mam takie nudle że…ach, dobra nieważne, przeboleję.

P1030159 (Copy)

Razem z Panią Ju (starsza wykładowczyni angielskiego), Rose i Jamiem.

P1030155 (Copy)

Bardzo fajne jest to że przerwa na obiad jest taka krótka bo przynajmniej zajęcia się wcześnie kończą, jeszcze tylko te przerwy skróciłbym z 20 na 10 minut i byłoby super. Chociaż może wtedy dopiero byłoby spóźnialskich bo są dwa sześciopiętrowe budynki do obskoczenia.

P1030157 (Copy)

Klasy w teorii są po około 50 osób, ale w praktyce jest Ich o wiele mniej, bliżej 30 rzekłbym. Z każdym tygodniem powinno być coraz mniej. W końcu to studia, a angielski nie jest Im niezbędny do uzyskania dyplomu ukończenia.

P1030156 (Copy)

Z tych czterech grup jakie miałem dzisiaj dwie mi zapadły w pamięć, jedna z powodu dwóch chłopaków którzy przyszli na zajęcia po raz drugi, bo byli już wczoraj i dzisiaj spisali się na medal, oraz druga z dużą ilością młodych ludzi z Mongolii. Ach Mongolia…
Ta pierwsza to także grupa bardzo dobra, powiedziałbym że druga najlepsza, gdy Chloe (asystentka) pytała się Ich czy rozumieją, to mówili, tak jak i mi, że rozumieją i robili dokładnie to co powiedziałem.

P1030162 (Copy)
A ta druga jest całkiem w porządku, ale jest kilku takich chłopaków którzy ni w ząb po angielsku i w dodatku ich zachowanie takie…no takie średnie, ale wyjaśniła mi to Pani Ju – znaczna część uczniów których dostałem to uczniowie słabi (i obojętnie jak nalegałem by nie mówiła że są słabi tak Ona walczyła o to by jednak to powiedzieć), którzy nie potrafią ciężko pracować i trzeba Im trochę tej etyki pracy wpoić. To będzie ciekawy rok. Bardzo ciekawy. Książka jest za trudna i znowu cały materiał na mojej głowie. Może chociaż asystentki coś doradzą bo One też są nauczycielkami i mają z tymi młodymi ludźmi zajęcia.

P1030165 (Copy)

Pierwszy dzień w kolegium

P1030129 (Copy)

I już tęsknię za Jiawang. Z miejsca tęsknię za pierwszymi zajęciami gdy nagle straciłem wzrok i słuch i przestałem wiedzieć co się dzieje. Bo już w ich trakcie przekonałem się ile te dzieciaki potrafią. A potem to szło już tylko lepiej. Po 10 przyszła 11 i kolejne klasy. Uczniowie uśmiechnięci od ucha do ucha, pełni entuzjazmu, z masą, masą pytań o to kim jestem, skąd jestem, ile mam lat, co tu robię, że zbliża się Święto Środka Jesieni. A tutaj…

P1030130 (Copy)

Oj bida. I nie wiem czy mam to zrzucać na karb niechęci studentów, czy też ich poziom wiedzy, wolałbym na poziom wiedzy, ale przecież na Gao Kao trzeba zdawać angielski, więc nie powinno być aż tak tragicznie. A jak dokładnie tragicznie jest? No cóż, jeżeli ¼ uczniów nie rozumie gdy się ich pytam o imię to coś tu jest nie halo.

P1030135 (Copy)

A gdy okazało się że zajęcia trwają 90 minut, a nie 45 to…haha…pięciominutowe przerwy. Bo czemu nie. Smutne jest to że w miarę spokojnie mogłem porozmawiać w pierwszej klasie liceum o tym co lubią robić, jeść, jakie zwierzęta lubią (o tym to mogę na zajęciach z dzieciakami ze szkoły podstawowej gadać), a tutaj uderzyła mnie mega niepozytywnie ta hmm…wolę myśleć o tym jako o niechęci, a nie jako o braku umiejętności. Przecież Oni mają angielski nie tylko mówiony, ale także normalny. Widziałem co robią na tym normalnym i się zląkłem. To musi być niechęć. Trzeba więc będzie powybierać jakieś interesujące tematy, a zawsze do pomocy jest książka. I teraz dotarło do mnie że powiedziałem dzisiaj wszystkim grupom o wszystkim co chciałem oprócz o tym by obejrzeli książkę i powiedzieli które tematy ich interesują. Na szczęście mam namiary na przewodniczących więc Ich pomęczę.

P1030140 (Copy)

Po zajęciach udało mi się wyskoczyć na siłownię. Na szczęście czwartek jest tak skonstruowany że spokojnie mogę iść na siłownię, zjeść kolację i jeszcze pójść na spotkanie klubu. Okazało się że nie upchnęli mi tych 10 zajęć w dwa dni, tylko rozbili na trzy. Czyli środy nie będą już takie bleh. Będą za to męczące. Prawdę mówiąc nie wiem co gorsze.

P1030143 (Copy)

Tyle dobrego że po siłowni dostałem energetycznego kopa i udało mi się jeszcze w miarę w dobrym stanie przetrzymać spotkanie klubu, chociaż do Ich entuzjazmu jest mi bardzo, ale to bardzo daleko. Gdy Oni skaczą, tańczą, śpiewają, ja po prostu wysiadam, Ich entuzjazm jest ogromny, niesamowity wręcz, więc cieszę się że tak bardzo Im się ten język podoba i jest dla Nich tak ważny.

Środa

P1030063 (Copy)

Jak już o tym wspomniałem tydzień temu, albo pewniej dwa tygodnie temu – nie lubię śród. Mają to do siebie że pół dnia czekam na jedne zajęcia, potem one się kończą i jest już ciemno. Środy stały się dla mnie poniedziałkami bo to od nich rozpoczynam tydzień pracy. Dzisiejsza środa rozpoczęła się tak…

P1030066 (Copy)
Włączyłem komputer i gdy delikatnie przesunął ekran komputer przestał działać. Strach, bo nie panika. Najpierw wyjąłem go z gniazdka i podłączyłem jeszcze raz. Nic. No to włożyłem baterię i…na baterii działa. Podpiąłem z baterią do prądu i…nie działa. Pomyślałem że szlag trafił kabel zasilający, co jeszcze jest do przeżycia. Olśnienia doznałem gdy zapaliłem światło w łazience a dalej było ciemno. Nie ma prądu. Trudno. Dobrze że bateria jest w miarę naładowana to będzie można chociaż coś obejrzeć.

P1030071 (Copy)
W łazience okazało się że wody też nie ma…Na szczęście wczoraj napełniłem bojler, więc nie musiałem się wykosztowywać na wodę z butelek. To w ogóle jest największa różnica między północą a południem.

P1030085 (Copy)

O ile w Xuzhou wszędzie można kupić ogromne baniaki z wodą, tak tutaj ze świecą takich szukać.

P1030097 (Copy)

Zadzwoniłem do Wendy i okazało się że to musi być jakaś awaria bo wszystko jest popłacone. Okej.

P1030122 (Copy)

Poszedłem biegać, w końcu brak ciepłej wody pod prysznicem nie jest powodem by nie biegać. Mało rzeczy jest powodem by nie biegać.

P1030081 (Copy)
Zrobiłem leciutką dziesiątkę na drugiej bieżni wśród studentów przygotowujących się do występów. To chyba z okazji zbliżającego się wszędzie dnia sportu.

P1030077 (Copy)

Wróciłem, umyłem się, grzecznie odrobiłem zadania z chińskiego, rozpisałem zajęcia na studia na kolejny tydzień, obejrzałem do końca trzeci sezon Breaking Bad i wsiadłem w autobus. Pojechałem do park dla dzieci, gdzie pełno było emerytów i mnóstwo jakichś urządzeń dla dzieci, ale cenowo i jakościowo prezentowało się to okropnie. Zresztą zobaczycie na zdjęciach.

P1030106 (Copy)

Dzisiaj dzieciaki przeżyły pierwszy sprawdzian, który wyszedł tak sobie, a po święcie narodowym muszą przejść do nowej książki…na którą w gruncie rzeczy nie są gotowi…Po prawdzie to jedna z czterech osób nie jest, więc może nie jest jeszcze tak źle.

P1030114 (Copy)

Wróciłem do mieszkania i…prąd jest, ale wody dalej nie ma. A żeby dopełnić ten dzień dostałem wiadomość od firmy na serwerze której znajduje się blog że został on zablokowany bo ktoś sobie wszedł na serwer i umieścił tam coś do wyciągania danych. Wspaniale. Już wolę użerać się z tymi hackerami.

P1030122 (Copy)

Myślał kogut o niedzieli a w sobotę łeb mu ścieli

P1030030 (Copy)

To jedno z tych powiedzeń które tak bardzo zniechęca nas do robienia planów i uczy życia z dnia na dzień. W czym zapewne nie ma wiele złego, o ile cokolwiek złego jest. Złe jest na pewno skupianie się na przyszłości zamiast na chwili obecnej. To jest właśnie coś co dostrzegłem dzisiaj siedząc w autobusie. Może jednak od początku.

P1030032 (Copy)

Trafiłem parę dni temu na stronę zatytułowaną 10 największych atrakcji turystycznych w Changchun i oprócz dwóch parków znajdujących się 100 lub 20 kilometrów od Changchun, skweru, kilku budynków z czasów rządów Japonii znalazła się jedna świątynia. Konkretniej świątynia Bo Re. Jest to największa świątynia w Changchun.

P1030041 (Copy)

Rzecz jasna skierowana do wyznawców chińskiego buddyzmu. Mapa Changchun mówi że świątyń jest więcej, ale do tej jest najłatwiejszy dojazd, więc wybrałem ją za swój cel. No i skoro znajduje się na liście 10 największych atrakcji turystycznych to coś musi sobą reprezentować. Wsiadłem więc a autobus i pojechałem, a siedząc tak patrzyłem przez okno i myślałem jak fajnie byłoby pojeździć tutaj na rowerze.

P1030045 (Copy)

Nie zatrzymywać się co chwilę w korku, tylko jechać przed siebie, mijając te wszystkie auta, pojechać do tego parku, wrócić, pozwiedzać to miasto trochę szybciej, trochę inaczej. Jak przyjemnie będzie pod koniec przyszłego tygodnia gdy wrócę i będę jeździć na rowerze, odkrywać nowe miejsca, zwiedzać pozostałe świątynie, czy zwyczajnie uciec od tych wszystkich samochodów i pojechać za miasto, gdzie podobno nie ma nic, tylko pola.

P1030047 (Copy)

Jakie to wszystko byłoby wygodniejsze gdybym tylko miał rower, a przecież nawet w zimę nie powinno być tak strasznie bo przecież te ulice odśnieżają i na pewno nie ma tutaj tak zimno jak wszyscy mówią. W końcu wysiadłem, przeszedłem kilkaset metrów w stronę świątyni mijając po drodze Panie sprzedające leki na potencję.

P1030048 (Copy)

Był to jeden z najbardziej osobliwych widoków jakie widziałem, ale zupełnie nie czułem potrzeby by zrobić temu zdjęcie, zwłaszcza że w okolicy byli zainteresowani zakupem Panowie. Był to jedyny interesujący widok dzisiaj ponieważ świątynia była zamknięta. Nie wiem czy otwarta jest tylko do określonej godziny (ale 1430 to dość wczesna pora) czy też zamknięta z innego powodu.

P1030051 (Copy)

Obszedłem ją dookoła i z zewnątrz sprawia wrażenie jednej z mniejszych świątyń, ale może w środku prezentuje się bardziej okazale. Z jednej strony przeprowadzany był remont, ale w praktycznie wszystkich świątyniach jakie odwiedziłem w tym roku przeprowadzany był remont a mimo to można było wejść.

P1030054 (Copy)

Trudno, spróbuję kiedy indziej. Może jeszcze bez roweru, a może już z rowerem. To się okaże.

P1030056 (Copy)

Nie wiem czy jest jeszcze coś czego nie napisałem o bieganiu w deszczu, ale mimo to napiszę, w najgorszym wypadku będę się powtarzać, a to przecież nic złego skoro biegać w deszczu uwielbiam.
Zgodnie z prognozami pogody padało. Gdy wyszedłem to raptem kropiło, gdy dobiegłem do drugiej bieżni kropiło trochę mocniej, ale ciągle bez szału. Biegłem więc sobie spokojnie, takim miłym relaksacyjnym tempem, nie było w końcu potrzeby by się mordować i nagle gdzieś tak od piątego kilometra zaczęło padać. Tak spokojnie, ale jednak koszulka zrobiła się mokra. I tak sobie spokojnie dreptałem a deszcz spokojnie na mnie padał zlewając się z potem. Zeszło nam tak w spokoju z dwa kilometry gdy nagle uderzył wicher i zaczęło lać. To już nawet nie był prysznic w ubraniu, przez pięćset metrów czułem się jakby ktoś wsadził mnie do bali pełnej wody. A potem się uspokoiło. Wiatr przestał szaleć, deszcz dalej padał, gdzieś bliżej spokojnie niż bali wody, ale padał. Pozostało mi zrobić jeszcze dwa kółka i mogłem wracać. Wybiegając z bieżni dotarło do mnie że jest ona trochę odcięta od reszty Changchun, bo chociaż na niej nie padało strasznie to już parę metrów dalej przeszło oberwanie chmury, które nie chciało odpuścić. Ostatni kilometr pokonałem szybko, ale będąc już na ulicy z mieszkaniem musiałem odpuścić. Bieganie pod wiatr prosto pod nadlatujące liście i fruwający poziomo deszcz nie należy do najprzyjemniejszych. Dziesiątka z małym hakiem zrobiona i to się liczy. Po powrocie spojrzałem na średnią i okazała się być całkiem w porządku, a przecież w ogóle tego nie czułem. To dobrze, bardzo dobrze.

P1030015 (Copy)
Bieganie w deszczu ma jedną zasadniczą wadę o której już zapomniałem…buty mokną. Nie jest to problemem gdy ma się kilka par butów i można w nich sobie przebierać, jest za to problemem gdy butów do biegania ma się parę jedną i w nich też odwiedza się siłownię. Zupełnie zapomniałem o tym że można mieć jedną parę butów do biegania i że to w gruncie rzeczy może być problem…przecież już od tylu lat zawsze mam co najmniej dwie a z reguły więcej. Dobrze tak powrócić czasem do początków i przypomnieć sobie że czasem sprzęt też może nam plany popsuć.

P1030021 (Copy)
Podobno każdy deszcz będzie teraz przynosił ochłodzenie, czyli cieplej już nie będzie. Może to nawet i dobrze bo ostatnich kilka dni spędziłem w krótkich spodenkach, a to jak na końcówkę września jest nie do przyjęcia. Przemilczmy fakt że w Jiawang i tak jest cieplej.

P1030026 (Copy)

Niedziela i przegapione#4

Untitled

Maraton w Hong Kongu
Możliwe że od kolejnej edycji wprowadzony zostanie zakaz zabierania ze sobą na trasę telefonów komórkowych. Wszystko z powodu wypadków do jakich doszło w czasie ostatniej edycji.
Dyrektor biegu powiedział iż Problem powstał gdy wielu biegaczy zaczęło robić sobie zdjęcia używając telefonów komórkowych. Naszym celem jest zapewnienie ludziom bezpieczeństwa.

P1020969 (Copy)

W maratonie i biegach towarzyszących ma wziąć udział około 73000 ludzi. Wyobraźmy sobie, że nagle co 100 maratończyk się zatrzymuje by strzelić sobie fotkę i posłać ją od razu do znajomych na portal społecznościowy kilometr 10, ten za mną dyszy jak Vader.
Ciekawe czy takie rzeczy dzieją się też w innych krajach. W Polsce jeszcze nie widziałem by ktoś sobie zdjęcia robił w czasie biegu.

P1020971 (Copy)

Pierwszy zatrzymany

W Chinach wprowadzono w życie nowe prawo. Każdy kto rozsiewa w internecie plotki, kłamstwa, szkaluje partię może trafić do więzienia. Rozsiewanie plotek oznacza ni mniej ni więcej tylko post na chińskim fejsiku lub twttterze i polubienie/przekazanie go dalej 500 osobom.

P1030006 (Copy)
Pierwszy zatrzymany to szesnastolatek, który napisał ze policja źle zareagowała bo samobójstwie mężczyzny w prowincji Gansu. Post został przekazany, co najmniej, pięćset razy (treść nie została ujawniona) i chłopak trafił do więzienia. Nie wiadomo jeszcze na jak długo.

Mecz

P1020935 (Copy)

Wczoraj Changchun Yatai podejmowało Dalian Aerbin, czyli miały miejsce derby północno wschodnich Chin.

P1020941 (Copy)
Stadion spory, taki na 25-28k ludzi, zaniedbany strasznie, ale światła że hoho. Normalnie jak na Bukowej 1. Po ogromnych problemach z ze znalezieniem Kyriego weszliśmy na stadion i teraz tak: bilety były sprawdzane tylko raz, trzeba było przejść przez bramki, a potem kierować się w stronę trybun poprzez bramę opisaną na bilecie. Teoretycznie, bo praktycznie weszliśmy na swoją trybunę, ale że była kiepska to poszliśmy na inną. Na taką na której były bębny. Też dobrze. Jakieś 180-200 osób z bębnami i dyrygent który wymachiwał Im jaki mają wybijać rytm.

P1020948 (Copy)

Wybijali go dość okazjonalnie. Po drugiej stronie znajdował się młyn gospodarzy z kilkoma flagami i prowadzili dość niemrawy doping. Gdy grupka 10-20 osób z Dalian śpiewała to spokojnie było ją słychać po drugiej stronie stadionu.

P1020944 (Copy)
Pod koniec meczu w stronę murawy poleciały podkładki na siedzenia oraz papierowe samolociki. Frekwencja taka sobie, trzy może trzy i pół tysiąca.

P1020956 (Copy)
Od strony piłkarskiej: zespół miejscowy w strojach czerwonych, zespół przyjezdny w strojach niebieskich. Bez znaczenia bo i tak grali kaszanę. O ile sytuacje potrafili jakieś tam sobie wypracować o tyle wykończyć to już za żadne skarby. Niby było 2-0, ale pierwsza bramka padła po paskudnym błędzie obrońcy, który postanowił że się spóźni ze spalonym, a druga to strzał z dwudziestu metrów po którym piłka przeleciała bramkarzowi przez ręce. Miało się chyba skończyć 3-0 bo sędzia przedłużył mecz o siedem minut, ale się nie udało. Yatai ma obecnie punkt straty do miejsca gwarantującego utrzymanie, ale również dwa mecze przewagi a skoro do końca sezonu ostało się już tylko pięć kolejek to nie wygląda to zbyt ciekawie.

P1020959 (Copy)

Niedziela

Siłownia odbębniona. Po trzech ciężkich tygodniach pora na tydzień relaksacyjny. Potem zakupy i chociaż zniżek na tofu nie mam, to zamiast tych leżących już kilka godzin dostaję świeżutkie, jeszcze gorące. Są zalety robienia zakupów ciągle w tym samym miejscu.

Ruszyłem na stację kolejową. Pełen wiary i nadziei po tym jak dostałem ksero paszportu, wizy, potwierdzenie złożenia podania na policję, oraz z książeczką eksperta. Dotarłem, podszedłem do odpowiedniego okienka (wiedziałem że jest odpowiednei bo czekając ostatnio przez pół godziny wpisywałem w komórkę chińskie znaczki i sprawdzałem co znaczą), pokazałem smsy od kolei i…Changhun Xuzhou meiyoui ŻE CO? Xuzhou Changchun wu kuai. Odszedłem od kasy. Zalogowałem się na pocztę, odszukałem maile i podchodzę po raz drugi, tym razem z mailem od kolei, z IDENTYCZNYM NUMEREM JAK W SMSIE.
Jest…drukuje…tak! Jadę do Xuzhou w następny poniedziałek! Powrotny też wydrukowała. Zapłaciłem, podziękowałem i poszedłem. Jadę po meridkę. Stoi tam od czerwca i czeka, trzeba jej będzie odkręcić koło, przekręcić kierownicę, ale zabiorę ją ze sobą, pojedziemy razem pociągiem.

P1030013 (Copy)

Złość

P1020910 (Copy)

Bardzo mocno wierzę w stwierdzenie że życie to coś co dzieje się gdy masz inne plany i im mocniej w to wierzę tym bardziej mnie wkurza. Wiele rzeczy mogę zrozumieć i wybaczyć, wybaczyć głównie dlatego że rozumiem, ale są takie chwile że chociaż rozumiem to krew mnie zalewa.

P1020914 (Copy)

Rozumiem że tylko spokój może mnie uratować i moja złość jest na nic, ale dzisiaj to ten najgorszy rodzaj złości. Złość wywołana bezsilność. To ten rodzaj który sprawia że odechciewa mi się wszystkiego. I normalnie machnąłbym na to ręką i poszedł pobiegać, ale pech taki że dowiedziałem się o tym po porannym treningu.

P1020912 (Copy)
Koniec z tymi mglistymi bazgrołami – nie pojadę do Xuzhou bo mój paszport będzie na komisariacie jeszcze co najmniej 2 tygodnie. Już nawet nie chodzi o pieniądze, bo to mogę przeżyć, ale tylu uczniom powiedziałem że przyjadę i nic z tego. Żeby odebrać bilety potrzebuję paszport, paszport na komisariacie – nie ma biletów. Jest to dość…smutne. I to eufemizm. Nie znoszę takiej złości z bezradnością z domieszką smutku. Jeszcze do tego dojdzie frustracja na myśl o tym że czeka mnie tydzień w Changchun, więc na razie o tym nie myślę. Skupiam się na najbliższym tygodniu i pierwszych zajęciach w kolegium

P1020915 (Copy)

Ach tak…rano poszedłem biegać. Postanowiłem wrócić do sprawdzonych z Jiawang środków, czyli interwały. Ponownie zaczynam od 15-60. Tym razem jednak podniosłem poprzeczkę do 20-60 bo czułem się wyjątkowo dobrze. Sponiewierało okrutnie, spociłem się bardziej niż w czasie spokojnego godzinnego biegu, ale w końcu po to się robi interwały by sponiewierało. 20-60 i tak 10 razy, za tydzień to samo. A zresztą, pisałem o tym w marcu/kwietniu to nie będę się powtarzać. Lubię interwały, to będę je robić. Nie lubię tej bieżni po której biegam, ale lepsza bieżnią w terenie niż bieżnia w klubie fitness. Odrobinę mniej nudna. Odrobinę, bo jednak niezależnie od tego czy to bieżnia na stadionie czy w budynku bieganie bez zmiany widoków jest nudne. Strasznie, potwornie nudne.

P1020916 (Copy)

A może…może uda mi się jednak odebrać te bilety…numer rezerwacji mam, wystarczy wydrukować skan paszportu i może, ale tylko może się uda…wystarczyło wspomnieć o bieganiu i już pojawiła się nutka nadziei.

P1020919 (Copy)
Dostałem od Wendy potwierdzenie złożenia dokumentów, ksero paszportu i certyfikat eksperta, coś z tego powinno zadziałać jako potwierdzenie tożsamości. Życia to, na szczęście, nie jest gra przygodowa w której tylko jedna opcja jest opcją poprawną.

P1020923 (Copy)