Uczciwie przyznam, że cofam to co wczoraj napisałem. Nie jest aż tak tragicznie. Owszem, dalej gro studentów nie ogarnia podstawowych pytań, ale ogólnie rzecz biorąc nie ma tragedii. Wczoraj wyglądało to o wiele gorzej, dzisiaj za to lepiej. Żadna klasa mi dzisiaj nie podpadła, wszystkie grzecznie pracowały i rozmawiały na miarę swoich możliwości. Spory plus.
Dwie pierwsze lekcje przesiedziała ukryta z tyłu Margaret, która cichutko robiła notatki. Takiego szczęścia nie miała pozostała część Crazy Love która została wyrzucona za drzwi mniej więcej w połowie zajęć z powodu gadulstwa. No…niech będzie że zasad bo prawdę mówiąc to One nie gadały, a jedynie brały czynny udział w zajęciach.
Lunch w stołówce w kolegium sprawił że zniknęło mi z portfela 7 RMB za nudle…za 7 RMB to ja mam takie nudle że…ach, dobra nieważne, przeboleję.
Razem z Panią Ju (starsza wykładowczyni angielskiego), Rose i Jamiem.
Bardzo fajne jest to że przerwa na obiad jest taka krótka bo przynajmniej zajęcia się wcześnie kończą, jeszcze tylko te przerwy skróciłbym z 20 na 10 minut i byłoby super. Chociaż może wtedy dopiero byłoby spóźnialskich bo są dwa sześciopiętrowe budynki do obskoczenia.
Klasy w teorii są po około 50 osób, ale w praktyce jest Ich o wiele mniej, bliżej 30 rzekłbym. Z każdym tygodniem powinno być coraz mniej. W końcu to studia, a angielski nie jest Im niezbędny do uzyskania dyplomu ukończenia.
Z tych czterech grup jakie miałem dzisiaj dwie mi zapadły w pamięć, jedna z powodu dwóch chłopaków którzy przyszli na zajęcia po raz drugi, bo byli już wczoraj i dzisiaj spisali się na medal, oraz druga z dużą ilością młodych ludzi z Mongolii. Ach Mongolia…
Ta pierwsza to także grupa bardzo dobra, powiedziałbym że druga najlepsza, gdy Chloe (asystentka) pytała się Ich czy rozumieją, to mówili, tak jak i mi, że rozumieją i robili dokładnie to co powiedziałem.
A ta druga jest całkiem w porządku, ale jest kilku takich chłopaków którzy ni w ząb po angielsku i w dodatku ich zachowanie takie…no takie średnie, ale wyjaśniła mi to Pani Ju – znaczna część uczniów których dostałem to uczniowie słabi (i obojętnie jak nalegałem by nie mówiła że są słabi tak Ona walczyła o to by jednak to powiedzieć), którzy nie potrafią ciężko pracować i trzeba Im trochę tej etyki pracy wpoić. To będzie ciekawy rok. Bardzo ciekawy. Książka jest za trudna i znowu cały materiał na mojej głowie. Może chociaż asystentki coś doradzą bo One też są nauczycielkami i mają z tymi młodymi ludźmi zajęcia.