Kurierzy

P1140570 (Copy)

W Chinach firm kurierskich jest od cholery. Chociaż w Polsce też jest ich trochę. Powiedziałbym jednak że w Polsce więcej. Część dużych, część mniejszych, jednak z reguły wszystkie dostarczają wszędzie.  Fajnie byłoby napisać też wszystko ale to byłoby nadużycie.

P1140592 (Copy)

Przykładowo nie zawsze wezmą się za wysyłanie noży czy innych ostrych narzędzi jeżeli nie są w oryginalnym opakowaniu. Nie zawsze znaczy tyle że wezmą ale trzeba się naprosić i nie poleci a pojedzie paczka samochodem. Drugą sprawą jest potrzeba sprawdzania tego co jest w paczce.

P1140565 (Copy)

Rok temu gdy wysyłałem do June kisiel pocztą Pani z okienka otwarła kopertę i powiedziała że takie coś musi iść EMSem. Wyobrażacie co by się działo w Polsce gdyby w kopertach mogły być tylko listy i inne papiery, a wszystko inne musi iść albo kurierem albo w paczce?

P1140594 (Copy)

Przecież sami by na siebie ukręcili sznur. A tutaj ani nikomu nie przeszkadza że ktoś do paczki zagląda (rany…) ani że nie wszystko można wysłać tak jak się chce.

P1140575 (Copy)

Ludzie do wszystkiego potrafią się przyzwyczaić. Ja się powoli przyzwyczajam do tego miejsca, coraz mniej mnie tu złości, ale to nie jest taki marazm jak w Changchun, zaczynam dostrzegać pozytywne strony mieszkania tutaj.

P1140569 (Copy)

Nie ma ich może wiele, ale jednak jakieś są, a skoro je dostrzegam to znaczy że łatwo mi się stąd ruszyć nie będzie za rok. Nawet nie jest powiedziane czy się ruszymy, bo możemy przecież zostać…zobaczymy jak to będzie…

P1140568 (Copy)

Dzisiaj chciałem rozszarpać jednego ze studentów. Grupa jakaś taka ospała była, poświęciłem blisko trzydzieści minut na tłumaczenie kierunków. A On spał. Najzwyczajniej w świecie spał. Jako że ustaliłem z Nimi na pierwszych zajęciach że gdy są śpiący to mają nie przychodzić na zajęcia postanowiłem owego studenta zapytać o wskazanie drogi.

P1140590 (Copy)

Nie wskazał. Wydukał po chińsku bu hui, czyli nie potrafię. I tutaj nie wytrzymałem. Podniosłem głos, jeszcze nie krzyczałem, ale dałem poznać że nie jestem zadowolony i że nie tak się umawialiśmy.  Zobaczymy co to będzie dalej.

P1140576 (Copy)

W piątki mam też taką ciekawą grupę składającą się z 50 osób, a nigdy na zajęciach nie mam więcej niż 15. Powinno być około 25 osób co zajęcia. Ciekawi mnie jak to będzie wyglądać za tydzień.

P1140577 (Copy)

Przestało być zimno

Przynajmniej na jeden dzień. A może poranek?

Postanowiłem wstawać o pięć minut wcześniej. Niby niewiele, ale różnica kolosalna.  Dzięki temu gdy wychodzę z rana pobiegać jest jeszcze ciemno. Ciemno że oko wykol można powiedzieć. Jedynie przemykają się jakieś cienie.

Chociaż dzisiaj cieni nie było, dzisiaj ktoś wpadł na pomysł by w końcu zapalić te wszystkie latarnie. Tak, latarń jest na kampusie od cholery, gorzej jest z ich wykorzystaniem.  Bo to że coś jest nie znaczy że można tego używać. Czasem są rzeczy robione tylko na pokaz.

Zmieniając temat. Potwierdziło się że semestr dla mnie kończy się po tygodniu osiemnastym. Tydzień osiemnasty jest między piątym a dziewiątym stycznia.  Czyli spoko. Problemem jest za to tydzień siedemnasty bo w jego trakcie wypada nowy rok. A jak jest nowy rok to nie ma zajęć, podobno nie ma ich nawet być drugiego stycznia, ale tego nie jestem pewny. Czy to oznacza że egzamin końcowy mam zrobić dla jednej grupy w tygodniu piętnastym? Czy może umówić się z Nimi na tydzień dziewiętnasty? No właśnie…

Paczka w końcu dotarła, co ciekawe po tym jak June zwróciła uwagę sprzedawcy paczka dopiero wyszła z magazynu w Jego mieście. Wyglądało to trochę tak jakby albo faktycznie jej nie wysłał a jedynie wprowadził numer nadania, albo jakby ją wysłał ale ona siedziała sześć dni na magazynie i nikt o niej nie pamiętał. Teraz to już zresztą nieważne, doszła i to jest najważniejsze.

Drugi wieczór z rzędu padało. Tak nagle, jakby z niczego zaczęło padać. Kap, kap i raz jeszcze kap. A potem to już się rozpadało na dobre. Deszcz jest super, ale zimowy, niezapowiedziany deszcz, nie jest już taki fajny. Zwłaszcza gdy jest zimno i człowiek powinien siedzieć w mieszkaniu i się wygrzewać w ciepełku.

Ciepełku bo tu oczywiście ogrzewania żadnego nie ma, przynajmniej na razie. Kaloryfery są, więc pewnie wkrótce pójdą w ruch.

Garbaty dzień

Te środy są dobijające tylko z powodu English Corner. Chociaż nie powiem, dzisiaj akurat było ciekawie. Mogłem spokojnie porozmawiać z trzema studentkami, z których jedna wypaliła w pewnym momencie: my jako kobiety mamy tyle rzeczy do wzięcia pod uwagę w przypadku małżeństwa, czy mężczyzna ma samochód, mieszkanie…a ja się tylko starałem gryźć w język.

Tak naprawdę Chinki są w mega komfortowej sytuacji. Jest Ich nieporównywalnie mniej niż mężczyzn i to o Nie Oni muszą zabiegać, a nie odwrotnie. To dla Nich faceci zapierdzielają w pracy. No dobrze, nie dla Nich, a bardziej dla swoich rodzin by wstydu nie przynieść i pokazać że mogą założyć rodzinę.

W kraju środka to wszystko jest takie pokiełbasione. Ludzie traktują małżeństwo jako punkt prawie kulminacyjny w życiu, punktem kulminacyjnym ma być dziecko.
Dostać się na studia – mieć dobrą pracę – wziąć ślub – mieć dziecko – 40 lat pracy – emerytura – śmierć. Tyle tylko że o tych trzech ostatnich nikt nie myśli, wszyscy skupiają się na tych czterech pierwszych. Nikt nie zastanawia się nad tym że ślub i dziecko to nawet nie połowa Ich życia. A co z resztą?

Czasem w język się nie gryzę bo Oni też się nie gryzą. Dzisiaj jeden ze studentów wypalił prosto z mostu czy jesteś żonaty. Dopiero studentki Mu uświadomiły że to nietakt. To trochę tak jakby pierwszy raz w życiu zobaczył obcokrajowca i musiał się o to zapytać. Rany…

Wstałem dzisiaj pięć minut wcześniej i muszę przyznać że ciekawie biega się w ciemnościach po kampusie. Nie to że pusto, ale ciemno. Ludzi mimo wszystko widać, ale jakoś tak…no nieszczególnie wyraźnie. W dodatku dzisiaj było Ich wyjątkowo dużo przy fladze, aż sam nie wiem dlaczego aż tyle. June jest okropnie zdziwiona że Oni tę flagę wciągają codziennie.

Dostałem też dzisiaj informację od wydziału filologicznego z której wynika że wszystkie egzaminy mają zostać przeprowadzone w ciągu 10-go tygodnia zajęć. Odpisałem że jest to niemożliwe, ponieważ moje grupy mają od 46 do 74 studentów i nie jestem Ich w stanie przepytać w ciągu 100 minut. Pokiwano głową, przyznano mi rację i poproszono bym porozumiał się z kimśtam w wydziale. A potem przyszła informacja już nie od sekretarza, a prostu z wydziału że wszystko ma być przeprowadzone w ciągu 10-go tygodnia zajęć.

Nie, nie zostanie.

Zimniej

To już prawie tydzień odkąd rozpoczęła się zima. Pierwsze małe zimno nadchodzi. Dla mnie to zawsze zdumiewające jak nagle tutaj, w Chinach, lato przechodzi w jesień. Jeszcze tydzień temu potrafiło przygrzać blisko 30 stopni (27 żeby być dokładnym), a teraz głupio mi bez czapki i rękawiczek wychodzić.

P1140552 (Copy)

A że wyszedłem dzisiaj bez czapki to chyba sobie załatwiłem zatoki. Mam nadzieję że jednak nie i to tylko taki chwilowy problem, który zaraz zniknie.

P1140555 (Copy)

Bo jak nie zniknie to jak ja mam biegać? Znaczy kurczę…nie w takim stanie już biegałem, ale no nie przesadzajmy, nie można się zażyłować.

P1140557 (Copy)

W każdym razie jutro już środek tygodnia pracy, więc jeszcze tylko środę przeżyć, potem czwarteczek i przetrzymać piątek. A potem to już dwa tygodnie testów. W dodatku w drugim tygodniu przypada 11.11. który niestety nie jest dniem wolnym od pracy, ale jest dniem pełnym promocji, do których ogromna rzesza sklepów na taobao się dołączy. Na żywo też się dołączą, ale wtedy akurat nie będę mieć czasu żeby gdzieś pojechać więc będę czatować w internecie.

P1140557 (Copy)

Czasem mnie te Chiny zaskakują negatywnie. Jak do tej pory, przez ponad rok kupowania na taobao, nie miałem żadnych większych problemów. Raz tylko dostałem inną walizkę niż zamówiłem i popsuła się po jednym dniu, ale…to też była walizka na jeden dzień, więc nie miałem pretensji. Niestety i mnie przyszło w końcu pocierpieć. Pocierpieć za chciwość przyznaję. Kupiłem po taniości grę na NDS i gra owa okazała się być podróbką. Normalnie nie dowierzałem że ktoś podrabia gry na tę konsolę, a jednak tak się dzieje i to padło na mnie. Pieniądze już przelałem i June musi teraz za mnie to odkręcać. Zobaczymy czy jeszcze uda się je odzyskać. Nie powinno być problemów, ale nigdy nic nie wiadomo. Tak też wyjaśniła się zagadka absurdalnie niskiej ceny. No nic, zawiniłem to mam za swoje.

P1140558 (Copy)

Problemy za to, coraz częstsze, mam z kurierami. Są potwornie, ale to potwornie wolni. Ostatnio orzeszki dotarły dopiero po tygodniu, kiedy to już praktycznie zniknęły z diety, a teraz kolejna paczka idzie ponad tydzień, sprzedawca mówi że nadał, ale numer listu przewozowego wskazuje na to że paczka w ogóle nie wyszła z pierwszego magazynu, a sprzedawca mówi że o niczym nie wie, chociaż podobno sprawdza to od dwóch dni.

P1140561 (Copy)

Czyli generalnie jest coraz bardziej jak w Polsce :-)

I po weekendzie

P1140529 (Copy)

Tak doszedłem do wniosku że skoro weekend to pora odpoczywać i pewnie teraz często notek w weekendy nie będzie. Myślę że to taka odmiana, zobaczymy jak będę się z tym czuć. Na pewno będę wrzucać zdjęcia, ale to już raczej w poniedziałki.

P1140531 (Copy)

W sobotę poszedłem biegać i powiem uczciwie że biegłem wolno, dużo wolniej niż w poprzednią sobotę i czułem się o wiele lepiej. Poprzedni bieg długi został okupiony bólem głowy, zmęczeniem przez cały dzień i tak myślę że chodzi tu o to że zrobiłem te dwadzieścia kilometrów w bardzo dobrym tempie bez żadnego posiłku czy choćby łyka wody. W tę sobotę biegłem wolniej i żadnych negatywnych odczuć po biegu nie miałem. Także od teraz będę się takich wolnych wybiegań trzymał. Muszę się przy tym mocno kontrolować, ale powinno być dobrze, w końcu parę lat doświadczenia już mam.

P1140539 (Copy)

Na lunch udaliśmy się do restauracji bo przyjechał w odwiedziny wujek June. Całkiem smacznie było i tyle.

P1140542 (Copy)

W niedzielę w końcu zrobiliśmy sushi i też było smacznie. Do tego zrobiliśmy, a raczej sam się zrobił, jogurt. Ktoś wpadł na pomysł żeby do każdego zestawu do robienia sushi dołożyć, za parę juanów, bakterie do robienia jogurtu. No to wlaliśmy litr mleka, dosypaliśmy bakterii, poszło na noc do urządzenia do robienia ryżu i z samego rana przywitał nas jogurt. Super sprawa. June trochę zaskoczona że jogurt naturalnie nie jest słodki, ale cóż począć, w Chinach wszystko się dosładza. Począwszy od mleka na kiełbasach kończąc.  Chociaż ostatnio widziałem analizę spożywanego jedzenie i wychodzi na to że Chińczycy jedzą dwa razy więcej mięsa niż amerykanie i ileśtam razy mniej cukru w jedzeniu. To drugie mnie jakoś nie dziwi bo zawsze słyszę że Chińskie jedzenie jest w USA znacznie słodsze niż w Chinach.

P1140547 (Copy)

W końcu też June miała okazję skosztować bigosu i sobie z Nim poradziła, za to z ogórkami konserwowymi (prosto z Szanghaju) sobie nie poradziła. Z tajlandzką zupą instant (której przygotowanie zajęło nam godzinę), też sobie nie poradziła. Chociaż tyle dobrego że próbuje, bo chińscy turyści słyną z tego że wszędzie biorą ze sobą swoje zupki instant i nic innego nie jedzą. Nawet premier Xi Jinping wystosował apel by byli bardziej otwarci na zagraniczną kuchnię w czasie wojaży po obczyźnie.

P1140549 (Copy)

Weekend

P1140464 (Copy)

Nareszcie. Cały piątek miałem tylko jedną myśl ‘jutro idę biegać. Już nawet nieważne jak długo zajmie mi te dwadzieścia kilometrów, mogą być nawet dwie godziny, może być nawet ponad, nie ma to znaczenia, grunt że jutro idę biegać.
Zawsze gdy ta myśl przebijała się przez inne uśmiechałem się sam do siebie. Po prostu nie potrafię wysiedzieć. Teraz jestem padnięty po trzech zajęciach, ale jutro z samego rana pójdę biegać. Może być zimno, może być ciepło, nic mnie to nie obchodzi.

P1140465 (Copy)

Może znowu będzie taka mgła jak w czwartek. Wtedy wstałem i było ciemno, zrobiłem pierwsze kółko wokół kampusu, czyli jakieś 18 minut, i przestało być ciemno a było jasno. Tyle tylko że mgła była wszechobecna. Nie widziałem na dwa metry do przodu. I tak się utrzymywało aż do południa. Ot jesień, nic więcej. W Changchun też bywały takie dni. Jakoś tak w Jiawang przywykłem do mgły, w Polsce była dla mnie czymś niezwykłym, ale tutaj stała się czymś niemalże codziennym, owszem dalej niezwykłym, ale już jakby trochę mniej, trochę tej niezwykłości uciekło.

P1140473 (Copy)

Dostałem dzisiaj paczkę z Szanghaju, co nie jest jakoś nadzwyczajne, ale jest to pierwsza paczka wysłana do mnie przez firmę prowadzoną prze nie Chińczyków. Firma głównie zajmuje się sprzedażą alkoholi, ale mają także różne smakołyki z zagranicy dla swoich klientów. Tak się akurat złożyło że dostałem od Nich kupon który postanowiłem wykorzystać i po raz pierwszy od trzech miesięcy zjadłem ogórki konserwowe. Pycha, rany, jaka pycha. Nie sądziłem że może mi ich aż tak brakować. Jest też jeszcze zupa tajlandzka, ale to do przygotowania na kiedyś.

P1140477 (Copy)

Kurier był o tyle ciekawy że wysłał smsa podając numer rejestracyjny samochodu i godziny w których będzie czekał pod bramą główną. Faktycznie czekał, a potem pewnie sobie poszedł. Świetne rozwiązanie dla firm które nie mają swoich siedzib w mojej wiosce, a coś dowożą. Lepszym byłoby nawiązanie współpracy z miejscową firmą, ale…nie wymagajmy zbyt wiele.

P1140481 (Copy)

P1140478 (Copy)

Czołem przystojniaku

P1140438 (Copy)

Usłyszałem wczoraj w English Corner. Tutejszy English Corner to kafejka w której mówi się po angielsku, dwie sale, parę komputerów, lada, kilka stołów i mnóstwo krzeseł. Usiadłem przy barze bo chciałem o coś zagadać kogoś stojącego za nim i usłyszałem:
Czołem przystojniaku
Odwróciłem się, chociaż nie musiałem, bo już po głosie wiedziałem, że to chłopak. Zamurowało mnie. Znaczy…generalnie jestem przyzwyczajony do tych pochlebstw i nie ruszają mnie za bardzo, podziękować podziękuję, ale nie czuję się ani lepszy ani nic takiego. A wtedy mnie zamurowało…znaczy nie powinno bo to że jestem przystojny słyszałem wielokrotnie z ust obojga płci, ale kontekst sytuacyjny był taki a nie inny i mnie zamurowało. Po chwili dopiero wybuchnąłem śmiechem i powiedziałem:
Nie powinieneś tak mówić.
A barmanka przytakuje:
Nie powinieneś.
I słyszymy oboje:
Nie jestem gejem, ale Ty jesteś przystojny.
Pozbierałem co miałem pozbierać od barmanki, pożegnałem się i wyszedłem. Chyba nawet za komplement nie podziękowałem.

P1140441 (Copy)

Czasem to jest bardzo fajne, ale czasem…po prostu mnie to przeraża. Bo przyjeżdża człowiek do konkretnej szkoły, nie jakiejś tam z pierwszych miejsc rankingowych, ale też nie jakiejś najgorszej, do miejsca gdzie pracuje już kilkunastu obcokrajowców, gdzie rekruterka dzwoniła i dowiadywała się jaki ze mnie nauczyciel, a nie zatrudniła z miejsca i ma się pewne oczekiwania. Oczekiwania odnośnie profesjonalizmu. Bo jeżeli ode mnie oczekuje się profesjonalizmu to by było uczciwie obie strony muszą być profesjonalne.
A nie są…już nie będę po raz kolejny pastwił się nad tym jak tutaj się mieszka, żyje, z jakim wyprzedzeniem informuje się ludzi o pewnych sprawach, na to wszystko już machnę ręką bo rozumiem że beton, że ciężko coś zmienić i pewne rzeczy będą przez wiele lat zbywane hasłem Chiny to kraj rozwijający się, ale pewnych rzeczy to ja nie zrozumiem.

P1140444 (Copy)

Zawsze  w takich chwilach pytam się June, czy to jest normalne, czy studenci traktują tak samo chińskich nauczycieli i zawsze słyszę tę samą odpowiedź nie.
Nas traktują inaczej, bo nie jesteśmy w oczach większości nauczycielami, jesteśmy opowiadaczami, żywym kontaktem z zagranicą. Drogą, ekskluzywną, ale jednak zabawką. Nie ma znaczenia czy to przedszkole gdzie tylko się chodzi, śpiewa piosenki i zabawia dzieci, czy koledż. Chociaż nie, podobno są w tym kraju szkoły które cenią obcokrajowców jako profesjonalnych nauczycieli. Mam nadzieję że w przyszłym roku do takiej trafię, chyba że wybiorę inaczej, ale wtedy będzie to wybór w pełni świadomy.

P1140463 (Copy)

P1140461 (Copy)

P1140460 (Copy)

P1140459 (Copy)

P1140458 (Copy)

P1140450 (Copy)

P1140445 (Copy)

Gdy nic się nie dzieje

To ciężko coś napisać.

Chyba dzisiaj przypada początek zimy, według chińskich pór roku, ale głowy sobie uciąć nie dam, a sprawdzać aż tak bardzo mi się nie chce. Mam wrażenie że to dzisiaj bo było bardzo, ale to bardzo zimno gdy poszedłem biegać. Do tego stopnia że postanowiłem zrezygnować jutro z interwałów, biec w leginsach i rękawiczkach. Po prostu za zimno by bawić się w jakieś inne cuda.
Przemęczyłem dwanaście kilometrów w chłodzie, ale przyznam się bez bicia że wiele z tego przyjemności nie miałem. Naprawdę takie bieganie nie ma wielkiego sensu. Co gorsza zastanawiam się czy bieganie trzy razy w tygodniu tego samego nie zamęczy mnie psychicznie. Chociaż nie…bo dwa razy będzie koło trzynastu, a raz będzie dziesięć. Najzwyczajniej w świecie nie chcę robić interwałów w chłodzie, to się nigdy, ale to nigdy nie kończy dobrze dla mojego gardła, a skoro przede wszystkim chodzi o zdrowie to po co ryzykować jakąś zakichaną, dosłownie i w przenośni, infekcję?
Lepiej odpuścić, pobiegać ot tak, dla przyjemności. Świetnie byłoby zrobić jakiś kros, tylko że nie za bardzo wiem gdzie…w sobotę ruszę na poszukiwania trasy do krosu, a jutro spokojnie sobie pobiegam. Miałbym pulsometr to bym próbował biegać WB2, nie mam i jestem z tego nawet zadowolony bo wtedy to bym trenował a nie biegał.

Myślałem że wytrzymam przynajmniej cały październik z interwałami, ale naprawdę nie mam ochoty się pochorować. Wystarczy mi już że studenci chorują, kichają, prychają, kaszlą i lada moment zaczną mi przychodzić połowy połów grup.

A skoro już o grupach mowa, to dzisiaj jedna się bardzo poprawiła. Po tym jak poprzednio nikt z Nich nie odrobił zadania domowego tak dzisiaj odrobili wszyscy. I to bardzo dobrze, aż się Ich nachwalić nie mogłem.
Ogólnie to Ci moi studenci są w porządku, owszem nie wszyscy wszystko łapią, trochę tam sobie gadają, jednak ogólnie rzecz biorąc jest dużo lepiej niż w Changchun. Przypuszczam że na jakiejś dużej uczelni byłoby jeszcze lepiej, ale tego się teraz nie dowiem.

Nie lubię sprzątać

P1140418 (Copy)

Tak powiedziałem na jednych zajęciach i gdy po nich zacząłem ścierać tablicę, co zawsze staram się robić, bo po co mam dodawać kolejnemu nauczycielowi roboty, jedna ze studentek podeszła i zabrała mi gąbkę mówiąc przecież nie lubisz sprzątać, ja to zrobię. Po czym kolejne dwie podeszły i zaczęły sobie wyrywać gąbkę.
Przez moment patrzyłem na to zaskoczony i trochę mi tak głupio się zrobiło że kobiety mają sprzątać za mnie, ale nie będę się z Nimi kłócił…

P1140419 (Copy)

Teraz, gdy to napisałem, dotarło do mnie że z boku mogło to wyglądać jak w typowym amerykańskim filmie gdzie chłopacy rzucają się na pomoc dziewczynie. Trzeba tylko płcie zamienić.

P1140423 (Copy)

To w ogóle ciekawe, ale tutaj mężczyźni rzadko kiedy poczuwają się do pomocy. Ta idea wykorzystywania kobiet do wszystkich prac domowych i porządkowych jest tak głęboko zakorzeniona że to za paręnaście lat Ich może zgubić.
Już w chwili obecnej mamy tutaj ponad trzydzieści milionów kawalerów, w wieku reprodukcyjnym, a różnica w przypadku dzieci w wieku od pierwszego do dwunastego roku życia wynosi kolejne trzydzieści milionów. Powiedzmy pięćdziesiąt milionów kawalerów w wieku reprodukcyjnym (bo załóżmy że dziesięć będzie już poza teoretycznymi widełkami), którzy nigdy nie znajdą żony.  Nie dlatego że nie będą mieli pieniędzy, będą brzydcy czy głupi, a wyłącznie dlatego że tych kobiet nie będzie.

P1140425 (Copy)

Tylko oczywiście nikt o tym nie myśli, wszyscy chcą mieć synów. I rodzice będą robili wszystko by Ci synowie mieli jak najlepszy start w życiu, mieli jak najwięcej czegoś do zaoferowania kobietom, a raczej rodzinom tym kobiet bo małżeństwa ustalane zawczasu są tutaj normą. W Chinach ślub nie jest związkiem dwóch ludzi, jest związkiem dwóch rodzin, czy się tego chce czy nie chce…

P1140427 (Copy)

Deszcz w końcu przestał padać, ale jak to jest na jesień, z każdym deszczem coraz zimniej, coraz więcej studentów choruje, a jesteśmy już dwa tygodnie od dwóch tygodni od sześciu tygodni do końca semestru i już się nie mogę doczekać. Nie to że mi tu źle, dzisiaj nawet dostałem jakiś bonus, wszyscy dostali, ale jakoś tak ciągnie mnie by w końcu ruszyć cztery litery z tych kilku ulic i pojechać gdzieś dalej.

P1140429 (Copy)