Prezent

Dzisiaj postanowiłem udać się do stołówki na obiad. W tym semestrze jestem tam rzadziej, bo więcej staram się jeść w domu. Udało mi się dzisiaj trafić na Shawna:
– Wyglądasz na nieszczęśliwego.
– (starając się uśmiechnąć chociaż oczami) Chory jestem.
– Mam coś dla Ciebie…
– Naprawdę?
– Tylko…przyjmiesz ten prezent?
– Tak…
– Proszę…
(Oliver Twist po chińsku)
– Hahaha…po chińsku, to zajmie mi trochę czasu zanim przeczytam.
– Na pewno, ale masz też to
(podaje Olivera Twista po angielsku)
– Teraz będzie mi dużo łatwiej.
I potem sobie jeszcze chwilę porozmawialiśmy, ale dzisiaj chociaż pozornie nic nie boli to jednak coś nie gra, bo czuję się jakbym odpływał. Na szczęście jeszcze tylko dzisiaj popołudniu i piątek.

Chociaż dopiero czwartek to chcę ten tydzień już oficjalnie  spisać na straty jeżeli chodzi o naukę języka. Książki nie otworzyłem ani razu, ze znaczków nauczyłem się tylko jak jest wschód słońca (słońce nad jedynką) a ze słówek to wiem jak jest strach na wróble. Tragedia.

Mam wrażenie że te zajęcia mają też jakąś formę terapeutyczną. Nie dlatego że jestem, podobno, jedynym nauczycielem który nie krzyczy (a nie krzyczę bo nie wierzę w skuteczność krzyku jako środka motywującego, chociaż pewnie gdybym był piłkarzem Manchesteru United mówiłbym inaczej), ale dlatego:
– Czego się boisz?
– Takich chłopaków jak On! (wskazuje palcem, cała klasa bije brawo). Stroi sobie z nas żarty, patrzy na nas z góry, czuję przez Niego potwornie.
– Okej, okej.

– Czego się boisz?
– Wujostwa. Bo nie pozwalają mi na bardzo wiele rzeczy.

To takie drobnostki, ale chyba czasem łatwiej jest jak się to z siebie wyrzuci.

I po środzie

Gdy boli ciężko jest się skupić, nie tylko na pisaniu ale także na normalnym prowadzeniu zajęć. Całe szczęście to zajęcia z języka mówionego więc nie do mnie należy zadanie w postaci mówienia. Także dzisiaj krótko: zajęcia zaliczone. A żeby nie było że jest negatywnie to pozytyw, bo zawsze należy ich szukać – jutro już czwartek, czyli jeszcze 10 godzin, utrzymałem w żołądku obiad chociaż usilnie walczył o powrót (a nie była to ośmiornica z Oldboy’a), robi się coraz cieplej i czuję się dzisiaj lepiej.

Wiadomo że każdy mężczyzna wyolbrzymia swoje złe samopoczucie, więc za bardzo się nie przejmujcie, poza tym im mniej piszę tym więcej mam czasu na czytanie ‘Uczty dla wron’. (za chiński byś się wziął leniu bo w tym tygodniu książki jeszcze nie otworzyłeś!)

Ach…wyjaśniła się sprawa z klasą ósmą. To nie moja wina. Dwóch uczniów ma te zajęcia całkowicie w nosie i Lydia powiedziała Im że skoro tak to niech idą do dyrektora i Jemu to powiedzą. A reszta klasy jest rozłożona na łopatki także z powodu ich nauczycielki angielskiego. Mówią że jest niechętna do współpracy, a wyniki z egzaminów są poniżej średniej. Zapytali się czy byśmy Im nie pomogli i nie poświęcili części zajęć na przerobienie materiału z ‘normalnej’ książki. Lydia się zgodziła bez pytania, ale rzecz jasna jakbym mógł powiedzieć nie.

Jedną z ważniejszych rad jakie usłyszałem na podyplomówce było ‘nie bierz do siebie braku zaangażowania u uczniów’ bo wiem że nie wszystko zależy tylko i wyłącznie ode mnie. Tylko czasem ciężko odpuścić. Wiele pracy jeszcze przede mną.

IMG_1151
Bardzo wiele…

Wschód o 630

Wcześnie dzisiaj zrobiło się jasno. Czyli trochę oszukałem wczoraj z tym wschodem o 7 i zachodem koło 18. Dzisiaj słoneczko świeciło już grubo przed 7 i były to idealne warunki do biegania. No i ustanowiłem nowy rekord. Budzik zadzwonił o 550 a o 600 już biegłem. Wprawa i praktyka. Biegłem sobie tak wolniutko, machałem do mijających mnie chińskich biegaczy, a Oni odmachiwali. W końcu jeżeli biegasz to jesteś biegaczem niezależnie od szerokości geograficznej. Pan zamiatający ulicę zapytał się mnie skąd jestem, wykrzyczałem że z Polski.

A potem wróciłem do mieszkania, zrobiłem śniadanie, wypiłem kawę i wziąłem tabletkę. Może ten bieg nie był ultra rozsądny, ale w gruncie rzeczy jutro już środa, więc za chwilę dwa dni na wygrzanie się w łóżku. Poza tym, to tylko jakaś mała infekcja, nie ma się co spinać. Najwyżej zrobię sobie jeszcze ten piątek wolny. Tak jakbym miał w ogóle parcie by biegać cztery razy w tygodniu.

Wychodząc z budynku, a dzisiaj to już igrałem z ogniem bo wyszedłem później niż zwykle, natrafiłem na kartę z informacją o jakiejś dodatkowej opłacie.  Poprosiłem Lydię żeby się zorientowała co i jak…może chodzi o wymianę tych drzwi frontowych na jakieś fajniejsze? W innych klatkach wymieniali, albo przynajmniej pomalowali, a u nas jajco.

IMG_1121
Po angielsku :)

W ogóle to Lydię dyrekcja szkoły wysłała na badania…i teraz pojawia się pytanie – czy i kiedy mnie wyślą? Bo skoro dyrekcja szkoły wymyśliła sobie że trzeba wszystkich zbadać, w tym nawet osoby nie podlegające szkole to kiedy przyjdzie pora na mnie? A może nie przyjdzie? Wizyta w chińskim szpitalu w celach badawczych byłaby ciekawe. Gdybym w jakiś weekend najzwyczajniej w świecie wszedł do któregoś z tych szpitali i zaczął robić zdjęcia to ciekawe kiedy, i czy w ogóle, by mnie wyprosili?

Jadąc na obiad do domu porozmawiałem z taką przesympatyczną Panią, której w ogóle nie kojarzę, ale porozmawialiśmy sobie o chińskich zwyczajach żywieniowych i o tym że tutaj ucinają sobie krótką drzemkę po obiedzie.

Klasa ósma. Aż mi słów szkoda. Poprosiłem ucznia żeby przeczytał klasie wpis z słownika, a On stwierdził że chce mu się spać. Przeczytać przeczytał bo swoje nad Nim wystałem, ale poczułem się znowu jakbym był w Polsce. Znowu ten brak szacunku i jakoś tak się od razu ciężej robi na sercu. Przygotowanie zajęć to nie jest pięć czy dziesięć minut, tylko trochę serca trzeba w to włożyć, a same zajęcia to też nie jest takie hop siup. Powiedziałem o tym Lydii i powiedziała że jutro się tym zajmie. Pozostaje mi Jej zaufać. Bo bardzo, ale to bardzo szkoda mi tej klasy. Nie tylko z powodu Wendy. To nie są złe dzieciaki, tylko gdzieś motywacja uciekła, a ja bez pomocy sobie nie poradzę.

A teraz o czymś przyjemniejszym bo nie można tak się skupiać na samych negatywach. Chłopak miał za sobą na pewno ciężki tydzień, Jego marzeniem jest grać w NBA i pewnie wolałby grać niż siedzieć na zajęciach w to lutowe popołudnie. I na pewno kiedyś będzie robił świetne dunki (wsadzał piłkę z góry do kosza).

Wracając z Lydią ze szkoły wstąpiliśmy do apteki. Chciałem kupić to chińskie lekarstwo, bo chociaż w moc paracetamolu wierzę to jednak ta chińska medycyna ludowa była cholernie skuteczna do tej pory. Lydia zmusiła mnie wręcz żebym sam zakupił ‘gao mao yao’ (lekarstwo na przeziębienie). No i dostałem bez problemu. Phi…jakbym w poniedziałek sam tego nie powiedział w aptece.
A potem kupiłem owoce. To coś co wygląda jak ziemniak to bardzo wodnisty owoc z Mongolii, a to drugie coś z Tajwanu (18 RMB za pół kilo, prawie jak nerkowce). I bardziej do gustu podszedł mi ten wodnisty ziemniak z Mongolii. Taki zupełnie inny. Chociaż  prawdę mówiąc to mając takie owoce nie dziwię się Czyngis-chanowi że rozpoczął podbój Eurazji.

IMG_1128
Tajwan.

IMG_1131
Mongolia.

Ciekawostka historyczna. Wiecie kiedy Mongołowie najeżdżali Rosję? W zimie. Dlaczego? Bo wtedy zamarzały bagna i mokradła dzięki czemu Mongołowie na konikach mogli sobie pobrykać w Rosji bez najmniejszych problemów.

I po święcie

Co prawda dzisiaj też obudziły mnie petardy, ale jest już jakoś ciszej. Nie  odpalają ich już tak często. Pogoda dopisuje, robi się coraz to przyjemniej. Wiosna pełnym pyskiem, co do tego nie ma wątpliwości.

IMG_1086
'Skazańcy’

Do tej innej szkoły średniej uczniowie wracali dzisiaj i niektórzy to szli jak na ścięcie. Ciągnął się taki korowód nastolatków przez blisko kilometr. Niektórzy obładowani plecakami jak osiołki, a niektórzy mieli ze sobą jedynie woreczek z grzebieniem. Wyglądało to dość ciekawie i tak się zastanawiam na ile ‘moja’ szkoła jest reprezentatywna dla szkół w Chinach.

IMG_1090
Promocja telefonów komórkowych dla uczniów.

Bo jak tak się przyglądałem to było całkiem sporo par trzymających się za ręce, czego w ‘siódemce’ zdecydowanie nie widać. Bardzo dużo uczniów pali papierosy, że nie wspomnę o tym iż sporo z nich wychodzi ze szkoły, podczas gdy w ‘siódemce’ jest to zdecydowana mniejszość.

IMG_1093
Odwiedziłem też nowootwarty sklep w którym znalazłem takie oto piwo.

IMG_1094
i taką oto kawę. W całkiej przystępnej cenie swoją drogą. Na szczęście jeszcze mam zapas sypanej.

Tyle gadam o tym cholernym przesileniu a chyba mnie jakieś choróbsko zaczyna łapać. No tak, ale czego się spodziewać jeżeli świeżo po powrocie zaczyna się biegać z odkrytą głową. Na szczęście są słowniki, mój chiński pozwala mi już powiedzieć ‘Chcę kupić lekarstwo na przeziębienie’, a w ostateczności pokazać wpis ze słownika. Także da się przeżyć.
Fryzjerowi nie umiem powiedzieć żeby ściął z góry, ale leki już kupię. Wstydu nie ma.

IMG_1095
A ten Pan wywozi niespożyte resztki z restauracji w tych wielkich białych wiadrach. Ma taką ładną pompę która Mu to wszystko przepompowuje.

No dobrze, wiosna się zbliża i trzeba będzie dzieciakom opowiedzieć o topieniu marzanny, ale dlaczego w dalszym ciągu jasno robi się o 7 a ciemno o 18? Dlaczego dzień trwa tutaj tak krótko? Pół dnia spędzam przy sztucznym świetle, a jutro czeka mnie godzina praktycznie bez światła. Będę biegał jak kret. O ile krety biegają. Ja w każdym razie będę. Temperatura nie będzie może zbyt wysoka, ale na chwilę obecną wydaje mi się to lepszym rozwiązaniem niż bieganie w południe. I tej wersji będę się trzymał tak długo jak tylko będzie to możliwe. Bieganie w południe ma jedną zasadniczą wadę – jest wtedy za ciepło. Budzik już nastawiony, także jestem ‘chętny i gotowy’.

IMG_1098
Tym Panom taka pogoda pasuje jak najbardziej.

IMG_1104
Temu Panu też.

A jednak to nie koniec, chyba za punkt honoru obrali sobie wystrzelania całego zapasu fajerwerków i petard. Dobrze że tutaj alarmy w samochodach nie są tak czułe jak w Polsce bo chyba bym zwariował. I wykrakałem…

IMG_1112
Tak w Chinach układa się schody.

IMG_1117
Nie rozumiem, ale przestałem się zastanwiać. Dopóki mogę odczytać dawkowanie to nie narzekam.

Niedziela i przegapione #2

Ferie
Strasznie dużo uczniów uważa że ta przerwa z okazji Święta Wiosny była  delikatnie mówiąc licha i jest z niej niezadowolona. Najczęściej narzekają na nudę bo albo siedzieli cały czas w domu i robili zadania domowe, a rodzice patrzyli ponad ramieniem, albo siedzieli całymi dniami w domu i oglądali telewizję/grali w gry, albo w pierwszym tygodniu chodzili na zajęcia dodatkowe w innej szkole a potem musieli odrabiać zadania domowe z tej.
Są też tacy którzy odpoczęli bo zadań domowych nie robili, stwierdzili wprost że je przepiszą i jak postanowili tak zrobili, a w czasie przerwy grali w gry, chodzili na zakupy, wyjechali gdzieś z rodzicami, albo spotykali się ze znajomymi. Czyli robili wszystko by się zrelaksować. Dla nich ta przerwa była za krótka.

IMG_1031
Gablota ze zdjęciami spod bloku. Czyli zapiski osiągnięć naszych działaczy.

Egzaminy
Taka ciekawostka szkolna z pierwszej ręki od Shawna. Na początku drugiej klasy wybrał sobie dwa przedmioty główne – fizykę i chemię, w związku z czym w połowie marca czekają Go egzaminy z: geografii, biologii, historii, WoS-u i czegoś jeszcze. Do tego czasu ma zajęcia tylko z tych przedmiotów. Żadnego chińskiego, angielskiego czy matmy. Tylko tych pięć przedmiotów żeby się dobrze przygotować. Zapewne chemię lub fizykę wybierze jako przedmiot dodatkowy na gaokao, a reszta przedmiotów najzwyczajniej w świecie się kończy. Jeżeli oznacza to blisko półtorej roku całkowitego skupienia na przedmiotach zdawanych na chińskiej maturze to jest to jakaś masakra.

IMG_1032
Jiawang to nie tylko plac budowy, to także takie miejsca.

Dziadek Mao
Wiecie jak mówią w Chinach na Przewodniczącego Mao? Mao Ye Ye. Czyli Dziadek (ze strony ojca) Mao. A po polsku brzmi Mao je je.
Nawet to pokolenie darzy Go ogromnym szacunkiem.

IMG_1055
Tak puszcza się lampiony.

Niedziela
Zaczęła się od porannej przebieżki. Kilometr więcej to taki malutki krok naprzód. No i znowu bez pulsometru, tym razem nie zapomniałem a najzwyczajniej w świecie nie wziąłem. Jakoś tak wygodniej mi się biega. Nie przygotowuję się do żadnego biegu, nie trenuję na poważnie, więc nie mam powodów by się spinać i martwić wysokim tętnem. Mogę sobie teraz pozwolić na bieganie dla przyjemności. Jakoś tak mi się przyjemniej biega bez rozpisanego planu i rygoru. Zobaczymy jak długo ;)

IMG_1060
A tutaj się siada, zostaje się podłączonym do kroplówki i coś się tam wtacza co bardzo szybko pomaga na grypę.

Wczoraj uderzyła mnie jedna rzecz, że gdybym zgodził się na tę propozycję z jednym dniem wolnego i sześcioma dni pracy, nawet mając pięć poranków w tygodniu wolnych i mając mniej godzin niż obecnie to bym się zajechał. Plułbym sobie w brodę i skreślał tygodnie do końca kontraktu.

IMG_1067
Były fajerwerki.

Impreza w szkole z okazji Święta Latarni ma być tylko dla nauczycieli. To wolę sobie pochodzić po ulicach i posłuchać tych wszystkich petard. Poszedłem się pokulać po ulicach i nawet wstąpiłem do fryzjera obciąć włosy. Obciął po chińsku, co mi się średnio podoba, ale dopóki nie nauczę się mówić jak ma mnie obciąć będę musiał cierpieć.

IMG_1071
Były i lampiony.

A wieczorem ruszyłem pooglądać latarnie, lampiony i ognie sztuczne. Nawet w takim malutkim Jiawang lampiony wypełniły niebo. Nie wiem jeszcze jak wyszły filmy, ale mam nadzieję że da się tam coś zobaczyć.

Przesilenie

Jeden z moich nauczycieli na studiach powiedział że dopiero po przeprowadzce do Polski spotkał się z czymś takim jak osłabienie związane ze zmianą pór roku, bo u siebie w USA nigdy tego nie doświadczył. Ani On, ani Jego znajomi.
Gdyby przyjechał do Chin doświadczyłby tego nie tylko empirycznie ale także widziałby po uczniach. Takiego braku energii nie widziałem chyba jeszcze nigdy. A to początek. Jak tylko zacznie się na dworze robić cieplej, wszystko zakwitnie i wszędzie wokół będą śpiewać ptaszki (czy ja o tym już nie pisałem?) to dopiero będzie katastrofa. I lojalnie o tym swoich uczniów uprzedzam, a Oni tylko kiwają głowami i próbują się rozgadać po angielsku. Topornie Im to idzie, ale kurczę, to jest dopiero pierwszy tydzień, drugie zajęcia, przez 3 tygodnie pewnie słowa po angielsku nie powiedzieli to wiadomo że potrzeba będzie czasu zanim się rozruszają. Zwłaszcza że teraz nie jestem już ‘nowym’.

IMG_0979
Mówiłem że piszą gorzej ode mnie. Niektórzy.

Przepraszali mnie za to swoje ‘lenistwo’ i przepraszali, ale ja to rozumiem doskonale i nie mogę oczekiwać że będą jacyś niesamowicie rozgadani. W końcu jedną nogą są jeszcze w nastrojach wakacyjnych a druga już w natłoku zajęć.

IMG_0984
Tak ładnie dzisiaj zapozował, ale ogon jak u kota – żyje własnym życiem.

Przysłuchiwałem się dzisiaj tym zajęciom ze słuchania. Bardzo podoba mi się teoria, chociaż to tylko 10 minut, ale nie podoba mi się  wykonanie. Dźwięk skacze, raz jest ciszej, a raz głośniej, niektórych głosów nie sposób rozróżnić, a słownictwo jest dla wielu uczniów za trudne, nawet dla tych naprawdę dobrych.

IMG_0985
Ciągle sobie powtarzam że to nie są piżamy.

Dzisiaj mieliśmy zajęcia z dziwnymi noworocznymi tradycjami z całego świata i jest taka jedna w Ameryce południowej. Mianowicie  tam nosi się kolorową bieliznę, na przykład czerwona symbolizuje miłość a żółta bogactwo i nosi się ją by ściągnąć to do siebie. Strasznie dziwne to nie jest (nie tak jak Duńczycy tłukący naczynia sąsiadom) ale z pewnością nietypowe. No i jeden z uczniów się zapytał:
– A czy oni noszą coś jeszcze oprócz tej bielizny?
– No tak.
– Hmm…przypuszczam że to stamtąd pochodzi Superman.
No w sumie całkiem logiczne, facet ciągle nosił czerwone gatki na wierzchu.

IMG_0989
Centrum też może się pochwalić ładnym oświetleniem.

Pora się zbierać bo zostały mi jeszcze jedne zajęcia z klasą numer jeden, a potem pora ruszyć na zakupy. Trzeba w końcu coś do tej codziennej owsianki kupić i jakieś pomidory także by się przydały.

IMG_1001
Mały zakład fryzjerski.

Wieczorny spacer zaliczony, już przed 19 robi się ciemno chociaż jeszcze jest w miarę ciepło. W sam raz do spacerów.  Wieczorami w centrum dopiero zaczyna się życie, za to im dalej od niego tym mniej ludzi. Jedynie przy supermarketach toczy się życie. W końcu tutaj to one są największymi skupiskami ludzkimi i to właśnie wokół nich rozstawiają się malutkie ruchome restauracje. Z jednym wyjątkiem. Jest jedna taka ulica przy której nie ma sklepów, ale jest za to dużo bloków i stoi tam kilka przyczep z jedzeniem.

IMG_1006
Jeszcze w czwartek stał tu budynek.

A jutro najwyższy czas na bieg.

Czasem piątek nie jest żadnym wyznacznikiem

Jest jedynie kolejnym dniem w kalendarzu i niczym więcej. Nie zwiastuje ani końca tygodnia pracy ani początku weekendu, nie jest dniem odpowiadającym za zachód i wschód, za odejście i nadejście, jest po prostu dniem. Nie ma absolutnie żadnej roli do wykonania. Można by powiedzieć ‘ot dzień’.

IMG_0935
Teodor z samego rana nie chciał zbierać się z posłania.

Ten piątek nie był w żaden sposób wyjątkowy. Z rzeczy ciekawych: dowiedziałem się że jak zjem lunch w szkole to nawet o kolacji nie mam co myśleć bo głodny nie jestem. Nawet bym to zrozumiał gdybym zjadł cały lunch, ale ani nie ruszyłem ziemniaków ani bułki a i część warzyw zostawiłem. Pora gotować samemu sobie i tyle. Dowiedziałem się również że Teodor biega głodny, bo wtranżolił tę bułkę całą. Pewnie nie powinienem Go karmić, ale teraz to już i tak za późno.

IMG_0942
Udekorowane akademiki.

Coś chyba dzisiaj wisiało w powietrzu bo nawet klasa pierwsza nie miała dzisiaj ochoty na gadanie. A to doprawdy zdumiewające bo kto jak kto, ale Oni akurat są niesamowici. Gdy spojrzałem na najlepsze wyniki z angielskiego z egzaminu semestralnego to na 10 osób 6 było właśnie z klasy pierwszej. Za to dobroć i uprzejmość tych dzieciaków mnie poraża i to codziennie. Dzisiaj dostałem teczkę bo powiedziałem jednej dziewczynie że jest bardzo ładna (teczka). A gdy odmówiłem to od razu włączyli się inni uczniowie by mnie przekonać żebym wziął bo ‘uczniowie czasem dają coś nauczycielom których lubią’. No i co mi przyszło zrobić…

IMG_0944
Czasem dużo to za dużo.

Lydię dzisiaj tak stres pochłonął że zmyła się zaraz po pierwszych zajęciach. Nie wiem co Jej pomoże nauka na dzień przed egzaminem, ale każdy ma jakiś tam swój sposób. Może nie tyle na naukę, co na uspokojenie. Niektórzy lubią uczyć się do ostatniej możliwej chwili, a inni uważają że dzień przed egzaminem to można co najwyżej pójść na kawę bo nauka teraz i tak już nic nie da.

IMG_0949
Na życzenie. Przykładowe zadania domowe z klasy pierwszej.

I tak się trochę pousprawiedliwiam tą pogodą bo absolutnie nic dzisiaj nie zrobiłem w czasie przerwy polunchowej i dopiero teraz zabieram się za lekcję. No dobrze, przygotowałem zajęcia na pierwszy tydzień marca, ale w ogóle się nie pouczyłem chińskiego. Dalej jestem gdzieś na początku trzeciej lekcji mojej książeczki i nie mam pojęcia jak ją ugryźć by ruszyć dalej. Nawet Lydia powiedziała że dosyć trudno, na moim poziomie, zrozumieć o co chodzi w tym dialogu. Piękną se kurna książkę wybrałem.

IMG_0959
Za to wieczorem się rozruszał.

Drugi trening

Tym razem zapomniałem pulsometru i biegłem szybciej, ale jednocześnie lżej mi było. Z jednej strony pogoda dopisała. Około 8 stopni na plusie, słoneczko, ptaszki ćwierkają no po prostu cudownie, idealne warunki. I to wszystko w trzecim tygodniu lutego. Nie do pomyślenia w Polsce. Trasa podobna jak we wtorek, chociaż przyznam szczerze że strasznie mnie nosi żeby zacząć robić i siłę biegową i interwały. Lepiej jednak poczekać. Jutro zrobię sobie wolne , a w niedzielę z samego rana klepnę kolejną godzinkę.

Z samego rana bo popołudniu w szkole mają odbywać się obchody święta latarń. Będą puszczane latarnie w niebo, konkursy i takie inne sympatyczne rzeczy. Nie wiedziałbym o tym gdybyśmy z Lydią nie odwiedzili dzisiaj gabinetu Dyrektora. Chociaż może uczniowie by mi powiedzieli jutro albo w sobotę.

Sobotę. Staram się dostrzec logikę w odrabianiu poniedziałku w sobotę skoro w dalszym ciągu są dwa dni wolnego. Staram się i nie potrafię, ale nie tylko ja. Uczniowie też nie, Lydia tyż. Zresztą Ona teraz jest tak skupiona na tym swoim egzaminie że nie myśli chyba o niczym innym.

No i chodzi od wczoraj po wszystkich klasach i opowiada co planuje zrobić w tym semestrze. Ja jeszcze do końca nie wiem co Ona planuje, ale większość klas już wie. Za to dzisiaj gdy wyszła z klasy 4, uczniowie odczekali aż zamknie drzwi i zniknie po czym padło:
– Movie?
– Not today.
– Two movies?
A potem i tak mieliśmy fajne zajęcia o tej dłuższej przerwie. I tak za krótkie dla większości i niesamowicie nudnej.
Większość uczniów jest jeszcze w takim nastroju mocno wakacyjnym bo chociaż do rozmów są chętni to jednak nawet najlepszym idzie to gorzej niż przed przerwą. Pewnie nie ćwiczyli i to od razu widać.

IMG_0922
Kiedy robotnicy pojawiają się na dachu jednego ze szkolnyc budynków wtedy wiedz że coś się dzieje.

IMG_0924
Pytanie tylko co?

Walczyłem dzisiaj ze sobą czy iść zjeść kolację na stołówkę (obiady niestety całkowicie odpadają, bo wtedy musiałbym zrezygnować z biegania, a z tego w tym semestrze zrezygnować nie mogę, coś musi chronić moja psychikę przed szaleństwem), ale w końcu poszedłem (bo w sumie w domu zostały mi tylko jakieś resztki) i nie ma co żałować bo spotkałem tam Shawna, który jak zawsze był uśmiechnięty od ucha do ucha i sobie porozmawialiśmy. Żałuję że mam teraz tak mało czasu dla innych uczniów, ale może będę jeść częściej kolacjew szkole niż planowałem. Muszę się temu przyjrzeć na spokojnie.

IMG_0925
Dzisiaj bez 'szmaty’. Za to z 'chwastami’ i jakiem.

Nosi mnie żeby wyskoczyć na jeszcze jeden bieg jutro, bo takie dziesiątki mnie praktycznie nie ruszają, ale pewnie jednak lepiej nie szarżować i zacząć powoli. W tym tygodniu trzy, a od następnego już po cztery. Chociaż trzy też jest w porządku. Jakiejś wybitnej formy się na tym nie zbuduje, ale tak dla przyjemności to w sam raz. Cztery zakłada już jakiś trening pod coś. Tylko że tutaj żadnych startów nie ma, a w czerwcu/lipcu też nie będę trenować. To się wszystko jeszcze zobaczy.

IMG_0931
Właściciel tych butów raczej nie ma takich problemów, w końcu to nie są buty do biegania.

Taka luźno uwaga bo mnie to dzisiaj uderzyło: jeden z uczniów z klasy pierwszej ucieszył się gdy Go poznałem. Kurczę, wielu uczniów nie pamiętam, no bo nie oszukujmy się ciężko jest spamiętać siedemset osób, ale część się zawsze zapamięta. Niekoniecznie tych najzdolniejszych. A ten akurat jest jednym z najzdolniejszych jakich uczę i zawsze jest bardzo aktywny na zajęciach. Tylko ma jedną zasadniczą wadę – jest kibicem Realu.

 

Zapiski z dzisiaj:

 

http://www.endomondo.com/workouts/160931553/221814


IMG_0932
To tak bardziej z kroniki policyjnej. Dzisiaj podjechał pod sklep samochód z którego wyskoczyło trzech policjantów i odwiązali sznur z ręcznikami powieszony na drzewach przed sklepem. Nagle pojawiła się właścicielka i wyprosiła o swoje ręcznika. Nie wiem czy dostała tez sznur.

Zmiany

Zacznijmy od tego że zmieniono rozkład dnia, zajęcia zaczynają się o 745 a długa przerwa została skrócona do 25 minut, ale dodano do niej 20 minutowe zajęcia ze słuchanego angielskiego. To już na szczęście nie moja działka. A potem to już praktycznie bez zmian dla mnie, tylko dzieciaki dostały jeszcze trzecią godzinę zajęć samodzielnych o 20:50. Czyli teraz idą do łóżka o 22:10. Cudnie.

IMG_0905
A budowa stoi
IMG_0907

Mój plan jest kompletnie rozwalony.
Poniedziałek cztery rano i dwa popołudniu ale na 6 mam okienko.
Wtorek trzy rano na drugie zajęcia i trzy popołudniu na 6.
Środa trzy rano z przerwą na 3 i cztery popołudniu, w tym office hours.
Czwartek dwa rano umieszczone na 1 i na 4, oraz dwa popołudniu na 7 i 8.
Piątek dwa rano na 1 i na 3 i cztery popołudniu.

IMG_0908

Niby żadnego dnia nie mam od rana do wieczora jak to miało miejsce w poprzednim semestrze (ach ta środa), ale jednak ten poniedziałek i czwartek mogły by być trochę lepsze. Chociaż z zupełnie innej strony to nie ma tak źle bo mogę biegać we wtorki, czwartki i piątki. Owszem, trochę pozmienia to godziny karmienia i ograniczy częstotliwość wizyt w szkolnej stołówce, a przez to rozmów z uczniami, ale chyba nie będą mieli mi tego za złe. Zostają w końcu jeszcze kolacje.

 

 

IMG_0911
Święto latarni już wkrótce.

Tak czy owak pierwszy dzień zajęć za nami.
Dzieciaki gadały, nawet trochę po angielsku, w końcu wypoczęte bez tych smutnych opuszczony główek i już jakoś mniejsza ilość kurtek w klasach. Wiosna moi drodzy, wiosna.
Dużo dzieciaków nie najlepiej wspomina ostatnią przerwę, ale o tym będę pisał w niedzielę, więc musicie wytrzymać w niepewności.

Dostaliśmy tez nową książkę. Upper-intermediate i uważają że ich książka do angielskiego jest trudniejsza. No dobrze, niech Im tam będzie. W końcu panda jest kotem.

Joker to dalej wielki żartowniś i nawet Lydia Go pochwaliła. To dobrze, bardzo dobrze.

Ach…najbliższą sobotę spędzimy w pracy odrabiając poniedziałek 25., bo 24. mamy święto lampionów. A Lydia ma urodziny. W ogóle to dzisiaj przychodziła na zajęcia, wygłaszała jakieś przemówienie i wracała się uczyć, ale została na zajęciach z klasą 3.

No to tyle na dzisiaj. Streszczam się ostatnimi czasy, ale niestety chiński sam się nie nauczy.

@Anthony Hopkins
Dziękuję. Jak będę mieć wolną chwilę to się temu przyjrzę bliżej. Bo teraz, na szybko, i nie zmieniło się absolutnie nic, tak jakby plugin do iframe się wyłączył.

Pierwszy trening

Gdy przypominam sobie pierwsze treningi po przerwie przypominam sobie ból. I zimno. Następnego dnia ledwo mogłem wstać z łózka. Co w sumie teraz jest stanem dość częstym ale to z powodu twardego łóżka. A tego samego dnia ledwo co mogłem chodzić. A dzisiaj nic. Że nie było zimno to zrozumiałe, prognozy mówią że od piątku ma być już co najmniej +10 stopni, ale że obeszło się bez bólu? Znaczy tętno było absurdalne, ale takie będzie dopóki nie zacznę biegać więcej. Nie ma co dłużej zwalać winy na to powietrze. Także trzeba to przetrzymać i robić swoje.
A biegło się całkiem przyjemnie. Wolno, na luzie, ale przyjemnie. Słonko świeci, panowie z SYSK nawijają o testach nuklearnych, samochody ostrzegają z odległości 200 metrów, sama przyjemność.
Nigdy jednak nie biegałem tak szybko, zawsze to było powyżej 6 min/km, ale też na o wiele niższym tętnie. Z wyjątkiem sezonu kiedy w ogóle zaczynałem biegać, bo wtedy tętno było w okolicach abstrakcji. Czyżbym cofnął się aż tak? Nie, to raczej niemożliwe.
Zobaczymy jak to będzie jutro.

http://www.endomondo.com/workouts/160412026/221814

Jakby ktoś chciał sobie zobaczyć.

IMG_0845
Znowu ktoś coś gotował na schodach. Tym razem nie widziałem w garnku kurczaka. Prawdę mówiać nie widziałem tam nic.

Właśnie jutro! Pierwszy dzień w szkole. A my ciągle nie mamy planu. Dlatego też Lydia poprosiła żebym przyszedł jutro tak jakbym przyszedł na pierwsze zajęcia i już powinna mieć plan. Inaczej sobie tego nie wyobrażam. Tak jak Jennifer mówiła – w Chinach wszystko robi się na ostatni moment co bardzo irytuje ludzi spoza Chin. Tylko co taka Jennifer a obecnie Tracy może na poradzić na chińską mentalność i to że Pan z administracji ma milion spraw na głowie w tym stworzenie siatki zajęć dla 45 klas. No właśnie, nic. Zresztą ani ja ani Lydia też nie możemy nic na to poradzić, więc nie ma się co irytować. Ot kolejna przygoda.

IMG_0850
Ryby i tak mają to wszystko w nosie, grunt że nikt ich nie chce złowić.

W tym semestrze to Lydii muszę wysyłać plany zajęć, a Ona ma je kontrolować i ewentualnie korygować. Pierwsza propozycja – chińskie odpowiedniki słów których uczniowie  mogą nie rozumieć. Rozumiem że będzie to przydatne dla mnie, ale dla uczniów? Jak ja, ze swoją znajomością chińskiego, mam sobie poradzić z wyszukiwaniem prawidłowych odpowiedników w słowniku. Na szczęście w google jest zakładka ‘images’, która jeszcze mnie nie zawiodła.

IMG_0854
Kozy też nie za bardzo się przejmują. Podobnie ich pasterz. Z tyłu bloki, z lewej droga, z przodu droga, z prawej (jeszcze) pola a kozy trzeba gdzieś nakarmić.

Dobra, pora ruszyć się po owoce bo dzisiaj zjadłem ostatnią gruszkę. Jabłek wszędzie jak na lekarstwo, sezon mandarynkowy chyba też się skończył gdy nie patrzyłem, za to trzcinę cukrową można dostać teraz na każdym rogu.

IMG_0871
'Gimnazjum’ chwali się dziesiątką najlepszych absolwentów w poprzednim roku szkolnym. Na ogólnodostępnej gazetce znajdują się także zdjęcia wszystkich absolwentów, nauczycieli, administracji, oraz głównych wydarzeń w szkole.

Jutro w końcu na lekcje i zobaczę co tam się działo u uczniów ciekawego. Lub nudnego do bólu. Grunt żeby się wygadali.

IMG_0888
Pan podtrzymywany był pod wpływem napojów wyskokowych. Albo trzeba Go było szybko zawieźć na szpitala. Dlatego wołali taksówkę.