Weee…

P1100781 (Copy)

A jednak nie weekend, więc…poniedziałkowe bieganie.

Założenie było proste – biec powoli. Częściowo się udało, bo biegłem relatywnie powoli. Wolniej niż w poprzednim tygodniu, ale nie dość wolno. Ciągle coś mnie wyrywa i gna do przodu, nie mam zaciągniętego hamulca i nie wiem czy to dobrze czy źle…po prostu tak jest i już. Przebiegłem kilometrów dziewiętnaście, może nie w jakimś super czasie, ale dałem radę. Raz czy dwa musiałem dać sobie odetchnąć bo łapała mnie kolka, czyli biegłem za szybko i miejscami czułem że biegnę za szybko, więc próbowałem się hamować. Na wykresie z endo widzę że udawało mi się to średnio.

P1100786 (Copy)

Najważniejsze że przebiegłem te dziewiętnaście kilometrów. Za każdym razem gdy o tym piszę palce wstukują udało się, ale cofam to i kasuję, bo nie było w tym niczego z kategorii udało się, to był dobry bieg i to jest najważniejsze. Owszem, momentami było ciężko, nogi po wczorajszej siłowni były ciężkie, ale hej…takie będą przez kilka najbliższych miesięcy więc nie ma się co tym przejmować. Trzeba to zaakceptować, zacisnąć zęby i biec przed siebie.

P1100787 (Copy)

Jest jeszcze w tym parku kilka miejsc do odkrycia, kilka tras do sprawdzenia, więc powinien być to jakiś sposób na zabicie nudy. W końcu warto postawić na różnorodność.
Miłe jest to że ludzie tutaj odpowiadają na pozdrowienia, a niektórzy nie biegający także mnie pozdrawiają. W Polsce też pozdrawiali. Pamiętam jak jednej zimy jakiś Pan uniósł kciuki do góry i powiedział że jestem prawdziwym bohaterem. A ja przecież nic takiego nie robiłem, ot zwykłe krosy w parku, czyli coś co wielu biegaczy z GOPu robi.

P1100790 (Copy)

Dla Niego byłem jednak bohaterem i to mnie bardzo podniosło na duchu. Czasem jednak spotykałem ludzi którzy nie byli tak przychylnie nastawieni, jak tego jednego Pana, który się mnie zapytał a po co tak biegasz to i tak nic nie da. I tak mi się wtedy smutno zrobiło, nie dlatego że ten Pan coś sugerował, ale dlatego że ten Pan nie dostrzegał już że można coś zmienić. Nawet jeżeli nie na całym świecie to w sobie. Jest taka historia, która przeczytałem jakiś czas temu i myślałem że wrzuciłem ją do szuflady, ale nie wrzuciłem, także teraz napiszę ją tutaj, a potem wrzucę tam gdzie jej miejsce.

P1100789 (Copy)

Pewnego dnia szedłem po plaży. Był to poranek po strasznym sztormie i jak to po sztormie na plaży znajdowała się cała chmara rozgwiazd. Rozciągały się aż po horyzont, a nie jest to nigdy widok przyjemny bowiem rozgwiazdy nie potrafię żyć poza wodą. Część z nich zostanie pochłonięta przez fale i wróci do morza, ale większość jest już skazana na śmierć. Skazana z nie swojej winy, bo przecież niczemu ani nikomu nie zawiniły.
Po kilkunastu minutach spaceru gdzieś w oddali zauważyłem coś. Coś się ruszało i stopniowo zbliżaliśmy się do siebie. Moje oczy nie są już najlepsze, ale zauważyłem że coś to osoba, która co parę kroków się zatrzymuje. Im byliśmy bardziej bliżej tym dostrzegałem więcej szczegółów. Osoba okazała się być chłopakiem, młodym, niezbyt wysokim, który zatrzymywał się co kilka kroków, kucał, podnosił rozgwiazdę, po czym wstawał i wrzucał ją do morza.  Robił to pomimo młodego wieku i mając z pewnością lepsze zajęcie niż wrzucanie rozgwiazd do morza. Nie potrafił Go zrozumieć, przecież to takie bezsensowne. Te stworzenia są już skazane na śmierć. On i tak nic nie zmieni. Dlatego też gdy w końcu zbliżyliśmy się do siebie zapytałem go:
– Dlaczego wrzucasz te rozgwiazdy do morza?
– Bo mogę je uratować.
– Ale nie uratujesz wszystkich, to co robisz nie ma żadnego znaczenia.
Chłopak spojrzał na mnie, po czym kucnął, podniósł jedną z rozgwiazd, wstał i wrzucił ją do morza.
– Dla niej miało to ogromne znaczenie.

P1100791 (Copy)

Mam wrażenie że już to pisałem…trudno, ten tekst warty jest przypominania co jakiś czas (sprawdziłem, wrzuciłem ją w listopadzie).
W każdym razie, ten Pan był taką rozgwiazdą nad którą ktoś stanął i nie podniósł twierdząc że to już nie ma znaczenia. A to zawsz ma znaczenie.

P1100792 (Copy)

No dobrze, idziemy dalej.
Zajęcia z dzieciakami minęły jak z bicza strzelił. Te 90 minut to faktycznie króciutko, zwłaszcza jak się dzieciakom da kredki. To jest świetny pomysł zamiast przerwy – kredki. Wróciła dwójka moich podopiecznych z innych grup i widać, że odizolowani od Lena są całkiem znośni.
A dzieciaki z gimnazjum uczyły się dzisiaj robić fiszki. Ja mam Ich uczyć, przykładowo, wysublimowany, a Oni nie wiedzą co to znaczy pędzić. To będą ciekawe trzy miesiące.

Niedziela i przegapione #31

P1100761 (Copy)

Patelnia

-Odstawiłem  czajnik – powiedział mój współlokator.
W wolnym tłumaczeniu oznacza to mniej więcej tyle co stopiłem coś. Tym razem stopił się plastykowy element z urządzenia do gotowania ryżu. Na szczęście nie mamy takiego urządzenia, a jedynie taki plastykowy element. A stopił się bo współlokator gotował na parze pierogi.

P1100766 (Copy)

Banan

Wracając w środę z zajęć wieczorem zauważyła mnie jedyna z moich studentek która akurat wychodziła ze sklepu z owocami. Zauważyła się i z uśmiechem na twarzy pobiegła do mnie by wręczyć mi banana.

P1100769 (Copy)

Harry Potter

To moja nowa ksywka w małej szkole u Chrisa. Wszystko z powodu okularów, dłuższych włosów, oraz blizny na czole. W sumie…

P1100771 (Copy)

Piękne oczy

Siadam przed uczennicą w czasie sprawdzianu. Rozmawiamy, rozmawiamy, a tu nagle Jej koleżanka siedząca obok mówi:
– Jakie Ty masz piękne oczy.
To chyba odwrotny sposób na zaliczenie na piękne oczy. Tyle tylko że nieskuteczne.

P1100775 (Copy)

Bojler

Z relacji współlokatora Toma:
Przyszedł Tom z robotnikiem, popatrzyli, zobaczyli że nie da się naprawić, zniknęli. Wrócili z innym bojlerem, zdjęli, wywiercili dziury, założyli nowy i działa.
Jak wyszedłem o 740 i wróciłem o 11 to już było po wszystkim. Rzeczywiście, nie szło tego zrobić ani w czwartek, ani w piątek. Trzeba było poczekać na sobotę kiedy mnie nie było w mieszkaniu.

P1100776 (Copy)

Niedziela

Moje potwory są strasznie rozbrykane i czasem jeden z nich – Len obraża się gdy Mu nie pozwalam się bawić, albo każę sprzątać. Bierze wtedy kurtkę i się nią zakrywa ostentacyjnie nie biorąc udziału w lekcji. A mi się tylko śmiać chce i zawsze Mu mówię – nie chcesz, to nie słuchaj. Po paru minutach Mu przechodzi i wraca do słuchania. To w końcu próba zwrócenia na siebie uwagi, a gdy okazuje się nieskuteczna nie ma co dalej próbować.
Drugie zajęcia sprawiły że szczęka mi opadła. To dzieciaki z drugiej klasy gimnazjum chińskiego, ale poziomem gniotą moich studentów. Przygotowują się do amerykańskiego ogólniaka, a moim zadaniem jest Im w tym pomóc. Dzisiaj zrobiliśmy dwa teksty, które okazały się za trudne, także jutro spróbujemy czegoś innego. W tym teście do którego się przygotowujemy jest sekcja z synonimami i analogiami,  czyli na przykład:
Silnik jest dla samochodu tak jak:
Drzewo dla trawy
Łóżko dla Barta
Żagiel dla żaglowca
Czyli nie dość że muszą znać słówka to jeszcze jakoś to logicznie powiązać. Czytanki, przynajmniej te z dzisiaj, były średnie bo także skupiały się na słownikowej znajomości wyrazów, a nie na tym co najważniejsze, czyli o co w tym tekście chodzi. Jutro będziemy się męczyć z wyrazami, bo widzę że to będzie podstawa w tym egzaminie.
Po siłowni poszedłem odebrać bilety na zbliżający się wyjazd, ale zamknięto mi bramę przed nosem i muszę czekać do jutra.

P1100780 (Copy)

Jutro też pora na bieganie :-) Plan mam taki żeby zacząć spokojnie i biec tak przed siebie kręcąc kółeczka w parku. Nie wiem ile tych kółeczek wykręcę, nie nastawiam się na nic, bo w planie jest przede wszystkim biec spokojnie. To jest coś co próbowałem zrealizować cały poprzedni tydzień, ale nie udało mi się ani razu. Widać chwilowo te spokojne biegi nie są czymś co mój organizm chce realizować.
Jutro też jest pora na nowych uczniów, ale prawdę mówiąc sam nie wiem czego się spodziewać bo to będą malutkie dzieciaki, więc pewnie będzie mnóstwo zabaw i kolorowania, a mało nauki. W dodatku to tylko 90 minut! Jak ja się z tym wszystkim wyrobię w 90 minut skoro do tej pory mam minut aż 120? Sam nie wiem, ale będę musiał coś wykombinować.

Sobotnie bieganie

P1100721 (Copy)

Sobota staje się dniem biegów długich. Tydzień temu 17 kilometrów, czyli według zapisków trzeci najdłuższy bieg w Chinach, a dzisiaj pękło 18 z małym hakiem, czyli najdłuższy bieg w czasie mojej bytności w Chinach. Do tego całkiem szybki. To się zdarza nieczęsto, ale jak widać zdarza się.

P1100747 (Copy)

Połączyć prędkość z dystansem. Podobno każdy powinien biegać szybko i długo, a przynajmniej tak ludzie odpowiadają na forach na pytanie: lepiej biegać szybko czy długo? Do odpowiedzi dodają jeszcze różne emotki, lub dopiski pokroju haha.

P1100722 (Copy)

Nie wiem ile w tym prawdy, ja odkąd polubiłem bieganie lubię biegać długo i wolno, sprawia mi to niesamowitą przyjemność i odczuwam taką wewnętrzną radość gdy mogę sobie w spokoju pobiegać, tak spokojnie, na niskim tętnie, ale w dalszym ciągu pozostając w ruchu.

P1100760 (Copy)

Zawsze gdy o tym piszę wracam do moich niedzielnych długich wybiegań w 2012 roku kiedy to biegałem na do przystanku autobusowego i do parku i znowu do przystanku i teraz już nie pamiętam ile ta pętelka miała, ale chyba koło pięciu kilometrów.

P1100723 (Copy)

Miała to do siebie że była niemalże płaska, więc niezbyt uciążliwa i nie była też oblegana przez spacerowiczów. Czasem też przypomina mi się ten jeden raz gdy musiałem przeskakiwać przez bramę w rosarium bo była zamknięta. Było po prostu za wcześnie rano by ją otworzyć, a z drugiej strony była już otwarta. Ja byłem już po ponad trzydziestu kilometrach i nie miałem mentalnej ochoty na robienie kolejnego niepotrzebnego kilometra, zwłaszcza że z rosarium mam trochę ponad półtorej.

P1100725 (Copy)

Pamiętam że to był dzień w którym bardzo zbliżyłem się do dystansu maratonu, brakowało chyba sześciu kilometrów. Teraz, mając przed sobą wizję braku maratonów w lipcu/sierpniu coraz częściej zastanawiam się nad przebiegnięciem maratonu właśnie w ten sposób. W parku, bez żadnych oficjalnych miar, ludzi, takiego przebiegnięcia dla siebie.

P1100727 (Copy)

Myślę że problemem nie będzie przekonanie rodziny do wstania o piątej rana i serwisowania, bo w końcu robią to już od kilku miesięcy (wstają o piątej rano by ze mną porozmawiać przez dwadzieścia minut), problemem będzie raczej…no właściwie to nie będzie problemu, bo park jest z zasady pusty, pozostaje kwestia kręcenia tych kółeczek. Swój pierwszy maraton przebiegłem robiąc dziesięć pętli, poprzedni robiąc pętli czternaście, także myślę że z monotonią sobie poradzę. Nie wiem  czy w ogóle do tego dojdzie, ale biorę takie coś pod uwagę.

P1100730 (Copy)

Tak jak pisałem wczoraj, dzisiaj zaryzykowałem nową trasę, ale nie była ona zupełnie nowa, w znacznym stopniu pokrywała się z normalną, bo na szczęście ziemia była w miarę twarda i całkiem przyjemnie się po niej biegało. Także kolana trochę mogły odpocząć.

P1100733 (Copy)

Tempo wskazywałoby że biegło mi się lekko i przyjemnie, ale to nieprawda. Owszem, biegłem szybko i bez kolki, którą miałem w czwartek, ale…to był taki bieg z pogranicza drugiego zakresu, czyli tempo maratońskie. Haha…nie ma mowy żebym ja maraton w takim tempie pobiegł bez dodatkowych treningów, ale tak się ten zakres nazywa. Innymi słowami – było ciężko momentami, ale nie czułem się zamulony, ostatni kilometr pobiegłem poniżej pięciu minut, więc rezerwy jeszcze były i to znaczne jak widać.

P1100736 (Copy)

W parku dzisiaj było trochę mniej ludzi, zapewne dlatego że wczoraj padało i było trochę chłodniej niż tydzień temu, ale i tak ludzie ściągają do tego południowego jeziora by spędzić czas z rodziną. Fajnie, tylko że jak tylko zrobi się cieplej to szpilki tam nie będzie gdzie wcisnąć i już tak fajnie nie będzie. A ja nowego miejsca do biegania nie znajdę, wszędzie jest pełno samochodów a bieganie między nimi ani trochę mnie nie rajcuje.

P1100737 (Copy)

Owszem, mógłbym wrócić na bieżnię, ale teraz widzę jak bardzo mi to bieganie na bieżni się nie podoba. Mogę siebie okłamywać i przekonywać że jest w porządku, ale…tak naprawdę nie jest. Bieganie na bieżni ma spełniać swoje zadanie, czyli pomagać w odmierzaniu dystansu przy interwałach, ale do takiego mojego dreptania kilometrów nie nadaje się dla mnie. Jest zwyczajnie zbyt mało ekscytujące. Gdy nie będzie innego wyjścia to będę z niego korzystał i jakoś sobie poradzę, ale będzie to właśnie jakoś, a wolałbym by było przyjemnie. Bo o to w moim bieganiu teraz chodzi – o przyjemność.

P1100739 (Copy)

Dzisiaj udało mi się wydrukować coś korzystając ze szkolnego urządzenia wielofunkcyjnego, także jestem z siebie bardzo zadowolony bo mogę ot teraz korzystać ze zwiększonej ilości materiałów. Niech żyją chiński office i chińskie urządzenia wielofunkcyjne!

P1100741 (Copy)

Jutro…

P1100679 (Copy)

Jutro ktoś przyjdzie i go naprawi. To mieliśmy usłyszeć w środę. Nikt nie przyszedł ani w czwartek, ani w piątek. Dzisiaj już nie wytrzymałem i zadzwoniłem do Wendy, bo Johnson jak widać jest skrajnie nieodpowiedzialny i doprowadza ludzi do granicy wytrzymałości nerwowej. Owszem, wspominały o tym dziewczyny z Baihe, ale człowiek zawsze takie opowieści przepuszcza przez palce bo nie chce się wierzyć że są ludzie będący nieodpowiedzialni aż w takim stopniu. A jednak są…

P1100681 (Copy)

Także zadzwoniłem do Wendy i wyjaśniłem Jej, że od niedzieli nie mamy gorącej wody (tak po prawdzie to bliżej zeszłego czwartku, a piątku to na pewno) a wypadałoby w końcu wziąć prysznic i zrobić pranie. Wendy zdziwiona zadzwoniła do Toma i oddzwoniła po chwili:
– Tom przyjdzie jutro, nie chciał przychodzić wcześniej bo nie wiedział czy ktoś będzie w mieszkaniu. Powiedziałam mu że przecież pracujesz w kolegium i możesz zawsze z kluczami przyjść. Także ja cię bardzo przepraszam i proszę, dzwoń na przyszłość bezpośrednio do mnie.
Można? Ano można, tylko trzeba wiedzieć do kogo dzwonić.
Kpiną dla mnie jest tłumaczenia Toma, ale ja już nie wnikam, mi też się czasem nie chce. Tylko że…JA NIE WYMYŚLAM TAKICH PIERDÓŁ! No już nieważne, jutro współlokator Tom będzie w mieszkaniu, ja po południu też także ktoś na pewno Tomowi drzwi otworzy i będzie można wziąć gorący prysznic. Albo i nie, bo może trzeba będzie wymienić bojler. Tak też być może.

P1100684 (Copy)

Ostatni dzień sprawdzianów poszedł w porządku. Oblało mnóstwo studentów, mnóstwo ściągało, ale ja wychodzę z założenia ze dopóki na chama się nie obijasz w czasie zajęć to coś Ci tam w tej głowie zostanie i zdarzy mi się przymknąć oko gdy widzę ludzi pomagających sobie. Za to bezmyślne czytanie z książki wywołuje u mnie zmianę nastawienia i od razu takich ludzi skreślam. Bo o ile pytanie się kogoś jak coś zrobić uznaję za naukę, spóźnioną bo spóźnioną, ale jednak naukę, tak czytania z książki za nią nie uznaję, tak samo jak nie uznaję grania na komórce przez godzinę przed próbą udzielenia odpowiedzi, takich ludzi też mam i Ich też skreślam.

P1100693 (Copy)

Cały dzień dziś pada. Pada i pada, a jak pada to ulice są zalane, wręcz spływają wodą niczym potoki w górach. Może to i dobrze bo dzięki temu te drogi stają się czystsze, tylko zanim staną się czystsze muszą stać się bardziej brudne bo wszędzie będzie pełno błota. Deszcz ma również to do siebie że wypędza ludzi ze szkoły, lub raczej nie motywuje do pojawienia się w niej, oraz do nie chodzenia na siłownię, co mi akurat bardzo odpowiada.

P1100695 (Copy)

Ach…przyszły również moje nowe słuchawki. Na razie działają. Oby działały jak najdłużej bo są naprawdę fajne, dokładnie takie w jakich lubię biegać i bardzo przypominają te które miałem przez drugie pół roku w Jiawang. Kolorystycznie trochę inne, jakość dźwięku również trochę odmienna od tych wielkich, ale mi przede wszystkim chodzi o to żeby działały. Tak jak początkowo bałem się że w tych wielkich będzie mi się źle biegać tak z czasem się do nich przyzwyczaiłem i zrozumiałem że nie jestem już na poziomie na którym w bieganiu przeszkadza mi absolutnie wszystko i powinienem biegać w jak najbardziej minimalistycznym stroju bo inaczej to nie daję rady. Swoją drogą to był okropny okres bo faktycznie tylko szukałem wymówek, ale musiałem go przejść bo bez niego nie byłbym tu gdzie jestem czyli w miejscu gdzie nie szukam już wymówek a powodów. Dzisiaj również udało mi się znaleźć powód by iść na siłownię – bo mi się nie chce. To jest prawdę mówiąc najlepszy powód by iść i się zmęczyć. Nie chciało mi się strasznie, poziom energii był chyba ujemny, padał deszcz, było zimno, ale stwierdziłem że właśnie dlatego trzeba iść. I było warto, po raz kolejny przełamałem własną niechęć, pokonałem siebie samego i jestem przez to odrobinę silniejszy. To właśnie takie małe kroczki nas budują, taką przynajmniej mam nadzieję.

P1100697 (Copy)

Mam również nadzieję, że jutro będzie już w miarę sucho bo w tym parku w którym biegam jest kilka takich miejsc w których biegam po ziemi, a nie po betonie a to z reguły bywa bardzo nieprzyjemne. Błoto lepi się do butów, odpryskuje na boki, a najgorsze jest to że się człowiek w nim ślizga. Z tego też powodu jutro pomyślę nad nową trasą, tak dla odmiany, żeby mi się ten park nie opatrzył za nadto. W końcu czeka mnie jeszcze kilka miesięcy biegania w nim, a zamierzam obiegać także te części nieobetonowane, by czasem kolana odpoczęły.

P1100702 (Copy)

Czwartkowe bieganie

P1100661 (Copy)

W czwartki budzik dzwoni dziesięć minut wcześniej. A także ja przez to wstaję dziesięć minut wcześniej. Jest to o tyle wygodne że mogę wyjść biegać parę minut po siódmej i mieć większy zapas czasowy. Można go wykorzystać na przebiegnięcie trochę ponad 12 kilometrów. Lub pobiegnięcie trochę wolniej, bo to nigdy nie wiadomo.

P1100663 (Copy)

Dzisiaj pobiegłem szybciej i trochę ponad dwanaście, ale niewiele, raptem siedemset metrów z hakiem. Mogłem więcej i jeżeli w przyszłym tygodniu nogi też będą tak niosły to pobiegnę więcej. Pogoda była znakomita. Ubrałem się nawet trochę za ciepło bo zaufałem wczorajszej prognozie pogody, ale na szczęście nie było aż tak ciepło i sobie poradziłem. Coraz więcej ludzi spotykam w parku, zaskakująco sporo młodych osób biega, ale to takie bieganie towarzyskie w codziennych ciuchach.

P1100664 (Copy)

W sumie to ciekawy widok gdy ludzie biegają w jeansach i kurtkach skórzanych, może jest w tym pewna logika, pewne odejście od konwenansów i profesjonalnego lub profesjonalnie wyglądającego podejścia. W końcu bieganie ma sprawiać przyjemność, nie jest ważne w czym biegasz dopóki jest Ci wygodnie. Nie wydaje mi się żeby jeansy były najwygodniejsze do biegania, ale długich dystansów w jeansach nigdy nie biegałem więc nie wiem. Czasem do autobusu, czy tramwaju, nic więcej.

P1100666 (Copy)

Taka ciekawostka, bo nigdy o tym nie pisałem, w Chinach nie ma rozkładów jazdy autobusów. Znaczy są, ale nie takie jakie znamy. Jest sobie przystanek, a na przystanku słup z listą autobusów i każdy autobus ma napisaną trasę, oraz godziny o których wyjeżdża z zajezdni i zjeżdża do zajezdni. Także na przystankach się stoi i w końcu jakiś autobus przyjedzie. Bardzo ciekawe podejście, niezwykle wyluzowane. Tylko zupełnie, ale to zupełnie nie rozumiem dlaczego tak jest. Może żeby oszczędzić ludziom nerwów? W końcu to strasznie irytujące gdy nam autobus się spóźnia.

P1100668 (Copy)

Dzisiejsze sprawdziany to jakaś masakra…po tym jak wczoraj poszły tragicznie, tak dzisiaj poszły jeszcze gorzej. Z jakiegoś powodu mnóstwo moich studentów uważa że wystarczy przeczytać pytania by sprawdzian zaliczyć. To prawie jest prawda, tyle tylko że to wystarcza by go nie zaliczyć.
Mam nadzieję że jutro będzie to wyglądać lepiej bo prawdę mówiąc trochę mnie to martwi, że Oni nie chcą zapamiętać kilku naprawdę podstawowych słów, lub przynajmniej jednego podstawowego zwrotu. Od zeszłego semestru ciągle przewija się I would like to, czyli chciałby, chciałabym i nawet pytania są ułożone w ten sposób że wystarczy wstawić ten zwrotu na początku by uzyskać odpowiedź. A Oni nic, pozostają na to głusi. Trochę mi Ich szkoda, ale potem sobie przypominam że to Im się nie chce pracować i przestaje mi być Ich szkoda.

P1100671 (Copy)

Na ostatnich zajęciach musiałem wyprosić jednego ze studentów, bo mam taką zasadę że nigdy nie wpuszczam nie studentów na sprawdziany, skoro nie pozwalam tym chętnym z Crazy Love to czemu mam wpuszczać innych? Chłopak całą lekcję gadał ze swoim znajomym, a gdy się go zapytałem o numer:
– Nie ta klasa.
– To po co tu jesteś?
– Uczyć się.
– Wyjdźcie obaj.
Są granice, naprawdę są granice.

P1100675 (Copy)

A skoro już wspomniałem o Crazy Love to dzisiaj nie poszedłem i raczej nie prędko tam pójdę. Nie chodzi o to że jest tam coraz mniej ludzi, a bardziej o to że z naprawdę fajnego klubu z masą pozytywnej energii, która fakt faktem nie miała przełożenia na naukę angielskiego ale która dawała naprawdę mocnego kopa i widać było że to jest coś dobrego, zrobiło się kółko do nauki angielskiego. Ostatnio godzinę robiliśmy rozumienie ze słuchu dla chcących podejść do jednego z egzaminów. Smutne to strasznie, ale skoro taką drogę wybrali to w sumie nie ma sensu żebym tam chodził skoro i tak nie ma czasu na rozmowy, czy to ze mną, czy między sobą po angielsku.

Nowe zajęcia

P1100639 (Copy)

Środy są długie i jakoś tak pod wieczór nie mam za bardzo siły ani ochoty by je opisywać. Jednak zamysł tego bloga od początku był taki by opisywać każdy dzień w Chinach. Czasem piszę mniej, czasem więcej, ale zawsze piszę coś. Takie moje minimum to trzysta słów. Także dzisiaj będzie o sprawdzianie, z którego ocen jeszcze nie wpisałem do mojego dzienniczka.

P1100642 (Copy)

Także…sprawdzian okazał się trudny, gro studentów ma z nim problemy, ale on wcale trudny nie jest, Oni po prostu dostrzegają problemy a nie rozwiązania, to jednak nie jest mój problem , a Ich…na szczęście jednak radzą sobie tak przyzwoicie, przynajmniej Ci którzy sobie radzą.

P1100644 (Copy)

O wiele większym problemem niż ten z pierwszych zajęć których nie zdążyliśmy skończyć na czas i dwóch uczniów musiało zostać (i tak nic nie odpowiedzieli) był problem z…no właśnie…zachowaniem. To jest nie do pomyślenia ilu uczniów gada w czasie sprawdzianu. O ile do tej pory uważałem że nie ma dla mnie znaczenia jak się zachowują byleby sobie z zadaniami radzili tak zastanawiałem się dzisiaj czy podejścia nie zmienić, ale dochodzę do wniosku że o ile zachowanie nie ma wpływu na ocenę tak nie mogę dopuścić do takiego gadulstwa jakie miało miejsce dzisiaj.

P1100647 (Copy)

Z jednej strony nie chcę być jak moi nauczyciele z ogólniaka, a z drugiej nie mogę pozwolić wejść sobie na głowę. Tak jak tydzień temu, tak dzisiaj wyrzuciłem studentów z sali i zajęcia kontynuowałem we względnym spokoju. Tylko wyrzucanie Ich za drzwi niczego nie zmienia, to jak wzięcie tabletki przeciwbólowej. Owszem pomoże doraźnie, ale nie jest czymś co można stosować codziennie.

P1100651 (Copy)

U Chrisa dostałem za to nowe zajęcia. Dwie godziny w niedzielę i trzy i pół w poniedziałek, czyli z dwóch dni wolnego zrobił mi się jeden, ale nie narzekam bo rozliczać się będziemy bezpośrednio, czyli bez udziału mojej firmy, a te zajęcia nowe to tylko półtorej godziny z dzieciakami i cztery godziny ze starszymi dzieciakami które przygotowujemy do szkoły średniej w USA, to której już i tak zostali przyjęci.

P1100653 (Copy)

Dla mnie będzie to coś zupełnie nowego bo tych amerykańskich testów nie ogarniam w ogóle, nie mam pojęcia jak wyglądają ani z czego się składają, także cieszę się bo to dla mnie coś nowego i dzięki temu się rozwinę. Na początku będzie pewnie ciężko, ale na szczęście to tylko 3 miesiące więc szybko zleci, w dodatku mnóstwo z tych zajęć to będzie słownictwo i pisanie, także rzeczy z którymi miałem bardzo, ale to bardzo mało wspólnego odkąd zacząłem uczyć.

P1100655 (Copy)

I cieszy mnie to tym bardziej bo w końcu będę uczył czegoś bardziej ambitnego niż tylko w kółko rzeczy podstawowych.  No i te poniedziałki to poniedziałki po południu więc czas kiedy i tak siedziałem w mieszkaniu, co prawda produktywnie bo się uczyłem, ale teraz też będzie dobrze. Z niedzielą za to trochę gorzej bo będę mieć dwie godziny okienka i o ile powinno to wystarczyć by wrócić do mieszkania i coś zjeść, to potem na siłowni znowu będzie tłok, ale trudno, jakoś to przebolej, w końcu większego tłoku niż w te piątki i tak nie będzie.

P1100656 (Copy)

Oj, obym nie wykrakał. Pierwsze zajęcia już w niedzielę, także spodziewajcie się wtedy relacji.

W gorącej wodzie kąpany

P1100621 (Copy)

Miałem taki plan na dzisiaj żeby udać się do sklepu i spróbować wymienić słuchawki. Oczywiście najpierw standardowa siłownia, która już nawet rano jest pełna ludzi co robi się trochę irytując, ale skoro zapłaciłem to wytrwam, nie odpuszczę, szkoda żeby tyle kasy się zmarnowało.

P1100623 (Copy)

Nie będę już nawet o tym pisał bo znowu musiałbym powtórzyć większość tego co napisałem wczoraj, a tego robić nie chcę. W każdym razie postanowiłem pojechać do sklepu.

P1100626 (Copy)

Jak postanowiłem tak uczyniłem i zaraz po wejściu do sklepu zadzwoniłem do June, która bite dziesięć minut rozmawiała ze sprzedawcą, który odesłał Ją z kwitkiem, bo:
– nie mają już tych słuchawek na stanie więc nie wymienią
– pieniędzy nie oddadzą bo produkt ma ponad 3 miesiące
– naprawić nie naprawią bo produkt ma ponad 3 miesiące
Mogą mi za to podać adres firmy która je naprawi, ale sam muszę za to zapłacić.
Ślicznie za to podziękowałem i wyrzuciłem słuchawki łącznie z paragonem do kosza. Trzy miesiące wydały mi się dość krótkim okresem, ale nie wiem jak to w Chinach działa i może faktycznie jest tylko trzy miesiące.

P1100628 (Copy)

W Polsce jest rok i z reguły w naszych supermarketach elektronicznych nie ma problemu czy to z wymianą czy oddaniem pieniędzy. Testowane wielokrotnie.
Poszedłem do drugiego sklepu tej sieci, mieszczącego się dokładnie po drugiej stronie ulicy i sprzedającego dokładnie te same rzeczy (ja też tego nie rozumiem) i poszedłem szukać innych znalazłem.

P1100631 (Copy)

Takich samych oczywiście nie znalazłem, podobnych też nie…jedyne jakie by mi pasowały by za drogie więc gdy już wychodziłem zadzwoniła June:
– Zadzwoniłam do biura tego sklepu i to oni powinni zapłacić za naprawę przez rok od zakupu.
Nie znalazłem ani słuchawek, ani paragonu. No dobrze, słuchawki jeszcze znalazłem u Pana zbierającego śmieci, ale paragonu już nie, a grzebać nie chciałem. Machnąłem na to ręką.

P1100634 (Copy)

Wróciłem do mieszkania, doładowałem konto alipay i zamówiłem przez internet. Tym razem małe do założenia za uszy, takie jakie chciałem od początku. Przyzwyczaiłem się do tych dużych, ale przyznać muszę że nie są super wygodne, a prawdę mówiąc trochę uciążliwe w środkach komunikacji.

P1100635 (Copy)

Przy bieganiu nawet ich nie czuć tak bardzo jak myślałem, ale było nie było ciężkich interwałów w nich nie robiłem wiec nie wiem jak to by wtedy wyglądało. Zwłaszcza że gdy przychodzi zmęczenie to każdy zbędny gram jest irytujący. June zgodziła się zostać wykorzystana do rozmowy z kurierem by ten zostawił paczkę w sklepie z owocami, tam gdzie poprzednio. Jak to powiedziała:
– Jestem Twoją jedyną rodziną w Chinach, więc nikt inny Ci nie pomoże.

Poniedziałkowe bieganie

P1100579 (Copy)

Tak z rana ruszyłem i z miejsca poczułem lekkość. Przyjemna pustka w żołądku oznacza zawsze że będzie szybko, czasem oznacza też że zabraknie mi pary gdzieś pod koniec bo się energia wyczerpie. Tę drugą myśl odgoniłem od siebie i biegłem do przodu.

P1100581 (Copy)

Pierwszy kilometr mnie przeraził, drugi tylko dodał strachu, przy trzecim zdecydowałem że muszę zwolnić, ale…ciało jakoś nie reagowało. Owszem, siódmy wyszedł wolno, ale to dlatego że to podbieg i zawsze wychodzi wolno. Cały czas powtarzałem że muszę zwolnić, że nie mogę biec tak szybko, ale…jakoś tak nie mogłem zwolnić.

P1100583 (Copy)

Nie miałem myśli skrócę bieg byleby utrzymać średnią, miałem za to inną dzisiaj nie biegniemy więcej niż 16, nie ma sensu, musimy się do takiego dystansu przyzwyczaić.
Tak też sobie biegłem lekko i zaskakująco szybko. W pewnym momencie pozdrowiłem innego biegacza, a On odpowiedział podnosząc dłoń i mówiąc ni hao, tego mi bardzo w Jiawang brakowało.

P1100599 (Copy)

Tam biegałem samotnie, tutaj jest takie poczucie kolektywu biegowego. Chociaż się nie rozumiemy to coś nas łączy. Kolektyw to w sumie dobre słowo bo kolektywnie chyba połowa Changchun przychodzi co rano do parku na jakieś ćwiczenia, albo żeby chociaż pochodzić. Dzisiaj nie było źle, ale w sobotę musiałem się przeciskać między spacerowiczami.

P1100590 (Copy)

Od tego wolnego siódmego kilometra biegłem jeszcze szybciej. Czyli w sumie tak jak się powinno, w końcu końcówka z założenia powinna być szybsza od początku. Tyle tylko że to nie było moje założenie na dzisiaj…założenie było biec spokojnie, powoli i zrobić te 16 kilometrów, ale nie w takim tempie. Ciało jednak stwierdziło że przejmie kontrolę i nogi same niosły.

P1100593 (Copy)

Mógłbym napisać jest forma, ale jaka tam forma, po prostu ciało powoli sobie przypomina jak to jest biegać i chce biegać szybciej. Na nie przyjdzie pora, tego się trzymałem przez kolejnych dziewięć kilometrów, ale gdy tak patrzyłem na wykres to okazało się że najszybszy kilometr biegłem pod górę i był to kilometr szesnasty.

P1100596 (Copy)

Bieganie po mieście ma tę zasadniczą wadę że trzeba się zatrzymywać na przejściach dla pieszych, przepuszczać kierowców i w ogóle zwracać uwagę na to co się dzieje na drodze. Najgorsi w tym wszystkim są kierowcy niezdecydowani, którzy wyjeżdżają na ulicę, ale w gruncie rzeczy to nie wiedzą czy chcą jechać, czy jednak nie chcą jechać.

P1100598 (Copy)

Strasznie mnie to irytuje bo ja wiem że chcę biec, ale nie mogę biec dopóki taki kierowca nie pojedzie bo nie chcę mu się wpakować na maskę.
Jak już pisałem brakuje mi tych szybszych biegów widać…ale nie, jeszcze nie. To nie jest mi aż tak potrzebne, ja już nie startuję, nie muszę trenować, chcę biegać dla siebie, nie pod konkretne cele.

P1100603 (Copy)

Tak sobie mówię, a w głowie kołacze myśl w sierpniu wracam z pulsometrem. Mogę tak sobie myśleć, nikt mi nie zabroni, ale nie ma co planować bo może okazać się że nic z tego nie będzie z powodu dziwnego planu na uczelni. Na szczęście to co się działo w Jiawang mi nie grozi. 18 zajęć po 50 minut to nie jest tragedia.

P1100604 (Copy)

Dokładnie tyle samo ile mam teraz w kolegium, także powinno być bardzo dobrze, zwłaszcza że zostanie to rozłożone na pięć dni, a nie wrzucone w trzy. W dodatku w nowej szkole jest basen, więc może w końcu zabiorę się za pływanie i jeszcze dla tego triathlonu uda się mnie uratować. Ach…ile możliwości.

P1100608 (Copy)

Najważniejsze na razie to trzymać się obecnego planu, czyli trzymać formę biegową i nie zaniedbywać mięśni jak to miało miejsce gdy zabrałem się porządnie za bieganie dwa lata temu.

P1100613 (Copy)

Tyle planów, a  ciągle w głowie mam myśl – nie potrzebujesz tego, dobrze jest jak jest, nie musisz się aż tak spinać jak się spinałeś, po co Ci te wszystkie wyrzeczenia i problemy, nie męcz się, dobrze jest jak jest. Dużo, ale to naprawdę dużo będę miał do przemyślenia w tym wrześniu.

P1100617 (Copy)

Niedziela i przegapione #30

P1100554 (Copy)

Jedzenie

Po tym jak Becky wróciła trochę pogadaliśmy i zacząłem pokazywać Jej różne zdjęcia jakie mam w telefonie. Czy to moją dzielnicę, rodziców (wyglądam bardziej jak mama niż jak tata), czy też zdjęcia jedzenia które gotowałem. I tak Becky je ogląda, ogląda i w końcu się pyta:
– To z restauracji?
– Nie…sam gotowałem.
– Co?! Naprawdę?
– No tak…
– Jesteś naprawdę utalentowany!
Myślę ze gdy Chińczycy chwalą twoje Chińskie jedzenie to zrobiłeś coś naprawdę, ale to naprawdę dobrego. Albo mają od Ciebie niższe oczekiwania bo jesteś obcokrajowcem ;-)

P1100556 (Copy)

Poprawkowicze

P1100557 (Copy)

Kilku takich się pojawiło. Ludzie którzy nie poradzili sobie na jedynym terminie, a z ocen cząstkowych i obecności nie szło Ich uratować. Łącznie pięć osób, trójkę puściłem bo jeden był ociupinkę lepszy od najgorszego którego widziałem już w tym semestrze a dwóch naprawdę sobie poradziło. Dwójkę za to oblałem, bo na Boga…tyle czasu a Oni dalej, ani be ani me po angielsku.

P1100561 (Copy)

No jak, no ja się pytam jak…To nie ma sensu przecież jeżeli Oni nic po tym angielsku nie potrafią ani powiedzieć. Jak ja mam przepuścić z czystym sumieniem ludzi którzy dalej nie potrafią powiedzieć obok. Już na rogu nie oczekuję, ale obok. Albo dziękuję po usłyszeniu komplementu nie powiedzą. To jest już wstyd.

P1100560 (Copy)

Harold

P1100561 (Copy)

Nie wiem czy pamiętacie takiego miłego chłopaka na jednym ze zdjęć. Taki wyższy ode mnie, w okularach. Przyjechał tutaj uczyć z żoną parę miesięcy temu. I…już Ich nie ma. Dla mnie zniknęli z dnia na dzień, Chris chyba był trochę mniej zaskoczony, ale nic więcej mówić nie chciał. Ja też nie pytałem, to nie moja sprawa. Tylko teraz…to już jest moja sprawa bo ktoś te zajęcia będzie musiał przejąć a to najprawdopodobniej będę ja i średnio mi się to uśmiecha bo grozi to skróceniem czasu wolnego a istnieje opcja że zarobki mi nie podskoczą. Trudno, trzeba to będzie przeboleć.

QQ

P1100563 (Copy)

Taka rozmowa która coś mi uświadomiła.
(…)
– Jesteś przystojnym mężczyzną i dlatego masz tyle uczennic w klasie.
– Haha…a ja myślałem że to dlatego, że One chcą się uczyć.
– Nie, One nie lubią się uczyć, ale lubią na Ciebie patrzeć.
– Hahaha.
– Gdybyś był młodszy to bym próbowała Cię poderwać. Dla mnie nie ma znaczenia czy jesteś nauczycielem, czy nie. Jestem bardzo bezpośrednia, nie tak jak te hipokrytki.

P1100565 (Copy)

Uświadomiło mi to, że jestem:
– stary
– dziewczyny przychodzą na moje zajęcia by na mnie patrzeć
Innymi słowy jestem jak Harrison Ford w Indiana Jones. Prawdę mówiąc nie ma dla mnie znaczenia czy One przychodzą by na mnie patrzeć czy żeby się uczyć, wolałbym to drugie, ale skoro powodem jest to pierwsze to może chociaż się czegoś nauczą, czyli coś z tych zajęć wyniosą. Tutaj liczy się efekt końcowy.
Jak to Smile ostatnio powiedziała:
– Jednej rzeczy nauczą się na pewno: pięć minut przerwy.

P1100566 (Copy)

Niedziela

P1100571 (Copy)

Pogoda dopisuje. Ludzi wszędzie pełno, widać że wiosna nadeszła pełną parą. Prognozy pogodowe są bardzo sprzyjające a i w siłowni było dziś czuć że ludzie woleli iść na dwór niż się tłoczyć. W niedzielne południe.
Dzieciaki spisywały się dzisiaj dzielnie i gdy Lilly w końcu zaskoczyła z dniami tygodnia nie mogłem się nie uśmiechnąć. Zajęło to dwa miesiące, ale w końcu się udało. Naprawdę jestem szczęśliwy.

P1100572 (Copy)

Chris zmaga się teraz ze znalezieniem nauczycieli bo wie że Johnson (mój szef) nie chce wysyłać nauczycieli do Niego, a nie ma za bardzo innych opcji bo znalezienie kogoś do pracy w Changchun nie jest aż takie łatwe jakby się wydawało. Szczęście w nieszczęściu że Harold nie miał zbyt wielu zajęć więc nie trzeba będzie szaleć z zastępstwami, pewnie wystarczą dwie osoby: ja i Tom.
Gdzieś tam w tyle głowy kołacze się myśl by się ubrać i wziąć meridkę na przejażdżkę, ale wiem że mam inne rzeczy na głowie. Chociażby rozpisanie zajęć na następny miesiąc. To się właśnie nazywa umiejętność ustawienia priorytetów.

P1100573 (Copy)

Nie ma wody. Znaczy jest, ale bojler nie działa więc nie ma ciepłej wody. Szef powiadomiony, może jutro ktoś się tym zajmie. Zapewne dopiero po biegu i to znacząco po biegu. W sumie…komu potrzebna gorąca woda, prawda?

Bieganie

P1100540 (Copy)

Hmm…gdzieś tam w Polsce został sport track, czyli świetny program do monitorowania biegów, moja ukochana runmania.com nie działa od roku, czyli pozostaje mi endomondo, które nie jest nawet w połowie tak dobre jak sport tracks. Może to i lepiej…bo czuję że zbliżam się do punktu w którym chcę biegać jak najczęściej. Coraz mniej chce mi się wychodzić na siłownię, a coraz częściej ubrać buty i pójść biegać. To taki moment w którym muszę się powstrzymać i przypominać sobie że za tę siłownię zapłaciłem i trzeba ten karnet wykorzystać. I to jest moja jedyna motywacja by tam jeszcze przychodzić, chociaż nie chce mi się okropnie. To jest właśnie mój problem z siłownią. Nie jest aż tak ciekawa jak bieganie, nie daje mi takiego kopa i w żadnym wypadku nie wprowadza mnie w taki stan jak klepnięcie kilku kilometrów.

P1100542 (Copy)

Dzisiaj wyszedłem biegać, wyszedłem bo taki miałem plan, a pogoda była ładna, słonko świeciło i nie było powodu żeby się spieszyć do mieszkania, bo i do czego się spieszyć? Pierwszy raz poszedłem biegać bez czapki, jedynie z chustą na głowie i polarowymi rękawiczkami na dłoniach, pierwszy raz w tym roku zamieniłem ciepłe getry na getry mniej ciepłe. Poszedłem, powoli, spokojnie, nie chciałem szarżować, bo i po co? Nie czułem się może najlepiej, nie było przyjemnej pustki w żołądku, ale nie było też nieprzyjemnego uczucia pełności, nie było lekko, ale nie było też bardzo ciężko, chociaż momentami było ciężko. To był taki bieg z gatunku pokonałem swoje słabości, ale nie było to coś niewykonalnego.

P1100544 (Copy)

Te kilka lat biegania przyzwyczaiło mnie do pokonywania własnych kryzysów, do walki z obtarciami na palcach, przeskakiwania przez błoto, zmiany tempa by unikać ludzi i teraz to wszystko jest takie normalne i naturalne. Owszem, dalej bywa męczące, zwłaszcza gdy biegnę więcej i więcej, ale to kwestia wejścia na odpowiedni kilometraż, wprowadzenia interwałów…i może tutaj się zatrzymam bo wiem doskonale co muszę zrobić, ale robić tego nie chcę. Czuję że koniec końców te interwały w jakiś dzień dodam, ale staram się sam siebie przekonać że one wcale nie są mi aż tak potrzebne, że nie ma sensu się aż tak męczyć skoro ja idę sobie tylko tak trochę pobiegać, ot tak, dla zdrowia, żeby w mieszkaniu nie siedzieć…tak. Tego będę się trzymać.

P1100546 (Copy)

Gdzieś tak w drodze powrotnej, w okolicach 14 kilometra usłyszałem hello teacher, to moje uczennice zajadały lody w parku ukrywając się przed marcowym słońcem w cieniu drzew. No tak, wiosna do Changchun zawitała niespodziewanie. Jeszcze w czwartek padał śnieg, a dzisiaj ludzie chodzą w krótkim rękawku. Naprawdę, to przejście z jednego stanu w drugi jest praktycznie natychmiastowe. Rośliny co prawda jeszcze pąków nie wypuszczają, bo one pewnie wiedzą że to jeszcze nie czas, ale wiosna faktycznie się zbliża. W gruncie rzeczy o jest już od ponad miesiąca, w końcu Święto Wiosny przypadało na koniec stycznia :-)

P1100549 (Copy)

Ach…nie wspomniałem o tym na początku, ale jednym z powodów dla których nie spieszyłem się do mieszkania był brak wody i wizja braku prysznica po biegu. Po co się spieszyć, skoro i tak się nie umyję? Lepiej sobie pobiegać dłużej bo może z czasem ta woda się pojawi i nie będę musiał iść na siłownię brać prysznica.
Pojawiła się, nie musiałem iść. Warto było się zmęczyć. Najdłuższy bieg w tym roku, najdłuższy od lipca zeszłego roku. A to przecież raptem siedemnaście kilometrów. Może nie najszybciej, ale ciągle przyzwoicie. Tylko gdzieś tam z tyłu głowy kołacze myśl że chciałoby się zabrać za to na poważnie.