Środy są długie i jakoś tak pod wieczór nie mam za bardzo siły ani ochoty by je opisywać. Jednak zamysł tego bloga od początku był taki by opisywać każdy dzień w Chinach. Czasem piszę mniej, czasem więcej, ale zawsze piszę coś. Takie moje minimum to trzysta słów. Także dzisiaj będzie o sprawdzianie, z którego ocen jeszcze nie wpisałem do mojego dzienniczka.
Także…sprawdzian okazał się trudny, gro studentów ma z nim problemy, ale on wcale trudny nie jest, Oni po prostu dostrzegają problemy a nie rozwiązania, to jednak nie jest mój problem , a Ich…na szczęście jednak radzą sobie tak przyzwoicie, przynajmniej Ci którzy sobie radzą.
O wiele większym problemem niż ten z pierwszych zajęć których nie zdążyliśmy skończyć na czas i dwóch uczniów musiało zostać (i tak nic nie odpowiedzieli) był problem z…no właśnie…zachowaniem. To jest nie do pomyślenia ilu uczniów gada w czasie sprawdzianu. O ile do tej pory uważałem że nie ma dla mnie znaczenia jak się zachowują byleby sobie z zadaniami radzili tak zastanawiałem się dzisiaj czy podejścia nie zmienić, ale dochodzę do wniosku że o ile zachowanie nie ma wpływu na ocenę tak nie mogę dopuścić do takiego gadulstwa jakie miało miejsce dzisiaj.
Z jednej strony nie chcę być jak moi nauczyciele z ogólniaka, a z drugiej nie mogę pozwolić wejść sobie na głowę. Tak jak tydzień temu, tak dzisiaj wyrzuciłem studentów z sali i zajęcia kontynuowałem we względnym spokoju. Tylko wyrzucanie Ich za drzwi niczego nie zmienia, to jak wzięcie tabletki przeciwbólowej. Owszem pomoże doraźnie, ale nie jest czymś co można stosować codziennie.
U Chrisa dostałem za to nowe zajęcia. Dwie godziny w niedzielę i trzy i pół w poniedziałek, czyli z dwóch dni wolnego zrobił mi się jeden, ale nie narzekam bo rozliczać się będziemy bezpośrednio, czyli bez udziału mojej firmy, a te zajęcia nowe to tylko półtorej godziny z dzieciakami i cztery godziny ze starszymi dzieciakami które przygotowujemy do szkoły średniej w USA, to której już i tak zostali przyjęci.
Dla mnie będzie to coś zupełnie nowego bo tych amerykańskich testów nie ogarniam w ogóle, nie mam pojęcia jak wyglądają ani z czego się składają, także cieszę się bo to dla mnie coś nowego i dzięki temu się rozwinę. Na początku będzie pewnie ciężko, ale na szczęście to tylko 3 miesiące więc szybko zleci, w dodatku mnóstwo z tych zajęć to będzie słownictwo i pisanie, także rzeczy z którymi miałem bardzo, ale to bardzo mało wspólnego odkąd zacząłem uczyć.
I cieszy mnie to tym bardziej bo w końcu będę uczył czegoś bardziej ambitnego niż tylko w kółko rzeczy podstawowych. No i te poniedziałki to poniedziałki po południu więc czas kiedy i tak siedziałem w mieszkaniu, co prawda produktywnie bo się uczyłem, ale teraz też będzie dobrze. Z niedzielą za to trochę gorzej bo będę mieć dwie godziny okienka i o ile powinno to wystarczyć by wrócić do mieszkania i coś zjeść, to potem na siłowni znowu będzie tłok, ale trudno, jakoś to przebolej, w końcu większego tłoku niż w te piątki i tak nie będzie.
Oj, obym nie wykrakał. Pierwsze zajęcia już w niedzielę, także spodziewajcie się wtedy relacji.