#Silesia – tydzień dziewiąty

Po dwóch pierwszych treningach dałem sobie spokój i postanowiłem wrzucić na luz.
Na Silesii nie nastawiam się na życiówkę. Teraz najważniejsze to wyluzować, wrócić do biegania na odpowiednim, niskim tętnie i zamiast ciągle naciskać i klepać kilometry zacząć się odbudowywać. Łączny dystans biegów 76 kilometrów
Łączny czas 6:16
Średnie tempo 4:55

#Silesia – tydzień ósmy

To był największy objętościowo tydzień nie licząc tych z zawodami od ponad roku. Innymi słowy nie wyszedł mi odpoczynek tak jak go sobie zaplanowałem.
Z czego jestem zadowolony to udane podbiegi w poniedziałek i bardzo długi bieg długi, który musiałem kończyć na rowerze miejskim, bo zrobiłbym maraton.
Jestem jakiś taki zmęczony ostatnimi tygodniami i tak jak początkowo zwalałem winę na pogodę, tak teraz muszę znaleźć inny powód i najbardziej prawdopodobne wydaje mi się być to, że jestem trochę przetrenowany. Także pora dalej odpoczywać.

Łączny dystans biegów 112 kilometrów
Łączny czas 9:19
Średnie tempo 4:58
Czas ćwiczeń dodatkowych 4:11

#Silesia – tydzień siódmy

Kilka dni w Zakopanem, z czego tylko jeden był biegowy i myślałem, że będę bardziej zregenerowany. A nie jestem i widzę, że to wina tego, że za mocno naciskam na siebie na treningach. Zdecydowanie muszę zwolnić, bo za bardzo przejmuję się trzymaniem jakiegoś abstrakcyjnego tempa. Do Silesii zostały cztery tygodnie, czyli trzy takich naprawdę dobrych treningów i chociaż trójki nie złamie to przynajmniej rekord życiowy zaatakuję.

 

Łączny dystans biegów 64 kilometry
Łączny czas 5:09:42
Średnie tempo 4:50
Czas ćwiczeń dodatkowych 1:20

 

 

#Silesia – tydzień szósty i półmaraton w Tychach

To był ostatni tydzień sierpnia i prawdę mówiąc miał wyglądać zupełnie inaczej. Miałem przygotowywać się do półmaratonu w Tychach który miał być moim sprawdzianem przed próbą łamania trójki. A skoro trójki łamać nie będę to podszedłem do tego tygodnia i samego biegu na spokojnie.
W poniedziałek pobiegłem do parku robić podbiegi, bo chciałem więcej kilometrów nabić.
Wtorek, środa i piątek to dłuższe biegi, czyli coś czego normalnie bym nie robił chcąc się oszczędzać przed zawodami.

Same zawody wyszły nie najgorzej, skończyło się na 1:30:47 czyli na moim poziomie. Oczywiście mogło być szybciej, gdyby nie deszcz, ból w ramieniu, ogólna ociężałość, deszcz, rozwiązane sznurówki, śliskie podłoże i jak będę tak dalej wymienić to nie skończę. Było na moim poziomie i to wystarczy.

Dalej mam za wysokie tętno, ale będę z tym walczył robiąc więcej spokojnych biegów, wrócę do nudnego biegania według tętna i tyle.

 

Łączny dystans biegów 100 kilometry
Łączny czas 7:50:57
Średnie tempo 4:40