Tydzień siódmy

Czyli kontuzja

Pięć lat temu, przed wylotem do Chin biegałem dużo za dużo i się przeciążyłem. Doszło do tego, że nie byłem w stanie biec i wracałem do domu kulejąc. Coś w biodrze nie dało rady.

Teraz to coś wróciło. Tylko o ile wtedy dwa dni przerwy wystarczyły, tak teraz 10 dni przerwy (no dobrze, rozbite na dwa razy) nie dało rady.

Byłem u lekarza, dowiedziałem się, że mam odpoczywać i dostałem cośtam do łagodzenia objawów i właściwie tyle też wyczytałem internetach: odpoczywać, chłodzić, stosować NLPZ.

Oznacza to mniej więcej tyle że zamiast łamać trójkę będę się kurował i obudowywał te moje nieszczęsne biodra mięśniami, żeby sobie lepiej radziły.

Ciężko mi o tym pisać, bo jak na razie to ciężko mi z tym biegać, jest daleko od komfortu, prawdę mówiąc to nawet za długo siedzieć nie mogę, bo zaczyna mi ten ból przeszkadzać. Ogólnie rzecz biorąc to jest słabo, ale jestem dobrej myśli.

Podsumowanie tygodnia:
Łączny dystans biegów 26 kilometrów
Łączny czas biegów 2:10
Średnie tempo 4:56
Czas ćwiczeń dodatkowych to 1:11

Co było dobre w tym tygodniu?
Byłem w stanie biec dzień po dniu.
Drugi bieg zrobiłem bez zatrzymywania się.
Tempo ciągle poniżej 5:00/km

Co jest do poprawy?
Biodro.

Obawy?
Że to biodro się nie wykuruje samo z siebie.

Ciekawostki w tym tygodniu nie będzie.

Tydzień szósty

Czyli zabieg i cztery dni wolnego.

W środę czekał mnie zabieg, więc zacząłem tydzień od długiego WB2 i było nadzwyczaj dobrze.
Problem pojawił się we wtorek gdy całe szesnaście kilometrów bolało mnie biodro. Ostatni raz gdy mnie bolało w ten sposób zrezygnowałem w ogóle z WB2 i robiłem jakieś śmieszne interwały, a było to pięć lat temu. Nie mam pojęcia czy to kwestia butów, bo problem pojawił się znowu w niedzielę, przemęczenia, czy jeszcze czegoś, ale muszę na to uważać bo jest to naprawdę nieprzyjemne.

W każdym razie zabieg się odbył, ale że lekarz zalecił trzy dni spokoju zrobiłem sobie przerwę i wróciłem do biegania w niedzielę.
Z tego tez powodu nie za bardzo chcę mi się pisać o tym tygodniu, więc tylko statystyczne podsumowanie:
Podsumowanie:
Łącznie przebiegłem ~54 kilometrów.
Łączny czas biegu to 4:09
Tempo to 4:34 min/km, czyli nowy rekord, ale że tylko trzy wyjścia to nie ma się tutaj czym ekscytować
Łączny czas ćwiczeń dodatkowych to 25 minut…

Co było dobre:
Poniedziałkowe WB2 było dobre i niedzielne wyjście było zaskakujące dobre

Co jest do poprawy:
Nadchodzący tydzień to pora na poprawienie wszystkiego.

Obawy:
Boję się o to biodro nie ma co ukrywać.
Nie wiem jak to będzie w tym tygodniu po tej czterodniowej przerwie.

Ciekawostka z tego tygodnia:
Bolero skomponowane przez Ravela mogło powstać pod wpływem otępienia skroniowo-czołowego

http://www.radiolab.org/story/217340-unraveling-bolero/

Deszcz

Hej, pobiegnę długie WB2 w poniedziałek bo w środę czeka mnie zabieg.
Coraz bardziej czuję się jak bóg deszczu.

Tydzień piąty

Czyli walka o regenerację.

Może zacznę od zeszłej soboty, bo wtedy uda paliły niebywale. Nie potrafię sobie przypomnieć, kiedy miałem taki dzień, żeby nogi aż tak bardzo nie niosły. Pierwsze kilometry były słabe, potem było trochę lepiej, ale pierwszy raz od dawna, bardzo dawna, miałem problem, żeby się zmotywować do biegu.
Po tym biegu stwierdziłem, że muszę coś zmienić. No i zmieniłem. Zacząłem zakładać opaski kompresyjne na noc, rolowałem się o wiele mocniej i tyle. Wystarczyło, żeby przebiec ten tydzień z bardzo dobrym samopoczuciem.

Teraz będzie to nowy standard, bo poniedziałek wszedł niesamowicie (kros w tempie 4:44), wtorek też bardzo dobrze (WB2 w 4:11) i co prawda w środę nogi bolały trochę, ale mniej niż tydzień temu i nie miałem założonych opasek kompresyjnych.

W piątek na długie WB2 wyszedłem praktycznie na świeżych nogach, co z jednej strony było super, a z drugiej nie za bardzo.
Było super, bo zacząłem naprawdę dobrze i czułem moc.
Nie było super, bo zacząłem za szybko i gdy zacząłem czuć uda to zwolniłem, potem przyspieszyłem, zwolniłem i w efekcie tempo było mocno rwane bez mocnej końcówki. Inna sprawa że rozwiązały mi się sznurówki i ostatnie pięć kilometrów biegłem w luźnym bucie.

Sobotni bieg był świetny, bez porównania z zeszłym tygodniem. Sama przyjemność.

Podsumowanie:
Łącznie przebiegłem ~99 kilometrów.
Łączny czas biegu to 7:37
Tempo to 4:36 min/km, czyli nowy rekord (tak, miałem zwolnić, i wycieczkę biegową pobiegłem wolniej).
Łączny czas ćwiczeń dodatkowych to 1:41

Co było dobre:
Wtorkowe WB2 było naprawdę dobre.
Mimo wszystko piątkowe WB2 też było dobre, bo pokazało mi że potrafię zrobić 16 kilometrów w takim tempie i nie padać ze zmęczenia jak tydzień temu po czternastu.
Regeneracja, czyli też nauczyłem się czegoś nowego.
Coraz więcej rolowania i ćwiczeń dodatkowych.

Co jest do poprawy:
Utrzymywanie tempa od początku do końca, bez rwania.
Wiązanie butów. Tak bzdurne jak to się wydaje to jednak jest bardzo ważne co pokazały mi dwa treningi ze spadającym butem.

Obawy:
W środę czeka mnie zabieg, nie powinien mieć wpływu na trening, ale nigdy nie wiadomo.
Z tego też powodu będę musiał przebudować tydzień treningowy, ale tu też nie powinno być problemów.

Ciekawostka z tego tygodnia:
Gołębie miejskie to pochodzące od udomowionego gołębia skalnego gołębie które dostosowały się do życia miejskiego dziczejąc zarazem.

Tydzień czwarty

Czyli strach mija.

Gdy w czwartek wieczorem nie czułem napięcia trochę się zmartwiłem. Myślałem, że ten strach będzie mi dłużej towarzyszył, ale widać minął już po czwartym solidnym WB2.
A to czwarte było naprawdę solidne, bo trwało całe czternaście kilometrów, czyli niecałą godzinę.

Dałem radę, dałem radę do tego stopnia, że ostatni kilometr zrobiłem w 4:00, albo nawet poniżej, czyli szybko, zwłaszcza że nie planowałem jakiegoś wielkiego przyśpieszenia.

Czyli strach mija, ale nie całkowicie.
On jeszcze trochę we mnie pozostanie, z pewnością wzmoże się gdy przyjdzie mi biegać BNP, ale po pewnym czasie ten strach zmniejszy się w obawy, a w końcu obawy też miną. W końcu nie chodzi tu o to żeby wykonać te treningi raz, czy dwa, ale żeby wykonywać je regularnie. A im większa regularność, tym większa powtarzalność, tym większa pewność tego, że dam radę. Także…to wszystko minie.

Pojawiła się za to nowa obawa, konkretnie to w piątek i sobotę. W obu przypadkach zaraz na początku, mianowicie czy aby ten plan treningowy nie jest dla mnie zbyt wymagający. Te obawy minęły w trakcie biegu, ale były obecne, gdy mięśnie trzeba było rozruszać.
Prawda jest taka, że jestem zmęczony, zwłaszcza po tych piątkowych treningach, ale to jest dopiero drugi tydzień i ciało jeszcze się nie przestawiło do regularnego biegania na takim obciążeniu.

Podsumowanie.
Około 94 kilometrów, ale raczej trochę mniej niż tydzień temu
Czas biegu to 7:14
Średnie tempo to 4:38 min/km, czyli nowy rekord
Czas ćwiczeń dodatkowych to: 1:26 i on będzie się wydłużał

Co było dobre w tym tygodniu:
Dwa dobrze wykonane treningi w WB2, z regularnym tempem 4:12 min/km.
Zaskakujące dobre tempo i tętno w czasie wycieczki biegowej.
Zrozumienie, że łydki nie są słaby, a po prostu nie rozciągnięte.
Praca nad rozciągliwością.

Co jest do poprawy:
Jeszcze więcej przysiadów i wspięć na palce.
Zwolnienie tempa w środy (wycieczka biegowa) i soboty (nudne OWB1)
Jeszcze więcej rolowania.

Obawy:
Że nie będę wyrabiać z regeneracją.

Ciekawostka z tego tygodnia:

Nasza pamięć w gruncie rzeczy nie jest nasza i można nią, w pewnym zakresie, manipulować. Można w niej zaszczepić zarówno pozytywne, jak i negatywne wspomnienia. Na przykład o zgubieniu się w supermarkecie.