Nie mam pojęcia co się dzisiaj stało, bo z jednej strony czułem się bardzo rześko, wręcz tak wypoczęty jak nie byłem już dawno i biegło mi się bardzo dobrze, a z drugiej strony tętno wskoczyło mi na poziom, którego nie widziałem już lata. Na jednym z podbiegów widziałem 179 uderzeń na minutę, a najwyższe zanotowane było o jedno uderzenie większe, więc jestem w niemałym szoku. Zwłaszcza że powtórzyłem bieg z zeszłego tygodnia i tempo wyszło takie samo, a kilka powtórzeń wręcz wolniejszych. Wyglądało to tak:
3:35, 3:39, 3:40, 3:40, 3:42, 3:52, 3:54 i ostatni 5:54, ale on był o jakies 90 sekund krótszy, bo nogi już były zmęczone i nie podniosły się wystarczająco wysoko a w konsekwencji zaryłem w ziemię.
Czyli tak, z jednej strony poprawiłem najlepszy wynik o cztery sekundy i łącznie podbiegi były szybsze, a z drugiej dwa powtórzenia powyżej 3:50, czyli coś czego chciałem uniknąć i naprawdę wysokie tętno więc wysiłek był większy tym razem.
Łączny dystans biegów 106 kilometry
Łączny czas 8:42
Średnie tempo 4:54
Czas ćwiczeń dodatkowych to 3:50
Suma podbiegów ~1020 metrów
Co było dobre w tym tygodniu?
Fajny trening w poniedziałek.
Co jest do poprawy?
Więcej odpoczynku.
Obawy?
Kontuzje.