Usłyszałem wczoraj w English Corner. Tutejszy English Corner to kafejka w której mówi się po angielsku, dwie sale, parę komputerów, lada, kilka stołów i mnóstwo krzeseł. Usiadłem przy barze bo chciałem o coś zagadać kogoś stojącego za nim i usłyszałem:
– Czołem przystojniaku
Odwróciłem się, chociaż nie musiałem, bo już po głosie wiedziałem, że to chłopak. Zamurowało mnie. Znaczy…generalnie jestem przyzwyczajony do tych pochlebstw i nie ruszają mnie za bardzo, podziękować podziękuję, ale nie czuję się ani lepszy ani nic takiego. A wtedy mnie zamurowało…znaczy nie powinno bo to że jestem przystojny słyszałem wielokrotnie z ust obojga płci, ale kontekst sytuacyjny był taki a nie inny i mnie zamurowało. Po chwili dopiero wybuchnąłem śmiechem i powiedziałem:
– Nie powinieneś tak mówić.
A barmanka przytakuje:
– Nie powinieneś.
I słyszymy oboje:
– Nie jestem gejem, ale Ty jesteś przystojny.
Pozbierałem co miałem pozbierać od barmanki, pożegnałem się i wyszedłem. Chyba nawet za komplement nie podziękowałem.
Czasem to jest bardzo fajne, ale czasem…po prostu mnie to przeraża. Bo przyjeżdża człowiek do konkretnej szkoły, nie jakiejś tam z pierwszych miejsc rankingowych, ale też nie jakiejś najgorszej, do miejsca gdzie pracuje już kilkunastu obcokrajowców, gdzie rekruterka dzwoniła i dowiadywała się jaki ze mnie nauczyciel, a nie zatrudniła z miejsca i ma się pewne oczekiwania. Oczekiwania odnośnie profesjonalizmu. Bo jeżeli ode mnie oczekuje się profesjonalizmu to by było uczciwie obie strony muszą być profesjonalne.
A nie są…już nie będę po raz kolejny pastwił się nad tym jak tutaj się mieszka, żyje, z jakim wyprzedzeniem informuje się ludzi o pewnych sprawach, na to wszystko już machnę ręką bo rozumiem że beton, że ciężko coś zmienić i pewne rzeczy będą przez wiele lat zbywane hasłem Chiny to kraj rozwijający się, ale pewnych rzeczy to ja nie zrozumiem.
Zawsze w takich chwilach pytam się June, czy to jest normalne, czy studenci traktują tak samo chińskich nauczycieli i zawsze słyszę tę samą odpowiedź nie.
Nas traktują inaczej, bo nie jesteśmy w oczach większości nauczycielami, jesteśmy opowiadaczami, żywym kontaktem z zagranicą. Drogą, ekskluzywną, ale jednak zabawką. Nie ma znaczenia czy to przedszkole gdzie tylko się chodzi, śpiewa piosenki i zabawia dzieci, czy koledż. Chociaż nie, podobno są w tym kraju szkoły które cenią obcokrajowców jako profesjonalnych nauczycieli. Mam nadzieję że w przyszłym roku do takiej trafię, chyba że wybiorę inaczej, ale wtedy będzie to wybór w pełni świadomy.