Ostatni poniedziałek już za mną.
I tak jak miałem w planach poszedłem do sekretariatu w budynku nauczania języków obcych by odebrać jakieś tam papierki związane z ocenami końcowymi.
Poszedłem, znalazłem biuro i oczywiście było puste.
Słyszałem że tej Pani nigdy tam nie ma, ale stwierdziłem że może Ci nauczyciele z dłuższym stażem przesadzają. Po jednym razie nie sposób powiedzieć czy to prawda, ale…boję się że jednak nie przesadzają.
To sytuacja z dzisiaj, jest też druga, ale to na końcu.
Dwie sytuacje z weekendu.
Pierwsza.
Jedziemy busikiem do Zhengzhou i starsi stażem nauczyciele mówią że w tym roku wyłączono nie tylko ogrzewanie, o czym mnie ostrzegano, ale także prąd w trakcie przerwy zimowej. PRĄD.
Jeżeli to będzie prawda to…sam nie wiem co to będzie, ale radość się nie będzie wylewać.
Druga.
Po tym jak poinformowano nas o tej kolacji w Sheratonie okazało się że budżet na naszą, nauczycielską, wigilię został podzielony przez dwa. Wygląda to tak że założyciel koledżu Shengda, jednocześnie założyciel jednego koledżu na Tajwanie i trzeciego w Mongolii wewnętrznej, oraz kilku szkół średnich zaprosił nas na kolację wigilijną za którą sami sobie zapłaciliśmy.
Powiedzieć że nauczyciele starsi stażem są niezadowoleni to nie powiedzieć nic.
I teraz sytuacja z dzisiaj.
Poszedłem kupić owoce, bo czasem trzeba. Powybierałem, zapłaciłem i poszedłem w swoją stronę. Spotkałem nauczyciela angielskiego z Chin. Trochę Ich tu jest, w końcu to ogromny koledż a angielski odgrywa to znaczną rolę. Pogadaliśmy chwilę, trzy razy podawałem Mu swoje imię, a w końcu powiedział:
– Przepraszam, ale jestem trochę pijany.
No tak, poczułem baijiu. A to podobno my jesteśmy narodem alkoholików.
Chociaż On przynajmniej potem poszedł do swojego mieszkania i pewnie trochę odpoczywa. Trzeba też dodać ze dzisiaj jest najdłuższa noc roku i zarazem najkrótszy dzień, czyli małe święto w trakcie którego trzeba zjeść pierogi by sobie uszu nie odmrozić.