Czasem nawet najpiękniejsze rzeczy mogą nam się opatrzeć i potrzebujemy pewnej zmiany. Czegoś co wyrwie nas z rutyny, czegoś co da nam kopa, sprawi że poczujemy coś nowego, jakąś nową emocję lub chociaż da nowy impuls.
Dlatego warto do pracy chodzić różnymi drogami, patrzeć w inne miejsca podczas chodzenia tymi samymi drogami, czy też robić cokolwiek innego co stymuluje nas do myślenia. Jak chociażby zastanawiać się o czym myślą mijający nas ludzie, albo stwarzać historię Ich życia, przekonywać siebie że są mistrzami w robieniu czegoś.
Takie nowe impulsy rozwijają nas, sprawiają że odczuwamy coś innego, postrzegamy świat w nowy sposób, dostrzegamy coś czego normalnie byśmy nie dostrzegli, widzimy rzeczy inaczej niż zazwyczaj. Podobno nasze umysły dostają tyle informacji że automatycznie je filtrują wybierając tylko te które w danej chwili są najważniejsze. Przykładowo, przechodząc przez pasy będziemy bardziej zwracać uwagę na nadjeżdżające samochody, ich prędkość, odległość od przejścia, niż na budynki znajdujące się naprzeciwko.
Natomiast gdy będziemy pewni że możemy przejść spokojnie bardziej będziemy skupiać się na drodze którą mamy pokonać niż na budynku naprzeciwko. To w pełni naturalne bo budynek naprzeciwko w nas nie uderzy i nie zrani, co może zrobić samochód. W pewnym punkcie jednak stajemy się zbyt leniwi i przestajemy w ogóle zwracać uwagę na budynki naprzeciwko bo ważniejsze jest przejście na drugą stronę ulicy.
Dlatego dzisiaj nie poszedłem nad jezioro, ale w drugą stronę czyli nad rzekę. Najpierw znalazłem cel mej podróży, a potem rozmawiałem z Chinką studiującą w Nowej Zelandii, ale pochodzącą z Changchun, czy ten park jest fajny. Bu cao, oznacza mniej więcej tyle co ‘najgorszy nie jest’, także odpuściłem i poszedłem gdzie indziej do parku którego nie znała. Parkiem byśmy tego w Polsce nie nazwali. Kawałek zieleni na rzece, rzece skutej tylko częściowo lodem dodajmy, i nic poza tym.
Czterdzieści minut drogi w jedną stronę, czterdzieści minut w drugą. Wszystko już po ciemku, bo o szesnastej słońca nie ma. Nie ma słońca, nie ma gwiazd, nie ma księżyca. Księżyc jest za to rano. Spóźniony.
Bieżnia dzisiaj ponownie zastrajkowała przy 16km/h, ale to dobrze bo znalazłem w końcu taką która ani nie skacze ani nie strajkuje i która faktycznie się podnosi, a nie tylko udaje, dlatego dzisiaj zrobiłem 3’ w tempie 5 min/km i 2’ w tempie 4:20 min/km trzy razy. Potem dobiłem do siedmiu kilometrów i dałem sobie spokój. Jest dobrze, będzie lepiej.
Trafny i dobry wpis.