180

P1090823 (Copy)

Tyle dni siedzę w Chinach. Bez dwóch zdań mój najdłuższy nieprzerwany pobyt w tym kraju. W sumie by uzyskać ten tytuł wystarczyło dni 152. 180 dni to ilość dla mnie ważna bo poprzednie dwie wizy miałem właśnie na taki okres.

P1090824 (Copy)
Nie uczciłem tego dnia w żaden wyjątkowy sposób, bo w końcu co jest wyjątkowego w zakupie szpinaku? Ano właśnie, wiele nie ma. Tyle tylko że zrobiłem parę (dosłownie parę) zdjęć w podziemnym markecie i bez dwóch zdań muszę się przerzucić na robienie zakupów tam bo najzwyczajniej w świecie jest taniej i bliżej.

P1090827 (Copy)

Spiąłem się dzisiaj i zakończyłem drugą część tego tajemniczego projektu. Została jeszcze trzecia, ale ta jest najkrótsza, także wszystko wskazuje na to że do końca miesiąca wszystko się zamknie. Jest to zupełnie niespodziewane, bo bardzo ale to bardzo obawiałam się o to czy dam radę, zwłaszcza gdy zobaczyłem ile jest do zrobienia.

P1090828 (Copy)

Tak to już jest że początkowo praca jaką trzeba wykonać wydaje się tytaniczna, ale przy podzieleniu jej na mniejsze kawałki sprawia wrażenie łatwiejszej. Dlatego gdy robię interwały nie biegam dwudziestu odcinków a cztery razy po pięć. Czyli dokładnie to samo, ale mając do pokonania pięć odcinków inaczej się do tego podchodzi niż jest ich dwadzieścia. A może jutro zrobić interwały?

P1090829 (Copy)

Siedząc tak w mieszkaniu po przerobieniu dzisiejszej lekcji z chińskiego stwierdziłem że pora się ruszyć bo siedzę tak tu już odkąd wróciłem. Także wziąłem aparat i postanowiłem w końcu sprawdzić tę świątynię która znajduje się niedaleko mojego mieszkania. Problem z tą świątynią polega na tym, że znajduje się na osiedlu całkowicie ogrodzonym od reszty Changchun.

P1090833 (Copy)

Ze wszystkich stron znajduje się płot, a przy bramach znajdują się strażnicy. W dodatku przeczytałem jakiś czas temu że jest to osiedle przeznaczone dla rodzin wojskowych i lepiej tam nie wchodzić. Uznałem jednak, że nie ma się co martwić na zapas, w końcu nie próbuję wejść na teren tego osiedla z drugiej strony gdzie stoją wojskowe samoloty, najwyżej mnie wyproszą i nic więcej się nie stanie.

P1090840 (Copy)

Ruszyłem i pierwszą zaporę w postaci drzwi udało się pokonać bezproblemowo, bowiem ktoś zostawił je uchylone. Będąc już na terenie osiedla podniosłem głowę, uśmiechnąłem się i ruszyłem pewnie przed siebie. Jeżeli wyglądasz jakbyś tu należał to mało kto będzie próbował cię zaczepić – tak sobie powtarzałem. Osiedle, jak osiedle, nic zachwycającego.

P1090842 (Copy)

A gdy w końcu doszedłem do świątyni okazało się, że muszę iść z innej strony. I tutaj było już trochę gorzej bo inna strona oznaczała więcej ludzi, ale uśmiech z twarzy nie mógł zniknąć na moment. Doszedłem do innego miejsca, obfotografowałem świątynię z przodu i okazało się, że znajduję się bardzo blisko innego wejścia/wyjścia. Gdy tylko z niego skorzystałem okazało się że kawałek dalej znajduje się dziura w płocie z której ochoczo korzystają mieszkańcy osiedla. Tak to już jest w Chinach, że łatwiejsze drogi poznaje się przy wyjściu.

P1090845 (Copy)

A skoro udało mi się w końcu dotrzeć do tej świątyni udałem się do sklepu gdzie znalazłem coś takiego:

P1090850 (Copy)

Czyli cukierki o smaku Duriana. I faktycznie, pachną i smakują jak Durian. Niesamowite, bo gdy z June kupiliśmy tajlandzkie przekąski o smaku tego owocu to ani trochę jak ten owoc nie smakowały.

P1090846 (Copy)