Paczki

IMG_3376 IMG_3377

Najpierw dotarły książki z Pekinu. Trzy książki: do nauki, do ćwiczeń i dla nauczyciela. Wszystkie z płytami na których znajdowały się pliki audio, wszystkie powinny być po chińsku (co jest oczywiste) i angielsku (żebym coś mógł zrozumieć), ale niestety…książka dla nauczyciela jest w całości po chińsku co w gruncie rzeczy nie powinno być dla mnie zbyt wielkim zaskoczeniem, a jednak jest. Trochę mi z tego powodu smutno bo naprawdę liczyłem na to że znajdę tam jakieś dodatkowe wskazówki, a tak muszę o nich zapomnieć i zdać się na to co jest w książce dla ucznia.

IMG_3387

A potem przyszła druga paczka…z Metal Gear Solid 3 Shareholder’s edition. Czyli edycją dla udziałowców Konami (firmy która wydała i wyprodukowała grę). Edycja była dostępna tylko w Japonii (oczywiście), zawiera króciutki list od twórcy całej serii (Hideo Kojima) i oprócz bardzo ładnej okładki nie różni się niczym innym od innych wersji. No dobrze, różni się obecnie dostępnością i w konsekwencji ceną. Kupienie jej na allegro jest niemożliwe, kupienie za granicą jest niezwykle trudne gdyż pojawia się bardzo rzadko, a jeżeli już się pojawi to ceny są absurdalne. Dlatego też nigdy sobie nią głowy nie zaprzątałem (a część z Was na pewno wie, że do serii Metal Gear mam słabość olbrzymią i miałem swego czasu całkiem sporą kolekcję przedmiotów z nią związanych, z której obecnie pozostała mi jedynie część, ale wśród tej części znajdują się edycje z różnych krajów), ale takiej okazji jaką znalazłem na taobao nie sposób było przegapić. Cena była wręcz absurdalna, nieporównywalna do tych jakie funkcjonują za granicą, dlatego też w ogóle się nie namyślałem i był to pierwszy produkt jaki zakupiłem.
Oto jak wyglądała jego trasa:

2013-04-30 20:29:35 Lanshou
2013-04-30 20:33:24 Shantou
2013-05-01 20:40:46 Hangzhou
2013-05-02 03:12:23 Wuxi
2013-05-02 10:08:18 Huaian
2013-05-03 09:42:27 Xuzhou
2013-05-06 15:39:10 Doręczono
Trochę to trwało, ale ten kraj jest jak cała Europa…

Lydia zapomniała że zamówiłem, więc otworzyła pudełko i się wystraszyła widząc taką oto okładkę:

IMG_3385

Pomyślała że to horror…no ja nie wiem jak tak można.

Cieszę się ogromnie, bo to prawdziwa perełka. Mam kilka naprawdę fajnych przedmiotów związanych z serią, ale ta jest jedną z najcenniejszych. Nie z powodu ceny, bo chyba mam coś droższego, ale dlatego że jest to pierwszy przedmiot kupiony w chińskim internecie a to oznacza że całe taobao stoi przede mną otworem.

IMG_3370
Uczniowie z samego rana wyrywają trawę.

Miało dziś padać, ale właśnie się rozpogadza więc zaraz wskakuję na meridkę i jadę w kierunku z wczoraj, ale obieram inną trasę, która będzie zdecydowanie krótsza.

Wróciłem i przyznać muszę że dojechałem gdzieś nie za bardzo wiedząc gdzie. W teorii gdybym skręcił w prawo to dojechałbym do znanej mi wioski. W teorii, gdyż jak uczą mnie Chiny – to że coś być powinno nie znaczy że jest. Tutaj niczego nie można brać za pewnik, co mogłoby się wydawać frustrujące, ale mi odpowiada taka nieprzewidywalność. Przynajmniej jeżeli chodzi o trasy rowerowe.

Ach…dowiedziałem się dzisiaj ile kosztuje zwiedzanie tego starożytnego miasta w którym byłem w sobotę i zdecydowanie zrezygnuję z tego ‘zaszczytu’.  160 RMB to więcej niż zapłaciłem za: odwiedzenie  Zakazanego Miasta, Świątyni Nieba i hali muzyki, mapy i przewodniki razem. Nie będę wspierał czegoś takiego.

IMG_3418
Bardzo częsty widok. Kampania Adidasa (Runner’s we’re different) by się w Chinach nie sprawdziła.

CoTamSłychaćwChinach
Zgodnie z nowym prawem sławne osoby (‘celebryci’) będą karane za reklamowanie niezdrowej żywności. Będą traktowane jako osoby odpowiedzialne za produkowanie i rozpowszechnianie reklam wprowadzających w błąd.
Wyobrażacie sobie to w Polsce?  Lub gdziekolwiek indziej na świecie?

Mój chiński nie jest tragiczny

Przykulali się w trakcie przerwy uczniowi i…taki dialog:
– Gdzie jest Lydia?
– Nie wiem.
– A co ty wiesz? (po chińsku)
– Całkiem sporo (po angielsku)
– Przepraszam…(po angielsku)
‘Nie możesz być dla nich surowy, musisz ich czasem rozbawić’ jak to powiedziała Lydia.
Ale z drugiej strony taki dialog:
– Nauczyciele tutaj są tacy zmęczeni.
– Nauczyciele wszędzie są zmęczeni. Pracujemy kilkanaście godzin w szkole i kilkanaście godzin w domu.
– W domu?! Nauczyciele pracują w domu?!
– No tak…przygotowujesz lekcje w domu, sprawdzasz zadania domowe, przygotowujesz sprawdziany, liczysz obecności i robisz setki innych drobnych rzeczy…
– Ach…dużo nauczycieli tutaj też nosi zadania domowe do domu i tam je sprawdza.
Także czego ja mam oczekiwać od przyszłej nauczycielki która nie wie że nauczyciele pracują w domu…

IMG_2441

Na obiad poszedłem do czwórki, gdzie fasola z tofu wyszła mnie 6 RMB, czyli bardzo drogo jak na standardy stołówkowe. W dodatku i tofu i fasola były przypalone, więc od przyszłego tygodnia będę jeść w jedynce. Jutro i w piątek jem w domu. Ha.

Dzisiaj dzień przerwy od rowerowania, a wczoraj wieczorem to była jakaś kompletna masakra wiatrowa. Naciskasz pedały, niby jedziesz a czujesz jakbyś stał w miejscu, momentami tak wiało że miałem wrażenie że się przewrócę. Dojechałem do mieszkania i to jest najważniejsze. Plany na weekend trochę się zmieniają bo w gruncie rzeczy nie wiadomo kiedy będzie wolne, a kiedy trzeba będzie pracować, no i prognozy są takie sobie, chociaż akurat takie 15-16 stopni w sobotę to całkiem przyzwoite by nie oszaleć oby tylko nie wiało. W niedzielę ma być już cieplej, ale znowu nie wiadomo czy nie będzie za ciepło, lepiej więc wziąć trochę więcej ubrań niż się męczyć i pocić nad wyraz. Nie mam pojęcia czy uda mi się dotrzeć do tych grobowców, zwłaszcza że na zdjęciach z satelity nie wygląda to za ciekawie. Prawdę mówiąc zdjęcia z satelity w ogóle niczego nie pokazują w tamtym miejscu, ale dopóki nie pojadę to się nie dowiem. Dojazd za to wydaje się być całkiem prosty, jechać dalej tak jak jechałem w poniedziałek. Na wszelki wypadek mam już zapisane zdjęcia map, więc będę się nimi w razie potrzeby wspomagał. Oczywiście w dwóch językach, żeby w razie potrzeby zapytać kogoś po chińsku. Także myślę że sobie poradzę. Innego wyjścia w sumie to nie ma.

IMG_2444
Parking rowerów. Jeden z trzech.

W klasie trzeciej obejrzeliśmy sobie film i całą lekcję spędziłem rozmawiając z Jokerem swoim łamanym chińskim i jego szczątkowym angielskim. Fajnie tak zdać sobie sprawę że jednak z tą moją nauką nie jest tak źle jakby mi się wydawało. Myślałem że po takim czasie będzie dużo lepiej, ale że z czasem wyszło jak wyszło to i tak jest całkiem dobrze. A teraz siedzę na konsultacja bo dzieciaki chcą poćwiczyć scenkę a asystentka, która przyjść miała nie przyszła.

IMG_2445
Brama, jedna z dwóch.

Jeszcze tylko czwartek

I w piątek pójdę biegać.
Klasa trzynasta dzisiaj przysypiała, ale czternasta…nawet przewodniczący klasy był aktywny, aż mnie zszokowało. Jest takie jedno pytanie które chwyta mnie za serce za każdym razem gdy je słyszę:
– A będzie nas Pan uczył w następnym semestrze?
I nieważne jak często odpowiem że chciałbym i nie ważne jak bardzo chcę i jak bardzo to dla mnie ważne, to jednak nie wiem co to będzie. Czuję że będzie dobrze, ale nie mam pojęcia czy moje dobrze okaże się też być ‘dobrze’ dla dzieciaków tutaj.

Pierwszy raz tutaj zdenerwowałem się na klasę. Niestety padło na klasę ósmą która z ulubionej stała się tą najgorszą i nie potrafię dojść do tego dlaczego. Żadna inna klasa nie zachowuje się w ten sposób. Wszystkie są super, nawet jeżeli nie są aktywne na każdych zajęciach to dają z siebie wszystko na co drugich. W końcu nie można oczekiwać że będzie się Im zawsze chciało na pierwszych zajęciach w poniedziałek czy na ostatnich w piątek, albo przed lunchem, czy po matematyce. A dzisiaj klasa ósma mnie po prostu zawiodła. Powiedziałem Im że są naprawdę dobrzy, bo taka jest prawda, to klasa pełna zdolnych uczniów, ale teraz Im się zupełnie nie chce i to też prawda bo siedzą na tych zajęciach zupełnie bez życia i to niezależnie od tego co robię. Dzisiaj nie chcieli nic robić, pomimo tego że mnie zrozumieli. A skąd wiem że zrozumieli? Bo gdy powiedziałem Im że mają to napisać to pisać zaczęli. Tylko te zajęcia nie mają na pisaniu polegać. Jak już w końcu napisali to trochę się wygadali. Strasznie się na nich zawiodłem, ale może teraz się ruszą.

A w klasie trzeciej pierwszy raz odczytałem dwa znaki i stworzyłem z nich zdanie: zamykać drzwi.
Mój chiński ciągle jest w powijakach ale już jest coraz lepiej, jest nawet tak dobrze że zapytałem się Lidii co chciałaby zjeść i powiedziała że chciałaby blabla, którego to blabla nie zrozumiałem ale chodziło o ryż z dodatkami.
I tak zjedliśmy sobie w spokoju. Ciszy i spokoju. Nawet ktoś się dosiadł co się nieczęsto zdarzało ostatnimi czasy.  A potem wróciliśmy do gabinetu i ponownie w spokoju upłynęła nam przerwa na lunch. Lidia trochę się pouczyła, a ja zacząłem pisanie tej notki.

Zajęcia popołudniu poszły świetnie, wszystkie klasy miały mnóstwo, ale to naprawdę mnóstwo energii i chętnie rozmawiały o tym jakie przedmioty w szkole lubią ,jakich nie lubią i dlaczego. No i tak jak w Polsce jeżeli lubią nauczyciela to lubią przedmiot. Bardzo dużo plusów zebrał pozytywnie zakręcony Pan od historii (ten na którego wpadłem w zeszły piątek, który pytał się o Lewandowskiego). Zatrważająco dużo uczniów mówi że nie lubi angielskiego i co gorsza mówią to uczniowie którzy są naprawdę dobrzy. To daje taki spory kontrast gdy ktoś bardzo porządną angielszczyzną mówi że angielskiego nie lubi bo jest trudny, musi się uczyć dużo słówek a nauczycielka jest beznadziejna. Na szczęście niektórzy mówią że lubią i uważają że jest bardzo przydatny. Cieszy mnie to że nawet uczniowie którzy mówią że angielskiego nie lubią pytają się czy zostanę na kolejny semestr bo lubią zajęcia ze mną, czyli to co jest najważniejsze jest takie jak być powinno. Dzieciaki są zadowolone i uczą się czegoś. Jestem bardzo zadowolony.

Po ostatnich zajęciach poszedłem od razu do gabinetu, Lidia pochwaliła Catherine, mówiąc że jest bardzo urocza (skumplowały się gdy Lidia poszła posłuchać Damona), co w sumie też mnie trochę ciekawi, ale widać to ponownie jakaś kalka językowa. Zaraz potem przykulali się uczniowie i obmyślaliśmy plan Wigilii. Będę musiał przytachać drzewko z mieszkania, będzie jedzenie, będą prezenty (bo losowaliśmy i mi przypadł Liberty, który jest niesamowicie ciekawym przypadkiem) i będziemy śpiewać kolędy, a może nawet w coś zagramy.
Dzisiaj ponownie graliśmy w Mafię i za pierwszym razem odpadłem jako zabójca, a za drugim wygraliśmy jako zabójcy. Damon tak siedział z boku i się przyglądał, ale na Wigilii będzie, a że porobię zdjęcia to w końcu Go zobaczycie. Zresztą zobaczycie nie tylko Jego ale i cały nasz gang chodzący na konsultacje.

Do Lidii co chwilę dzwonił szef który chciał żeby przyszła na kolację z szefami szkoły bo jakieś szychy przyjechały, a Lidia wzbraniała się okrutnie mówiąc że iść nie chce, że nie ma roweru, a w końcu wykrzyczała radośnie że nie musi iść. Przysłuchiwałem się temu z boku dziękując w duchu że ja iść nigdzie nie muszę, tylko mogę sobie spokojnie zjeść kolację…owszem mógłbym gdyby nie to że spóźniłem się o 40 minut i wszystkie stołówki były puste. Wszystkie za wyjątkiem trójki. Stoimy i wybieramy, a raczej wysłuchujemy jak Lidia marudzi (liczba mnoga bo poszedł z nami Damon) i gdy Pani w stołówce nakłada jedzenie dla Lidii ta odbiera telefon i Jej twarz się rozpromienia mówiąc że zaraz ktoś po Nią przyjedzie i jedzie na kolację do szefa. No tak…czyli chodziło tylko o rower. Za to my sobie z Damonem spokojnie zjedliśmy i porozmawialiśmy o randkach w ciemno. Mi za to przypadło jedzenie Lidii stąd ten ryż i ziemniak, które oczywiście zostawiłem, ale za to wziąłem placek z jajkiem.

I to by było na tyle z dzisiejszego dnia. Kolejna środa za nami, jeszcze pięć śród w Chinach przed nami. No dobrze, sześć, ale ta szósta będzie spędzona w podróży na lotnisko.