Wariactwo. Polazłem na spacer przed pierwszą. Rany…masakra. Żar lał się z nieba a mimo to widziałem ludzi w kurtkach, lub przynajmniej w bluzach z długimi rękawami. Ja rozumiem że ta część Chin jest gorąca, ale żeby przy 28 stopniach tak się ubierać? To już lekka przesada.
Muszę kupić krótkie spodnie bo chociaż te są super to są dość grube a i mi się przybrało na wadze. Trzeba tylko poczekać aż jakieś pojawią się w sklepach…
Każdy walczył o chociaż odrobinę cienia.
Na szczęście nie tylko ja czułem tę temperaturę, ludzie chowali się w cieniu, w sklepach chodziła klima i pojawili się ludzie sprzedający lody. I ja sobie też kupiłem. Takiego o smaku liczi. Pół RMB.
Poszedłem też do apteki bo nie miałem tabletek przeciwbólowych, a jednak warto jakieś mieć. 3 RMB za 12 sztuk. Są rzeczy absurdalnie drogie, ale te najpotrzebniejsze są wręcz do bólu tanie.
No dobrze, nie każdy. Im pogoda nie preszkadzała.
A że pogoda zaczęła dopisywać to polazłem, w końcu, kupić rower. Trochę się poszlajałem po sklepach, bo znalazłem dwa. I jeden rower wpadł mi w oko. Oczywiście mieliśmy problemy z dogadaniem się, ale jak już ustaliliśmy że 6000 RMB za rower nie dam to poszło z górki. Znaleźliśmy taką ładną Meridkę w moim rozmiarze. Pokiwałem głową, dostałem też parę gratisów i zadzwoniłem do Lydii by się upewnić czy wszystko dobrze zrozumiałem. Zrozumiałem doskonale, wybrałem kolor, zostawiłem 100 RMB zaliczki i w poniedziałek mam odebrać. Wtedy też dostaniecie zdjęcia.
A teraz wersja bardziej bliska prawdzie – pół godziny machania rękami i prób przekonania mnie żebym kupił rower za 6k, tłumacząc mi że jest duży, 10 minut tłumaczenia że tyle nie zapłacę ale chętnie wezmę ‘o ten’ co wywoływało kolejną falę machania rękami że za wysoki jestem i w końcu Pan Sprzedawca dał za wygraną i pokazał Meridkę, zapytał czy mi pasuje, pokazał rozmiary ramy i machał łapkami. A ja doskonale rozumiałem że muszę mieć dużą ramę. Potem jeszcze napisał trzy ceny z trzema różnymi opcjami, ale że i tak było to grubo poniżej tego ile chciałem zapłacić wybrałem opcję najdroższą. Co mi tam. Stać mnie. I tak wyszło mniej niż za poprzedni rower który teraz stoi do góry kołami w Polsce.
Tylko najgorsze jest to że będzie się biedna Meridka musiała pomęczyć przez tydzień w mieszkaniu. We wtorek ma mocno lać, a potem pogoda ma być średnia. Na szczęście weekend ma już być słoneczny, a że mam piątek wolny to można się gdzieś dalej kulnąć. Już się nie mogę doczekać.
Ach…to coś rozłożone na stołach pod blokiem to orzechy na ostro którymi zostałem poczęstowany. Naprawdę na ostro.