Jedną z najważniejszych rzeczy w bieganiu jest nastawienie. Tak jak pół roku nastawiałem się na bieganie dla zdrowia, tak odkąd tylko zrobiło się chłodniej (czyli te wspaniałe dwa tygodnie) i poczułem wiatr w żaglach pomyślałem że zamiast biegać dla zdrowia będę trenować. I tak zacząłem biegać WB2 szybciej i szybciej, normalne wybiegania wydłużyłem, a do tego jeszcze te biegi długi w soboty były dłuuuugie. Wszystko do tego w rekordowym tempie, a jak. Dwa tygodnie temu uderzyłem nogą w wystający metalowy bolec i wyrżnąłem jak długi. Do domu dobiegłem w rekordowym czasie. Dzisiaj wyrżnąłem o kamień i zdałem sobie sprawę że to nie ma najmniejszego sensu. To nie ma absolutnie nic wspólnego ze zdrowiem. Dlatego też zwalniam, znacznie zwalniam i biorę wszystko na luz.
Również dlatego że za dwa tygodnie odbędzie się w mojej części miasta maraton górski. Nie wiem co prawda o jakich górach oni mówią, ale maraton górski brzmi lepiej niż maraton pagórkowaty. Trochę było dzisiaj zamieszania z rejestracją, bo po angielsku informacja została opublikowana dzisiaj, a oficjalne zapisy skończyły się miesiąc temu, ale na szczęście wystarczył jeden email i wszystko poszło jak z płatka. (No nie do końca bo właśnie mi wróciły pieniądze na konto czyli przelew nie doszedł, ale spokojnie, dojdzie).
Dzisiaj dotarły do nas zalegalizowane dokumenty, co oznacza że możemy się umówić z Panią konsul, lub Panem konsul zależnie od tego gdzie pojedziemy, przedstawić dokumenty i dostaniemy kolejny piękny który pokażemy w USC w Chinach.
Strasznie długo to trwało, ale to dopiero początek tej drogi, bo jeszcze mnóstwo pracy przed nami.
Jak już skończymy te wszystkie formalności to zrobię listę z wszystkim co musieliśmy wyprosić, przetłumaczyć, zalegalizować, oddać do notariusza i tak dalej. No i dorzucę jak to robić krok po kroku bo wszystkie takie opisy są sprzed kilku lat, a nasze prawo się od tego czasu zmieniło i nie ma już tak lekko (chociaż po prawdzie to nigdy nie było).