Słuchotki

P1040279 (Copy)

Lub po angielsku abalone. Wiecie co to? Nie martwcie się, word też nie, a ja to już w ogóle. Dzisiaj rozmawialiśmy o zaproszeniach, a żeby zapraszać to trzeba na co, najlepiej na kolację do restauracji więc na rozgrzewkę poszło pytanie jakie jedzenie znacie. I poszły standardowe banany, pomarańcze, wołowiny, chleby, mleka i tak dalej. A do tego abalone, początkowo myślałem że się przeszłyszałem, ale sprawdziłem w słowniku i faktycznie coś takiego istnieje. Podręczny polski słownik się wyłożył, ale w mieszkaniu sprawdziłem i…słuchotki.

Słuchotki to cała rodzina ślimaków. Podobno drogie. Tylko skąd mam to wiedzieć…

P1040280 (Copy)

Okazuje się że takie półtorej godziny to za mało by wyjaśnić i przećwiczyć jak dawać i otrzymywać, oraz odmawiać, zaproszeń. Trzeba się naprawdę śpieszyć, a gdyby wziąć pod uwagę, że studenci dalej nie wywiązali się z zadań domowych i nie napisali dialogów z komplementami to już w ogóle można się zacząć zastanawiać czy można iść dalej z tematami. W sumie to trzy tygodnie na komplementy to już i tak za długo.

P1040281 (Copy)

Oprócz tego – śnieg. To cholerstwo będzie się tutaj utrzymywać przez najbliższych kilka miesięcy, a w dodatku jutro czeka mnie prawdziwy test bo temperatura ma spaść poniżej minus piętnastu stopni. Dwa lata temu w taką pogodę wychodziłem biegać, ale jak będzie w tym roku to nie mam pojęcia. Może to tylko demonizuję po tej lekkiej zimie w Jiawang gdy nigdy nie było mniej niż minus siedem. Od zimy bardzo łatwo jest się odzwyczaić. Naprawdę łatwo.

Ach…jeżeli jeszcze nie widzieliście to zapraszam tutaj – http://www.youtube.com/watch?v=L0ahEWo9Ko4 gdzie obejrzeć możecie moich najmłodszych uczniów odgrywających historyjkę o kokosie i upadku. W sumie to o upadku kokosa też.
Ta w różowym to Marcy, która z reguły czuję się tak sobie i nie lubi różowego, chociaż ubranie wskazuje na coś innego. Marcy jak nietrudno się domyślić jest moją ulubienicą, bo bez Niej i Toma, tego który czytał jako drugi, nic bym w tej grupie nie zrobił. Dzieciaki strasznie szaleją i mają przez to problemy ze zrozumieniem, ale na szczęście ta dwójka najbardziej pracowitych uczniów pomaga mi.

A tu macie z dzisiaj – http://youtu.be/rB4h-J7ONXA
Dale jest niesamowity, ale tak jak jest niesamowity tak jest leniwy, Eric sobie nie daje rady w ogóle, ale z jakiegoś powodu nie można z Nim nic zrobić, Bill jest niesamowity i powinien być w innej grupie, ale mnie tak naprawdę nikt nie słucha, a obie Lucy są na odpowiednim poziomie, chociaż kamery się boją :-)
Fajne dzieciaki w gruncie rzeczy.

Śnieg

P1040235 (Copy)

To chyba będzie tytuł wielu nadchodzących notek…Nie wiem jeszcze jak długo to cholerstwo się będzie trzymać, ale przypuszczam że zniknie dopiero w kwietniu/maju. Także czeka mnie pół roku śniegu. Dzień w dzień…Przyzwyczajajcie się więc do takich widoków

P1040243 (Copy)

P1040245 (Copy)

Minus siedem na termometrze to jeszcze za mało by mnie odstraszyć od biegania. Lód na ulicach to też jeszcze trochę za mało. Śniegu po kostki na bieżni to też jeszcze za mało, ale śniegu do połowy łydek to już wystarczająco dużo bym zrezygnował z biegania na bieżni.

P1040251 (Copy)

Także dzisiaj moją bieżnią była dwu i pół kilometrowa pętla prowadząca od mojego kolegium poprzez kampus uniwersytetu Changchun aż do pierwszego skrzyżowania na ulicy Fanrong przy której mieszkam i tak trzy razy plus agrafka do drugiego skrzyżowania. Ogólnie wyszło prawie 11 kilometrów, wolniutkim tempem, ale jest zima, ślisko, chodniki odśnieżone tak że można tylko gęsiego chodzić. W każdym razie trening zaliczony, zimno nie było.

P1040253 (Copy)

Może tylko w uda przez pierwsze dwa kilometry. Taka duża rundka ma swoje wady w postaci biegania wzdłuż ulicy, przeskakiwania między ludźmi i kilku elementów jazdy figurowej, ale ma też zalety w postaci w miarę odgarniętych ścieżek, nie powtarzającego się środowiska i ciągłego skupienia, o którym łatwo zapomnieć w czasie biegania na bieżni.

P1040255 (Copy)

Tyle tylko że wkrótce przyjdzie mi przenieść się już na stałe do siłowni, bo na zewnątrz będzie już może nie tyle za zimno co wiatr będzie dął zbyt silny, a z tym to sobie nie poradzę.

P1040263 (Copy)

Strasznie się boję stycznia. Przerażają mnie temperatury w okolicach minus dwudziestu, przeraża mnie jeszcze bardziej wiatr który podobno tutaj szaleje, ale dzisiaj w czasie popołudniowego spaceru przy minus ośmiu było mi tak gorąco że aż się spociłem, także czuję się dobrze przygotowany.

P1040248 (Copy)

Przynajmniej tak do minus piętnaście. A co będzie dalej to zobaczymy…byleby tylko nie powtarzały się historie sprzed dwóch lat gdy w czasie biegu mi zamarzały palce. A to akurat jestem sobie w stanie wyobrazić.

P1040247 (Copy)

Gdy wychodzę na ulice, a wracam w takim stanie że nie mogę butów rozwiązać. Boję się tego że wyjdę na ulicę i wrócę z soplami na brodzie jakbym odwiedzał biegun…

P1040269 (Copy)
Cieszy mnie za to myśl że nie muszę już trzymać rzeczy w lodówce, wystarczy że wystawię je za okno.

P1040275 (Copy)

Śnieżyce

P1040219 (Copy)

W moim dongbei (czyli północno wschodnich Chinach) zginęły już 4 osoby a 7 zostało rannych w wyniku trwających już trzecią dobę śnieżyc. O ile w weekend w Changchun nie dało się ich odczuć za bardzo tak dzisiaj było już ostro na ulicach. Śnieg walił po twarzy i cieszyłem się że broda już wyhodowana.
Idąc dzisiaj przez ten śnieg zdałem sobie sprawę że naprawdę nie w tym ani krztyny piękna, może i nam się dobrze kojarzy taki śnieg bo to białe, a jak białe to czyste i cały syf jest przykryty, ale to tylko przykrywka. Takie fałszowanie rzeczywistości. Nawet jeżeli teraz Changchun wydaje się ładne to przecież pod tą cudowną białą kołderką znajduje się miasto szare w szarym. Owszem, w przyszłym tygodniu pójdę porobić trochę zdjęć, ale nie znaczy to że nagle to miasto polubiłem, ba wręcz mnie jeszcze bardziej wkurza. Z jednej strony jest super bo nie muszę przebiegać przez ulicę przemykając między samochodami, ale z drugiej strony śnieg sprytnie ukrywa lód który jest śliski a samochody zamieniają go w brudną papę…Paskudztwo nad paskudztwami.

P1040222 (Copy)

Z jakiegoś jednak powodu ludzie ten śnieg uwielbiają, mówią że piękny, taki biały, jasny…mówią tak jakby przyjechali tutaj z południa Chin i widywali śnieg raz na dwa, trzy lata a nie co roku. Ja widuję go co roku i nie dostrzegam w nim ani grama piękna. Ani grama piękna w tym że mam mokre spodnie, mokre buty i można jeszcze nim po twarzy dostać.

P1040224 (Copy)

Skłamałbym jednak mówią że nie ma chwil w których nie lubię śniegu. Lubię go gdy nie pada, nie ma wiatru i nie jestem w mieście. Lubię go w górach, ale nie w mieście. Nie znoszę śniegu w mieście, nawet teraz gdy spodnie mi nie przemakają, buty są suche i ciepłe oraz się nie ślizgam. Nie lubię tego białego cholerstwa.

P1040225 (Copy)

W dongbei ze śniegiem walczą hardo, odśnieżają od pierwszego dnia, po ulicach kursują odśnieżarki z takimi wielkimi włochatymi walcami które jeżdżą grupami i odśnieżają ulice. Niesamowite w porównaniu do Jiawang gdzie odśnieżano szufelkami.

P1040229 (Copy)

Chiński kącik kulturowy

Laojiao劳教 czyli system reedukacji poprzez pracę.

System ten wprowadzono w życie w 1957. System ten działa poza prawem i jest karą dyscyplinarną. Pozwala on policji na skazanie podejrzanych na cztery lata bez wyroku sądowego. Podejrzani zmuszani są do pracy i odbycia przymusowego kursu idealogoczinego w okresie pobytu w zakładzie.

System jest bardzo kontrowersyjny a ostatnimi laty głosy mówiące o jego obaleniu były bardzo głośne. W końcu, w czasie ostatniego zjazdu partii system ten został obalony by pokazać że w Chinach respektuje się prawa człowieka.

Niedziela i przegapione #12

P1040199 (Copy)

Dzisiaj miałem komplet. Chociaż wszyscy się spóźnili i już myślałem że marny ze mnie nauczyciel skoro przegoniłem w sumie 8 uczniów z dwóch dni. To była jedna z tych paskudnych chwil w których chciałem już to wszystko rzucić i zastanowić się co dalej. Kurczę, to straszne ale tak wielu takich momentów nie miałem przez cały poprzedni rok, a tutaj…

P1040200 (Copy)
Na szczęście jednak dzisiaj przyszli wszyscy i nie muszę się niczym martwić. Za tydzień czeka Ich sprawdzian i strasznie się cieszyli że nie ma zadania domowego. No tak, nie ma zadania bo jest sprawdzian. To urocze jak dzieciaki potrafią się ekscytować z takiej drobnostki zapominając o tym że przecież trzeba się na sprawdzian nauczyć.

P1040201 (Copy)
Większość z Nich to pracowite dzieciaki więc sobie poradzą, a poradzić sobie muszą bo nieuchronnie zbliżamy się do końca książki i zaraz przyjdzie nam przeskoczyć na poziom trzeci. Będzie dobrze.

P1040202 (Copy)
Dzisiaj nawet nakręciłem film jak czytają czytankę i postaram się podrzucić to Chrisowi, i Wam, żeby podzielił się z Ich rodzicami. Wyszło okej, mogło być lepiej, ale w gruncie rzeczy nie ma co narzekać. To w końcu małe dzieciaki.

P1040203 (Copy)

Po zajęciach poszedłem biegać, po drodze spotkałem Smile, która dała mi pieczonego kasztana. W sumie to chciała żebym wziął kilka, ale nie miałem ich gdzie upchnąć, wziąłem więc jednego i odbiegłem. A gdy spojrzałem na garmina zdałem sobie sprawę ze umarł. Nie wiem czy z zimna czy z innego powodu, ale bateria mu nie wytrzymała kilku minut na dworze.

P1040206 (Copy)

Prawdopodobnie dlatego że dość długo go nie doładowywałem. Pobiegłem na bieżnię, zrobiłem kilka kółek i wróciłem do mieszkania. Niby nic niezwykłego, niby standard, ale jakoś tak dziwnie bez zegarka, ani nie wiem ile kilometrów przebiegłem, ani ile czasu mi to zajęło. Dziwnie tak trochę, ale co poradzić.

P1040207 (Copy)

Obiad w mieszkaniu, chwila oddechu, odbębnienie kolejnych kilku rozdziałów w drodze do kolejnego papierka i w drogę. No właśnie, odbębnienie. Ja to wszystko wiem ze swoich studiów podyplomowych które uważałem za w gruncie rzeczy śmiesznie mało wartościowe. A jednak na coś mi się przydały, bo gdyby nie one to nie uczyłbym teraz w Chinach. Lepiej byłoby zrobić taki certyfikat gdzieś na miejscu i może jeszcze się na to kiedyś zdecyduję, ale to także będzie papier dla papieru, ciągłe powtarzanie tych samych informacji. Co ciekawe Anya miała o wiele gorzej bo musiała oddawać prace pisemne z każdego rozdziału i spędzała nad tym po kilka godzin dziennie. To ja już chyba wolę klikanie w pytania zapisane fonetycznie o to jakiego koloru jest węgiel. Banalne bo banalne, ale przynajmniej dostanę certyfikat bez zbędnych problemów.

P1040208 (Copy)

Po tym wszystkim polazłem z Bryanem do WalMartu, gdzie zaszalałem i kupiłem pojemnik, który następnie zostawiłem w KFC.

P1040215 (Copy)

No to tyle z tej niedzieli moi drodzy. Zdaję sobie sprawę, że tych kilka ostatnich tygodni to w gruncie rzeczy same opisy a nie żadne przemyślenia, ale widać narzuciłem sobie takie tempo że nie zastanawiam się nad wieloma rzeczami, a jeżeli rozmyślam to się wkurzam.
Ot jak chociażby dzisiaj z tym śniegiem, bo owszem bardzo to ładnie wygląda przez pierwszych kilka godzin, ale potem robi się makabrycznie brudno. Jedyną zaletą śniegu, jest lód który sprawia że kierowcy w końcu jeżdżą ostrożniej czego się akurat nie spodziewałem. A jednak…jeżdżą te 20-30km/h i gdy tylko widzą człowieka mrugają światłami i walą w klakson ile wlezie. Także chociaż tyle dobrego przychodzi z tej zimy.

P1040211 (Copy)

Dodatkowo narasta we mnie frustracja z powodu kurtki bowiem ten tydzień ma już dać nam solidnie popalić, a tu się okazuje że ona może iść i jeszcze 12 dni…To już lekka przesada, no ale skoro trzeba czekać to trzeba czekać.

Soboty są pracowite

P1040166 (Copy)

Tak przynajmniej uważa Mao Jin, którego spotkałem dziś w siłowni, ale o tym za moment.

P1040167 (Copy)

Zacznijmy od tego że na zajęcia przyszedł mi dzisiaj tylko jeden uczeń, jak widać frekwencja spada nie tylko na zajęciach w kolegium. Tutaj było to jednak o tyle dziwne, że nikt o niczym nie poinformował i wyszło dość ciekawie. Mi tam zajęcia jeden na jeden nie przeszkadzają ani trochę, wręcz przeciwnie, lubię je bo mogę spokojnie popracować z uczniem, skupić się na Jego potrzebach, pomóc Mu w lepszy sposób. Niestety nie zawsze jest taka możliwość, najczęściej trzeba pracować w grupach, co też ma swoje wady i zalety. Obecnie dostrzegam więcej wad niż zalet, ale nie mogę tego systemu zmienić.
Także dzisiaj zajęć nie było dzięki czemu mogłem sobie wcześniej pójść na siłownię. A tam znowu te śmieszne chłopki podrzucające hantelki, ale dzisiaj na szczęście już Im nie odbijało tak jak tydzień temu, w końcu po tygodniu to już wypada się porządnie zachowywać.
Pomagał mi dzisiaj trochę Guo Wei (raaany, tego to już nie zapamiętacie), który studiuje na uniwersytecie technologii i specjalizuje się w gearach, lub mówiąc bardziej po polsku biegach, lub przekładniach bo cholera wie tak naprawdę.
Potem pojawił się Mao Jin, który usłyszawszy ile ja rzeczy robię w soboty stwierdził że jestem strasznie zajęty. No tak, to prawda, ale soboty nie różnią się wiele od innych dni, tyle tylko że mam mniej zajęć w szkole.
Po siłowni jeszcze chwilę się przespacerowałem z Guo Wei bo On się kulał do szkoły, a ja do sklepu po tofu i usłyszałem z pierwszej ręki że to miasto jest brudne i brzydkie. No, jeżeli mówi to Chińczyk to znaczy że nie tylko takie jest moje zdanie. To dobrze, bo już myślałem że mam jakieś negatywne myśli które wpływają na mój odbiór tego miejsca.

Sprawdziłem kilkadziesiąt prac domowych, ponownie część była perfidnie skopiowana, ale część aż mnie wzruszyła, dlatego podzielę się z Wami zdjęciami tych co ciekawszych, bo warto kurczę.

P1040180 (Copy)

Piękny charakter pisma

P1040182 (Copy)

Za wzięcie udziału w meczu koszykówki

P1040183 (Copy)

Za wychowanie królika i pranie ojcu

P1040184 (Copy)

Za zrobienie pracy domowej ;)

P1040186 (Copy)

Za to że zdała egzamin po szkole średniej. I ma przystojnego nauczyciela z zagranicy.

P1040187 (Copy)

Za robienie stateczku origami

P1040189 (Copy)

Za pomaganie uczniom

P1040195 (Copy)

Za to że ma wspaniałych rodziców

P1040194 (Copy)

Za to że pomaga młodszej siostrze

P1040193 (Copy)

A tu przeprosiny za to że nie było Jej na poprzednich zajęciach

P1040192 (Copy)

Za pomaganie sarszym ludziom

P1040190 (Copy)

Za nagrody w konkursie pisarskim, malarskim i naukę języka.

Konkurs

P1040151 (Copy)

Poważnym zaskoczeniem było dla mnie to że tutaj ktoś o mnie pomyślał i byłem jurorem. Bardzo to fajna dla mnie sprawa, bo chociaż bycie hostem w Jiawang było fajnie, to jednak bycie jurorem jest fajniejsze. O wiele mniej obowiązków w końcu.
Studenci strasznie mnie zaskoczyli, ale niestety nie na plus.  O ile część z nich jeszcze w miarę poradziła sobie z pierwszym zadaniem czyli recytacją przygotowanego tekstu (w tym moja koleżanka Song Aiji, której nigdzie na ma zdjęciach a która poradziła sobie doskonale) poradzili sobie całkiem całkiem, o tyle z czytaniem tekstu który dostali tuż przed wejściem na scenę było już średnio, a przy pytaniach dodatkowych to już właściwie nie było żadnej zabawy, bo Scarlet, z Chengdu, poradziła sobie najlepiej. Song Aiji, której pomagała Jasmine była druga ale przy pytaniach wyłożyła się całkowicie, a trzecia finalistka która na moje zajęcia przychodzi czasem także się nie popisała. To chyba stres, bo oni sobie przecież radzą jakoś poza sceną.

P1040152 (Copy)
Oprócz oceniania dostałem także zaszczytną rolę wręczania nagród i Song Aiji mnie wyściskała ku uciesze całej sali. A i tak była z siebie nie zadowolona bo nie wygrała. Biorąc pod uwagę, że Scarlet ćwiczy od wielu lat to Aiji powinna być dumna co Jej powtarzałem, ale chyb nie dotarło. W końcu dotrze.
Ogółem to fajna odmiana, trwało to strasznie krótko, ale chyba lepsze coś takiego niż takie wielogodzinne przedstawienia jak w Jiawang. Szybko, krótko i na temat.
Jak tylko dostanę zdjęcia, o ile je dostanę, to podrzucę, bo na razie to sama nędza.

P1040153 (Copy)

Znowu mnie zaskoczyły moje łobuziaki które muszę przestać tak nazywać bo nie dość że temat komplementów przerobili najlepiej z wszystkich klas to dzisiaj w ogóle spisali się na medal, a Mao Jin (w końcu zapytałem Go o imię) był świetny. Tylko jedno zaskoczenie – Daisy nie wzięła udziału w konkursie, a Ona mogłaby spokojnie to wygrać. Spokojnie.

P1040155 (Copy)

Wczorajsza klasa trzecia, ta która podpadła mi okrutnie dostała dzisiaj listę pytań do testu który odbędzie się za tydzień. Najlepsze że jedna z uczennic pisze do mnie i mówi że Jej klasa nie jest zła, tylko zła z angielskiego. A ja z upartością godną lepszej sprawy powtarzam, że: nie mam nic przeciwko uczniom którzy mają problemy z angielskim, ba, lubię uczniów którzy sobie nie radzą bo mogę Im jakoś pomóc, mogę Ich czegoś nauczyć, ale nie toleruję uczniów którzy przeszkadzają mi w prowadzeniu zajęć. I trochę mi Jej żal bo to fajna, wesoła dziewczyna, ale skoro wprowadziłem odpowiedzialność zbiorową to nie mogę się z tego wycofać bo lubię jedną uczennicę.

P1040161 (Copy)

Ciekawe czwartki

P1040092 (Copy)

A może nie tyle ciekawe co…no właśnie, jakie są czwartki?
Z pewnością są pracowite, bo trzeba zrobić trzy zajęcia, pójść na siłownię, zrobić zakupy i potem klub…Jeszcze gdzieś do tego dodajmy napisanie notki, poćwiczenie słówek a teraz jeszcze zdanie kolejnego rozdziału (o tym jeszcze nie pisałem) no i jak tu się z tym wszystkim zmieścić w tych szesnastu godzinach? No właśnie kurczę, ciężko.

P1040098 (Copy)

Zajęcia minęły dzisiaj w miarę bezproblemowo, przynajmniej do trzecich zajęć, gdzie straciłem nadzieję w to że podejście nauczyciela ma wpływ na podejście klasy. Czasem żadne uśmiechy, pochlebstwa, oklaski, czy inne pozytywne zachowania nie dają rady i wtedy robi się po prostu ciężko. Mniej dlatego że klasa nie chce współpracować, a bardziej dlatego że teoria i podejście przegrywa z praktyką. Skoro tak się dzisiaj lenili to za tydzień czeka Ich sprawdzian. Ustny tym razem, dla mnie to też dobra sprawa bo będzie możliwość przetestowania kilku rzeczy.

P1040100 (Copy)

Żebyście nie myśleli że jestem jakimś potworem co po jednym wyskoku karze uczniów to powiem Wam że to drugi tydzień z rzędu  i to jako jedyna klasa…

P1040123 (Copy)

Sukcesem z dnia dzisiejszego jest bez wątpienia moja rozmowa z Panią od tofu, która zapytała się mnie czy mi jest zimno, co zrozumiałem i odpowiedziałem że nie bo Polska to także zimny kraj. Jestem z siebie niesamowicie, ale to niesamowicie dumny. To taka prosta rozmowa, ale w końcu coś więcej niż tylko: kilo, kilo, kilo, trzy kilo, sześć pół kilo. Może jeszcze się kiedyś ogarnę z tym językiem w trochę lepszym stopniu. Na pewno nie poddam się bez walki.

P1040140 (Copy)

Tak jak nie poddają się bez walki studenci z klubu w tym moja młodsza siostra Smile, która dzisiaj pierwszy raz wyglądała jak dziewczyna. W końcu rozpuściła włosy i mało Jej nie poznałem. A zdjęcie nie ma, bo potem znowu zrobiła ten uwielbiany przez dziewczyny tutaj kucyk i znowu jest chłopczycą. Przed Nią strasznie trudny egzamin na asystentkę w czasie tego całego intensywnego kursu angielskiego. Mam nadzieję że sobie poradzi, pomimo tego że Margaret nie dała rady. Smile jednak się zepnie, przyłoży się i da radę! To twarda dziewczyna z najzimniejszej prowincji w Chinach!

Sympatyczne środy

P1040083 (Copy)

No może nie do końca sympatyczne, ale przynajmniej pracowite i nie irytujące. Zajęcia w środy to w sumie taki poligon przed resztą tygodnia na którym wychodzą wszystkie, a przynajmniej większość, możliwych problemów. Czasem pojawiają się pytania, czasem nie. W każdym razie trzeci i ostatni tydzień komplementów uważam za otwarty! Tym razem komplementujemy umiejętności, oraz osiągnięcia. Dlatego też ważnym zadaniem domowym było napisanie co się potrafi i co się osiągnęło. Bez tego nie mamy co komplementować. Z punktu widzenia nauczyciela angielskiego takie zadanie ma w gruncie rzeczy niską wartość, bo mało co ćwiczy, może jedynie umiejętność używania słownika, ale z punktu widzenia psychologicznego takie zadanie ma całkiem sporą wartość dla uczniów. Z założenia powinno jednocześnie uświadomić Im co już potrafią i co już osiągnęli, a przecież nie oszukujmy się osiągnęli całkiem sporo, bo przebili się przez obowiązkowy system edukacji i na pewno wiele potrafią, oraz pokazać jak daleka droga jeszcze przed nimi by osiągnąć swoje marzenia. Bo na pewno jakieś marzenia mają, chociaż niektórzy próbują mi wmówić że nie. Takich trzeba traktować cierpliwie i skutecznie dręczyć.

P1040084 (Copy)
Tak jak tę dziewczynę która mi dzisiaj powiedziała bu hui, czyli nie potrafię. Gdy zacząłem Ją przedrzeźniać, Ona zaczęła coś gadać po Chińsku, ja dalej po angielsku, w końcu zasłoniła się torbą i zamknęła w sobie. A ja dalej do Niej mówiłem, usiadłem naprzeciwko, odsunąłem torebkę i ciągle mówiłem. Ona dalej po Chińsku, ja dalej po angielsku. W końcu skapitulowała i powtórzyła co miała. Może i nie jest to najlepszy sposób na naukę, ale dla mnie był to spory sukces, bo przekonałem dziewczynę że jednak hui, czyli potrafi. O to rozbija się wiele spraw, bo to nie tyle nie potrafię co nie chcę potrafić. To są zdolni młodzi ludzie, ale kompletnie bez etyki pracy. Materiał jaki dostali jest dla Nich za trudny. Dla większości z nich. Dla jednostek jest za łatwy. Ciężko to wszystko połączyć, o wiele lepiej byłoby gdyby klasy były zorganizowane według poziomu jaki prezentują studenci, skoro jednak na to nie mam co liczyć to dręczę Ich tak jak tylko mogę. Tym lepszym zadaję trudniejsze zadania, tym mniej zdolnym pomagam ile się da, a tym najmniej zdolnym mówię żeby tylko powtarzali. Oczekiwania dostosowuję do obecnych możliwości. Chciałbym Ich jeszcze bardziej pomęczyć, nauczyć czegoś trudniejszego, ale skoro mam przyzwoitą frekwencję to nie chcę Ich zniechęcać tematami zbyt trudnymi z których skorzystają tylko najlepsi.

P1040085 (Copy)

Ale to tylko w tym semestrze, w przyszłym będę próbować robić trudniejsze rzeczy, może spróbujemy zrobić debatę…coś co chciałem zrobić w Jiawang przez cały rok. To by dopiero było.

P1040088 (Copy)

Biegowe wtorki

Tym razem nie wakacyjnie w Siemianowicach, a zmowo w Changchun. Nikt mi za to medalu nie da, ale dla zdrowia warto wyjść sobie pobiegać. W końcu to sama przyjemność wyjść gdy zimno i przebiec te 11 kilometrów. Nie dziesięć, ale jedenaście.
To godzina oderwania od rzeczywistości. Nie przygnębiającej, chociaż szarej i nie smutnej, chociaż nie tak wesołej jak przez ostatni rok. A do Jiawang wracam myślami praktycznie codziennie, może nie przeglądam zdjęć, ale ot chociażby dzisiaj gdy uczyłem się słówka tong oznaczającego ten sam przypomniało mi się gdy Wendy nie wiedziała jak powiedzieć classmate czyli kolega z klasy a zaraz potem jak czekała na mnie z Lucy i dwoma torbami słodyczy…Masakrycznie dużo świetnych wspomnień z tamtego okresu. A to przecież jeszcze tak nie dawno. Tutaj nie ma co liczyć na taką zażyłość z uczniami, czy to w kolegium, czy w szkole po lekcjach. Owszem, możemy sobie pogadać, ale to nie będzie to. Nie znaczy to że to jest gorsze, po prostu jest inne. Zupełnie inne i chociaż w pełni to akceptuję to jednak trochę mi tych moich dzieciaków brakuje.

Jednak dzisiaj biegając nie myślałem o tym, nie myślałem o niczym, trochę o kolce która mnie złapała bez powodu, trochę o tym że znowu kopnąłem w wystający fragment bieżni i wylądowałem na tartanie, troszkę o tym że pora biegać w lewo a nie w prawo. W gruncie rzeczy to o niczym szczególnym. Szybko się przestawiłem na bieganie bez muzyki. Nie sprawia mi to absolutnie żadnej trudności.

Przyjeżdżając tutaj wiedziałem że nie będę mógł biegać przez większość zimy bo będzie za zimno. A ostatni tydzień spędziłem na trzech wyjściach, w tym tygodniu postaram się zrobić dwa i pewnie będę biegać dwa-trzy razy w tygodniu dopóki pogoda będzie mi na to pozwalać, a przecież nie wziąłem ze sobą odpowiedniej ilości sprzętu do takiej częstotliwości biegania. Jakościowo powinno być dobrze, przynajmniej gdzieś tak do -10, bo poniżej to niestety mam już za mało rękawiczek. Na szczęście dwa treningi które będę się starał utrzymywać będą mieć miejsce w godzinach gdy temperatura rośnie, więc powinno być dobrze. Niestety, ten trzeci – piątkowy, wypada po zajęciach, około godziny siedemnastej gdy nie dość że ciemno to już zimno. Zresztą zobaczymy co z tego się jeszcze rozwinie.

Tyle na dzisiaj, ale zapraszam do…

Chiński kącik kulturowy

Wu Jianxiong

Czyli słynnej pani fizyk urodzonej w Taicang, w prowincji Jiangsu w 1912. Doktorat uzyskała na uniwersytecie Kalifornii w Berkeley w 1940. W 1956 udowodniła, że interakcje między rozpadającymi się cząsteczkami nie są zawsze symetryczne czym zaszokowała cały świat.
Uzyskała wiele wyróżnień, w tym tytuł doktora honoris causa z 16 różnych uniwersytetów, a uniwersytet Colubmia, na którym piastowała funkcję profesora, odznaczył ją najwyższym wyróżnieniem.

Sławna jest także z innego powodu. Współpracowała przy projekcie Manhattan, którego celem było stworzenie pierwszej bomby atomowej. Gdy w czasie badań reakcja atomowa została zatrzymana Enrigo Fermi nie wiedział co robić. Wu wiedziała że jeden z rzadkich gazów powstających w czasie reakcji atomowej powstrzymał ją. Dzięki niej projekt mógł zostać ukończony. To także ona jest współodpowiedzialna za proces wzbogacania uranu.

Cóż, widać nie wszyscy byli sons of bitches, była też co najmniej jedna daughter of a bitch.

Poniedziałek jest leniwy

P1040076 (Copy)

Potworny dzień, bo strasznie się lenię. Dobrze że chociaż rozpisałem plany zajęć bo bym nic konstruktywnego nie zrobił. Jutro na szczęście wszystko powinno wrócić do normy.
W sumie to zaczęło się od siłowni na której spędziłem za dużo czasu, a potem odwiedziłem jeszcze jeden sklep żeby tylko w środę nie iść…
No dobrze, powód tego lenistwa jest dla mnie dość prosty. Na dworze jest śnieg a to dla mnie nigdy nie jest fajna sprawa. Zwłaszcza że…ubranie dwóch par spodni, butów, koszulek, bluz, polaru i na końcu kurtki trwa strasznie, ale to strasznie długo. A potem trzeba to jeszcze rozebrać w siłowni i ubrać jeszcze raz i znowu rozebrać w mieszkaniu…
Zima zajmuje strasznie dużo czasu, ale przynajmniej dzięki ubraniu tylu warstw nie było mi dzisiaj zimno gdy temperatura spadła do -8 stopni. W Polsce to już jest zimno, tutaj jeszcze ludzie chodzą bez rękawiczek. Postanowiłem im jednak zdjęć nie robić.
Znowu nie było piersi z kury, ale zawsze można liczyć na tofu prawda? Tofu jest jak chleb krasnoludów, zawsze jest. Z tą różnicą że nie można go użyć jako broni no i jest całkiem smaczny.

Normalnie na ludzi na siłowni nie narzekam, czasem napiszę że chodzą dziwnie ubrani (zwłaszcza w tych cholernych jeansach lub butach do garnituru), ale dzisiaj to przeszło ludzkie pojęcie. Bo jak można się pojawić i radośnie rzucać sobie hantlami przeszkadzając wszystkim wokół. Ja rozumiem że to zabawnie tak sobie przyjść z kolegą i się pośmiać, ale jak nie ćwiczysz to nie przeszkadzaj…tak samo na bieżni, jak nie biegasz szybko to uciekaj na zewnętrzny tor. No kurczę…

Dzisiaj 11.11, o którym będę pisał poniżej. Dzień szczególny ponieważ dużo firm ma na taobao przeceny rzędu 50%, więc postanowiłem rozejrzeć się za kurtką zimową i po tym jak kilka razy zakląłem bo nie było mojego rozmiaru znalazłem kurtkę o której myślałem już w Polsce ale była za droga. Tutaj została znacznie przeceniona, także nie zastnawiałem się długo i wziąłem. Mam tylko nadzieję że to XL nie okaże się za małe, bo wtedy będzie mały kłopot z odsyłaniem…

Chiński kącik kulturowy

11.11

Dzień singli to tradycja która rozpoczęła się w 1993 roku na uniwersytecie w Nankinie (bleh). Z czasem święto zaczęli obchodzić wszyscy single w kraju. Początkowo spotykali się na kolacjach, gdzie cieszyli się swoją niezależnością.

Obecnie, gdy coraz bardziej podnosi się średnia wieku w którym ludzie biorą ślub (wzrosła z między 20 a 24 do 25 a 29) święto to dalej jest obchodzone i to przez coraz więcej ludzi.

Święto to jest także okazją do znalezienia sobie partnera. Wiele osób udaje się na randki ciemno w nadziei na znalezienie kogoś.

11.11 stał się także dniem w czasie którego na Taobao i Tmall organizowane są olbrzymie wyprzedaże, a przeceny sięgają 50%. Ludzie czatują już od północy by dorwać coś po niższej cenie. Ludzie przewidują że tylko w tym dniu wydadzą około 1800 RMB.