Lub po angielsku abalone. Wiecie co to? Nie martwcie się, word też nie, a ja to już w ogóle. Dzisiaj rozmawialiśmy o zaproszeniach, a żeby zapraszać to trzeba na co, najlepiej na kolację do restauracji więc na rozgrzewkę poszło pytanie jakie jedzenie znacie. I poszły standardowe banany, pomarańcze, wołowiny, chleby, mleka i tak dalej. A do tego abalone, początkowo myślałem że się przeszłyszałem, ale sprawdziłem w słowniku i faktycznie coś takiego istnieje. Podręczny polski słownik się wyłożył, ale w mieszkaniu sprawdziłem i…słuchotki.
Słuchotki to cała rodzina ślimaków. Podobno drogie. Tylko skąd mam to wiedzieć…
Okazuje się że takie półtorej godziny to za mało by wyjaśnić i przećwiczyć jak dawać i otrzymywać, oraz odmawiać, zaproszeń. Trzeba się naprawdę śpieszyć, a gdyby wziąć pod uwagę, że studenci dalej nie wywiązali się z zadań domowych i nie napisali dialogów z komplementami to już w ogóle można się zacząć zastanawiać czy można iść dalej z tematami. W sumie to trzy tygodnie na komplementy to już i tak za długo.
Oprócz tego – śnieg. To cholerstwo będzie się tutaj utrzymywać przez najbliższych kilka miesięcy, a w dodatku jutro czeka mnie prawdziwy test bo temperatura ma spaść poniżej minus piętnastu stopni. Dwa lata temu w taką pogodę wychodziłem biegać, ale jak będzie w tym roku to nie mam pojęcia. Może to tylko demonizuję po tej lekkiej zimie w Jiawang gdy nigdy nie było mniej niż minus siedem. Od zimy bardzo łatwo jest się odzwyczaić. Naprawdę łatwo.
Ach…jeżeli jeszcze nie widzieliście to zapraszam tutaj – http://www.youtube.com/watch?v=L0ahEWo9Ko4 gdzie obejrzeć możecie moich najmłodszych uczniów odgrywających historyjkę o kokosie i upadku. W sumie to o upadku kokosa też.
Ta w różowym to Marcy, która z reguły czuję się tak sobie i nie lubi różowego, chociaż ubranie wskazuje na coś innego. Marcy jak nietrudno się domyślić jest moją ulubienicą, bo bez Niej i Toma, tego który czytał jako drugi, nic bym w tej grupie nie zrobił. Dzieciaki strasznie szaleją i mają przez to problemy ze zrozumieniem, ale na szczęście ta dwójka najbardziej pracowitych uczniów pomaga mi.
A tu macie z dzisiaj – http://youtu.be/rB4h-J7ONXA
Dale jest niesamowity, ale tak jak jest niesamowity tak jest leniwy, Eric sobie nie daje rady w ogóle, ale z jakiegoś powodu nie można z Nim nic zrobić, Bill jest niesamowity i powinien być w innej grupie, ale mnie tak naprawdę nikt nie słucha, a obie Lucy są na odpowiednim poziomie, chociaż kamery się boją :-)
Fajne dzieciaki w gruncie rzeczy.