Jak poszedłem biegać dwa razy

Są na świecie ludzie którzy odczuwają mocniej. Dla których rzeczywistość jest bardziej wyraźna niż dla innych. Którzy dostrzegają i czują więcej od innych. Których inteligencja emocjonalna jest niezwykle wysoka i z powodu tej swojej wrażliwości są niejednokrotnie skazani na cierpienie. Przypomina mi się taki cytat ‘moje marzenia, moje spojrzenia, kłócą się ze sobą i z chęcią istnienia’. I czasem tak jest, że ten wewnętrzny ból, taki romantyczny ‘weltschmerz’ znajduje swoje ujście w bólu fizycznym. Bo rzeczywistość potrafi przygnieść takie osoby. A czasem zgnieść.  A najgorsze gdy taka wrażliwość trafi się człowiekowi inteligentnemu, który lubi myśleć. Wtedy, cytując Hemingwaya: ‘szczęście wśród ludzi inteligentnych jest najrzadszą rzeczą jaką spotkałem’. Za dużo myślimy i za mało żyjemy?

Podobno pod tą moją oschłą skorupą jest warstwa wrażliwa. Podobno ;)

No ale dość tych enigmatycznych wynaturzeń. Zmierzam do tego, że jedna z bohaterek naszej opowieści (naszej, bo przecież przeżywamy to wszyscy razem, chociaż może ja w pierwszej osobie, a Wy bardziej pośrednio, ale jednak przeżywacie) niezwykle cierpi. Z powodu stresu, z powodu samotności, z wielu innych powodów. I czasem tak jest, że wszystko wydaje się dobrze, prawda? Że wszystko idzie w dobrym kierunku, a potem się wali. Tak właśnie wyglądały ostatnie dni. W poniedziałek wszystko było w porządku, we wtorek Lidia przykulała się z potwornym bólem uszu/głowy i chociaż nie była na wszystkich zajęciach to jednak robiła wszystko by być. Ale dzisiaj przykulała się dopiero na trzecią godzinę, akurat kiedy Miguel miał zajęcia a my mogliśmy się pobyczyć, i powiedziała że rano nic nie słyszała. Była u lekarza, który powiedział jej, że to z powodu bólu wewnętrznego, stresu, zmartwień. I ona bidna chce iść do psychologa. No tak, do psychologa. Tylko ona nie potrzebuje psychologa, a kogoś tutaj. Bo przecież ona tutaj nikogo nie ma. Znaczy jest Vicki i jestem ja, ale Vicki jutro wyjeżdża, a ze mną sobie nie urządzi babskich pogaduch bo primo płeć się nie zgadza, secundo nie znamy się na tyle, terce język nie odda wszystkiego.  Lidia to taka osoba, która potrzebuje innych ludzi i to widać od razu. Jest niesamowicie otwarta, ciepła i wręcz do rany przyłóż. Naprawdę fantastyczna dziewczyna. I ona powie, że nie chce niepokoić swoich przyjaciół i im się nie uskarża. Ona powinna wyjeżdżać co tydzień do domu, a nie siedzieć tutaj i tęsknić za wszystkimi.

W takich chwilach nie możesz za wiele zobić oprócz przytulenia kogoś i powiedzenia kilku ciepłych słów. Oczywiście pamiętając o zamknięciu drzwi by nikt nie widział, bo rozwaga jest niezwykle istotna, prawda? No dobrze, nie zamknąłem tych drzwi od razu, aż taki rozważny nie jestem.

No i się wykulaliśmy ze szkoły razem. I zaszło małe nieporozumienie. Bo Lidia powiedziała, że Jeniffer będzie o 12, a ja zrozumiałem że za 2 godziny i poszedłem biegać. Zrobiłem dwa i pół kilometra po czym słyszę dzwonek telefonu, odbieram i słyszę Lidię mówiącą, żebym zszedł na dół…No to jej powiedziałem co i jak i wróciłem, umyłem się, przebrałem i poszedłem na lunch.

Objadłem się jak rzadko, zwłaszcza że wszystko było HEN LA! Tak Pani w restauracji mówiłem, a ona mówiła BO LA bo tak ostatnio sobie Miguel zażyczył, ale ja cały czas swoje, a ona się śmiała. Lidia wszystko wyjaśniła i zamówiła kurczaka bez papryki. I jaki był kurczak? HEN LA! Wszystko, z wyjątkiem jednego dania na zimno i ryby były HEN LA! No moi drodzy, w Jiangsu musi być bardzo ostre. Musi być. I było :) Może nie bardzo ostre, ale ostre, dokładnie tak jak być powinno. Czyli ostro, ale ani się nie pocisz, ani z nosa nie cieknie. Idealnie. I to co Ona robi z tofu to jest mistrzostwo świata.

A potem poszedłem biegać. I było chłodno. Chociaż tętno było wysokie to biega mi się tu coraz lepiej, chyba w końcu się zaadoptowałem. Coraz mniej mnie boli, coraz dłużej potrafię biec i w końcu sprawia mi to przyjemność, także jest dobrze, a może być tylko i wyłącznie lepiej :)

Na kolację wróciłem do szkoły. Zjadłem kilka rodzajów tofu, jajko i warzywka. Wyszło to bardzo tanio, bo te dwa talerze 3,75 RMB. Tofu jest tu strasznie tanie. A skoro wyszło tak tanio postanowiłem dorzucić ciasteczka. Wziąłem trzy ciasteczka, jedno które znałem i dwa nowe. A potem tak spojrzałem na nie i zdałem sobie sprawę, że ich nie zjem. Spakowałem je do plecaka z myślą, że zjem jutro, ale gdy wsiadłem na rower pomyślałem, że fajnie byłoby posiedzieć trochę z dziewczynami. Po drodze podjechałem też po winogrona, bo Lidia lubi. W drodze do domu spadł mi łańcuch i zablokował się na przełożeniu z tyłu. Naprawdę mam nadzieję, że jutro będzie Pan Rowermistrz, bo bez niego nie dam rady. Znaczy…dać dałbym, ale potrzebuję młotek i smar. O nowym łańcuchu nie marzę. W każdym razie z winogronami i ciastkami zapukałem do Lidii, którą trochę zaskoczyłem, ale oczywiście mnie zaprosiła. Bardzo ucieszyła się z winogron, a Vicki z ciastek. Obie uznały, że te brązowe (któremu wczoraj nie zrobiłem zdjęcia bo było ciemno) było najsmaczniejsze. Może kiedyś sam będę mieć okazję by je porównać…

No i posiedzieliśmy trochę, pogadaliśmy, pośmialiśmy się, Lidia się popłakała przy filmie. Vicki to twarda zawodniczka, jej komedie romantyczne nie ruszają. Dobrały się na zasadzie przeciwieństw, też dobrze :)

Ach…po wyjściu ze stołówki nauczycielki angielskiego zaprosiły mnie do stołówki dla nauczycieli, więc będę musiał tam podejść kiedyś. Zwłaszcza, że w poniedziałek mamy spotkanie nauczycieli angielskiego i mam przygotować listę pytań, które chcę zadać i może jakieś tematy do dyskusji. O rany…

A teraz niespodzianka, gorąco zachęcam do kliknięcia w ten link: http://www.cnjww.com/2012/1016/85141.shtml i przeskoczenia do około 11 minuty. Mówię tam mniej więcej tyle, że to drzewko jest niesamowite, bo to duże drzewo, a jest takie małe. A podpisany jestem jako nauczyciel angielskiego. W relacji Pani prezenterka powiedziała, że wystawa w Jiawang przyciągnęła nawet nauczycieli z zagranicy. No tak. Mieszkają po drugiej stronie ulicy, więc musiała ich przyciągnąć. W tym tygodniu też mnie coś przyciągnie bo dzisiaj stawiają jakąś scenę.

Dzisiejsza trasa biegowa:

http://www.endomondo.com/workouts/oZyBWXjUSJQ

Chciałem coś jeszcze dzisiaj napisać, ale zostawię na niedzielę bo i tak wyszła mi ściana tekstu. Za to gdybyście mieli jakieś pytania do nauczycieli w Chinach to walcie :)