O Tianjin będę pisał w punktach, bo tak jakoś mi wygodniej. Trochę mi się tego uzbierało prawdę mówiąc, więcej niż się spodziewałem i muszę to jakoś nadgonić, a tak będzie mi najwygodniej.
Zimno.
Zimno się nigdy nie zmienia. Jedynie nabiera na mocy. Najgorszą odmianą zimna, jest dla mnie zimny wiatr. Na niego nigdy nie ma rady. Nic Ci nie pomoże, nic Cię nie uchroni. Możesz jedynie zmniejszyć uczucie chłodu, ale nigdy przenigdy go nie pokonasz. Pisałem już o tym parokrotnie przy okazji opisów biegania.
Nie pisałem natomiast jak to jest w mieszkaniach z przeciągiem. A lepiej nie jest, jest wręcz gorzej. Na szczęście nigdy nie miałem nieprzyjemności mieszkać w mieszkaniu z przeciągiem. Miałem za to nieprzyjemność jechania w pociągu z przeciągiem. I nawet by mnie to nie wkurzało, ba nawet bym nie zwrócił uwagi gdybym nie próbował zasnąć gdy ciągle mi wiało po nogach.
Nawet udało mi się zasnąć ale po kilku godzinach obudził mnie chłód od stóp, bo tylko w stopy było mi zimno i postanowiłem coś z tym zrobić Zamknąłem drzwi między przedziałami czym wzbudziłem sympatię towarzyszy podróży, którzy sami postanowili następnie ruszać się i te drzwi zamykać, przez co było nam ciepło i przyjemnie. Doszło do tego że w pewnym punkcie wystarczyło jedno krzywe spojrzenie na kogoś kto drzwi nie zamknął by zaraz je zamknął.
Stacja kolejowa
W Chinach wyjścia ze stacji są zamykane po tym jak pociąg odjedzie. Nie ma wyjścia, nie ma wyjścia, nie ma chodzenia po peronie.
Metro
Zazwyczaj w metrze stosowane są karty i jest to całkiem fajne rozwiązanie. Tianjin natomiast postanowił się wyróżniać i stosuje plastykowe monety. Rozwiązanie o tyle ciekawe że inne, ale monety mają to do siebie że łatwiej jest zgubić niż większy kawałek plastiku. Są za to chyba bardziej wytrzymałe.
Porcelana
Jest w Tianjin taki dom obudowany porcelaną. Na szczycie znajduje się napis CHINA i jest w tym domie pełno dzieł sztuki ze zbitej porcelany. Jedna z atrakcji turystycznych, ale podobno w środku wygląda to jak wąż i sobie darowaliśmy.
Targ małżeński
To jest coś o czym słyszałem, ale czego nigdy nie widziałem.
Jest sobie taki skwerek na którym stoją ludzie z ogłoszeniami typu: mężczyzna 170, 27 lat, mieszkanie 90m2, szuka kobiety 155-165, 22-26 o stałej pracy. Czyli zwykłe ogłoszenia matrymonialne, tylko że zamiast w gazecie to na żywca.
W dodatku czasem chodzą ludzie z takimi karteczkami przypiętymi do ubrań i można sobie podejść i poczytać.
Nas zaczepiła Pani pytając czy mamy znajomą z Rosji lub Ukrainy bo szuka dla syna. Niestety nie mamy.
Budynki
Jak widać architektura zachwyca. Chińczyków, bo dla nas to w gruncie rzeczy Europa.
Czyli popatrzeć można, porobić zdjęcia też, ale zachwycać nie ma się nad czym bo w domu lepsze. Ano lepsze, tyle że tutaj stanowią kompletną inność i przez to są niesamowite na swój własny sposób.
Fajnie tak sobie pochodzić między tymi europejskimi budynkami. Trochę jak Szanghaj prawdę mówiąc i bardzo mi się to podobało.
Targ z przekąskami
W Chinach wszystko kręci się wokół jedzenia. A jeżeli nie wszystko to 95% wszystkiego. Jedzenie jest zawsze i wszędzie i nie ma innej opcji. Nie ma jedzenia – nie ma ludzi (o tym wkrótce), to takie proste. Podobnie jak – jest złe jedzenie – nie ma ludzi. Targ z przekąskami w Tianjin znajduje się na głównym deptaku, trochę w bok i jest tam mnóstwo budek które oferują dokładnie to samo: szaszłyki wieprzowe, owoce morza smażone na głębokim oleju, śmierdzące tofu i coś słodkiego. A ludzi tyle że nie można się przepchać.
Nowe stare miasto
To w sumie taki standard wszędzie w Chinach by budować nowe stare miasta. Czyli nowe budynki mające wyglądać jak stare. Wychodzi to zawsze z miernym skutkiem, ale ulice takie są wabikiem dla turystów i można tam zawsze znaleźć mnóstwo typowego turystycznego szmelcu, który można kupić w każdej turystycznej miejscowości w Chinach.
Jeżeli gdzieś przeczytacie że Qufu słynie z ręcznie robionych pieczątek, to prawda – słynie, ale nie znaczy że nikt takiej nie zrobi w Shenyang na przykład.
Gliniane cuda
W nowym starym mieście znajdował się dom z rzeźbami z gliny w cenach absurdalnych. Naprawdę, ale to naprawdę absurdalnych. I chociaż ładne to jednak…tyle kasy…
Pies
Spoglądał sobie z dachu na ludzi. I nie szczekał.
Nudle na zimno
To coś co odkryliśmy dnia pierwszego i zajadaliśmy się przez pozostałe dwa dni. Niby takie proste, ale June stwierdziła że sekret kryje się w sosie. No tak, to łatwo wygląda gdy Pani rzuca chochlę tego, tego i jeszcze tego, ale Ona już wie jak to powinno wyglądać.
Śmierdzące tofu
W Changsha nie było zdjęcia, to macie teraz. Smakowało gorzej niż w Changsha, ale tragedii nie było.