Weekendowe bieganie [14-15 V 2016]

Po tym gdy doszło do tej nagłej zmiany pogody temperatura oscyluje w okolicach 30 stopni, ale jest pochmurno więc nie czuć tego ani trochę, na dodatek nie jest duszno.

Dzięki temu w sobotę biegło mi się świetnie. Nawet nie wiem kiedy te trzydzieści kilometrów się skończyło, do tego 2 litry napojów w zupełności wystarczyły. Pierwszy raz świadomie zaliczyłem 1000 metrów biegania pod górę. Nie wiem czy lepiej biegać po dłuższych, ale mniej stromych odcinkach, czy krótszych ale bardziej stromych, więc będę biegać po obu. No bo po co się ograniczać. Ciało należy przygotowywać do wszystkiego, a przynajmniej do jak kilku możliwości.

W porównaniu do zeszłego tygodnia to było świetnie, aż sam się zdziwiłem że poszło aż tak łatwo. No łatwo to może nie było bo to jednak 30 kilometrów z nowym odciskiem, za mocno startą skórą na paluchu i chlupiących skarpetach, ale to drobnostki. W porównaniu do zeszłego tygodnia gdzie przecież też źle nie było to jak niebo i ziemia. To tylko potwierdza moje przekonanie o tym że warto wstawać wcześniej i zaczyna bieg gdy jeszcze nie jest aż tak ciepło.

Dzisiaj wstałem o 4:45 i na dworze było jeszcze ciemno, ale już dwadzieścia minut później gdy zaczynałem bieg było już w miarę jasno. Zresztą to żaden problem bo trasę znam już doskonale, a pierwszych kilka kilometrów prowadzi mnie po chodnikach, więc się nie mam czym przejmować i też niczym się nie przejmuję.

Dotarła do mnie też jedna rzecz, że o tej godzinie chociaż na ulicach są samochody i to, w porównaniu z Polską, niemało to ludzi na ulicach praktycznie nie ma. Oczywiście są już jacyś, sporo sprzedawców już wyciąga wózki by oferować śniadania, ale naprawdę ludzi jest niewiele. Za to gdy bieg kończę przed ósmą człowiek zdaje sobie sprawę że to Chiny.
Gdy kończyłem jeszcze później bo po ósmej to było już widać że wszyscy wstali i postanowili gdzieś iść. Z reguły prosto pod moje nogi.

Ten 1000 metrów pod górę to coś czego jeszcze nie zrobiłem, bo nawet na tym górskim maratonie było mniej, ale tutaj te metry były rozłożone na dość długich odcinkach więc za bardzo w uda mi nie weszły. Zobaczymy jak to będzie za tydzień gdy znowu będę próbował wbiec na wzgórze.