Sobotnie bieganie

P1110716 (Copy)

Czyli dwadzieścia jeden kilometrów, ale lekko nie było. Może inaczej. Było przyjemnie, ale wolno. Coraz wolniej, ale tego się spodziewałem, więc nie będę się rzucał. Można zadać sobie pytanie dlaczego biegam teraz wolniej niż miesiąc temu, ale odpowiedź jest dość prosta: bo biegam znacznie więcej i jem inaczej. Organizm musi się przyzwyczaić i do kilometrażu i do diety. To naturalne. Można rzecz jasna wrócić do mniejszego kilometrażu i poprzedniej diety, ale prawdę mówiąc nie przeszkadza mi to wolne bieganie ani trochę. Biegam dla przyjemności nie dla czasów. Jakbym biegał dla czasów to bym się spinał, dorzucił czwarty bieg w tygodniu i robił co w mojej mocy by kręcić lepsze czasy. Nie zależy mi na tym ani trochę.

P1110723 (Copy)

Bardzo cenię tę swoją wolność w bieganiu, tę możliwość spokojnego biegania bez zbytniego przejmowania się tym ile przebiegłem, jak daleko biegnę i ile zostało mi jeszcze do końca. W dzienniczku treningowym mam ciągle zapisane 12 kilometrów, a biegam bez problemu te 20-21. I to mnie cieszy. Bo nie mam żadnych problemów z zawiązywaniem sznurówek rano, ani myśli o nie, znowu muszę iść biegać, tak mi się nie chce. Nic z tych rzeczy. Po prostu ubieram się, wiążę sznurówki i idę biegać. Biegam, rozciągam się, biorę prysznic. Nic więcej, żadnych kłopotów, myśli żeby odpuścić. Nic. Oczywiście dziennie takich dwudziestu kilometrów nie mogę robić z kilku powodów. Pierwszy jest taki że moje ciało tego nie wytrzyma, bo przecież już raz nie wytrzymało takiego obłożenia, drugi jest taki że nie mam aż tylu par butów, a trzeci to taki prozaiczny brak czasu. Chociaż jakbym z siłowni zrezygnował ;-)

P1110724 (Copy)

Także wychodzę i biegnę dzisiaj te dwadzieścia jeden kilometrów. Chciałem zrobić dwadzieścia, ale znowu gdzieś tam się pomyliłem i wyszło więcej. Na początku biegło mi się super szybko, ale prędko odpuściłem i przeszedłem do takiego spokojnego biegu. I tak sobie spokojnie biegłem przed siebie przez kilometrów szesnaście kiedy to musiałem się zatrzymać na parę minut i wziąć oddech. To się zdarza, zwłaszcza gdy w żołądku czuć pustkę i chciałoby się ją jakoś uzupełnić, ale absolutnie nie ma czym. Wtedy można dać sobie chwilę odpoczynku i ruszyć dalej. Grunt to nie rezygnować. To są takie myśli która należy zawsze odganiać bo one zawsze są bardzo ciekawe. Na moją korzyść działa fakt że chociaż park z jeziorem jest blisko mieszkania to nie jest bardzo blisko i trzeba liczyć minimum 30 minut spacerku by wrócić. A częściej jest to godzina. Dlatego lepiej już truchtać i z godziny zrobić minut trzydzieści.
Było dziś trochę zimno, zwłaszcza oberwało się moim dłoniom. Jakoś już się odzwyczaiłem od biegania ze schowanym kciukiem, a o bieganiu w rękawiczkach nawet dzisiaj nie pomyślałem.

P1110729 (Copy)

Za to powietrze było zdecydowanie rześkie, bardzo przyjemnie biega się po deszczu. Nawet tutaj i co ważne ziemia nie była rozkopana, owszem była wilgotna, ale nie jakoś strasznie, dało się przeżyć. Mimo tego odczuwalnego chłodu ludzi było całkiem sporo, w tym kilku którzy mówili hello i jednego który chyba nie skojarzył faktu że biegnę z widocznym zmęczeniem na twarzy i pytał skąd jestem. Prawdę mówiąc to jakby ze mną pobiegł to bym Mu powiedział. W czasie takich biegów dobrze jest porozmawiać z kimś by jakoś ten oddech wyregulować. Wtedy wiadomo że nie biegnie się za szybko. Odkrzyknąłem Polak, ale pewnie mnie nie zrozumiał. Biegłem dalej i tak sobie spokojnie wybiegałem te dwadzieścia jeden. Czas jakiś tam był, ale to nie jest aż tak istotne. Najważniejsze jest to że kolejny bieg zaliczony w dobrym zdrowiu i samopoczuciu. Co prawda moje stopy uznają powoli że te buty wypadałoby zmienić, ale na szczęście reszta działa jeszcze się z nimi nie zgadza. No cóż, na odciski jestem skazany i nic z tym nie zrobię. Mogę za to coś zrobić z odciskami i robię cały czas, ale dopóki nie wrócę do kraju nowych butów sobie nie sprawię. Z jakiegoś powodu nawet taobao się wykłada gdy szukam butów do biegania w moim rozmiarze.

P1110730 (Copy)