Wyszedłem i od razu uderzył mnie w twarz wiatr. Jestem odrodzonym deszczem, więc z wodą sobie radzę, na słońce mam swoje sposoby, ale wiatr…z wiatrem nikt sobie nie umie dobrze radzić. Dostajemy coraz to nowsze materiały firmowane coraz to bardziej wymyślnymi nazwami, firmy tworzą coraz to bardziej cudaczne reklamy których jedynym celem jest przekonanie nas że oto powstał rewelacyjny produkt który jako pierwszy i jedyny do tej pory obroni nas przed wiatrem. A potem wychodzimy biegać i nie możemy złapać oddechu, o przepraszam, możemy i to bez problemu bo wiatr nawiewa nam tyle powietrza do ust że się krztusimy. Wszystkie te cuda techniki są psu na budę jeżeli nie potrafimy oddychać a gdy wiatr zaczyna wiać z boku to walczymy o utrzymanie równowagi. W takich warunkach nie da się nie biegać komfortowo, że o trenowaniu nie wspomnę. Także dzisiaj postanowiłem trochę spuścić z tonu i zamiast się użerać z tempem zrobić 20 zamiast 15, za to trochę wolniej. Pobawiłem się trochę z przerwami, czasem były krótsze niż te ‘wymagane’ 30 sekund i myślę że za tydzień jak przyjdzie pora na 30 sekund glorii i chwały i 15 sekund lenistwa to sobie poradzę. Grunt to nie szaleć. Było dzisiaj wolniej niż tydzień temu i przez to mniej męcząco. 6 tygodni gdy zaczynałem te interwały drżałem na myśl o tym 30/30, a teraz już się nie mogę doczekać 30/15, czyli jest dobrze. Czuję się szybszy, bardziej wytrzymały no i coraz lepiej znoszę te 30 sekund glorii i chwały. Dzisiaj było to 20, za tydzień będzie już 25, ale czasowo powinno wyjść tak samo. Jestem z siebie bardzo zadowolony zwłaszcza że zauważyłem poprawę techniki biegu, mam nadzieję że będzie miało to przełożenie na dłuższe dystanse jeżeli kiedyś znowu będę mieć czas by się za nie zabrać.
Po interwałkach wróciłem do szkoły i wpadłem na wychowawczynię klasy 14, zapytałem się Jej czy słyszała o tych grobowcach do których chce pojechać w niedzielę (przełożyłem z soboty, bo pogoda ma być laciata, a to jednak ma być przyjemność a nie walka), ale nie słyszała. Zapytała więc innego nauczyciela, który mniej więcej wiedział o jakie miejsce mi chodzi, ale o samych grobowcach nie słyszał. Istnieje więc całkiem spore prawdopodobieństwo że te grobowce to jakiś wymysł map google. A może te grobowce istnieją, ale nie są w żaden sposób oznakowane ani dostępne, dlatego nikt o nich nie wie? Zdjęcia z satelity wiele nie wyjaśniają, pokazują jedynie las, co też w sumie powinno być ciekawe. Daleko nie ma, więc pojechać pojadę na pewno.
Znalazłem też w okolicy muzeum jadeitowych zamek, ale ponownie – mapy google, więc nie jestem pewien czy takie muzeum w ogóle istnieje, mogę jedynie mieć nadzieję. Spróbuję się kiedyś do niego dostać, czasu w przyszłym tygodniu będę mieć pod dostatkiem bo dowiedziałem się że weekend mamy wolny. Tylko następuje pytanie kiedy będziemy odrabiać ten poniedziałek i wtorek, a może nie będziemy? To byłoby najlepsze dla mnie, ale na to chyba nie ma co liczyć.
Jeszcze lepiej…okazuje się że nie muszę przychodzić ani w poniedziałek ani we wtorek bo dyrektor chce żeby uczniowie lepiej się przygotowali do egzaminów i nie chce żeby w ogóle mieli jakiekolwiek zajęcia, mają zajęcia ze mną poświęcić na powtarzanie. Nie, to nie jest miejsce dla mnie. Nie powinienem wybrzydzać że mam tyle wolnego, ale mi to nie do końca odpowiada. Za bardzo się rozleniwiam.
Za oknem wiatr, ale dzisiaj i tak mam w planach tylko odprężającą przejażdżkę.