Jaszczurka

Rano poszedłem biegać…Znowu wyjście z ciemnego pokoiku, ale prawdę mówiąc teraz to nie problem. Przypomniały mi się te niedzielne poranki w sierpniu gdy wstawałem o 4 nad ranem i szedłem biegać. Wtedy przynajmniej miałem czołówkę a teraz muszę biegać trochę na ślepo. Na szczęście radzę już sobie całkiem nieźle z trasami tutaj. No to ruszyłem…Hmm…gdy ja się rozpędzałem słońce powoli się podnosiło i nieśmiało rozjaśniało mi drogę. Poszło mi jeszcze szybciej niż tydzień temu. Bardzo mnie to zaskakuje, ale widać tak być musi. To był jeden z tych przyjemnych biegów w czasie których witam się z porankiem i innymi biegaczami. Tutaj nie ma zwyczaju pozdrawiania się w trakcie biegu, więc go powoli wprowadzam. Nie wiem czy mi się uda, ale się nie poddam. No i rano wcale, ale to wcale nie ma zimno. Bałem się tych wtorków, ale to już czwarty z rzędu, więc w końcu się przyzwyczaiłem. Końcówka to jak zwykle ’10 łatywch-10 trudnych’ i piramidka do 50. Bardzo mi z tym dobrze.

A w szkole…rozmawialiśmy chwilę o pieniądzach i padło stwierdzenie ‘ja chcę!’, no to pytanie z mojej strony jest oczywiste ‘a po co Ci?’ i chwila ciszy. Na ciszę jestem przygotowany, nie jestem przygotowany na odpowiedź, a dzisiaj ją usłyszałem ‘na jedzenie’. Nie dlatego że dziewczyna chodzi głodna, a dlatego że chciałaby kupić lepsze. No tylko w szkolnej stołówce wiele lepszego jedzenia nie da się zakupić.

W klasie szóstej mają bardzo fajne ocieplacze na ręce. Takie malutkie poduszki w które można włożyć dłonie. A co więcej, w klasie szóstej mają ocieplacze elektryczne! Podpina się do prądu, one się nagrzewają a potem są cieplutkie. Tylko malutkie. Bo tam gdzie uczniom wejdą obie dłonie tam mi wchodzi jedna i o drugiej nie ma co marzyć. A przecież moje dłonie są o wiele mniejsze niż kiedyś. O wiele…

Korzystając z okienka wróciłem do gabinetu i chciałem pójść do ubikacji, ale na drodze stanęła mi malutka jaszczurka. No to wyciągnąłem aparat i zaczynam z nią rozmawiać. Co w gruncie rzeczy jest bzdurne, ale nie mam ostatnio możliwości pogadania ze zwierzętami więc muszę sobie jakoś to kompensować. Po chwili słyszę kroki i widzę jak Lidia wchodzi po schodach. Od razu pyta ‘z kim rozmawiałeś?’ zanim zdążyłem powiedzieć jej że mówiłem do jaszczurki usłyszałem krzyk i ‘Nie znoszę! Pójdę z drugiej strony!’, po chwili:
– Gdzie jest?
– Spokojnie, jest daleko.
– Na pewno?
– Spokojnie idź do gabinetu, jest tutaj przy mnie.
Wskoczyła do gabinetu, a ja skończyłem robić zdjęcia, wróciłem do gabinetu po jakiś pojemnik, ale że nie mieliśmy to wziąłem chusteczki i wróciłem do jaszczurki. Zapakowałem ją w chusteczki, porozmawiałem chwilę, powiedziałem jej że jest piękna i ma się nie przejmować bo to nie jej wina i wyniosłem na dwór. Tam sobie poradzi o wiele lepiej niż w szkole.
Rozumiem że można się czegoś tak bać i nawet nie chciałem żartować że mam ją dalej w ręce, bo widać że to się naprawdę bała. Na szczęście moje pierwsze pełnoletnie wakacje spędziłem pracując w ZOO z gadami i rybkami, więc takie małe jaszczurki to nie problem. Z wężem miałbym trochę gorzej, pomimo tego że są niezwykle przyjemne w dotyku.
Lidia podziękowała i naprawdę widziałem że jej ulżyło.

Pół dnie zeszło jej na wybieraniu zdjęć do wydrukowania. Zdjęć z konkursu. Myślę że to też fajny prezent dla tych którzy wzięli udział. Nawet jeżeli niektóre zdjęcia wyszły niewyraźnie to takie coś będzie naprawdę fajną pamiątką.

Dyrektor zaprosił nas do innej szkoły. Takiego gimnazjum żebyśmy przyszli, pooglądali, może żebym coś powiedział. Super, tylko kiedy? Lidia pokazała – piątek przed lunchem. O nie moja droga, o nie, to jest dzień szybkich treningów. Zaproponowałem następny poniedziałek. Lidii nie będzie bo we wtorek ma egzamin i chce się wyrwać w poniedziałek popołudniu, w dodatku chce resztę tygodnia trochę się pouczyć. Jej ten piątek też nie pasował za bardzo. A pierwszą propozycję była sobota. Tak na nią spojrzałem i zapytałem:
– A Ty pójdziesz w sobotę?
– Oczywiście że nie, ale Ty możesz pójść bo w soboty nie pracujesz i może się nudzisz.
– Lidia, ja się nigdy nie nudzę. Jestem święcie przekonany że nudzą się tylko ludzie nudni.

I kolejny dialog:
– Będziesz chciał klimatyzację na zimę w gabinecie?
– Hmm…A Ty? (bo mnie to pytanie zaintrygowało i to bardzo)
– Oczywiście.
– No właśnie, ale dlaczego pytasz?
– Bo chcę wiedzieć czy teraz czy może za jakiś czas. A właściwie…(i podchodzi do gniazdka z klimatyzacją i próbuje coś tam zrobić)
– Lidia! Mogę Cię uratować przed jaszczurką, ale przed prądem nie dam rady, więc to zostaw.
– Nie no mógłbyś, wystarczyłoby mnie drewnem odciągnąć.

Na kolacji spotkałem Lawrence’a (tego z trzeciej klasy) i dopiero dzisiaj dowiedziałem się jak ma na imię. Został w szkole na weekend żeby się uczyć. Wyniki z egzaminów ma za tydzień dopiero. A pierwszaki już dostały. Ciekawe. Ach…to zawinięte zielone to wodorosty.

Cukierkowy bilans: 4 lizaki i jedna suszona śliwka.

Trasa dzisiejszego biegu:
http://www.endomondo.com/workouts/108596945