Pojawi się w weekend. I to jest bardzo ciekawe, bo jakim cudem załatwili wszystko tak szybko. No nic, grunt, że będzie mógł zacząć od poniedziałku. Lub będzie mogła. Lub, jak to Lidia powiedziała, będzie mogło. Lidia zażartowała. Myślę, że to znak. Nie wiem jeszcze czego, ale czegoś znaczącego.
Dzisiejsze śniadanie zostało wzbogacane o słodzone suszone chińskie daktyle. Które potem całe zjadłem. Dlatego też dzisiaj ruszyłem do sklepu by je kupić ponownie. Do tego zakupiłem banany, normalne chińskie daktyle, gruszki, mandarynki i płatki owsiane. No i fasolę na ostro, która wygląda jak kukurydza, ale kto tam wie…
Coraz więcej uczniów pyta się mnie o to czy mi zimno…Kurczę. Oni tu wszyscy już zamarzają.
I jak widać na zdjęciach – przysypiają. Trzeci dzień po takiej przerwie jest okropny, na szczęście od przyszłego tygodnia powinni się pozbierać do kupy.
Bardzo mi się podobają te udawane prawdziwe materiały z których korzystają na zajęciach z angielskiego. Co prawda nie ma tam innych ćwiczeń niż czytanki i gramatyka, ale wygląda to jak prawdziwa gazeta i na pewno jako dodatek bardzo ciekawi uczniów.
Adam, specjalnie dla Ciebie, ubikacja – budynek nauczycieli, piętro 3.
Na lunch dzisiaj jednak bułka, tofu, papryka, kalafior i coś…Wyszło 5 RMB. Super.
A po lunchu poszedłem biegać i odwiedziłem inny plac zabaw. Fajnie sobie tak połączyć biegi z ćwiczeniami na placu zabaw.
A kolacja to: tofu, fasola z mięchem, ziemniaki i chyba też tofu…wyszło 6 RMB i myślę, że Pan się pomylił, albo to mięso było droższe…No nie wiem nie wiem.
Wyjeżdżając ze szkoły wczoraj zauważyłem, że zaczęto podświetlać inną ulicę, więc postanowiłem porobić trochę zdjęć. A zaraz potem ruszyłem na zakupy.
Uczniowie dalej uwielbiają Biebera ;)
A dzisiejsza trasa biegowa wyglądała o tak: