Pierwszy raz od tygodnia

Poszedłem pobiegać. Dzisiaj w końcu mogę usiąść spokojnie i nie kiwnąć ani palcem. Chociaż niewymownie wkurza mnie to, że nie mogę ściągnąć żadnego filmu…

Dzisiaj pobiegłem w prawo. Droga cały czas biegła prosto. Przez pięć kilometrów ani jednego zakrętu, przez cztery kilometry żadnej górki…Potem skończył się chodnik i postanowiłem zawrócić.
Tętno miałem strasznie wysokie, ale temperatura tutaj jest wysoka już o 8, w dodatku ta wilgotność. Po 30 minutach byłem spocony jak w Polsce po ciężkich 90 minutach. Po drodze mijałem sprzątaczy i ludzi na skuterach, rolników, wędkarzy, większość z nich spoglądała na mnie i odpowiadała na moje ni hao. Bardzo sympatycznie. Na tę górę będę się musiał kiedyś wybrać.

Dowiedziałem się także, że podwójne mycie jabłek nie sprawi, że żołądek zacznie je tolerować. Także jabłka na razie – be.

Chyba też złapałem zdjęcie  informujące o hodowli jedwabników.

Te odległości są niewyobrażalne. A wieś i pola wszędzie wyglądają wszędzie tak samo :) Ci sami spokojnie pracujący ludzie, te same zdezolowane traktory. Wszystko takie samo. Tylko ludzie jacyś tacy bardziej uśmiechnięci.

Dzisiejsze pięć kilometrów w prawo wyglądało tak – http://www.endomondo.com/workouts/j6trpmm3Mqo

Za miesiąc będę mieć pod nosem piętrowy market. Pewnie w przyszłym roku postawią koło mnie ogromny 5* hotel, a ten wielki prac budowy obok szkoły to kolejne osiedle.

Moi drodzy.  Napiszę to jeszcze raz i będzie to raz ostatni. Galeria, jak sugeruje link z prawej strony, znajduje się na http://rainreborn.minus.com tutaj zdjęć wrzucać nie będę. Szkoda mi na to życia. Wolę coś zjeść :)

Ciemność.
Wspominałem o tym już  przy okazji pobytu w Pekinie, ale wczoraj w tej ciemności mnie olśniło. Otóż, tu nie widać ani gwiazd ani księżyca. Lidia mówi, że to z powodu zanieczyszczeń.  Może być i tak, ale u nas na Śląsku  widać i księżyc i gwiazdy.

Imiona.
Bo kilka osób się pytało. Chińczycy mający kontakt z obcokrajowcami wybierają sobie zachodnie imiona by ułatwić nam życie. Także nie, chińscy rodzice nie wpadli na tę polską modę nadawania dzieciom wymyślnych angielskich imion.

Stosy książek na ławkach
Ponownie kilka osób pytało, więc tłumaczę. Dzieciaki mają takie stosy książek, ponieważ wszystkie zajęcia mają w jednej klasie. Jedynie nauczyciele się zmieniają. Czyli wyobrażamy sobie teraz naszą klasę w szkole, którą się zajmujemy, w której wisi to co my chcemy i do której na każde zajęcia przychodzą nauczyciele. Żadnych ciężki plecaków dla dzieci, żadnego targania całego osprzętu ze sobą. Wszystko zostaje w szkole. Nic nikomu nie ginie. I w ten oto sposób przestajemy się martwić o kręgosłupy dzieci noszących nierzadko kilkunastokilogramowe plecaki, albo plecak, torbę i jeszcze siatkę.

Projektory.
Klasy są brudne nie oszukujmy się, ławki są stare, podobnie jak krzesła. Niektóre z krzeseł nie mają nawet oparć. Ot zwykłe taborety. Jak na polskie standardy to kiepsko. Z drugiej strony w każdej sali jest projektor, głośniki i dostęp do internetu. Jak na polskie standardy to bardzo dobrze. Czyli niby wychodzi na zero, prawda? Tylko ilu z nas wybrałoby brudne szafy w zamian za dostęp do internetu i projektor na każdych zajęciach? Przypuszczam, że wszyscy.

Carrefour.
Jutro w Xuzhou odwiedzę Carrefour. Ciekawe czy tutaj też będzie trzeba przebijać się przez stada emerytów…;)

Ach, to dziwne coś w galerii to suszone mięso na ostro. Pycha :)