Poniedziałek jak wtorek

Cały dzień, może z wyjątkiem poranka który we wtorki jest zupełnie inny, mam wrażenie że to już wtorek. Co jest w pełni zrozumiałe, w końcu to drugi dzień w szkole więc powinien być wtorek. A to dopiero poniedziałek. Chociaż w gruncie rzeczy poniedziałki nie są takie złe. Mam fajne, aktywne klasy, dobre zajęcia, więc nic tylko chodzić po klasie i pomagać dzieciakom rozmawiać. Czasem trzeba tylko trochę z Nimi powalczyć na początku gdy krzyczą że chcą obejrzeć film.

IMG_2119
’Pomnik’

Wczoraj wróciłem po 20, kupiłem jeszcze owoce i zajeżdżając pod blok zauważyłem że między dwoma samochodami, na płocie, rozwieszono ogromną płachtę i puszczono z projektora film. Oglądali starsi i młodsi siedząc na przyniesionych z domu krzesełkach. Zdjęcia są dość słabe bo nie chciałem używać flesza a światła nie było zbyt wiele, ale macie chociaż zdjęcie ekranu:

IMG_2122

Dla mnie to niebywałe, znaczy słyszałem o czymś takim, widziałem na teledysku Myslovitz, ale nigdy tego nie doświadczyłem. Takie grupowe oglądanie filmu ze znajomymi, nie w kinie, nie w domu, ale na dworze przy dobrej pogodzie, gdzie każdy może się przysiąść, albo stanąć  i przeżyć tę produkcję. Zapomnijmy teraz o prawach autorskich o pomyślmy o tym że dzięki temu filmowi ci ludzie mieli możliwość spędzenia czasu ze sobą, ze swoimi dziećmi, wnukami i przeżycia czegoś wspólnie. Bardzo mi się ten pomysł podoba. To takie tworzenie wspólnoty, nie tylko mieszkamy w jednym bloku, ale razem żyjemy i razem przeżywamy, nikt nie jest sam, nikt nie jest anonimowy.

IMG_2127

A tak…wczoraj dokulałem się takiego ‘pomnika’ stojącego na drodze do Xuzhou, ale dokulałem się tam dość okrężną drogą. Kulałbym się jeszcze dalej gdyby nie to że nagle lampa przestała świecić i wróciłem do mieszkania. Na szczęście wystarczyło wymienić baterie, a że akumulatorków mam pod dostatkiem (bo nakupowałem jakbym przygotowywał się na koniec świata) to problemu nie ma. W sensie już nie ma. Cieszę się niezwykle że dzisiaj kończę godzinę wcześniej niż normalnie bo mogę sobie w spokoju w domu poćwiczyć a potem znowu ruszyć w drogę i dzisiaj pojechać gdzieś dalej. Na zdjęciach z satelity widzę że jeżeli pojadę jeszcze kawałek w stronę Xuzhou to dokulam się do rzeki, także taki mam plan na dzisiaj. Mam tylko nadzieję że wzdłuż tej rzeki będą jakieś dostępne drogi, bo w przeciwnym wypadku przyjdzie mi zawrócić. Mam tylko nadzieję że dojadę tam zanim zrobi się naprawdę ciemno bo chociaż baterie wymieniłem to jednak nie wiem jak długo wytrzymają a część trasy powrotnej jest nieoświetlona. Drogi mają wspaniałe, ale oświetlenie i znaki drogowe to tragedia momentami.

IMG_2133
Tofu z tofu i kiełkami.

Dzisiaj na obiad do trójeczki i znowu tofu na ostro. Bardzo mi to podchodzi i chociaż te mięsne wyglądają niezwykle apetycznie to jakoś chwilowo nie mam ochoty na żucie kości. Tofu jest dla mnie najlepszym rozwiązaniem. No i 5 RMB to jak za darmo.

Zaliczyłem również drugi sprawdzian na kursie. Tylko czemu musiałem zaznaczać że jestem lekarzem? Znaczy wiem czemu, bo tak było w PPTku, ale jednak można to było zrobić inaczej.

CoTamSłychaćnaŚwiecie
Czyli Korea, Korea i jeszcze raz Korea a spójrzmy na to co dzieje się w Syrii:

tV9pEbK

Niedziela i przegapione #7

Untitled

Drogi
Tak jak obiecałem. Drogi tutaj są niesamowite. Jeżdżą na nich te olbrzymie ciężarówki, wielkie wypełnione piachem, motorami, węglem i tak naprawdę nie wiem czym jeszcze ciężarówki i wiecie czego tutaj nie ma? Kolein. Drogi są niczym blat stołu. Jedyne koleiny jakie  zauważyłem były na poboczu przy fabryce, ale i one były nieprównywalne mniejsze od tych znanych nam z Polskich dróg, głębokie może na 2-3 centymetry i cignęły się  jakieś 100-200 metrów. Specjalnie patrzyłem na główną drogę, ale nic tam nie zobaczyłem. Zapomnijcie również o dziurach na jezdni i o dziurach na poboczu. Nie ma czegoś takiego.
Nie ma również zbyt wielu drogowskazów co dla mnie jest olbrzymim problemem, a nawet jak już są to te które mnie najbardziej interesują są napisane po chińsku. A teraz taka ciekawostka: autostrada G3 wzdłuż której chcę dojechać do tego olbrzymiego jeziora (Nansi) prowadzi od Pekinu  do Fuzhou, a docelowo do Tajwanu.

Piątkowy obiad
Odłożyłem to na dzisiaj bo był wyjątkowy. Mianowicie część jedzenia dostałem od tej uroczej dziewczyny z klasy dziesiątej. Jej mama przygotowała i wysłała Ją z ciastem (hmm…takim plackiem mącznym) i jedzeniem. No pycha, po prostu pycha. I na ostro było co już w ogóle…

Wykupiony zapas gruszek
W piątek poszedłem kupić owoce, bo im robi się cieplej tym więcej ich jem i kupiłem ładne, duże, świeże jabłka, ale nie kupiłem gruszek bo nie było. Stało się to czym mama mi groziła, tylko zamiast słonecznika wykupiłem zapas gruszek…mama nadzieję że nie bo prawdę mówiąc wolę te gruszki od jabłek.

Dziwne cosie w workach
Podobno parzenie zielonej herbaty zapoczątkował listek który spadł cesarzowi do gorącej wody. Od tamtej pory Chińczycy zalali wrzątkiem chyba każdą dostępną roślinę by sprawdzić czy się nada do picia, a potem ją wysuszyli i sprawdzili jeszcze raz. Efekt jest teraz taki że kupując w sklepie cokolwiek nie mam pewności czy to bardziej służy do jedzenia czy do picia. Dlatego też  próbuję i tak i tak. Te duże zielone owoce to chyba coś kandyzowanego, ale nie mam pojęcia co bo smaku nie poznaję, no i nie ma pestek co jest dość dziwne. W smaku bardzo słodkie a jak się zaleje wodą to jest pyszne. Tylko oczywiście trzeba najpierw pociachać na plasterki.
Te czerwone mają za to pestki i coś mi smakowo przypominają, ale nie potrafię sobie przypomnieć nazwy, po zalaniu bez smaku.

Blue movie
Klasa pierwsza chciała obejrzeć film w poniedziałek i ktoś krzyknął ‘huang dian ying’ a potem ‘yellow movie’ i dzieciaki w śmiech. Spojrzałem się wtedy na Nich  z uśmiechem na usta i wytłumaczyłem:
– Owszem, po chińsku to ‘huang dian ying’, ale po angielsku to ‘blue movie’. Ale puścić Wam czegoś takiego ani nie chcę ani nie mogę.
Wtedy dotarło do Nich co powiedzieli i zaczęli przepraszać.
No dobrze, ale o co chodzi?
O filmy pornograficzne moi drodzy. Także gdy ktoś Wam w Chinach zaproponuje ‘żółte filmy’ zastanówcie się czy naprawdę chcecie je oglądać.

Korea
Tak, Korea Północna graniczy z Chinami, ale dla przypomnienia: oni się kłócą z Koreą Południową a w dalszej kolejności z USA. Pierwszy atak będzie właśnie skierowany w Koreę Południową i nawet jeżeli te dwa kraje wejdą na wojenną ścieżkę to jest dość nikłe prawdopodobieństwo żeby Chiny się w to wtrąciły. W chińskich mediach temat konfliktu  poruszany jest sporadycznie, o wiele więcej mówi się o ptasiej grypie oraz o spotkaniach prezydenta Xi Jinping z przedstawicielami stowarzyszenia narodów Azji Południowo-Wschodniej, to co się dzieje na półwyspie koreańskim jest dopiero którymś tam tematem. Znacznie więcej uwagi poświęca mu się w polskich i amerykańskich mediach.

Qipa
Wymowę już znacie, bo przypomina siedem osiem i oznacza to ni mniej ni więcej a kwiatek, podobno bardzo brzydki. Jest to również slangowe określenie kogoś bardzo dziwnego. I tak na przykład jedna uczennic w klasie dziewiątej powiedział mi dzisiaj ‘He’s a qipa’ i prawie się popłakałem ze śmiechu. Nawet w tak odległym miejscu od  Domu można usłyszeć polskobrzmiące przekleństwa.

Niedziela
Dzisiaj dzieciaki dostały do wyboru cztery tematy: duchy, zwierzęta, klasa i hobby. Tak żeby sobie porozmawiać. Klasa dziewiąta wybrała duchy i stosunek większości jest dość ambiwalentny. Część wierzy, część nie wierzy. Nikt nie widział, ale Brigitte powiedziała mi że w Chinach zdarza się że w dziecko wejdzie duch, a potem zostanie on przegoniony przez kogoś.
W sumie to każda klasa wybrała dzisiaj duchy, więc w czasie przerwy na lunch ściągnąłem dzieciakom film krótkometrażowy, ale okazał się tak kiepski że go nie podlinkuję.

IMG_2111
Tofu.
Na obiad ruszyłem do trójki, ale że było mało osób w dwójce to tam się zatrzymałem i zjadłem tofu na ostro, bardzo smacznie za 6 RMB. Ciągle mnie to zdumiewa że tutaj tofu jest tańsze od mięsa. Z drugiej strony, jakby było droższe to zostałby już chyba tylko ryż.

Tylko tyle bo zaraz wskakuję na Meridkę i jedziemy.