Cały dzień, może z wyjątkiem poranka który we wtorki jest zupełnie inny, mam wrażenie że to już wtorek. Co jest w pełni zrozumiałe, w końcu to drugi dzień w szkole więc powinien być wtorek. A to dopiero poniedziałek. Chociaż w gruncie rzeczy poniedziałki nie są takie złe. Mam fajne, aktywne klasy, dobre zajęcia, więc nic tylko chodzić po klasie i pomagać dzieciakom rozmawiać. Czasem trzeba tylko trochę z Nimi powalczyć na początku gdy krzyczą że chcą obejrzeć film.
Wczoraj wróciłem po 20, kupiłem jeszcze owoce i zajeżdżając pod blok zauważyłem że między dwoma samochodami, na płocie, rozwieszono ogromną płachtę i puszczono z projektora film. Oglądali starsi i młodsi siedząc na przyniesionych z domu krzesełkach. Zdjęcia są dość słabe bo nie chciałem używać flesza a światła nie było zbyt wiele, ale macie chociaż zdjęcie ekranu:
Dla mnie to niebywałe, znaczy słyszałem o czymś takim, widziałem na teledysku Myslovitz, ale nigdy tego nie doświadczyłem. Takie grupowe oglądanie filmu ze znajomymi, nie w kinie, nie w domu, ale na dworze przy dobrej pogodzie, gdzie każdy może się przysiąść, albo stanąć i przeżyć tę produkcję. Zapomnijmy teraz o prawach autorskich o pomyślmy o tym że dzięki temu filmowi ci ludzie mieli możliwość spędzenia czasu ze sobą, ze swoimi dziećmi, wnukami i przeżycia czegoś wspólnie. Bardzo mi się ten pomysł podoba. To takie tworzenie wspólnoty, nie tylko mieszkamy w jednym bloku, ale razem żyjemy i razem przeżywamy, nikt nie jest sam, nikt nie jest anonimowy.
A tak…wczoraj dokulałem się takiego ‘pomnika’ stojącego na drodze do Xuzhou, ale dokulałem się tam dość okrężną drogą. Kulałbym się jeszcze dalej gdyby nie to że nagle lampa przestała świecić i wróciłem do mieszkania. Na szczęście wystarczyło wymienić baterie, a że akumulatorków mam pod dostatkiem (bo nakupowałem jakbym przygotowywał się na koniec świata) to problemu nie ma. W sensie już nie ma. Cieszę się niezwykle że dzisiaj kończę godzinę wcześniej niż normalnie bo mogę sobie w spokoju w domu poćwiczyć a potem znowu ruszyć w drogę i dzisiaj pojechać gdzieś dalej. Na zdjęciach z satelity widzę że jeżeli pojadę jeszcze kawałek w stronę Xuzhou to dokulam się do rzeki, także taki mam plan na dzisiaj. Mam tylko nadzieję że wzdłuż tej rzeki będą jakieś dostępne drogi, bo w przeciwnym wypadku przyjdzie mi zawrócić. Mam tylko nadzieję że dojadę tam zanim zrobi się naprawdę ciemno bo chociaż baterie wymieniłem to jednak nie wiem jak długo wytrzymają a część trasy powrotnej jest nieoświetlona. Drogi mają wspaniałe, ale oświetlenie i znaki drogowe to tragedia momentami.
Dzisiaj na obiad do trójeczki i znowu tofu na ostro. Bardzo mi to podchodzi i chociaż te mięsne wyglądają niezwykle apetycznie to jakoś chwilowo nie mam ochoty na żucie kości. Tofu jest dla mnie najlepszym rozwiązaniem. No i 5 RMB to jak za darmo.
Zaliczyłem również drugi sprawdzian na kursie. Tylko czemu musiałem zaznaczać że jestem lekarzem? Znaczy wiem czemu, bo tak było w PPTku, ale jednak można to było zrobić inaczej.
CoTamSłychaćnaŚwiecie
Czyli Korea, Korea i jeszcze raz Korea a spójrzmy na to co dzieje się w Syrii:
Fajnie, że piszesz do Szuflady. Mogę sobie dzięki temu poczytać za każdym razem lepszy materiał, już na pierwszy rzut oka widać Twoje postępy w pisaniu. Podobało mi się Twoje ostatnie wyobrażenie Miejskiego krajobrazu i wizja przyszłości (?) w Zgniecione. Albo też humorystyczne Bo tak jest i całkowicie pokręcone Może być jeden (lubisz zdaje się opisywać różnie alternatywne miejsca i sytuacje). Dla mnie numerem jeden jest Huśtawka dzięki swojemu mrocznemu i naprawdę zaskakującemu zakończeniu – tym bardziej, że często personifikujesz przedmioty. Nie spodziewałem się tam…
Dziękuję. Większego komplementy niż 'nie spodziewałem się’ nie mogę sobie wyobrazić.
To są takie bardzo skromne początki, bo przecież co to jest 200-300 słów, ale wszystko przyjdzie z czasem. Taką mama nadzieję przynajmniej.
Huśtawka miała być zupełnie inna, ale chyba wyszło dobrze, bo nie tylko Tobie się spodobała :)