Ubrałem ciepłe getry. Koszulę z długim rękawem, bluzę w której się zakochałem z powodu rękawków, dodatkowo kurtkę przeciwdeszczową, czapkę zimową i…było mi bardzo ciepło. Niby biegłem powoli, bo wolniej niż tydzień temu, ale tętno też było niższe. No i w końcu w udach czuję braki rozciągania po biegach więc muszę się wziąć za siebie.
Dzisiejsze zajęcia poszły bardzo sprawnie, nawet biorąc pod uwagę niechęć klasy 11 do współpracy z książką. Udało ich się przekupić tym że następne zajęcia to konkurs, a na jeszcze kolejnych mają obiecany film. Film by i tak dostali bo przecież przed egzaminami nie będą w stanie się skupić. Także ha, zostali oszukani!
Lidia powiedziała że każdy dobry nauczyciel musi czasem okłamać uczniów…Przecież ja ich nie okłamałem, od początku do końca mówiłem prawdę.
Gdy zszedłem na parter z zajęć wychodziła akurat Pani odpowiadająca za zajęcia z angielskiego w klasie pierwszej wraz z dwoma młodymi nauczycielkami (kurczę, jedna to Kathy, ale imienia tej drugiej nie pamiętam…sprawdziłem – Tina) i sobie akurat z Tiną (teraz to się wymądrzam) porozmawiałem chwilę. Zabrzmiał dzwonek i się pożegnaliśmy. Po chwili wróciła i powiedziała, że może przyjść na moje zajęcia i od razu się zapytała czy może :) No przecież jej nie wygonię. Przydała się, bo jednemu z uczniów brakowało pary i mógł z nią porozmawiać. Po zajęciach powiedziała że bardzo dobrze sobie poradziłem tylko niektórzy uczniowie mają problemy bo nie są przyzwyczajeni do mówionego języka. No właśnie. I tak po robieniu tych samych zajęć 14 razy utwierdzam się w przekonaniu, że trzeba wrócić do słuchania. Bo chociaż część uczniów nie ma problemów z mówieniem, tak jednak większość ma. Poza tym zadaniem moich zajęć jest uczenie ich w najbardziej przyjemny możliwy sposób, więc nie mogę ich stresować za bardzo.
Wychodząc na lunch zauważyłem świetną bluzę. Musiałem zrobić to zdjęcie, po prostu musiałem. Aż tę dziewczynę poprosiłem by mi zapozowała bo po prostu nie mogłem się powstrzymać.
Po lunchu, tym razem w czwórce, bo do jedynki bym już się nie dopchał (w ogóle to się wykosztowałem bo skasowali mnie 5 RMB) pojechałem na zakupy. Chciałem kupić rękawiczki bez palców (nie znalazłem) i…
Czasem robimy rzeczy z których nie jesteśmy dumni, prawda? Każdy z nas zrobił kiedyś coś z czego nie jest dumny. Coś czego się wstydzi. Takie nasze małe, malutkie, maciupcie tajemnice. Może to być coś co zrobiliśmy po zbytu bogatej w alkohol nocy, albo coś co zrobiliśmy dawno temu i z perspektywy czasu widzimy jak bardzo daliśmy ciała. Każdy ma coś takiego. Od dzisiaj ja też…Pierwszy raz w życiu…kupiłem dla siebie kapcie. I rozumiem że dla niektórych to nic dziwnego, ale dla mnie to powód do wstydu, do ubrania kaptura i zaszycia się w domu. W domu zawsze chodziłem boso, nawet w zimę nie zakładałem skarpet dopóki nie było bardzo zimno. Przez całe życie słyszałem tylko narzekanie babci że będę chory bo nie noszę skarpet/kapci/skarpet i papci. A ja po prostu nie lubię…znaczną część życia moje stopy spędzają w butach i skarpetach, to dlaczego mam je dodatkowo męczyć? Tak zawsze powtarzałem. A teraz? Kupuję kapcie bo mi zimno w stopy…i mówię sobie że to wszystko przez te kafelki, że gdyby to nie były kafelki to bym wytrzymał. Tak bardzo mi wstyd…ale gdy się tutaj otwarłem to od razu zrobiło mi się lżej. Także dziękuję.
Na zajęciach w klasie 12 na jedno pytanie usłyszałem część odpowiedzi, zawieszenie i ‘no wiesz, rozumiesz’ i nie mogłem się powstrzymać od śmiechu. Przecież to doskonała odpowiedź. Z jednej strony nie dowiadujemy się niczego co uczeń chce powiedzieć, więc spokojnie możemy go oblać, albo dalej ciągnąć za język, ale z drugiej strony to świetna odpowiedź, bo ja wiem o co mu chodziło (początek wypowiedzi był wystarczający do zrozumienia) i każdy z kim rozmawiałby na ten temat by zrozumiał. Także pochwaliłem go i poszedłem dręczyć innych uczniów. Jednak po chwili zawołał mnie i wyjaśnił, że ‘no wiesz, rozumiesz’ to bardzo często spotykany zwrot w Chinach. No nie tylko w Chinach :) I to mu wyjaśniłem. No i pochwaliłem bo przecież bardzo dobrze sobie poradził.
A na kolację tofu za 2.8 RMB, dostałem też pierożka od uczniów (bo można w 4 wziąć pierożki). I uciąłem sobie rozmowę z jednym z uczniów z innego budynku. Bardzo ładnie mówił po angielsku i zaprosił do swojej klasy. Klasa 1 na piętrze 1 w innym budynku. No to będę musiał się tam kiedyś wybrać.
A trasa z dzisiejszego biegu wyglądała o tak: