Tydzień dziewiąty

Czyli OWB1 ciąg dalszy.

Był taki moment, kiedy w końcu śnieg się roztopił i postanowiłem pobiec WB2. Dałem sobie spokój wyjątkowo szybko, bo raptem po kilometrze. Biodro dokuczało, do tego w głowie siedziała i dalej siedzi, blokada która mnie powstrzymuje przed szybszym tempem.

Prawdę mówiąc w czasie dłuższego wybiegania w środę ujechałem na lodzie i taki skurcz mnie chwycił w pośladku że myślałem że to koniec. Chwila przerwy i biegłem dalej.

W piątek zrobiłem solidny kros, zresztą w poniedziałek też, ale ten wyglądał inaczej. Jest w parku taki podbieg pod planetarium którego nie lubię bo jest bardzo stromy. A to że go nie lubię oznacza tyle że będę musiał go polubić, w końcu trzeba nogi wzmocnić.

 

Podsumowanie tygodnia:
Łączny dystans biegów 83 kilometrów
Łączny czas biegów 6:59
Średnie tempo 5:00 (i będzie tylko wolniej)
Czas ćwiczeń dodatkowych to 1:58

Co było dobre w tym tygodniu?
Przebiegłem 18 kilometrów, czyli jest poprawa.
Dwa, w miarę bezbolesne wyjścia z tempem poniżej 5:00
Coraz więcej ćwiczeń dodatkowych.

Co jest do poprawy?
Sfera psychiczna, bo zdarza mi się wątpić czy wyjście rano ma sens.

Obawy?
Biodro, ale coraz mniej.

Ciekawostka z tego tygodnia
Przekroczyłem 4000 wybieganych kilometrów w roku :-)