Dawno temu, no może nie aż tak dawno, gdy jeszcze byłem studentem jedna z wykładowczyń na nasze pytanie o godziny rektorskie/dziekańskie odpowiedziała że najlepiej poinformowani to zawsze są studenci.
W sumie to nigdy o tym nie myślałem, ale w Chinach sprawdziło się to w Jiawang, chociaż tam to głównie za sprawą Lydii która się ze swoich obowiązków nie wywiązywała, albo nikt Jej niczego nie mówił.
W zeszłym roku był spokój z takimi rzeczami bo chociaż kontakt z tym biurem współpracy z zagranicą był o tyłek rozbić to jednak wszystkie informacje były już wcześniej opublikowane przez rząd chiński (w sensie wszystkie dni wolne były już odgórnie ustalone, a innych dni wolnych nie było). Także tutaj problemów nie było.
W tym roku mamy do opieki bardzo sympatyczną nauczycielkę, która skończyła dwie bardzo dobre szkoły, licencjat zrobiła w na Pekińskim Uniwersytecie dla nauczycieli, w magistra w Hong Kongu, ale poziom Jej ogarnięcia takich spraw organizacyjnych jest…średni.
O dniach sportu dowiedziałem się od studentów, więc minus, ale o tym kiedy się odbywają i że nie mamy zajęć już od Niej więc ogólnie wychodzi na zero. Czyli jak na kogoś kto powinien te sprawy ogarniać –średnio.
Właśnie mi jedna z moich byłych uczennic opowiedziała historię. Jej szkoła wybudowała nowy kampus w 2008 roku i jak to z reguły bywa część terenu zajmowały przedtem budynki mieszkalne, wykupili więc prawie wszystkie budynki. Prawie wszystkie bo ostała się jedna rodzina, która sprzedać domu nie chciała. Że to Chiny to pewnie chcieli, ale za więcej niż szkoła dać chciała, więc nie sprzedali i przez te siedem lat znajdują się na terenie kampusu sprzedając tam różne cosie studentom. Najstarszy syn w tej rodzinie ma problemy psychiczne i dzisiaj wbiegł z nożem do stołówki po czym wszyscy ludzie, głównie dziewczyny, z niej uciekły, ale jedną zranił w rękę. Na szczęście szybko Go złapano, a Jej nic nie będzie, przynajmniej nie powinno.
A sprawa pewnie skończy się tak że rodzina mieszkanie szkole odda, lub sprzeda po obniżonej cenie, dziewczyna dostanie stypendium i pewnie jeszcze zagwarantują jej magisterium w innej, lepszej szkole, ale nikt chłopaka o nic nie pozwie. Chociaż mogę się mylić i jeżeli cokolwiek się zmieni to Was o tym powiadomię.