Naprawdę, wyje tutaj strasznie. Podobno ten ostatni tajfun w tym roku uderzy jutro, ale czy tak będzie to się okażę. Wiatr jest okropny na tym dwudziestym piętrze, w dodatku wszystkie pozostałe mieszkania są puste i wszędzie są okna pootwierane, więc wiatr wlatuje, przelatuje a na koniec wylatuje szparą w drzwiach i krąży po korytarzu. Naprawdę nie ma czego zazdrościć. Mam nadzieję że w końcu to wycie się skończy, bo ileż można.
Pewnie na wiosnę będzie jeszcze gorzej, w końcu wiosna to wszędzie gdzie byłem do tej pory okres puszczania latawców, a te zawsze najlepiej latają gdy jest wiatr. Od razu przypomniało mi się Jiawang i te moje nieudolne próby sterowania latawcem z Micky. To było takie zabawne, takie dziecinne, że aż mi tego trochę szkoda. Teraz to pewnie nikt mnie już nie poprosi do puszczania latawca.
Odebrałem dziś paszport i jak nic wbita karta pobytu do 31-go lipca przyszłego roku, aż mi się oczęta ucieszyły. Bardzo długo i bardzo fajnie z tego powodu. Na chwilę obecną wszystko wskazuje na to że zostaniemy tu trochę dłużej, więc pewnie jeszcze przed wylotem do Polski dostanę nową kartę i też będzie dobrze.
W ogóle to dzisiaj się strasznie, ale to strasznie wygłupiłem. Zapomniałem że są jeszcze dwie grupy który nie przerobiły ze mną jednego tematu, więc nie mają w tym tygodniu egzaminów. Także wszedłem do klasy, przedstawiłem punktację, wyjaśniłem co należy zrobić i usiadłem w ławce między studentami. A Oni w pełnej konsternacji co ja robię. A ja w pełnym szoku czego Oni nie robią. Do końca zajęć Ich przepraszałem, ale tak się pomylić…Wszystko przez te święto narodowe, gdyby nie ono te lekcje byłyby normalnie ułożone i nie byłoby takich problemów, ale Chińczycy to lubią życie pokomplikować czasami.
A Pani z plackami dzisiaj znowu nie było. Może pojawia się co drugi dzień? Teraz to będą odbywać się codzienne podchody by określić wzorzec.