Uwielbiam jagnięcinę. Jest to najpyszniejsze mięso ze wszystkich jakie znam, wyraziste i wpasowujące się idealnie w moje gusta.
Najpyszniejszego kebaba jakiego jadłem w życiu zjadłem lata temu w Krakowie i był z jagnięciny, a przynajmniej z baraniny. Nigdy przedtem i nigdy potem nie zjadłem równie pysznego kebaba. Nie zrozumcie mnie źle, były przyzwoite, ba nawet bardzo dobre, ale tamten wtedy był czymś wyjątkowym. Może w mojej pamięci robię go czymś jeszcze bardziej wyjątkowym, ale nie dbam o to, to był najlepszy kebab w życiu.
Niektórym, jak mojej babci, zapach jagnięciny się nie podoba. Mój dziadek, podobnie jak ja, jagnięcinę lubił i raz poprosił babcię by ją przyrządziła. Babcia, jak na dobrą żonę przystało, przygotowała pyszny obiad, podała go dziadkowi, a następnie umyła garnek i wyniosła go na śmietnik bo nie mogła znieść zapachu. Mi jednak ten zapach w ogóle nie przeszkadza, ba uwielbiam go.
Jagnięciny jednak nie jem. Nie dlatego że w Chinach czasami podmienia się ją na szczurze mięso, a po grillowaniu nie czuć różnicy (podobno). To zresztą i tak nie jest wielki problem bo wystarczy udać się w miejsce gdzie obrana ze skóry owca wisi i czeka. Wtedy ma się pewność że to nie szczur.
Nie jem odkąd June przeczytała mi jak w Chinach zapalił się budynek na owczej farmie i kilkaset owiec zginęło upieczonych żywcem. Oczywiście Przygoda z owcą Murakamiego i Trium owiec, oraz Sprawiedliwość owiec Leoni Swann także się do tego przyczyniły, ale w mniejszym stopniu.
A skoro nie jem owiec, to siłą rzeczy nie jem też kóz, w końcu w Chinach owca to koza a koza to owca. Dlatego też czasem rok owcy nazywa się u nas rokiem kozy. Nie dość że te słowa brzmią tak samo to jeszcze są zapisywane w ten sam sposób. Czasem jak ktoś ma czas to powie że koza to górska owca, ale z reguły nikt się do takich drobnostek nie przywiązuje.
Piszę o tym wszystkim bo wczoraj idąc z June w odwiedziny do jednej z Jej ciotek, oczywiście po zmroku, bo tu już przed 20 jest ciemno i ani śladu gwiazd na niebie, widziałem owcę na dachu. Nie zdążyłem nawet Junen jej pokazać bo uciekła. Zobaczyła że się na nią patrzę i uciekła sprawiając że w powietrzu zawisły słowa hej June, widzisz tę owcę na dachu?
Koza byłaby o wiele mniej dziwna na dachu niż owca, ale z drugiej strony w tej wiosce część budynków budowana jest na dole drogi, a część na górze, więc spokojnie mogła sobie przeczłapać.
Tak wiem że nie ma zdjęć, ale nic na to teraz nie poradzę. Po 28-ym sierpnia to się zmieni.