Jestem wtedy kiedy krzyczę

Nie lubię krzyczeć.
Krzyk na uczniów uważam za pedagogiczną porażkę.
Krzyk na drugiego człowieka uważam za osobistą porażkę.

A jednak czasem mi się zdarza. Czasem najzwyczajniej w świecie nie wytrzymuję i krzyczę. Krzyczałem w Jiawang z dwa razy, parę razy zdarzyło mi się w Changchun. Tutaj zdarzało mi się głównie gdy studenci jawnie ignorowali moje polecenia w czasie egzaminu. Nigdy w czasie zajęć. Z jakiegoś powodu tutejsi studenci bardzo poważnie podchodzą do zajęć, ale egzaminy…no cóż, egzaminy stanowią dla Nich pewną trudność.

Dzisiaj nie wytrzymałem i wydarłem się na studenta. Nie krzyczałem, darłem się. Bardziej z bezsilności niż z tego że mnie zezłościł.

Wprowadziłem zasadę Maksimum czterech studentów w klasie, gdy jest Ich więcej nie mogę Ich kontrolować i patrzeć czy aby nie ściągają (ściągać na egzaminie ustnym, to naprawdę się zdarza…).
Na poprzednim egzaminie w tej grupie jeden ze studentów wszedł poza kolejką i powiedziałem Mu dosadnie żeby wyszedł bo ma być tylko czterech studentów. Wyszedł, wrócił, został oceniony uczciwie, według tego co powiedział, a nie według swojego zachowania. Ten element jest dla mnie bardzo trudny, ale uważam że każdy nauczyciel powinien być w stanie odciąć się od tego co myśli o danym człowieku a oceniać jedynie Jego odpowiedzi.

Dzisiaj napisałem wszystko co chciałem na tablicy po czym chciałem przystąpić do egzaminu ale kilku studentów powiedziało mi że przyszło z innej grupy i nie ma Ich pytań, więc poszedłem je dopisać i zacząłem sprawdzać które są które.
Stoję więc obrócony plecami do sali i patrzę w zeszyt próbując jasno i wyraźnie napisać które pytania są dla której grupy (bo słówka parzyste/nieparzyste są przez Nich zastępowane pojedyncze/podwójne).
Wchodzi student i się zaczyna:
– A ile to jest osób w sali.
Obracam się i patrzę że faktycznie nie wszyscy wyszli.
– Jeszcze egzaminu nie zaczęliśmy.
– A poprzednio to na mnie nakrzyczałeś jak wszedłem i było za dużo osób.
– Ale my jeszcze egzaminu nie zaczęliśmy.
– A poprzednio to gdy wszedłem to na mnie nakrzyczałeś. A teraz to jest tyle osób.
– No tak, ale ja jeszcze nie zacząłem egzam…
– A poprzednio to na mnie nakrzyczałeś jak wszedłem i było za dużo osób.
– Czy mógłbyś mi nie przerywać? Czy tak traktujecie nauczycieli w Chinach?
– Myślisz że tak traktujemy nauczycieli w Chinach?
– Czy ktoś może mi powiedzieć czy to jest normalne w Chinach? Że przychodzicie i kłócicie się z nauczycielem?
– Ja chcę tylko powiedzieć kilka słów.
– Słucham.
– A poprzednio to na mnie nakrzyczałeś jak wszedłem i było za dużo osób.
– CZY TY ROZUMIESZ CO JA DO CIEBIE MÓWIĘ?
– Nie rozumiem.
– WYJDŹ!
Student wychodzi, w sali mam tylko czwórkę studentów.

Do teraz do mnie nie dociera o czym On myślał. No nie dociera do mnie.
Gdy w końcu przyszedł przeprosiłem Go że podniosłem głos, ale powiedziałem że uważam jego zachowanie za bezczelne. W dalszym ciągu przerywał mi w pół zdania i mówił że nakrzyczałem bo było za dużo osób w Sali. Poziom dyskusji sięgnął dna.
To miejsce nie jest dla mnie. Naprawdę nie jest dla mnie. Jak student który nie rozumie co do Niego mówię może się ze mną kłócić gdy jeszcze nie ma racji…Ja tego nie ogarniam.
Myślałem że wytrzymam rok bez krzyku…może następnym razem.