Na południe!

P1160475 (Copy)

Wczesna pobudka w południowym Yunnanie jest dość kłopotliwa. Słońce wstało, pogoda dopisuje, ludzi wokół nie ma, więc jest to idealna pora na spacer i z tym kłopotów nie ma. Kłopoty zaczynają się gdy człowiek postanowi coś zjeść przed ósmą. Tak, dobrze przeczytaliście, do ósmej rano to ciągle wcześnie. Sam tego nie potrafiłem zaakceptować, ale to prawda.
Znalezienie czegoś do jedzenia o tej porze jest niezwykle trudne. W żadnym wypadku nie niemożliwe, ale najzwyczajniej w świecie trudne. Po dwudziestu minutach szukania (DWUDZIESTU MINUTACH! To mi się jeszcze w Chinach nie przytrafiło) znaleźliśmy małą restaurację z nudlami.

P1160477 (Copy)

P1160479 (Copy)

Było to o tyle ciekawe że serwowali w niej jedynie nudle z wywarem, opcjonalnie mięso, a wszystko inne dopierało się już samodzielnie. Czyli można było doprawić sobie po swojemu dodając tyle papryki ile dusza zapragnie. Dla mnie to po prostu bomba, bo uwielbiam ostro przyprawione potrawy a tutaj miałem kilka ich rodzajów do wyboru.

P1160480 (Copy)

Po śniadaniu spotkaliśmy się z Rei Rei u której zostawiliśmy ciepłe ubrania (no naprawdę, przecież nie będziemy się po Laosie przechadzać w kurtkach zimowych), zjedliśmy obiad i ruszyliśmy prosto na granicę.

P1160485 (Copy)

Błyskawiczna przesiadka w Mengla do Mohan i już po kilku godzinach zameldowaliśmy się w tym samym hotelu co rok temu, nawet w tym samym pokoju.

P1160481 (Copy)

Oczywiście nie mogliśmy sobie odmówić zamówienia tych samych potraw co rok temu, ale tym razem makaron na zimno smakował jakoś inaczej…

P1160495 (Copy)