Koniec semestru pierwszego

To zapewne będzie ostatnia notka aż do końca lutego, czyli baaaaardzo długo. Znaczy…jakieś notki wrzucę, ale będzie to tak jak rok temu – kącik kulturalny. Tym razem będę Wam opowiadał o herbacie. Parę notek jest już przygotowanych, parę jeszcze muszę napisać.

Jak zapewne pamiętacie jedziemy z June do Laosu, ale najpierw zahaczamy o północną część Junnanu i dopiero z niej spokojnie przemieszczamy się na południe. Jak wyjedziemy 20 stycznia tak wrócimy 17-go lutego, ale tylko na jeden dzień, bo już następnego jedziemy do rodziców June z którymi spędzimy pięć dni w czasie Święta Wiosny. Dla mnie będzie to pierwsze Święto Wiosny spędzone w tradycyjny sposób, bo dwa lata temu wróciłem do Polski, a rok temu z June też byliśmy w Junnanie.

No dobra, tyle o planach, a co to się ostatnio wydarzyło?

Udało mi się dzisiaj oddać wszystkie papierki i dostać pieczątkę od dziekana że jestem wolnym człowiekiem. Spodziewałem się większych problemów, ale wystarczyło jedynie oddać dzienniczki i kartki z wynikami by dostać pieczątkę z jednego biura, a potem pójść do dziekana by dostać drugą pieczątkę. Podobno jestem szczęściarzem że udało mi się to zrobić tak szybko. No tak, może i jestem, a może po prostu nikt inny nie wpadł na pomysł czekania pod biurem od ósmej rano?

Oczywiście studenci dalej się upominali o podwyższenie ocen. Jeden przysłał mi zwolnienie z zajęć sprzed 3 tygodni i chciał żeby Mu to usprawiedliwiło cały semestr…Nie mam słów.
Inny mówił że nie przychodził na zajęcia bo nie miał czasu, musiał się zajmować stowarzyszeniem studentów, ale od następnego semestru będzie już na zajęcia chodził.

Nie mam siły do takich ludzi.

Na szczęście są też studenci którzy są fenomenalni i od takiego jednego dostałem dzisiaj smsa. Napisał do mnie żebym się nie denerwował, że to po prostu różnica kulturowa i studenci w Chinach myślą że mnie urobią.
Nie urobią.