Chiny

W tytule Chiny bo tego po prostu inaczej nie można zatytułować. To jest kwintesencja tego kraju i powtarzam to od czasów Jiawang.

Już wtedy moim ulubionym zwrotem było Nie wiem, wypowiadane w trzech językach, a  z czasem w czterech bo doszedł do nich chiński.

Jak już pisałem wysłałem maila do Hillary i do osoby odpowiedzialnej za studium języków obcych, żeby wypadać jak to będzie z tymi styczniem.

Hillary napisała że Ona nic nie wie, ale zapewne będzie wolne od pierwszego do trzeciego  stycznia, ale odrabiamy drugi czwartego. Czyli, że tak powiem, zupełnie z pupy, ale przynajmniej w teorii można gdzieś wyjechać.

W teorii bo oczywiście biletów już nie ma, a jeżeli są to nie ma powrotnych.

Osoba odpowiedzialna za SJO, czyli Frank, odpisał że tylko pierwszy jest wolny, oraz że zajęcia z angielskiego mówionego mają zakończyć się egzaminami w tygodniach 18-ym i 19-ym, czyli tydzień później niż planowano.

Rozumiałbym zasadność wydłużenia tego terminu o tydzień gdyby wydłużono cały semestr o tydzień, bo było nie było grupy z tygodni nieparzystych są o jedna zajęcia w plecy w porównaniu z grupami z tygodni parzystych z powodu Święta Środka Jesieni i Święta Narodowego. Tyle tylko że wydłużono jedynie czas trwania zajęć z angielskiego mówionego i pisanego, czyli dwóch przedmiotów prowadzonych przez obcokrajowców.

Ciekawi mnie tylko jak Oni zamierzają to rozwiązać skoro tydzień dziewiętnasty i dwudziesty to tygodnie wszystkich sprawdzianów.

Na szczęście nie jest jakiś wielki kłopot bo biletów i tak nie ma, więc nigdzie z June nie pojedziemy, ale fajnie byłoby wiedzieć na czym się stoi.

Przez sekundę martwił mnie ten tydzień 19-ty, ale Frank napisał aczkolwiek, jeżeli obawiasz się ze nie zdążysz przepytać wszystkich w dwa tygodnie to możesz zacząć w tygodniu 17-ym. Co też uczynię bo bilety mamy już zakupionego na dwudziestego stycznia, czyli początek tygodnia dwudziestego.
Weekend na zrobienie wyników i oddanie kart i Yunnan here we come!