Ostatnia piątkowa pustka

Nie przyszedł nikt i to wystarczy za komentarz.

Chociaż nie, przyszła Anna. Tylko że Ona nie jest moją studentką…porozmawialiśmy i dowiedziałem się że chciała studiować na uniwersytecie w Chengdu o herbacie. I była w Chengdu wtedy kiedy ja. Los, a raczej mama, chciał/a jednak by studiowała księgowość i tak oto Anna znalazła się w Changchun studiując księgowość której nie znosi, uważa za nudną i bezużyteczną.

Czasem musimy robić rzeczy których nie chcemy. To jeden z powodów dla których lubię bycie nauczycielem. Jest to, mimo wszystko, zawód pozwalający na dużo wolności. W Chinach przede wszystkim czasowej. I tego mi strasznie brakowało w tym roku. Podliczając wszystkie godziny wychodzi mi na to że w tym semestrze pracowałem więcej niż w Jiawang…czyli za dużo biorąc pod uwagę tylko jeden dzień wolnego w tygodniu.

Myślę że to właśnie z powodu braku tego czasu wolnego tak bardzo znielubiłem Changchun. Bo tu nawet nie chodzi o to że to miasto jest nijakie, wszędzie daleko i nie ma jak się z niego wydostać na rowerze. Z tym wszystkim można sobie poradzić mając więcej czasu wolnego. Zawsze można gdzieś wyjechać, zawsze można pojechać i pozwiedzać to co jest blisko i zawsze można wydostać się z miasta gdy ma się więcej czasu.

Teraz czas nie powinien być problemem. Będzie bardziej jak w Jiawang, a nawet i lepiej bo jeszcze mniej zajęć. Tylko…tak po prawdzie to nawet nie chodzi o ilość tych zajęć, ale o jakość studentów. Bo możesz mieć 10 zajęć w tygodniu ale studentów którzy doprowadzają Cię do szewskiej pasji i nie wyrobisz, po prostu nie wyrobisz ze złości. A możesz mieć 30 godzin, ale pełnych sympatycznych uczniów do których chce Ci się wracać i już patrzysz na to inaczej. Wszystko zależy od tego z kim współpracujesz.

Ach…wczoraj wieczorem spotkałem się z Smile, która dała mi prezent. Dostałem koszulkę, masę lizaków i list…rany, to faktycznie blisko rok czasu minął odkąd się poznaliśmy. I chciałoby się napisać strasznie ten czas leci, ale to nieprawda. Długi był ten rok niesamowicie jak dla mnie.

Żadnych podsumowań!

Na chwilę Anna zniknęła i wróciła z garścią lizaków. Wszyscy wiedzą że uwielbiam lizaki, dlatego to idealny prezent dla mnie. Tylko jak ja je wszystkie zabiorę do Polski?
Pan przemyca lizaki!
Nie…to prezenty od uczniów…
A to co? W Polsce lizaków nie macie?
I tu nastała taka niezręczna cisza…

Pożegnałem się ze wszystkimi. Znaczy…z Becky, bo Chloe nawet nie przyszła na zajęcia. Na szczęście pojawiła się na sekundę na pierwszych zajęciach Becky i wtedy mogłem dać Jej czekoladki, ale na swoje zajęcia nie przyszła. W sumie to i po co miałaby przyjść.

Zamiast do firmy po wypłatę przyjdzie firma z wypłatą do mnie. Co może byłoby i fajne gdyby nie to że nikt nie raczył mi powiedzieć o której. Nie ma wielu bardziej irytujących rzeczy niż siedzenie i czekanie na kogoś kto przyjdzie cholera wie kiedy.