Wtorek stały się dniem łączącym zarówno bieganie jak i ćwiczenia siłowe.
Z racji tego że z rana obudził mnie głód postanowiłem pójść biegać dopiero po śniadaniu. To normalnie jest nawet wskazane, ale w Changchun lato już nadeszło i bieganie o siódmej sprawia że leje się ze mnie niemiłosiernie. Tak bardzo nie pociłem się już od dawna. Dzisiaj po godzinie biegu cała koszulka była mokra. Cała. To mi się nigdy nie przydarzyło.
A biegło się niespodziewanie gorzej niż wczoraj. Niespodziewanie bo przecież po śniadaniu powinno być lepiej, łatwiej, przyjemniej…a jednak nie było. Było mniej przyjemnie niż wczoraj. Zrobiłem sobie kilometr na bieżni, tak dla przypomnienia sobie jak to wygląda, a potem pobiegłem do parku.
Cały czas lało się ze mnie strasznie i gdzieś w okolicach jedenastego kilometra chwyciła mnie kolka i wiedziałem że cudów nie będzie, wiedziałem że będzie gorzej niż wczoraj i tylko starałem się wytrzymać do końca.
Zabrakło mi kilkuset metrów by dobiec do mieszkania, ale dotarło do mnie dlaczego biega mi się tak ciężko. To mięśnie. Ja konkretnej siły biegowej nie robiłem już przecież dwa lata. I czuję że teraz tego mi brakuje, bo to nie jest kwestia wytrzymałości. Na bieżni nie mam takiego problemu, to jest problem biegania po zmiennym terenie. A to mi nigdy nie sprawiało kłopotów. No tylko że zawsze robiłem skipy i wieloskoki, a do tego mocne podbiegi. Każdy sezon był zaczynany od krosów, czyli biegania po górkach, a teraz niczego takiego nie robiłem…no i czuję że to jest to czego mi brakuje. Tyle tylko że teraz nic z tym nie zrobię…
Następnie przyszła kolej na ćwiczenia fizyczne. Te, przyznaję niechętnie, poniewierają mnie strasznie. Są dla mnie bez porównania trudniejsze niż ćwiczenia z wolnymi ciężarami. A może najzwyczajniej w świecie pocę się bo jest cieplej niż zwykle? Może i tak, ale na siłowni rzadko kiedy chciałem sobie wydłużać przerwy, a teraz to wręcz się tego domagam. Na szczęście jeszcze daję radę, ćwiczenia te mnie nie nudzą, dają satysfakcję, czyli jest lepiej niż było na siłowni. Grunt to wytrzymać.
Kupiłem w zeszłym tygodni parę rzeczy na allegro i dotarło do mnie jak to jest fajniej w Chinach rozwiązanie i aż prosi się o wprowadzenie czegoś takiego w Polsce. Konkretnie chodzi mi o dodanie opcji wprowadzenia numeru listu przewozowego (każdy list polecony w Polsce ma taki numerek) i zintegrowanie systemu podglądania statusu przesyłki z poziomu portalu z aukcjami. Na taobao sprzedawca musi podać numer listu przewozowego inaczej pieniędzy nie dostanie. Na ebayu oznacza się paczkę jako wysłaną, co też jest dobrym wyjściem. Tyle tylko że i na ebayu i na allegro jeżeli dostaniemy coś niezgodnego z opisem to pieniądze są już u sprzedawcy i trzeba się wykłócać. A na taobao nie…wykłócamy się o wszystko przed potwierdzeniem wysłania pieniędzy.
I mimo tego mnóstwo ludzi sprzedaje, mnóstwo film sprzedaje tysiące rzeczy i jakoś nie narzekają na konieczność podawania numeru listu przewozowego. Wszyscy są zadowoleni.
A dzisiejszy spacer został powstrzymany przez niespodziewany deszcz. Tak niespodziewany, że nawet prognoza pogody się go nie spodziewała.