Za równe dwa tygodnie o tej porze będę już w Polsce. Do tego jeszcze okazało się że środowe zajęcia w małej szkole mam odwołane więc jest super. Naprawdę super. Znaczy…trochę szkoda bo nie pożegnam się z dzieciakami (chociaż może…), ale oprócz tego jest naprawdę super. Uśmiech mi z twarzy cały dzień nie schodzi bo już się nie mogę doczekać. Jeszcze jutro czeka mnie wysyłka paczki, a za tydzień trzeba będzie wysłać meridkę i wypucować mieszkanie, ale to już naprawdę koniec…Najprawdziwszy początek końca tego rocznego rozdziału w moim życiu. Podsumowania nie zrobię bo nie lubię, ale ten etap z radością uznam za zakończony. Z Jiawang żegnałem się w smutku, ale i z niepokojem oczekując na podróż, z Changchun żegnam się z uśmiechem na twarzy. I to niech wystarczy za komentarz w tym temacie.
Z rana poszedłem biegać, tak bez śniadania i było super. Początkowo biegło mi się strasznie szybko, ale z czasem udało się zwolnić do prędkości docelowej i zamiast piętnastu zrobiłem szesnaście kilometrów z czego jestem bardzo, ale to bardzo zadowolony. Pod koniec co prawda trochę już mi pary brakowało, ale to było do przewidzenia z powodu dość mocnego początku, także brałem to pod uwagę i źle mi z tym nie było.
Sympatycznie było gdy jedna mijająca mnie dziewczyna machała do mnie. Przypomniałem sobie że sam do Niej podniosłem rękę tydzień temu. Powoli, kroczek po kroczku edukuję Chińczyków i kto wie, może wkrótce będą się widać między sobą.
W parku po weekendowym wypoczynku trzeba zbierać śmieci. Makabrycznie dużo śmieci. O ile część ludzi jeszcze po sobie sprząta, czyli zanosi śmieci do kosz, tak część ma to kompletnie w nosie i zostawia butelki po piwie, papierki gdzie popadnie. Na szczęście to są Chiny więc z samego rana ludzie pracują i sprzątają. Taka robota bez końca…
Deszcz oczywiście padał, na szczęście jednak nie tak długo jak zapowiadały prognozy. Trochę intensywniej, ale na szczęście krócej. Dzięki temu mogłem spokojnie do pracy pojechać nie martwiąc się o brudne ubranie.
Jedną z rzeczy które przerażają mnie w tym kraju jest kompletna nieobliczalność rowerzystów. Tutaj nikt nie wskazuje ręką że będzie skręcał. Samochody używają migaczy, ale na skrzyżowaniach żaden kierowca skręcający i stojący przy krawężniku nie przejmuje się kolorem świateł. Jeżeli ma cień szansy na przejazd to nic kierowcę nie powstrzyma. Trzeba na to uważać i to zawsze.