To moja przedostatnia niedziela w Changchun. Ba, przedostatnia niedziela w Chinach. Jutro będzie przedostatni poniedziałek bo odlot mam o drugiej w nocy…Ogólnie rzecz biorąc spodziewajcie się dużej ilości wpisów zawierających słowo ostatni w różnych wariacjach.
Daisy z piątku się ze mną już pożegnała na qq. Napisała że ma nadzieję kiedyś się jeszcze ze mną spotkać i porozmawiać. To jedna z nielicznych studentek które będę dobrze wspominał. Bo przecież Ona to ja 10 lat temu. Mam tylko nadzieję że uda się Jej robić w życiu to co naprawdę lubi.
http://youtu.be/P55uyCNLNvc
Dzisiaj zostałem poczęstowany 孤鸟, czyli gu niao, o czym nagrałem film:
Nie mam pojęcia jaka jest prawidłowa nazwa tego owocu, ale faktycznie po wybaiduwaniu 孤鸟 pojawiają się zdjęcia owocu. I smaczne, a nigdy w Polsce nie widziałem.
Taki temat znalazłem na jednym z for Pomocy! Czuję się samotny w czasie długiego biegu :( i znajduje się w środku naprawdę smutna historia mężczyzny, bo już nie chłopaka, który biega sześć razy dziennie po 15-20 kilometrów by dostarczyć sobie endorfin. Robił tak odkąd skończył 13 lat, zawsze gdy się źle czuł ubierał buty i szedł biegać by uciec od tego uczucia.
Tak sobie myślę że coś w tym jest, faktycznie biegając można przed czymś uciec, ale podobnie jest z książkami, filmami, grami, czy w ogóle czymkolwiek czemu się oddajemy, jakimkolwiek innym hobby. Wszystko to może pomóc nam w ucieczce przed czymś co nas przygniata. Różnica między bieganiem a innymi hobby jest taka, że ten strzał endorfin jest, przynajmniej dla mnie, silniejszy. Zrobiło mi się strasznie żal tego mężczyzny bo chociaż nigdy nie robiłem czegoś takiego to czasem biegałem mając podły nastrój, tyle tylko że nigdy nie wychodziłem bo mam podły nastrój, a i nie zawsze wracałem po biegu z czystą głową. To był czas w którym mogłem spokojnie wszystko przemyśleć, a raczej w którym myśli spokojnie mogły do mnie dotrzeć. Ja nigdy nie biegałem by uciec od czegoś, zawsze by do czegoś dobiec. Miałem wręcz takiego fioła że będąc w złym nastroju wolałem sobie zapuścić jakąś grę niż pójść pobiegać, bo robiąc niezaplanowany trening mógłbym się przetrenować. Bieganie traktowałem naprawdę bardzo zadaniowo. Nawet teraz zapisuję ile chcę przebiec w poszczególne dni. Tyle tylko że z reguły to przekraczam.
Poczęstowano mnie również sernikiem dzisiaj. Beauty przyniosła mi miskę z sernikiem, a ja już miałem łzy w oczach bo to sernik. Sernik…jak ja tęsknie za sernikiem mamy. I nawet za pasztetem w lato. Ale za sernikiem. I nawet wziąłem pierwszego gryza chociaż nie biegałem dzisiaj co jest naruszeniem mojej zasady o niejedzeniu słodkich rzeczy w dni niebiegowe i…to nie był sernik. To było oszustwo, kłamstwo. Wyglądało jak sernik, ale w smaku było żadne. Miękkie, mlaszczące, ale na szczęście nie było rodzynek. Rodzynki tylko dopełniłby obrazu nędzy i rozpaczy.