Znowu ta pogoda. Tutaj wiosna nikogo nie rozpieszcza. Pada, jest chłodno, ale chyba i tak cieplej niż w Polsce.
Tak czułem się dzisiaj bardziej pełen energii i nawet Ci moi leniwi uczniowie tak bardzo mnie nie drażnili. Drażnili, ale mniej. Na to nie ma rady. Podobno uczniowie łapią energię od nauczyciela, ale jak już pisałem parokrotnie osobiście w to nie wierzę. Przynajmniej mojej nikt nie łapie, nikogo nie rozrywa i nikt nie skacze.
Chociaż może energia jest dostępna tylko dla małych dzieciaków bo Ich to zawsze gdzieś nosi. Może mój poziom energetyczny jest najzwyczajniej w świecie niedostępny dla uczniów starszych? A może to podejście nauczyciela ma na Nich oddziaływać jakoś inaczej? Sam nie wiem.
Jutrzejsze interwały przyjdzie mi odwołać, bo w deszczu nie mam zamiaru ich robić. Normalnie w Polsce bym się tym nie przejmował i normalnie jak zacznę trening to w Chinach też nie będę się przejmował, ale teraz nie trenuję a biegam dla przyjemności. Interwały w zimnym deszczu nie są dla mnie niczym przyjemnym, są wyzwaniem, czymś co mnie buduje, tworzy, a nie czymś co wywołuje uśmiech na twarzy i radość w oczach. Także odpuszczam i już. Nie ma się co żyłować.
Prowadząc zajęcia dotarło do mnie że jestem zmęczony. Ale nie tak fizycznie, bo z tym można zawsze sobie poradzić rezygnując z siłowni ;-) a psychicznie, czyli tak najgorzej jak tylko można. Odliczam tygodnie do wylotu i czuję że to nie jest dobre. Z jednej strony super że wracam, bo nie mogę się już doczekać.
W Domu nie było mnie 8 miesięcy, a nie będzie jeszcze dwa, ale odliczając je tak co tydzień nie tworzę niczego dobrego, po prostu odliczam czas do końca i czuję się coraz gorzej robiąc to co robię. A przecież to co robię jest tym co kocham. Owszem ten semestr to tragedia w college’u, ale w mojej małej szkole jest w porządku i naprawdę mi się tam podoba, a i nawet college ma swoje momenty. A mimo to odliczam i czekam i czuję że to czekanie mnie męczy.
Jakoś tam sobie z tym radzę, głównie rzucając się w wir innych zajęć, ale może właśnie to jest ten problem? Że robię za dużo rzeczy? Może powinienem spuścić z tonu i więcej odpoczywać? Może tak być przecież…
A za oknem znowu burzowe chmury. Trzecią noc z rzędu.